Fragmenty książki pod redakcją Józefa Augustyna SJ i ks. Stanisława Cyrana
ISBN: 83-7318-591-7
wyd.: WAM 2005
W zakończeniu książki „Koniec człowieka” F. Fukuyama wskazuje, iż niezależnie od krytycznego nastawienia środowisk akademickich w pragmatyce życiowej potwierdzamy nasze przekonanie, co do istnienia „trwałej ludzkiej «esencji», którą obdarza nas natura”. Dodaje następnie, że „[b]yć może stoimy u progu poczłowieczej przyszłości, w której technika da nam możliwość stopniowej zmiany tej esencji. Wielu — pod sztandarami ludzkiej wolności — z radością przyjmuje tę możliwość. Chcą oni dać rodzicom jak największą wolność wyboru jeśli chodzi o cechy ich dzieci, naukowcom jak największą wolność badań, przedsiębiorcom zaś jak największą wolność czynienia użytku z techniki w celu tworzenia bogactwa”. W kontekście rewolucji biotechnologicznej, której kierunek rozwoju pozostaje przedmiotem troski Fukuyamy, rodzina również staje przed wyzwaniami przybierającymi coraz konkretniejszy charakter. Dokonują się one w związku z przemianami mentalności zindustrializowanych społeczeństw oraz ze względu na nowe możliwości technologiczne. W niedalekiej przyszłości rodzina zarówno na poziomie społecznym, jak i ze względu na funkcję prokreatywną może utracić swoją „naturalną” rolę w procesie rozrodczym i wychowawczym. Rolę tę zaś mogą przejąć nowe instytucje zajmujące się genetycznym planowaniem i kontrolą jakości potomstwa oraz wyznaczające kierunek ewolucji ludzkości.
Możliwości tak zwanej nowej eugeniki pozostają następstwem rozwoju biotechnologii. Kontrola genetycznej jakości zarodków ludzkich nie musi prowadzić z zasady do selekcji negatywnej w postaci aborcji zarodków ze stwierdzonymi wadami genetycznymi lub nie spełniających oczekiwań rodziców. Jak zauważa Fukyama „[m]ożna wyobrazić sobie przyszłość, kiedy technika rozrodu będzie już tak bezpieczna i skuteczna, że nie trzeba będzie odrzucać ani niszczyć żadnych zarodków”. Konsekwencją podobnej skuteczności będzie jednak zastąpienie tradycyjnej prokreacji procedurami, które Fukyama określa jako chów istot ludzkich.
W 1969 r. Edwards i jego współpracownicy z laboratorium ludzkiej reprodukcji w Cambridge rozpoczęli doświadczenia nad zapłodnieniem ludzkich gamet in vitro. Efektem tych doświadczeń było narodzenie się w lipcu 1978 r. Louise Brown, poczętej in vitro, a następnie wszczepionej do łona matki. Obecnie mówi się o prokreacji medycznie wspomaganej, która polega na zastosowaniu techniki medycznej w sytuacji bezpłodności rodziców spowodowanej anatomicznymi lub fizjologicznymi, wrodzonymi lub nabytymi defektami.
W moralnej ocenie technik medycznych wspierających prokreację swoje znaczenie zachowują wskazania Kongregacji Nauki Wiary zawarte w „Instrukcji o szacunku dla rodzącego się życia ludzkiego i o godności jego przekazywania” — Donum vitae z 22 lutego 1987. Dokument ten przypomina, że godność przekazywania życia ludzkiego wymaga zawsze zachowania trzech fundamentalnych warunków: zachowania integralności aktu małżeńskiego, zachowania naturalnego związku rodziców z poczętym dzieckiem oraz poszanowania osobowej godności życia poczętego. Jeżeli któryś z powyższych warunków pozostaje niespełniony interwencja medyczna oraz postawa zgadzających się na nią małżonków spotyka się z dezaprobatą Kościoła katolickiego. Z drugiej jednak strony nie oznacza to, że nie można w ogóle korzystać ze wsparcia medycyny. W przypadkach, w których środek techniczny nie zastępuje aktu małżeńskiego, lecz go ułatwia Kongregacja zajmuje bowiem stanowisko ogólne: „Jeżeli środek techniczny ułatwia akt małżeński lub pomaga osiągnąć naturalny jego cel, może być moralnie uznany za godziwy”.
Jedną z konsekwencji stosowania środków hormonalnych w przygotowawczym etapie zapłodnienia in vitro jest nadprodukcja oocytów. Papieska Rada ds. Rodziny zajęła w tym kontekście stanowisko wobec praktyki redukcji embrionów nadliczbowych w Deklaracji z 12 lipca 2000 r. Deklaracja wskazuje na przysługujące dziecku od chwili poczęcia podstawowe prawa ludzkie, a przede wszystkim prawo do życia. Uznaje w związku z tym tzw. „redukcję embrionów” za selektywną aborcję, nawet w przypadku zagrożenia życia matki lub rodzeństwa bliźniaczego. Stanowisko to uświadamia radykalizm z jakim Kościół katolicki ocenia podobne praktyki, domagając się niejako, by decydujący się na nie ponieśli do końca ich skutki.
Nie można jednak zapomnieć, iż osoby decydujące się na kontrowersyjne z punktu widzenia etyki chrześcijańskiej techniki wspomagania rozrodu czynią tak ze względu na silną psychologiczną presję. Również „cały proces diagnozowania i leczenia jest dla pacjentów bardzo stresujący, nie tylko ze względu na sam przebieg proponowanych zabiegów, ale i ze względu na ciągle rozniecane nadzieje na sukces i urodzenie upragnionego dziecka”. Te i inne czynniki nakazują okazać zrozumienie dla duchowych i psychicznych rozterek przeżywanych przez wszystkich dotkniętych problemem bezpłodności.
Komórki macierzyste
Etyczna ocena konkretnych praktyk biomedycznych musi uwzględ- niać również dynamikę, z jaką mamy do czynienia w ramach samego procesu badawczego. Uwidacznia się ona już na poziomie terminologicznym, co łatwo zaprezentować na przykładzie klonowania. Do niedawna klonowanie kojarzono jednoznacznie z tworzeniem kopii oryginału, a więc z tzw. klonowaniem antropicznym. Powszechnie uważa się, że klonowanie człowieka w takim wymiarze byłoby niemoralne, a istota taka „byłaby istotą pozbawioną wolności i odpowiedzialności, a więc istotą amoralną”. Ocena samego mechanizmu klonowania, który występuje w przyrodzie w przypadku powstawania bliźniąt monozygotycznych, uległa zmianie w momencie opracowania techniki tzw. klonowania terapeutycznego. W tym przypadku nie chodzi już o stworzenie dojrzałej kopii oryginału, lecz o wykorzystanie komórek macierzystych pochodzenia embrionalnego. Pobierane są one z masy ludzkiej blastocysty, w której po raz pierwszy udało się wyizolować takie komórki w roku 1998. Komórki te jako jeszcze nie zróżnicowane mogą być następnie ukierunkowane w rozwoju w różne typy tkanek, co w konsekwencji może pozwolić na wyprodukowanie genetycznie profilowanych organów do transplantacji.
Sam postęp i nowe możliwości biomedycyny doprowadziły więc do poszerzenia znaczenia terminu klonowanie. Nie wykluczone, że w przyszłości zostaną opracowane procedury umożliwiające wytwarzanie organów do przeszczepów identycznych z DNA dawcy komórki macierzystej i że nie będzie się to wiązać z koniecznością unicestwienia powołanego wcześniej do życia embrionu. Pewne nadzieje wiąże się w tym względzie z komórkami macierzystymi pochodzenia somatycznego, które występują również w organizmie dorosłego człowieka na przykład w szpiku, jelitach, naskórku, tkance nerwowej, czy krwi. Naukowcy jak na razie potrafią wykorzystać jedynie zdolności tych komórek do przekształcania się w inne komórki, co stosuje się w leczeniu zawału serca, raka mózgu, udaru mózgu, cukrzycy oraz chorób neurozwyrodnieniowych.
opr. aw/aw