Dla współczesnego czytelnika

Rozmowa na temat nowego przekładu Pisma świętego Edycji Świętego Pawła

— Przed czterema laty zespół znanych polskich biblistów rozpoczął, z inicjatywy Edycji Świętego Pawła, pracę nad nowym przekładem Pisma Świętego. Czy rok 2000 zostanie uczczony wydaniem nowego, jubileuszowego przekładu Biblii?

Ks. Mariusz Górny: Tłumaczenie poszczególnych ksiąg Pisma Świętego zostało już zakończone. Obecnie trwają prace związane z korektą i redakcyjnym opracowaniem przetłumaczonych tekstów oraz prace nad przypisami i komentarzami. O ile tłumaczenie poszczególnych ksiąg Biblii przebiegło bardzo sprawnie, ich redakcyjne opracowanie okazuje się niezwykle czasochłonne. Cały tekst przekładu jest jeszcze raz uważnie przeglądany przez redakcję naukową, która razem z tłumaczami nanosi poprawki. Trudno mi jest podać dokładną datę zakończenia tych prac. Z całą pewnością nie uda się jednak zakończyć ich w bieżącym roku.

— Mamy już w Polsce kilka współczesnych katolickich przekładów Biblii, czym wytłumaczyć tę wielość przekładów Pisma Świętego?

Ks. prof. Jan Łach: Wielość przekładów jest dyktowana przede wszystkim potrzebą. To, co czytamy w Piśmie Świętym, nie zawsze jest do końca jasne, dlatego ciągle na nowo musimy pochylać się nad tekstem Biblii, by pełniej go rozumieć. Był on przecież formułowany przez wieki, w odległych czasach, a my odczytujemy go na nowo w obecnej rzeczywistości. Nie należy się więc dziwić, że mamy wiele przekładów, czyli prób odczytywania Słowa Bożego. Tylko tym, którzy patrzą powierzchownie i nie dociekają istoty rzeczy, wielość przekładów może nasuwać wątpliwości, czy Pismo Święte się zmienia, czy też nie. Tymczasem zmieniają się tylko próby rozumienia niezmiennego tekstu Biblii.

Ks. prof. Antoni Tronina: Ciągle potrzeba nowych przekładów, ponieważ Boże Słowo jest nieogarnione, niewyczerpane. Każde tłumaczenie zacieśnia niejako Słowo Boże. Zatem im więcej przekładów, tym bardziej jest ono dla nas czytelne, jego dynamika może bardziej się ukazać. Ludzkie słowo się starzeje, zaś Słowo Boże jest zawsze aktualne, przekłady muszą więc być co pewien czas odnawiane.

Ks. prof. Julian Warzecha: Chętnie przechowujemy fotografie własne czy osób nam bliskich, z różnych okresów, różnych sytuacji. Te różne ujęcia mają swój sens. Z Biblii możemy zaczerpnąć podobny przykład: są cztery Ewangelie o tym samym Jezusie, o Jego działalności. To kojarzy mi się z wieloma przekładami Biblii. Ta wielość ma sens, podobnie jak wielość obrazów, portretów tego samego człowieka. Można też porównać Biblię do źródła, które wciąż bije, ale się nie wyczerpuje.

— Czym będzie charakteryzował się przekład, nad którym Księża pracują?

MG: W przygotowaniu naszego przekładu od początku staramy się myśleć przede wszystkim o czytelniku, który nie ma przygotowania teologicznego i który nie posiada szerokiej wiedzy literackiej, filozoficznej czy historycznej.

AT: Dzieło nowego przekładu podjęliśmy z myślą o czytelniku, którego słownictwo jest zubożone przez środki przekazu. Dlatego wiele pojęć, z którymi stykamy się w dotychczasowych tłumaczeniach Biblii, jest już dzisiaj nieczytelnych. Próbujemy więc odświeżać język przekładu, modernizować go. Tłumaczenie ks. Jakuba Wujka po trzystu latach przestało być zrozumiałe, więc postanowiono je odnowić. Lecz okazało się, że odnowione, nie jest już Biblią ks. Wujka! Trzeba było się odciąć od tamtego, godnego szacunku przekładu i podjąć nowe próby tłumaczenia. Nie obyło się to bez trudności, ale taka była konieczność. Z podobnych względów podjęliśmy się nowego przekładu.

JW: Chcemy dokonać przekładu głównie z myślą o młodzieży, choć nie wykluczamy oczywiście innych grup wiekowych. Nie znaczy to, że w przekładzie przyjęliśmy język, jakim młodzi posługują się między sobą, język młodzieżowej subkultury. Chodziło o to, by przekład był zrozumiały i komunikatywny, ale również, by nie zubażał języka polskiego. Z czasem uświadomiliśmy sobie, że nie wolno zbytnio zawężać słownictwa. Komunikatywność tekstu można osiągnąć nie tylko przez usuwanie rzadziej używanych słów, czyli przez redukcję słownictwa, ale także za pomocą innych metod, np. przez unikanie długich zdań. Ponadto, częste w Starym Testamencie zbitki rzeczowników można rozwiązywać na przykład przez ostrożne zamienianie jednego z nich przymiotnikiem czy przysłówkiem. Innym sposobem osiągania komunikatywności może być zwiększenie liczby śródtytułów, a więc przedzielenie nimi długich fragmentów tekstu.

— Czy rosnąca liczba przekładów nie zrodzi w czytelniku wątpliwości, jak naprawdę brzmi Boże Słowo?

JW: Wielość przekładów może spowodować pewną dezorientację; mogą powtarzać się pytania: które tłumaczenie jest właściwe, który przekład jest najlepszy? Ale równocześnie może to pomagać w poszerzeniu wiedzy o Biblii. Sądzę, że jest to dobra okazja, aby ludzie zaangażowani i dociekliwi porównywali różne tłumaczenia i odkrywali, że kilka przekładów wziętych razem ukazuje znacznie większe bogactwo Słowa Bożego niż tylko jeden.

AT: Z istnieniem obok siebie wielu tekstów stykamy się od starożytności. Pracowałem nad przekładami syryjskimi i greckimi. Okazuje się, że starożytni nie mieli krytycznie wydanego tekstu, mieli do dyspozycji różne rękopisy. Święty Hieronim wspomina, że różnią się one między sobą. Nie chodzi jednak o literę, ale o sens. Dlatego tak starał się przełożyć tekst, aby był zrozumiały dla czytelnika. Taka była jego zasada, której i my chcemy się trzymać. Bo Pismo Święte jest przede wszystkim żywym Słowem Bożym. A żywe słowo przekracza słowa ludzkie. Dlatego pod literą, niejako wewnątrz słów, musimy widzieć pulsujące życiem Słowo Boże.

— Jakiej rady Księża Profesorowie, jako wybitni znawcy Biblii, mogliby udzielić tym, którzy sięgają po nią, chociaż nie posiadają specjalistycznej wiedzy i przygotowania?

: Przy czytaniu Pisma Świętego zalecam przede wszystkim wiarę i pokorę. Biblia została napisana pod natchnieniem Ducha Świętego. Jeżeli pośród niezwykłej różnorodności osób i czasów powstała jedna, spójna i kompletna Księga ksiąg, to trzeba przyjąć, że Ktoś nad tą całością czuwał, że jej naczelnym Redaktorem jest Bóg, Duch Światłości i Prawdy.

AT: Lekturę Pisma Świętego zawsze trzeba zaczynać modlitwą, wezwaniem Ducha Świętego. Ten sam Duch Święty, który jest głównym autorem Pisma Świętego, ma kierować odbiorcą. Dopiero wtedy, gdy nasz duch podporządkuje się Bożemu Duchowi, możemy właściwie zrozumieć coś z niewyczerpanej głębi Bożego Słowa.

: To samo dotyczy też i biblistów. Moje doświadczenie mówi mi, że także biblista musi częściej czytać Pismo Święte niż o nim mówić. Biblista jest najpierw słuchaczem Słowa Bożego, dopiero potem naukowcem. Do Pisma Świętego nie należy podchodzić jak do przedmiotu badań. Należy brać je do ręki z wielkim szacunkiem, który zagubili niestety nawet niektórzy bibliści. W pierwszych dziesięcioleciach XX wieku bardzo mocno podkreślano, że największy wpływ na ostateczny kształt ksiąg biblijnych, zwłaszcza Nowego Testamentu, i zawartej w nich teologii mieli anonimowi redaktorzy, a także całe wspólnoty. Odsunięto w ten sposób niejako w cień tych, których znamy Markiem, Mateuszem, Janem... Tymczasem Biblia wyszła z rąk tych wielkich, świętych ludzi. Musimy uznać to z szacunkiem i przywrócić należne im miejsce.

AT: Dodam do tego, że pracę biblisty-tłumacza można porównać do pracy malarza ikony, który musi się pochylić, uniżyć; malując ikonę, przede wszystkim pości, przygotowuje się na klęczkach. Coś podobnego występuje u tłumacza. Wielcy tłumacze Biblii z największym pietyzmem podchodzili do tekstu świętego. Wiedzieli, że Biblia to nie tylko literatura. Do tekstu świętego podchodzi się zupełnie inaczej niż do najwspanialszych zabytków literatury starożytnej. Pismo Święte przemawia także do biblisty jako żywe, dynamiczne i uświęcające Słowo Boże.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama