Wybór tematyczny fragmentów z dzieł św. Ireneusza z Lyonu "Adversus haereses" i "Wykład nauki apostolskiej" - część 2
Kim jest i dlaczego przybył? Oto podwójne pytanie, na które Ireneusz powinien odpowiedzieć, aby przedstawić tajemnicę Chrystusa wobec gnostyckich sprzeciwów. Jego odpowiedź przyjmuje stopniowo postać rozległego fresku, obejmującego całą historię zbawienia, w jej "długości, szerokości i głębokości". W centrum tej historii Ireneusz dostrzega tylko Pana, imię, które nadaje oczywiście Bogu, ale także Słowu, które przyjęło ciało i stało się człowiekiem.
Wizja, które określa te podstawy wiary chrześcijańskiej, jest na tamten czas jedną z ortodoksyjnych. Jednak mogłaby zaskoczyć, jeśli głębiej poznać jej racje, jakie Ireneusz przytacza, wyjaśniając przyjście Pana. W istocie bowiem nie ograniczają się one do jednego motywu, głoszonego tradycyjnie, to znaczy do motywu naprawienia błędu. Przeciwnie, wszystko pozwala przyjąć, że Ireneusz nie akcentowałby idei, iż tylko grzech mógł sprowadzić Boga na ziemię. Jego teologia Słowa jest szeroka. Określa różnorakie sposoby, jakimi Słowo od początku objawiało swoje zamiary wobec ludzi.
Ireneusz konsekwentnie mówi o zbawieniu jako o dziele harmonijnym, o "symfonii". Dominującą nutą jest w niej ta, która mówi o miłości Bożego Artysty dla dzieła Jego "Rąk". To właśnie ta miłość inspiruje różne "sposoby planu zbawienia" lub działań Boga wobec człowieka, aby doprowadzić do przeznaczenia korzystnego dla niego, od stworzenia do zakończenia. Dla tych różnych racji można powiedzieć, że zbawienie człowieka rzeczywiście rozpoczyna się w chwili, gdy człowiek zaistniał, został wydobyty z niebytu. W dalszym ciągu jego zbawienie rozwija się przez różne etapy aż do osiągnięcia chwały Bożej.
Spójność takiej koncepcji zbawienia, wewnętrzna konieczność każdego z jej elementów prowadzi do metody, która można nazwać dialektyczną, ale nie w sensie godzenia przeciwieństw, tylko nieustannego wzajemnego przenikania między istotnymi elementami: niewidzialnego i widzialnego, możliwego i rzeczywistego, kontynuacji i nowości.
Ta właśnie dialektyka wzajemnych odpowiedników pozwala Ireneuszowi mówić, że człowiek utracił swoje podobieństwo Boże, ponieważ obraz Boży już się w nim nie objawiał. Pozwala jednocześnie mówić, że nie utracił go, pozostając jego pierwotnym modelem. W istocie, na początku Słowo Boże było jeszcze niewidzialne. Człowiek zaś, będąc ciałem i krwią, odczuwał potrzebę zobaczenia Tego, według którego został stworzony. Aby wejść z Nim w kontakt, powinien usłyszeć "Głos" Słowa i przyzwyczaić się do Jego obecności.
Trzeba było także, aby Pan poznał wszystkie etapy życia ludzkiego, ich zmienne koleje losu, pragnienie ciała, lęk ducha, doświadczenie śmierci, jeśli chciał przyzwyczaić człowieka do swojej obecności i umożliwić mu wejście w zażyły kontakt ze sobą.
W końcu, czyż nie było rzeczą normalną, że pierwszymi, którym Zmartwychwstały głosił dobrą nowinę o ich uwolnieniu, byli sprawiedliwi, którzy opuścili ten świat przed Jego przyjściem i którzy oczekiwali Go w "otchłani", to jest w ciemnym miejscu umarłych?
W tę logikę całości chrześcijańskiego misterium Ireneusz wpisał Pawłową doktrynę o rekapitulacji, rozpoczynającą się od zbawienia Adama, przechodzi przez zbawienie sprawiedliwych, którzy żyli przed Wcieleniem, aby dojść do zbawienia ostatniego człowieka z pokolenia Adama, stworzonego na obraz i podobieństwo Boże. W rekapitulacji Ireneusz dostrzega Chrystusa, jak naucza, przywraca i umacnia dzieło Słowa.
W końcu, odpowiedź Ireneusza na pytanie, dlaczego Pan przybył, aby wśród nas "rozbić swój namiot", jest jasna. Nigdy nie pozostawił człowieka w szponach szatana. W całej Jego "ziemskiej ekonomii zbawienia", w Jego narodzeniu, życiu, w Jego śmierci i zmartwychwstaniu - wszystko zbiega się w tej jednej oczywistości: Przyjście Pana miało to samo uzasadnienie, które było przy naszym stworzeniu: umocnić stopniowo nasze życie na tym świecie, aby mogło znieść ciężar nieskazitelnego życia w chwale Ojca.
Po przedstawieniu odpowiedzi Ireneusza na pytanie: Dlaczego Słowo stało się człowiekiem? nakreślimy wielki temat Ireneusza, to jest rekapitulację, a następnie konsekwencje zmartwychwstania Chrystusa i Jego zstąpienia do otchłani.
Chrystus przyszedł, aby człowiek odkrył w sobie obraz i podobieństwo Boże
Ukazano więc jasno, że Słowo, które było na początku u Boga, Słowo, przez które wszystko się stało i które stale było przy rodzaju ludzkim, teraz, w ostatnich czasach, w chwili przewidzianej przez Ojca, zjednoczyło się ze swoim stworzeniem i stało się znoszącym cierpienie człowiekiem. W ten sposób zostaje odrzucone twierdzenie przeciwne, ludzi, którzy mówią: jeśli Chrystus wtedy się narodził, to nie było Go przedtem. Uzasadniliśmy bowiem, że jako Syn Boży nie zaczął wtedy istnieć, będąc przecież zawsze przy Ojcu, ale gdy przyjął ciało i stał się człowiekiem, zjednoczył w sobie długi rozwój ludzkości, przekazał nam w tym ujęciu zbawienie, abyśmy to, co zgubiliśmy w Adamie, to znaczy istnienie jako obraz i podobieństwo Boże, odzyskali w Chrystusie Jezusie (AH III,18,1).
Gdyby nasz nauczyciel, Słowo, nie stał się człowiekiem, nie moglibyśmy inaczej poznać spraw Bożych. Nikt inny nie mógłby nam opowiedzieć o sprawach Ojca, jak tylko Jego własne Słowo. „Kto bowiem inny poznał myśl Pana? albo kto był Jego doradcą?” Nie moglibyśmy się też inaczej nauczyć, jak tylko widząc naszego nauczyciela i słysząc na własne uszy Jego głos, abyśmy się stali naśladowcami czynów i wykonawcami słów Jego, abyśmy nawiązali z Nim wspólnotę, gdy tylko przyjmiemy wzrastanie, my, którzy jesteśmy od niedawna, abyśmy zaistnieli przez Niego, jedynie dobrego i najlepszego, przez tego, który ma dar niezniszczalności, my, stworzeni według Jego podobieństwa, przeznaczeni do tego, gdy nas jeszcze nie było, według uprzedniej wiedzy Ojca, abyśmy zaistnieli jako stworzenie, gdy przyjęliśmy początek przyszłości, w oznaczonym wcześniej czasie, właśnie dzięki posłudze Słowa (AH V,1,1).
Ale oto właśnie On jest tym, który na początku stworzył Adama, i z Nim rozmawiał Ojciec: „uczyńmy człowieka na obraz i podobieństwo nasze”. W ostatnich czasach zaś objawił się sam ludziom, gdy przywrócił wzrok temu, który został oślepiony od czasów Adama. Dlatego Pismo święte wskazuje na to, co miało się stać, gdy opowiada, jak Pan przyszedł wieczorem do ukrywającego się z powodu nieposłuszeństwa Adama i wezwał go, mówiąc: gdzie jesteś? Mówi dlatego, że w ostatnich czasach przychodzi to samo Słowo, aby wezwać człowieka, przypomnieć mu jego uczynki, z powodu których ukrył się przed Bogiem. Tak, jak wówczas Bóg mówił wieczorem do Adama, aby go odnaleźć, tak w ostatnich czasach przez ten sam Głos nawiedził jego ród, aby go odszukać (AH V,15,4).
Wówczas objawiło się Ono rzeczywiście, gdy Słowo Boże stało się człowiekiem, gdy upodobniło się do człowieka, a człowieka upodobniło do siebie, gdy dzięki owemu podobieństwu do Syna człowiek stał się drogocennym dla Ojca. W dawnych czasach bowiem mówiono, że człowiek został stworzony na obraz Boży, ale nie było to jeszcze widoczne. Słowo bowiem było dotąd niewidzialne, a człowiek, Jego obraz, został dopiero stworzony. Dlatego także utracił tak łatwo i podobieństwo. Gdy jednak Słowo Boże stało się ciałem, potwierdziło jedno i drugie. Objawiło bowiem prawdziwy obraz, samo stając się tym, czym był jego obraz, i przywróciło podobieństwo, umacniając je i upodobniając człowieka do niewidzialnego Ojca dzięki widzialnemu Słowu (AH V,16,2).
Słowo przez miłość stało się ciałem, gdy nadeszła pełnia czasów
Miłość, która jest w Bogu, jest bogata i bez zazdrości i daje więcej, niż ktoś od niej prosi (AH III,przedmowa).
(...) i Syn Boży, Jednorodzony, który jest także Słowem Ojca, gdy nadeszła pełnia czasów, stał się ciałem w człowieku dla człowieka, dla wypełnienia całego planu zbawienia wobec człowieka, On, Jezus Chrystus, stał się naszym Panem, On jeden i ten sam, jak to sam Pan potwierdza i jak wyznają to Apostołowie, i jak zapowiedzieli prorocy (AH III,17,4).
Trzeba bowiem było, żeby „pośrednik między Bogiem a ludźmi” sprowadził obydwie strony do siebie, ku przyjaźni i zgodzie, dzięki swej zażyłości z obydwoma sprawiając to, że Bóg przyjął człowieka, a człowiek oddał się Bogu. Na jakiej podstawie moglibyśmy być uczestnikami Jego przybrania za synów, gdybyśmy dzięki Synowi nie otrzymali od Niego owej wspólnoty, która nas z Nim łączy, gdyby Jego Słowo nie połączyło nas z Nim, gdy stało się ciałem? (AH III,18,7)
Tak więc Bóg dla okazania swej szczodrobliwości stworzył na początku człowieka, patriarchów wzywał dla ich zbawienia, przygotował lud, gdy pouczał go w jego braku wiary, by postępował za Bogiem, proroków zaś kształcił, gdy przyzwyczajał ludzi na ziemi do niesienia Jego ducha i pozostawania we wspólnocie z Bogiem. Sam jednak nie potrzebował nikogo, ofiarując łączność ze sobą tym, którzy jej potrzebowali. Dla tych, którzy Mu się spodobali, naszkicował jak architekt budowlę zbawienia. Pozostając niewidoczny, przejął kierownictwo nad nimi w Egipcie. Dla tych, którzy na pustyni wzniecili niepokój, dał najstosowniejsze prawo, zaś tym, którzy weszli do ziemi obiecanej, przekazał godne dziedzictwo. A dla tych, którzy nawrócili się do Ojca, „zabija utuczone cielę i daje najlepszą suknię”. Takimi oto sposobami przygotowuje rodzaj ludzki na „symfonię” zbawienia (AH IV,14,2).
(...) Słowo Boże, Jezus Chrystus, nasz Pan, ten, który z powodu niezmierzonej miłości stał się tym, czym my jesteśmy, aby uczynić nas tym, czym On sam jest (AH V, przedmowa).
Dzięki nowemu wezwaniu dokonuje się wśród pogan zmiana serc, przez Słowo Boże, gdy jako wcielone rozbiło namiot wśród ludzi, o czym mówi także Jego uczeń Jan: „I Słowo Jego stało się ciałem, i zamieszkało między nami” (Wykład 94).
Niewidzialne Słowo stało się widzialne, aby człowiek mógł je zobaczyć i przyjąć
Dlatego nieogarnięty, niepojęty i niewidzialny staje się widzialnym, możliwym do przyjęcia i ogarnięcia dla wierzących, aby móc ożywić tych, którzy Go przyjmują i widzą. Jak wielkość Jego jest niedościgła, tak dobroć Jego niewymowna. Dzięki niej ukazał się tym, którzy Go widzą, ponieważ nie można żyć bez życia, a tylko udział w Bogu daje życie, zaś udział w Bogu polega na oglądaniu Boga i korzystaniu z Jego łaskawości (AH IV,20,5).
Słowo ukazało się Mojżeszowi widzialne i rozmawiało z nim tak, jak rozmawia ktoś z przyjacielem. Mojżesz jednak pragnął zobaczyć jawnie tego, który z nim rozmawiał, i wtedy powiedziano mu: „stań na tym wyniosłym miejscu na skale, a ja ochronię cię moją ręką. Gdy przejdzie obok moja chwała, zobaczysz mnie z tyłu, nie będziesz mógł oglądać mojego oblicza. Człowiek nie może oglądać mojego oblicza i żyć”. Oznacza to jedno i drugie: jedno, że człowiek nie jest w stanie oglądać Boga, i drugie, że dzięki Mądrości Bożej w ostatnich czasach człowiek będzie Go oglądał na wyniosłej skale, to jest w Jego przyjściu jako człowieka (AH IV,20,9).
Tak samo powiedziano Eliaszowi: „wyjdziesz wcześnie i staniesz przed obliczem Pana i Pan będzie przechodził, a oto gwałtowna i wielka wichura, która przed obliczem Pana powali góry i skruszy skały, ale Pan nie będzie w wichurze, a po wichurze trzęsienie ziemi, ale Pan nie będzie w trzęsieniu ziemi, a po trzęsieniu ziemi ogień, ale Pan nie będzie w ogniu, a po ogniu szmer łagodnego powiewu”. Przez to oznaczono spokój Jego panowania, łagodnego i przynoszącego pokój. Bowiem po wichurze, która skruszyła góry, i po trzęsieniu ziemi, i po ogniu nadchodzą spokojne czasy Jego panowania, w których Duch Boży w całkowitym pokoju ożywia człowieka i pozwala mu wzrastać (AH IV,20,10).
Tak więc zjednoczył człowieka z Bogiem, zaprowadził wspólnotę Boga i człowieka, my bowiem nie bylibyśmy w stanie inaczej uczestniczyć w niezniszczalności, gdyby ona sama nie przystąpiła do nas. Niezniszczalność bowiem jak długo była niewidzialna, nie była dla nas żadną korzyścią. Stała się więc widzialna, abyśmy mogli dostąpić niezniszczalności według wszelkiego w niej udziału (Wykład 31).
Słowo przybyło, aby uwolnić człowieka od zła i śmierci
Może ktoś powiedzieć, że urzeczywistnienie wolności jest większe, tak jak podporządkowanie i skłonność nasza wobec naszego Wybawiciela, które w nas umocnił. Nie po to nas wyzwolił, abyśmy od Niego odeszli; zresztą nikt, kto znajdzie się poza dobrodziejstwami Pana, nie może sam dla siebie zdobyć pokarmu zbawienia. Im bardziej Go miłujemy, tym większą od Niego otrzymamy chwałę, gdy znajdziemy się już na zawsze przed obliczem Ojca (AH IV,13,3).
Twórca wszystkiego - Słowo Boże - który na początku stworzył człowieka, uleczył swoje stworzenie całkowicie, ponieważ uznał, że przez złość upadło. W ten sposób odnowił każdego człowieka z osobna, tak jak na początku stworzył i przywrócił na nowo człowieka raz na zawsze całkowicie uleczonego i odnowionego, przygotowując go jako doskonałego na zmartwychwstanie. Bo z jego to powodu miałby leczyć członki ciała i przywracać je do pierwotnego stanu, gdyby nie miał zamiaru zbawić członków, które uleczył? (AH V,12,6)
Bogaty w miłosierdzie był Bóg Ojciec. Wysłał stwórcze Słowo, które przybywając, aby nas zbawić, zatrzymało się w tych rejonach i w tych miejscach, gdzie i myśmy się znaleźli, gdy utraciliśmy życie. Ono zaś usunęło więzy [naszego] więzienia. Objawiło się Jego światło i rozproszyło ciemności więzienia, uświęciło nasze narodzenie, zniszczyło śmierć, rozwiązując te więzy, w których byliśmy pochwyceni. On, Pierworodny, ukazał zmartwychwstanie, wstąpiwszy między umarłych, w sobie samym podnosząc upadłego człowieka i wynosząc go na wyżyny niebieskie, na prawicę chwały Ojca; jak to Bóg przyrzekł przez usta proroka: „i podniosę namiot Dawida, który upadł”, to jest ciało, które pochodziło od Dawida. I rzeczywiście, dokonał tego Pan nasz, Jezus Chrystus, dokonując wspaniałego dzieła naszego zbawienia, aby nas prawdziwie wskrzesić, zbawiając dla Ojca (Wykład 38).
Bezprawnie porwani przez szatana, zostaliśmy przez Pana odzyskani
Panowanie nad nami odstępstwa było bezprawne, gdyż z natury byliśmy własnością Boga wszechmogącego. Wbrew naturze zostaliśmy odrzuceni, gdy odstępstwo uczyniło nas swoimi uczniami. Potężne we wszystkim Słowo Boże, którego sprawiedliwość nie ustaje, słusznie zwróciło się przeciwko odstępstwu i uwolniło od niego swoją własność, nie siłą, z jaką owo odstępstwo panowało nad nami, porywając w nienasycony sposób to, co nie było jego, ale przez nakłanianie - jak przystało Bogu, który nakłania, a nie wprowadza przemocy w tym, co postanowił przyjąć; po to, aby nie złamano sprawiedliwości i aby nie zginęło dawne stworzenie Boże (AH V,1,1).
Na próżno zatem mówią ci [heretycy], że Pan przyszedł nie do swoich posiadłości, jakby pragnął tego, co nie należy do Niego, jakby do tego człowieka, którego ktoś inny stworzył, i jakby miał przedstawić go Bogu, który go jakby nie stworzył ani nie ukształtował. (...) Tymczasem przywraca swojemu stworzeniu to, czym - jak powiedziano - obdarzył go na początku, stwarzając człowieka na obraz i podobieństwo. Nie porywa podstępem tego, co nie należy do Niego, ale przyjmuje swoją własność sprawiedliwie i z dobrocią. A jeśli chodzi o odstępstwo, to po sprawiedliwości wybawia nas od niego swoją krwią, z dobrocią zaś, jeśli o nas chodzi, co zostaliśmy zbawieni. Niczego bowiem przedtem Mu nie daliśmy ani nie żąda od nas, jakby czegoś od nas potrzebował. To my potrzebujemy Jego i łączności z Nim. Dlatego z dobrocią wydał siebie samego, aby nas zebrać na łonie Ojca (AH V,2,1).
Chrystus streszcza w sobie długą historię ludzką od jej początków
Łukasz dlatego przedstawił genealogię, wychodząc od narodzenia naszego Pana aż do Adama, która liczy siedemdziesiąt dwa pokolenia, że w ten sposób łączy koniec z początkiem i pokazuje, że złączył w sobie wszystkie ludy rozproszone od czasów Adama, wszystkie języki i pokolenia ludzkie, łącznie z samym Adamem (AH III, 22,3).
Gdy Pan przyszedł do zagubionej owcy i dokonał rekapitulacji w tak wielkim planie zbawienia, i odszukał swoje stworzenie, musiał właśnie uratować dokładnie tego człowieka, który został stworzony na Jego obraz i podobieństwo, to jest Adama (...), aby Bóg nie został zwyciężony i sztuka Jego nie została osłabiona (AH III,23,1).
W istocie, wszędzie w pismach Mojżesza rozsiany został Syn Boży, a to gdy rozmawia z Abrahamem, a to z Noem, przekazując mu wymiary arki, innym razem gdy poszukuje Adama, albo gdy wymierza sąd Sodomitom, to znów gdy objawia się Jakubowi i wskazuje mu drogę lub gdy z ciernistego krzewu rozmawia z Mojżeszem. To niezliczone miejsca, na których Mojżesz wskazuje na Syna Bożego (AH IV,10,1).
(...) bo nie byłby rzeczywiście krwią i ciałem, przez które nas odkupił, gdyby w sobie samym nie zrekapitulował dawnego stworzenia, Adama (AH V,1,2).
Pan, stając się człowiekiem, przywrócił nas do swej przyjaźni
Skoro więc przez swoją krew Pan nas zbawia i wydaje swoją duszę za naszą duszę i swoje ciało za nasze ciało, skoro Duch Ojca rozlewa się ku zjednoczeniu i wspólnocie Boga i ludzi, gdy przez Ducha sprowadza Boga między ludzi, a człowieka przez swoje Wcielenie wprowadza na powrót ku Bogu i skoro prawdziwie i pewnie daje nam wraz ze swoim przyjściem niezniszczalność, która polega na łączności z Nim samym - to przepadły wszystkie nauki heretyków (AH V,1,1).
To On jest naszym Stwórcą, to według umiłowania Ojciec, według mocy Pan, a według mądrości Ten, który nas stworzył i ukształtował. Przekraczając Jego przykazanie, staliśmy się Jego nieprzyjaciółmi. I dlatego w ostatecznych czasach przywrócił nas Pan do przyjaźni, dzięki swemu Wcieleniu stał się „pośrednikiem Boga i ludzi”; błaga za nami Ojca, przeciw któremu zgrzeszyliśmy, a nasze nieposłuszeństwo złagodził swoim posłuszeństwem. Nam zaś przekazuje dar przebywania z naszym Stwórcą i poddania się Jemu (AH V,17,1).
Słowo Boże, Syn Boży, Jezus Chrystus, nasz Pan, który objawił się prorokom według właściwości ich prorokowania i według stanu zrządzenia Ojca, przez którego wszystko się stało, stał się człowiekiem wśród ludzi, widzialnym i dotykalnym, dla zniszczenia śmierci i ukazania życia, i zaprowadzenia wspólnoty człowieka z Bogiem (Wykład 6).
Chrystus w swoim ciele uświęca wszystkie etapy życia człowieka
Gdy przystąpił do chrztu, miał trzydzieści lat, a następnie, będąc w idealnym wieku dla nauczyciela, przybył do Jerozolimy, tak że u wszystkich słusznie uchodził za nauczyciela. Nie wyglądał jednak na kogoś innego, niż był faktycznie, jak twierdzą [dokeci], którzy wprowadzają pogląd, że takim się wydawał. Był tym, na kogo wyglądał. Był nauczycielem, a więc był i w wieku nauczyciela, gdyż nie chciał człowiekowi ani okazywać pogardy, ani przekraczać jego możliwości, ani uchylać się od prawa wynikającego dla Niego z rodzaju ludzkiego. Przeciwnie, uświęca wszelkie etapy wieku ludzkiego przez właściwe Mu w danym wieku podobieństwa. Przyszedł bowiem zbawić w sobie samym wszystkich; wszystkich, mówię, którzy przez niego odradzają się dla Boga: niemowlęta, dzieci, chłopców, młodzieńców i dorosłych mężczyzn. Tak przeżył każdy wiek, stał się niemowlęciem wśród niemowląt i uświęcił niemowlęta, wśród dzieci był dzieckiem i uświęcił tych, którzy są w tym wieku, dał im przykład uczuć czci, sprawiedliwości i poddania, wśród młodzieńców był młodzieńcem i uświęcił ich dla Pana, był dorosły wśród dorosłych, aby okazać się doskonałym nauczycielem dla wszystkich, nie tylko w wyłożeniu prawdy, ale także stosownością dla wielu, uświęcając także ludzi dorosłych, stając się także dla nich przykładem. Następnie zbliżył się do śmierci, aby stać się „pierworodnym wśród umarłych, i zyskał pierwszeństwo we wszystkim”, „dawca życia”, pierwszy ze wszystkich, wydając się za wszystkich (AH II,22,4).
I w jaki sposób dostąpilibyśmy owej wspólnoty, która nas z Nim łączy, gdyby On nie połączył się z nami, gdy stał się ciałem? I dlatego przeszedł wszystkie etapy życia, przywracając wszystkim ową wspólnotę z Bogiem (AH III,18,7).
Jego zstąpienie na Maryję jest również zbędne, bo po cóż by wstępował w Maryję, gdyby niczego z Niej nie brał? A skoro niczego nie wziąłby z Maryi, nigdy nie przyjmowałby ziemskich pokarmów, dzięki którym karmiłoby się ciało, to ciało wzięte z ziemi, nie odczuwałoby głodu Jego ciało, szukając odpowiedniego pokarmu, gdy pościł przez czterdzieści dni, jak Mojżesz czy Eliasz, a Jan, Jego uczeń, nie napisałby o Nim: „Jezus zmęczony drogą siedział”, ani Dawid nie przepowiadałby o Nim: „i ból moich ran jeszcze bardziej wzmocnili”, nie płakałby nad Łazarzem, nie pociłby się krwawym potem, nie powiedziałby: „smutna jest dusza moja”, a z przebitego boku nie wypłynęłaby krew i woda. To wszystko są oznaki ciała, które wskazują, że jest ono wzięte z ziemi. I gdy to ciało zrekapitulował w sobie, zbawił swoje stworzenie (AH III,22,2).
Jeśli Pan stał się ciałem według innego porządku i przyjął ciało z jakiejś innej substancji, to nie zrekapitulował w sobie człowieka i nie może być w ogóle nazwany ciałem. Ciało bowiem jest rzeczywiście następstwem pierwotnego stworzenia, uczynionego z ziemi. Jeśli więc miałby mieć materię z jakiejś innej substancji, to od początku Ojciec musiałby działać na podstawie innej substancji dla zbudowania Jego bytu. Tymczasem zbawcze Słowo stało się człowiekiem, tym samym człowiekiem, który zaginął (AH V,14,2).
Przez drzewo krzyża Słowo rekapituluje ludzką przestrzeń
To Słowo, ukryte przed nami, objawiło, jak wcześniej powiedzieliśmy, plan zbawczy dotyczący drzewa. Bo to, co przez drzewo utraciliśmy, przez drzewo objawiło się nam na nowo. Ukazało w sobie wysokość, długość i szerokość i tak, jak powiedział kiedyś jeden ze Starszych, przez rozłożenie rąk zgromadziło dwa ludy przy jednym Bogu, dwoje rąk, gdyż dwa ludy zostały rozproszone aż po krańce ziemi, ale jedna jest w środku głowa i „jeden Bóg ponad wszystkich, przez wszystkich i w nas wszystkich” (AH V,17,4).
Prawdziwym Stwórcą świata jest Słowo Boże, to jest Pan nasz, który w ostatecznych czasach stał się człowiekiem i chociaż przebywał na świecie w niewidzialny sposób, obejmował wszystko, co zostało stworzone, i związany był z całością stworzenia, ponieważ był Słowem Bożym, zarządzającym wszystkim i porządkującym wszystko. I dlatego przyszło Ono do swego w sposób widzialny i stało się ciałem. I zawisło na drzewie, aby w sobie samym zrekapitulować wszystko. A „swoi ludzie go nie przyjęli”, tak jak Mojżesz objawił je, mówiąc do ludzi: „życie twoje zawisło przed twoimi oczami i nie uwierzysz swemu życiu?” (AH V,18,3)
A więc przez posłuszeństwo, w którym posłuszny aż do śmierci zawisł na drzewie, usunął dawne nieposłuszeństwo popełnione w związku z drzewem. A sam, ponieważ jest Słowem Boga wszechmogącego, które według niewidzialnego planu rozszerzyło się powszechnie w całym świecie i ogarnia jego długość i szerokość, jego wysokość i głębokość, gdyż przez Słowo Bóg wszystko zawiaduje, tak też ukrzyżowany został w tych [czterech kierunkach] Syn Boży, już wcześniej według planu krzyża oznaczony we wszechświecie. Wypadało bowiem, żeby stając się widzialny, doprowadził do ujawnienia swe oznaczenie na planie krzyża we wszechświecie, aby swoje działanie w zakresie niewidzialnym ukazał także w sposób widzialny, bo właśnie to On oświetla wysokość, to znaczy tę w niebiosach, obejmuje głębokość, która jest w głębokościach ziemi, rozciąga długość od wschodu ku zachodowi i steruje szerokością od północy ku południowi, i On wzywa rozproszonych ze wszystkich stron do poznawania Ojca (Wykład 34).
Chrystus rekapituluje wszystkie wysiłki człowieka
Od początku krew woła. Oto Bóg rzekł do Kaina, gdy ten zabił swego brata: „Wołanie krwi brata twego krzyczy do mnie”. A ponieważ ich krwi powinien się był domagać, powiedział do tych, którzy należeli do arki Noego: „oto waszej krwi, dusz waszych będę się domagał od wszystkich zwierząt”. I znów: „kto wyleje krew człowieka, tego krew zostanie przelana”. Podobnie także Pan mówił do tych, którzy mieli przelać krew Jego: „domagać się będzie wszelkiej krwi niewiernej, którą się rozlewa na ziemi, od krwi sprawiedliwego Abla aż do krwi Zachariasza, syna Barachiasza, którego zabiliście między przybytkiem a ołtarzem. Zaprawdę powiadam wam, przyjdzie to wszystko na to pokolenie”. Wskazuje tym samym na przyszłą rekapitulację w sobie samym przelanej krwi od początku, krwi wszystkich sprawiedliwych, proroków, zdania rachunku za ich krew w sobie samym. Nie wymagano by tego, gdyby nie miał być uratowany i gdyby Pan tego nie zrekapitulował w sobie samym, gdyby ciało i krew nie zostały ukształtowane według początkowego stworzenia, gdy zbawia w sobie samym to, co na końcu zginęło i co zginęło na początku w Adamie (AH V,14,1).
Rekapitulując w sobie samym wszystko, zrekapitulował także walkę przeciwko naszemu przeciwnikowi (...). Nie byłby nieprzyjaciel ów słusznie zwyciężony, gdyby ten, który go zwyciężył, nie był człowiekiem zrodzonym z niewiasty. Przez kobietę zapanował nad człowiekiem, przeciwstawiając się od początku człowiekowi. Dlatego Pan wyznał o sobie samym, że jest Synem człowieczym, zrekapitulował w sobie samym pierwszego człowieka, z którego dokonało się stworzenie pierwszej kobiety, aby tak, jak rodzaj ludzki zstąpił ku śmierci z powodu zwyciężonego człowieka, tak znów przez Człowieka zwycięzcę abyśmy wyszli ku życiu. Tak, jak śmierć tryumfowała nad nami przez człowieka, tak znów przez Człowieka abyśmy zatryumfowali nad śmiercią (AH V,21,1).
Pan włącza posłuszeństwo swej Matki, Maryi, w rekapitulację dawnego nieposłuszeństwa
Dawne stworzenie zrekapitulował w sobie (...). Jeśli pierwszy Adam został wzięty z ziemi i ukształtowany przez Słowo Boże, trzeba, żeby to samo Słowo, rekapitulując w sobie samym Adama, miało podobieństwo z Jego narodzeniem. Dlaczego więc Bóg nie wziął ponownie ziemi, ale z Maryi dokonał tego stworzenia? Aby nie powstało jakieś inne stworzenie, jak tylko to, które ma być zbawione, przeciwnie, aby zrekapitulowane zostało to samo stworzenie przy zachowaniu podobieństwa (AH III,21,9-10).
Odpowiednio także i Maryja dziewica okazuje się posłuszna, gdy mówi: „oto służebnica twoja, Panie, niech mi się stanie według twego słowa”. Ewa, przeciwnie, nie była posłuszna (...). Tak więc węzeł nieposłuszeństwa znalazł rozwiązanie przez posłuszeństwo Maryi. Co Ewa dziewica splątała przez niewierność, to Maryja dziewica rozwiązała przez wiarę (AH III,22,4).
Nieprzyjaźń skierowaną przeciw niemu [to jest: człowiekowi] zwrócił przeciwko sobie samemu, aby ją przerwać i zwrócić przeciw wężowi. Na to wskazuje Pismo święte, gdy przytacza słowo Boga do węża: „położę nieprzyjaźń między tobą a niewiastą i między potomstwem twoim a potomstwem niewiasty, ona zetrze twoją głowę, a ty będziesz czyhał na jej piętę”. Nieprzyjaźń tę Pan zrekapitulował w sobie samym, gdyż stał się człowiekiem „z niewiasty” i starł głowę węża (AH IV,40,3).
A więc jak przez nieposłuszeństwo dziewicy człowiek upadł, a upadając umarł, tak przez dziewicę, która była posłuszna Słowu Bożemu, człowiek na powrót ożył i przyjął życie. Pan bowiem przyszedł szukać zagubionej owcy. A zgubił się człowiek. I dlatego nie powstało jakieś nowe stworzenie, ale rodząc się z tej, której ród był od Adama, zachował podobieństwo ukształtowania. Trzeba było bowiem zjednoczyć i streścić Adama w Chrystusa, aby to, co śmiertelne, wchłonięte zostało przez nieśmiertelność, a Ewa przez Maryję, aby dziewica stała się orędowniczką dziewicy i usunęła nieposłuszeństwo przez posłuszeństwo dziewicy (Wykład 33).
Syn Boży stał się Głową wszystkich bytów, widzialnych i niewidzialnych
Oznacza to [tj. Pismo święte], że jest jeden Bóg, który dał obietnicę o swoim Synu przez proroków, że jest jeden Jezus Chrystus, nasz Pan, który na skutek zrodzenia z Maryi pochodzi z pokolenia Dawida, że ten Jezus Chrystus w mocy Ducha uświęcenia został przeznaczony jako Syn Boży, z racji powstania z martwych, aby stał się Pierworodnym spośród umarłych, tak jak jest Pierworodnym przed wszelkim stworzeniem. Ten Syn Boży stał się człowiekiem, abyśmy osiągnęli przez Niego przyjęcie nas za synów, gdy ów Człowiek niesie Syna Bożego, ogarnia Go i obejmuje (AH III,16,3).
(...) Słowo Boże, Jednorodzony, który zawsze był obecny przy rodzaju ludzkim, zjednoczony i złączony ze swoim stworzeniem, według upodobania Ojca przyjął ciało, to On, Jezus Chrystus, jest naszym Panem, który za nas cierpiał, dla nas zmartwychwstał i ponownie przyjdzie w chwale Ojca dla wskrzeszenia z martwych wszelkiego ciała, aby zwiastować zbawienie i aby ukazać regułę sprawiedliwego sądu dla wszystkich, którzy mu zostali poddani. Bóg jest zatem jeden, jak wykazaliśmy, i jeden jest Chrystus Jezus, nasz Pan, który przeszedł cały plan zbawczy i wszystko w sobie na nowo zjednoczył. W tym słowie „wszystko” mieści się i człowiek, stworzenie Boże. A więc i człowieka w sobie samym odnowił, niewidzialny stał się widzialnym, niepojęty stał się uchwytny, nie doznający cierpienia - cierpiącym. Słowo stało się człowiekiem, jednocząc w sobie samym całość, aby Słowo Boże tak, jak jest pierwsze wśród bytów ponad niebiosami, duchowych i niewidzialnych, tak aby zachowało pierwszeństwo wśród bytów widzialnych i cielesnych, aby w stosownym czasie całość przyciągnął do siebie, gdy siebie samego jako Głowę przedstawi Kościołowi (AH III,16,6).
I dlatego Pan nasz przyszedł do nas w ostatnich czasach, rekapitulując wszystko w sobie, nie tak, jakby sam mógł, ale jak my sami mogliśmy Go zobaczyć. On sam mógł przyjść dla nas w swej niewymownej chwale, ale my nie moglibyśmy znieść wielkości Jego chwały. I dlatego dla nas, jakby dla dzieci, On, który jest chlebem doskonałym Ojca, przygotował siebie jako mleko; było nim Jego przyjście w człowieczeństwie i jakby z cielesnych piersi zostaliśmy karmieni, abyśmy przez tego rodzaju mleczny pokarm przywykli do napoju Słowa Bożego i abyśmy Tego, który jest chlebem nieśmiertelności, to jest Ducha Ojca, mogli w nas samych zatrzymać (AH IV,38,1).
Bóg wskrzesił z martwych swego Syna, Chrystusa Jezusa
Apostołowie w swoim nauczaniu nie głosili innego Boga ani innej Pełni, nauczali nie o innym Chrystusie, który został umęczony i zmartwychwstał, i o innym, który nad Nim się unosił i pozostawał niepodatny na cierpienie, ale uczą o jednym i tym samym Bogu Ojcu i o Jezusie Chrystusie, którego wskrzesił z martwych. I wiarę o Nim głosili tym, którzy nie wierzyli w Syna Bożego, i na podstawie proroków pouczali ich, że Bóg, który obiecał zesłanie Mesjasza, wysłał Go w Jezusie. Ale gdy Go ukrzyżowali, Bóg Go wskrzesił z martwych (AH III,12,2).
Jeżeli więc Pan zachował prawo umarłych, aby stać się Pierworodnym spośród umarłych, jeśli pozostał aż po trzeci dzień w otchłani ziemi, a następnie cieleśnie zmartwychwstał, że nawet ślady gwoździ pokazał uczniom, że wstąpił także do Ojca, to dlaczego nie wstydzą się ci, którzy mówią, że otchłanią jest ten świat, ten sam świat uznany przez nas, mówią, że ich „człowiek wewnętrzny” opuszcza ciało, aby osiągnąć miejsce ponad niebiosami? Skoro Pan „chodził pośród cienia śmierci”, gdzie przebywały dusze zmarłych, następnie powstał cieleśnie z martwych, a po zmartwychwstaniu wzięty został do nieba, to jasną jest rzeczą, że stało się tak samo i z Jego uczniami, z powodu których Pan tego dokonał. Ich dusze pójdą do niewidzialnego miejsca wyznaczonego przez Pana i pozostaną tam aż do zmartwychwstania, oczekując zmartwychwstania. Potem przyjmą ciała i zmartwychwstaną jako całość, to znaczy także cieleśnie, tak jak zmartwychwstał Pan, i pójdą przed oblicze Boże. „Nie jest uczeń nad mistrza, lecz każdy będzie doskonały jak mistrz jego”. Nasz Nauczyciel nie odszedł i nie uniósł się natychmiast, ale przez czas wyznaczony Mu przez Ojca wyczekiwał na zmartwychwstanie (AH V,31,2).
Jeśli ktoś nie przyjmie Jego zrodzenia z dziewicy, to jak przyjmie Jego powstanie z martwych? Nie ma bowiem nic dziwnego, nic niespodziewanego: jeśli ktoś się nie urodził, także nie powstaje z martwych. Nie możemy mówić o zmartwychwstaniu kogoś, kto się nie narodził. Kto się nie rodzi, ten także nie umiera, kto nie podlega narodzeniu, nie podlega także śmierci. Kto nie przyjmuje początku człowieka, w jaki sposób może przyjmować jego kres? (Wykład 38)
Sprawiedliwi przed przybyciem Chrystusa są pierwszymi adresatami dobrej nowiny o zmartwychwstaniu
Dlatego oczy uczniów były jeszcze ociężałe, gdy Chrystus zbliżał się do męki. Gdy Pan znalazł ich śpiących, pozostawił ich za pierwszym razem, aby pokazać cierpliwość Boga wobec snu ludzi. Gdy za drugim razem przyszedł, obudził ich i kazał im powstać, aby tym samym pokazać, że Jego męka jest obudzeniem śpiących uczniów. Dla nich „zstąpił w niższe części ziemi”, aby widzieć na własne oczy nie dokończone dzieło stworzenia. O tym powiedział też swoim uczniom: „Wielu proroków i sprawiedliwych pragnęło wiedzieć i słyszeć, co wy widzicie i słyszycie”. Chrystus przyszedł nie tylko dla tych, którzy w czasach cesarza Tyberiusza Mu uwierzyli, ani nie tylko dla tych ludzi, którzy są teraz. Ojciec podjął bowiem dzieło swej opatrzności dla wszystkich bezwzględnie ludzi, którzy od początku wedle swojej mocy w danym pokoleniu bali się Boga i umiłowali Boga, sprawiedliwie i pobożnie obchodzili się z bliźnimi i pragnęli zobaczyć Chrystusa i usłyszeć Głos Jego. Dlatego w czasie swego drugiego przyjścia najpierw obudzi i wskrzesi z martwych ludzi tego rodzaju, a następnie pozostałych, którzy będą sądzeni, i włączy ich do swego królestwa (AH IV,22,1-2).
U proroka Jeremiasza tak wskazuje na Jego śmierć i zstąpienie do otchłani: „I wspomniał Pan, święty Izraela, o zmarłych swoich, którzy już wcześniej spoczęli w ziemi grobowca, i zstąpił do nich, aby głosić im ewangelię swego zbawienia i dać im zbawienie”. Tu podał także przyczynę śmierci: zstąpienie do otchłani było zbawieniem umarłych (Wykład 78).
„Chrześcijańskim” można nazwać życie, które umieszcza swój cel pod znakiem Stworzenia i kroczy drogą nadziei ku Niestworzonemu. Jego słabość jest „pochłaniana” stopniowo przez moc Ducha i przekształca się w życie nieskazitelne dzięki Eucharystii. Chrześcijanin zwraca się do Kościoła, aby nie popełnić błędu, by nie wpaść w przepaść błędu, jeśli chodzi o te prawdy, jeśli chodzi o „prawdziwą gnozę”, która go ożywia.
Takie oto są „przepisy drogowe”, którymi kieruje się człowiek Ireneusza w swej ziemskiej wędrówce. Dla Ireneusza sytuacja owego „homo viator” odpowiada doskonale naturze jego stworzenia; stworzony na nowo, wrzucony w nadzwyczajną przygodę egzystencji człowiek był jeszcze zbyt wątły, był jeszcze „małym dzieckiem”. Brakowało mu rozeznania, aby żyć w pełni i doskonałości swego życia. Dlatego właśnie, mówi Ireneusz, Adam zgrzeszył przez „nieuwagę”, a nie przez złość, pozwalając na pokusę szatana. Od tego czasu litościwa miłość Boga spotyka człowieka na każdym zakręcie jego drogi przez świat, i to jeszcze przed Wcieleniem Słowa. Ireneusz nieustannie przypomina, że Ten, który pewnego dnia przyjmie ciało, był już w pobliżu ludzi, był już obecny wśród nich przed swoim „ziemskim planem zbawczym”, już był przyjacielem, gdy spotykał się ze sprawiedliwymi, z Abrahamem, Mojżeszem, Eliaszem, Jeremiaszem. W ten sposób została podkreślona kontynuacja postępowania Pana wobec ludzi, dzięki której prowadził ich stopniowo do objawienia Ojca.
W tym przedsięwzięciu Ireneusz nie zapomina o „innej Ręce” Boga, o Duchu. To właśnie Słowo posyła Go, aby zamieszkał w człowieku i umożliwił mu, już na tym świecie, przyjęcie zaliczki, zadatku naszej pełni w przyszłości.
W tej refleksji biskup Lyonu nie zapomina o miejscu Kościoła, gdyż jemu to właśnie powierzył Chrystus dwa zadania. Z jednej strony przekazuje „zdrowe pouczenia” Ewangelii, upewnione przez nieposzlakowanych biskupów, których sukcesja sięga Apostołów, z drugiej zaś strony przekształcenie w Eucharystię ofiar stworzenia wskazuje na to, że Kościół powinien także się troszczyć o owych prezbiterów-biskupów, że to on ich także „żywi”.
Ireneusz nie ogranicza swej uwagi tylko do życia chrześcijańskiego wewnątrz Kościoła. Jego spojrzenie przekracza aspekt instytucjonalny; Kościół jest tam, gdzie jest Duch - i odwrotnie. Ireneusz definiuje Kościół w sposób szeroki. Objawia się on jako ludzkość „odmłodzona” przez Ducha, w ten sam sposób jak została ukształtowana przez Słowo.
Pozostaje jeszcze kwestia celu drogi człowieka na świecie. Ireneusza cechuje stale antyczny millenaryzm pierwszych wieków. Dla niego jest rzeczą słuszną, żeby całe stworzenie uczestniczyło w zbawieniu ludzi, żeby zostało przekształcone w nową ziemię, aby móc przyjąć swego króla, Pana i zmartwychwstałych sprawiedliwych. Podczas tysiąca lat mają się powoli nauczyć przebywania w Jego towarzystwie. W tym królestwie człowiek będzie „oczyszczony” od śmierci i „zapomni” o umieraniu. W istocie bowiem śmierć, przed którą czuje się taki strach, jest u Ireneusza daleka od ujęcia jej jako nieszczęście. Przeciwnie, jest znakiem pewnego etapu, w którym człowiek nieszczęśliwie oddaje się grzechowi. Co więcej, śmierć wprowadza człowieka do obecności przed Bogiem. Obecność zaś ta czyni człowieka zdolnym do oglądu Boga i poznawania bezustannie tego, co Bóg przygotowuje dla ludzi, którzy go miłują.
Po opisie podstaw chrześcijańskiej antropologii Ireneusza - człowiek jest bytem rozwoju - przedstawimy życie chrześcijańskie jako życie kierowane przez Ducha, w Kościele, umacniane w Eucharystii, przeznaczone do ostatecznego pojednania stworzenia w jego całości ze Stwórcą.
Nie bądź niecierpliwy...
Różnica między Bogiem a człowiekiem polega dokładnie na tym, że Bóg stwarza, a człowiek jest stworzony. Ten, który tworzy, jest zawsze ten sam, to zaś, co się staje, powinno mieć początek, stan średni, pomnożenie i wzrost. Gdy Bóg czyni wszystko dobrze, tak udziela człowiekowi dobro. Bóg jest we wszystkim doskonały, sam ze sobą równy i do siebie podobny. Jest cały światłem, cały jest umysłem i cały istotą i źródłem wszelkiego dobra. Człowiek zaś doznaje postępu i wzrostu ku Bogu. Tak jak Bóg jest zawsze ten sam, tak człowiek, który znalazł się w Bogu, czyni stale postępy ku Bogu. Bóg bowiem nigdy nie zaprzestaje obdarzać człowieka dobrem i wzbogacać go, człowiek zaś nie zaprzestaje przyjmować tych dobrodziejstw i wzbogacać się darami Boga (AH IV,11,2).
Bóg od siebie był w stanie dać człowiekowi od samego początku doskonałość, jednak człowiek nie był w stanie jej przyjąć, był bowiem dzieckiem (AH IV,38,1).
Całkowicie postradali rozum ci, którzy nie mogą czekać w czasie wzrostu i słabości swojej natury przypisują Bogu. Nie znają ani Boga, ani siebie samych, nienasyceni i niewdzięczni, nie chcą przede wszystkim być tym, czym się stali, to jest ludźmi zdolnymi do namiętności, ale przekraczają prawo rodzaju ludzkiego i chcą, zanim staną się ludźmi, być podobni do Boga Stwórcy, i nie uznają żadnej różnicy między nie stworzonym Bogiem a stworzonym teraz człowiekiem (AH IV,38,4).
z1Jak może ktoś być Bogiem, kto nie jest jeszcze człowiekiem? Jak może ktoś być doskonałym, kto dopiero co został stworzony? Jak może być ktoś nieśmiertelnym, kto w swej śmiertelnej naturze nie był posłuszny Stwórcy? Trzeba najpierw zachować porządek ludzki, a potem uczestniczyć w chwale Bożej. Nie ty stworzyłeś Boga, tylko Bóg ciebie. Jeśli zatem jesteś dziełem Boga, to czekaj na rękę twojego artysty, który czyni wszystko w odpowiednim czasie, w odpowiednim, jeśli chodzi o ciebie, to dotyczy twego stworzenia. Przedstaw Mu swoje serce, miękkie i podatne, i zachowaj kształt, jakim ukształtował cię Artysta. Miej w sobie na tyle wilgoci, aby nie być twardym, by nie zatrzeć śladów Jego palców. Zachowaj jednak kształt, bo tak przystąpisz do doskonałości, bo dzięki Bożej sztuce błoto zostanie w tobie ukryte (AH IV,39,2).
Słowo jest wiarygodnym prawem, które prowadzi człowieka do Pełni
To, że pisma Mojżesza są słowami Chrystusa, wynika z tego, co powiedział Żydom, jak to wspomniał Jan w Ewangelii: „Gdybyście bowiem uwierzyli Mojżeszowi, i mnie byście zapewne uwierzyli. O mnie bowiem on pisał. Lecz jeśli jego pismom nie wierzycie, jak moim słowom uwierzycie?” Tym samym bardzo wyraźnie uznawał pisma Mojżesza za swoje słowa. Jeśli dotyczy to Mojżesza, to i bez wątpienia pozostałych proroków; pisma proroków są Jego słowami, jak to już udowodniliśmy (AH IV,2,3).
Nowe Przymierze było znane i zapowiedziane przez proroków. Także Ten, który miał je według postanowienia z1Ojca ustanowić, był głoszony i objawił się ludziom, tak jak postanowił Bóg, aby mogli stale się rozwijać w wierze w Niego i przez przymierza dojrzewać do doskonałości zbawienia. Jedno jest bowiem zbawienie i jeden Bóg, chociaż przykazania kształtujące człowieka są liczne i niemało jest stopni, które prowadzą człowieka do Boga (AH IV,9,3).
W jaki sposób mogły Pisma dawać świadectwo o Nim, gdyby jeden i ten sam Bóg nie objawił i nie ukazywał wierzącym stale wszystkiego przez Słowo; raz gdy rozmawiał ze swoim stworzeniem, innym razem gdy dawał prawo, jeszcze innym razem gdy czynił wyrzuty, innym razem gdy zachęcał, to znów gdy wyzwalał niewolnika i przyjmował za syna, a w stosownym czasie przekazywał mu dziedzictwo nieskazitelności, aby tak udoskonalić człowieka? Przecież go ukształtował po to, aby się rozmnażał i wzrastał, gdyż Pismo mówi: „rośnijcie i mnóżcie się” (AH IV,11,1).
Już przed swoim Wcieleniem Słowo towarzyszy sprawiedliwym, troszcząc się o ich przyjaźń z Bogiem
Abraham, gdy dzięki Słowu poznał Ojca, „który stworzył niebo i ziemię”, wyznał w Nim Boga. A pouczony przez poglądowy obraz, że Syn Boży będzie człowiekiem wśród ludzi, że przez Jego przyjście pokolenie jego stanie się tak liczne jak gwiazdy na niebie, zapragnął widzieć ten dzień, aby móc samemu objąć Chrystusa. A ponieważ dzięki duchowi proroczemu widział Go, ucieszył się (AH IV,7,1).
Obydwa Testamenty zawarł jeden i ten sam Ojciec rodziny, Słowo Boże, nasz Pan Jezus Chrystus, który i z Mojżeszem rozmawiał, i nam w najnowszych czasach przywrócił wolność i pomnożył łaskę, która od Niego pochodzi (AH IV,9,1).
Przyjaźń z Abrahamem zawarł, ale nie dlatego, że Słowo Boże miało taką potrzebę, bo istniało od samego początku doskonałe. „Pierwej niż Abraham się stał - powiada - ja jestem”; ale dlatego, że samemu Abrahamowi, który był dobrym człowiekiem, chciał dać życie wieczne, gdyż przyjaźń z Bogiem dla tych, którzy ją otrzymują, jest darem nieśmiertelności (AH IV,13,4).
Mojżesz powiedział jeszcze: „A teraz, Izraelu, czegóż Pan, Bóg twój, żąda od ciebie, jeśli nie tego, abyś się bał Pana, Boga twego, i chodził Jego drogami, a miłował Go i służył Panu Bogu twemu ze wszystkiego serca twego i ze wszystkiej duszy twojej?” To wszystko uczyniło człowieka wielkim, bo mógł uzupełnić tym wszystko to, czego mu jeszcze brakowało, to znaczy przyjaźń z Bogiem (AH IV,16,4).
Z biegiem czasu, to jest w dziesiątym pokoleniu po potopie, zjawił się Abraham, szukający tego, który zatroszczył się o niego w błogosławieństwie jego praojca. Gdy w gorliwości swojej duszy przewędrował cały świat, szukając, gdzie jest Bóg, i ponieważ okazał się słabym, aby Go znaleźć, Bóg litując się nad tym, który sam w milczeniu Go szukał, objawił mu się przez Słowo, jakby przez promień [światła] dając mu znać o sobie (Wykład 24).
Iść za Zbawicielem to kroczyć w światłości
Tak więc Syn dokonywał wszystkiego, służąc Ojcu od początku do końca, i bez Niego nikt nie może poznać Boga. Poznaniem Ojca jest bowiem Syn, a poznanie Syna dokonuje się w Ojcu i przez Syna jest objawione (AH IV,6,7).
Oto więc postępować za Zbawicielem oznacza mieć udział w zbawieniu, tak jak postępować za światłością oznacza udział w światłości. Wprawdzie ci, którzy są w światłości, nie są sami źródłem światłości, ale są przez Niego oświeceni i oświetleni. Sami przecież nie dostarczają Mu niczego, przyjmują raczej dobrodziejstwa oświeceni przez światłość. Tak jest i ze służbą Bogu. Bogu ona nie daje niczego. Nie jest potrzebne Bogu ludzkie podporządkowanie. Sam zaś tym, którzy Mu służą i idą za Nim, udziela życia, nieskazitelności i wiecznej chwały. Zapewnia tym, którzy Mu służą, dobrodziejstwa, ponieważ Mu służą, tym zaś, którzy Go naśladują, ponieważ Go naśladują. Sam jednak od nich nie otrzymuje dobrodziejstw. Jest bowiem bogaty, doskonały, bez potrzeb. Bóg domaga się od ludzi ich służby z tego powodu, że tym, którzy stale pozostają w Jego służbie, może udzielić dobra, będąc dobrym i miłosiernym. Jak w żadnym stopniu Bóg nie potrzebuje niczego, tak w wielkim stopniu człowiek potrzebuje wspólnoty z Bogiem (AH IV,14,1).
Gdybyście jednak wpadli na taki oto pomysł, aby zapytać: cóż tu nowego Pan przyniósł, gdy przybył?, to przyjmijcie do wiadomości, że przyniósł tylko tę choćby nowość, iż Ten, który był zapowiedziany, sam wreszcie przybył. Właśnie to zostało zapowiedziane. Nowość przybędzie, aby odnowić i ożywić człowieka (AH IV, 34,1).
Dlatego konieczną rzeczą jest dla ciebie i dla wszystkich, którzy troszczą się o swoje zbawienie, aby zdecydowanie i niewzruszenie dzięki wierze postępowali na drodze, aby przez zaniedbanie i lenistwo nie opóźniali się, tkwiąc w materialnych żądzach, albo błąkając się, nie zeszli ze słusznej drogi (Wykład 1).
Bóg przyzwyczaja się do towarzystwa człowieka i człowiek przyzwyczaja się żyć z Bogiem
Taka więc była wielkoduszność Boga, że pozwolił, aby człowiek przeszedł przez wszystko, doświadczając świadomości śmierci i dochodząc do zmartwychwstania zmarłych, i żeby przez doświadczenie nauczył się, od czego został uwolniony (...). Bo chwałą człowieka jest Bóg, zaś człowiek jest naczyniem przyjmującym działanie Boga, Jego wszelkiej mądrości i mocy (...). Ten właśnie człowiek (...) jeśli pozostaje w miłości do Niego, w poddaniu i dziękczynieniu, otrzyma większą jeszcze chwałę od Niego, doświadczy postępu, tak że stanie się podobny do Tego, który za niego umarł. Skoro On sam zaistniał w „podobieństwie grzesznego ciała”, aby tak osądzić grzech, a potępiony grzech odrzucić poza ciało i by człowieka powołać do swego podobieństwa, wyznaczyć go na naśladowcę Boga i pozwolić mu wstępować do królestwa Ojca, aby mógł oglądać Boga i ogarnąć Ojca, to dlatego Słowo Boże stało się człowiekiem i Synem Człowieczym, żeby przyzwyczaić ludzi do przyjmowania Boga i żeby Bóg, według upodobania Ojca, przyzwyczajał się do zamieszkiwania w człowieku (AH III,20,2).
Niektórzy pozwalają się wprowadzać w błąd przez heretyckie wypowiedzi i nie znają Bożych planów zbawienia i tajemnicy zmartwychwstania sprawiedliwych i królestwa, a jest ono początkiem nieskazitelności, bo przez to królestwo ci, którzy okazaliby się godni, stopniowo przygotowywaliby się do przyjęcia Boga (...). Bóg bowiem jest bogaty we wszystko i wszystko należy do Niego. Trzeba więc, żeby samo stworzenie zostało sprowadzone do pierwotnego stanu, aby służyło bez przeszkody sprawiedliwym. O tym Apostoł pisze wyraźnie w Liście do Rzymian, gdy mówi: „Gdyż stworzenie z upragnieniem oczekuje objawienia się synów Bożych. Albowiem stworzenie poddane zostało próżności, nie dobrowolnie, ale z powodu Tego, który je poddał, w nadziei, że i samo stworzenie będzie oswobodzone z niewoli skażenia na wolność chwały synów Bożych” (AH V,32,1).
Chwałą Boga jest żyjący człowiek
Rzecznikiem Ojca od początku był Syn, ponieważ od początku jest przy Ojcu. On też objawiał prorockie wizje, rozróżnianie między charyzmatami i swymi posługami i pochwałę Ojca w stosownym dla korzyści rodzaju ludzkiego czasie. Bo gdzie jest odpowiednie dostosowanie, tam jest i harmonia, a gdzie harmonia, tam też i stosowny czas, a gdzie wybrano odpowiedni czas, tam pojawia się korzyść. Dlatego Słowo stało się rozdawcą Ojcowskiej łaski dla korzyści ludzi. Z ich powodu dokonał odpowiednich przedsięwzięć zbawczych: ludziom ukazał przede wszystkim Boga, Bogu zaś przedstawił człowieka, zachowując niewidzialność Ojca, żeby człowiek kiedyś nie pogardził Bogiem, a raczej żeby stale miał cel, do którego by dążył. Objawił ludziom Boga w widzialnej postaci, w wielu działaniach planu zbawienia, żeby człowiek nie odpadł całkowicie od Boga, a tym samym przestał istnieć. Chwałą Boga bowiem jest żyjący człowiek, zaś życiem człowieka jest oglądanie Boga. Skoro ukazanie się Boga w stworzeniu daje życie wszystkim na ziemi żyjącym, to o ileż bardziej objawienie Ojca przez Słowo daje życie tym, którzy widzą Boga (AH IV,20,7).
Przez tego rodzaju porządek i tego rodzaju zgodność pod takim kierownictwem człowiek zostaje stworzony i ukształtowany według obrazu i podobieństwa nie stworzonego Boga, wtedy, gdy Ojciec nazywa dobrym i nakazuje, gdy Syn posługuje i kształtuje, a Duch karmi i daje wzrost, wtedy człowiek stopniowo rozwija się i dochodzi do doskonałości, to znaczy staje się bliższym Niestworzonego. Doskonałym bowiem jest tylko Niestworzony, a tym jest Bóg. Człowiek zaś musiał najpierw powstać; gdy powstał, miał wzrastać; gdy dorósł, miał stawać się mocniejszym; wreszcie był na tyle mocny, by mógł się rozmnażać. Gdy się rozmnażał, miał się umacniać, by umocniwszy się mógł się zbliżyć do chwały; gdy zaś został obdarzony chwałą - by mógł zobaczyć swego Pana. Bóg bowiem jest tym, kogo mamy oglądać. Ogląd zaś Boga daje w rezultacie nieskazitelność, zaś nieskazitelność czyni znów bliskim Bogu (AH IV,38,3).
Winniśmy się dzielić tym, co otrzymaliśmy
Każdy z nas ma i ciągnie za sobą jakąś mniejszą lub większą własność, którą nabyliśmy za pomocą „mamony nieprawości”. Bo skąd mamy te domy, w których mieszkamy, te ubrania, które nosimy, te naczynia, których używamy, i co tam jeszcze wszystko inne, co nam służy w naszym codziennym życiu? Czy nie z tych majętności, które nabyliśmy, gdy byliśmy jeszcze poganami, a więc z pożądania, albo otrzymaliśmy je po pogańskich rodzicach lub krewnych, albo przyjaciołach, którzy nabyli je niesprawiedliwie, żeby już nie mówić o tym, że i teraz jako wierzący staramy się o majątek. Kto coś sprzedaje, chce zarobić na kupującym? A kto kupuje, czy nie chce, by sprzedający potraktował go na jego korzyść? A czy ten, kto handluje, czy nie handluje, żeby z tego wyżyć? Także wierzący, którzy są na dworze cesarskim, czy nie mają z majątku cesarza tego, czego potrzebują, i każdy z nich daje coś według swych możliwości tym, co nic nie mają? (AH IV,30,1)
Ponieważ widział, że my z naszym majątkiem, do którego doszliśmy dzięki podarunkom innych, będziemy się obchodzić dobrze, rzekł: „Kto ma dwie suknie, niech da temu, który nie ma, a kto ma żywność, niech tak samo czyni”, oraz: „byłem głodny i daliście mi jeść, byłem nagi i przyodzialiście mnie”, oraz: „gdy okazujesz miłosierdzie, niech nie wie twoja lewica, co robi prawica”, oraz [zlecił jeszcze] inne dobrodziejstwa nasze, przez które jesteśmy usprawiedliwieni, jeśli jednocześnie zdobywamy od obcych naszą własność, od obcych mówię wyraźnie, nie jakby świat dla Boga był obcy, ale dlatego, że ten rodzaj darów od innych wzięliśmy w posiadanie; tak jak tamci [Izraelici] wzięli swoje rzeczy od Egipcjan, którzy Boga nie znali. Z pomocą innych więc ustanowiliśmy w sobie samych przybytek Boży, gdyż wśród dobrze czyniących Bóg mieszka. Tak, jak powiedział Pan: „czyńcie sobie przyjaciół z mamony niesprawiedliwości, aby ci przyjęli was do wiecznych przybytków, gdy będziecie uciekać”. To, co zdobyliśmy niesprawiedliwością, jako poganie, to dajemy jako wierzący na służbę Pana i jesteśmy przez to usprawiedliwieni (AH IV,30,3).
Pan zesłał nam swego Ducha
Dlatego Pan przyrzekł, że pośle Parakleta, który ma nas przygotować dla Boga. Jak z suchej pszenicy nie może bez wilgoci powstać ani ciasto, ani chleb, tak i my tak liczni nie możemy stać się jednym w Chrystusie Jezusie bez wody, która pochodzi z nieba. I jak sucha ziemia nie zaowocuje, jeśli nie przyjmie wilgoci, tak i my, będąc najpierw suchym drzewem, nigdy nie moglibyśmy przynieść owocu życia bez deszczu łaski z góry (AH III,17,2).
Pan powierzył Duchowi Świętemu swego człowieka, który wpadł między zbójców, gdyż zlitował się nad nim, opatrzył jego rany i dał mu dwa królewskie denary, abyśmy otrzymując obraz Ojca i Syna przez Ducha z powierzonego nam denara mogli przynieść owoc i zwielokrotniony oddać Panu (AH III,17,3).
To są więc sprawy, które w sobie zrekapitulował, zjednoczył człowieka z Duchem, a Ducha osadził w człowieku, sam stał się głową Ducha i przekazał Ducha, aby stał się głową człowieka, przez Niego bowiem widzimy, słyszymy i mówimy (AH V,20,2).
Duch przygotowuje człowieka do podążania ku chwale Ojca
Dlatego Duch ten zstąpił na Syna Bożego, który stał się człowiekiem, żeby przez to, razem z Nim, przyzwyczajał się do zamieszkiwania w rodzaju ludzkim i spoczywania w ludziach, przebywania w stworzeniu Bożym, urzeczywistniając w ten sposób wolę Ojca wśród nich i odnawiając ich od starości ku nowości Chrystusa (AH III,17,1).
Od początku Słowo Boże zapowiadało, że Bóg pozwoli ludziom, żeby Go widzieli, że będzie z nimi przebywał na ziemi, będzie rozmawiał, będzie pomagał swemu stworzeniu, zbawiając je. Pozwoli, że zostanie przez nie przyjęty i że „wybawi nas z rąk wszystkich, którzy nas nienawidzą”, to znaczy od wszelkiego ducha wykroczenia, i pozwoli, „żebyśmy służyli w świątobliwości i sprawiedliwości po wszystkie dni nasze”, tak że człowiek obejmie Ducha Bożego i wejdzie do chwały Ojca (AH IV,20,4).
Teraz więc przyjmujemy tylko część z Jego Ducha ku doskonałości i przygotowaniu nieskazitelności. Stopniowo przyzwyczajamy się pojmować i nieść Boga. Chodzi o to, co Apostoł nazwał zadatkiem, to znaczy, część Jego chwały, którą nam Bóg przyobiecał (AH V,8,1).
Jak dzika oliwka po zaszczepieniu nie traci swojej właściwości drzewa, zmienia się tylko jakość jej owoców (wtedy otrzymuje też inną nazwę, a więc nie nazywa się już dziką oliwką, ale owocowym drzewem oliwnym), tak i człowiek zaszczepiony przez wiarę i przyjmując Ducha Bożego nie traci wprawdzie właściwości ciała, zmienia jednak jakość owoców uczynków, przyjmuje też inną nazwę, która wskazuje na tę zmianę. A zmiana ta prowadzi na lepsze. Nie jest już nazywany ciałem i krwią, ale człowiekiem duchowym (AH V,10,2)
„Jeden jest Bóg, Ojciec, ponad wszystkim, przez wszystkich i w nas wszystkich”. Ponad wszystkim bowiem jest Ojciec, przez wszystkich zaś Słowo - przez Nie wszystko się stało od Ojca - we wszystkim zaś Duch, który woła: Abba, Ojcze, i który kształtuje człowieka na podobieństwo Boże (Wykład 5).
W ten sposób mają wierzyć, jeśli stale w nich trwa Duch Święty, dany [im] we chrzcie przez [Boga]: i jeśli przyjmujący zachowa go żyjąc w prawdzie, w świętości, sprawiedliwości i cierpliwości. Jego bowiem [działaniem] dokonuje się zmartwychwstanie w tych, którzy uwierzyli, wtedy gdy ciało na nowo przyjmuje duszę i gdy z tą mocą Ducha Świętego powstaje i wchodzi do królestwa Bożego (Wykład 42).
Duch fundamentem i źródłem młodości Kościoła
Nauczanie Kościoła jest wszędzie niezmienne i trwałe. Jest poświadczone przez proroków, Apostołów, wszystkich uczniów, jak już to pokazaliśmy, przez początki, czas średni i końcowy, i przez całość planu zbawienia Bożego, przez trwałe działanie dotyczące zbawienia człowieka, które jest w naszej wierze. I tę otrzymaną od Kościoła wiarę zachowujemy, ona zaś, niby w dobrym naczyniu, pozostaje młoda i w młodości utrzymuje samo naczynie, w którym się znajduje. Ten dar Boży został bowiem powierzony Kościołowi jakby tchnienie dla stworzenia po to, aby wszystkie członki, które go przyjmują, zostały ożywione. W darze tym złożona została łączność z Chrystusem, to jest Duch Święty, zadatek nieskazitelności i umocnienie naszej wiary, i drabina wstępowania do Boga. „W Kościele - powiada [Apostoł] - ustanowił Bóg apostołów, proroków, nauczycieli” i wszelkie inne działania Ducha. Nie uczestniczą w nim ci wszyscy, którzy nie biegną do Kościoła, przeciwnie, przez fałszywą naukę i najbardziej niegodziwe praktyki pozbawiają sami siebie życia. Gdzie Kościół, tam i Duch Boży, a gdzie Duch Boży, tam i Kościół i wszelka łaska. Duch zaś jest Prawdą (AH III,24,1).
Kościół źródłem życia i prawdy
Wobec tak poważnych dowodów nie trzeba już więcej szukać prawdy u innych, skoro ją bez trudu można otrzymać od Kościoła. Apostołowie bowiem w nim zebrali w całej pełni, jakby w bogatym skarbcu wszystko, co należy do prawdy, aby każdy, ktokolwiek tylko zechce, czerpał z niego napój życia. To bowiem jest brama życia, wszyscy inni są złodziejami i zbójcami. Dlatego należy im schodzić z drogi. Wszystko zaś, co należy do Kościoła, należy kochać, z największą troską strzec przekazu prawdy (AH III,4,1).
Prawdziwą gnozą jest nauka Apostołów oraz wiara Kościoła w jej całości znana od dawna na całym świecie. Wyróżniającym znakiem Ciała Chrystusa jest następstwo biskupów, którym Apostołowie przekazali Kościół znajdujący się w danym miejscu. Ta troska trwa aż do naszych czasów, bez fałszowania Pisma świętego, w najpełniejszym wykładzie, którego się nie uzupełnia ani nie uszczupla. Czyta się je bez fałszowania. Według Pisma świętego następuje prawidłowy i sumienny wykład, bez ryzyka, ale także bez bluźnierstwa, a przede wszystkim jako dar miłości, dar, który jest cenniejszy od gnozy, chwalebniejszy niż proroctwo i przewyższający wszystkie inne charyzmaty (AH IV,33,8).
[W przeciwieństwie do heretyków] ścieżka tych, którzy należą do Kościoła, wiedzie przez cały świat. Ma pewną tradycję od Apostołów, co pozwala nam dostrzegać to, że wiara wszystkich jest jedna i ta sama, że wszyscy przyjmują, iż jest jeden i ten sam Bóg, Ojciec, że wierzą w ten sam porządek Wcielenia Syna Bożego, że znają to samo obdarowanie Duchem, że ćwiczą się w tych samych przykazaniach, że przestrzegają tego samego modelu porządku dotyczącego Kościoła, że oczekują tego samego przyjścia Pana i spodziewają się tego samego zbawienia całego człowieka, to jest ciała i duszy. Nauczanie Kościoła jest więc prawdziwe i trwałe. W nim ukazuje się jedna i ta sama droga zbawienia na całym świecie. Bo też jemu powierzono światło Boże i dlatego „mądrość Boża”, która zbawia ludzi, „na wyjściu jest opiewana, na ulicach działa sumiennie, w górze, na murach jest głoszona i w bramach miasta stale przemawia”. Wszędzie bowiem Kościół głosi prawdę i jest siedmioramiennym świecznikiem, który niesie światło Chrystusa (AH V,20,1).
Trzeba nam unikać ich [heretyków] nauk i strzec się starannie przed nimi, aby nas nie nękali. Trzeba zaś uciekać do Kościoła i na jego łonie wychowywać się i karmić się Pismem świętym Pana. Kościół bowiem jest jak raj zasadzony na świecie: Będziecie jeść z każdego owocu drzewa rajskiego - mówi Duch Boży, to znaczy: jedzcie z całego Pisma świętego Pana (AH V,20,2).
Kościół znajduje siebie w prezbiterach-biskupach wiernych swoim obowiązkom
Należy się wystrzegać wszystkich ludzi tego rodzaju [tj. heretyków], a przyłączyć się do tych, którzy, jak już to powiedzieliśmy, zachowują nauki Apostołów i razem z przynależnością do stanu prezbiterów przekazują zdrową naukę i nienaganne zasady życia (AH IV, 26,4).
Takich oto prezbiterów karmi Kościół. Prorok tak o nich mówi: „Dam ci zwierzchników w pokoju i przełożonych w sprawiedliwości”. O nich mówił także Pan: „kto będzie więc gospodarzem wiernym, dobrym i mądrym, którego Pan postawił nad swoją rodziną, aby im dawał pokarm we właściwym czasie? Błogosławiony ów sługa, którego Pan przy swoim przyjściu zastanie tak działającym”. A gdzie może ktoś znaleźć ludzi tego rodzaju, mówi Paweł w słowach: „ustanowił Bóg w Kościele najpierw apostołów, po wtóre proroków, po trzecie nauczycieli”. Gdzie zatem zostały złożone dary Boże, tam należy uczyć prawdy, a więc u tych, którzy mają otrzymaną od Apostołów sukcesję (w kierowaniu) Kościołem, to znaczy, gdzie pewne jest, że mają także zdrowe i nienaganne zasady życia oraz nieskażoną i nienaganną naukę. Ci czuwają nad naszą wiarą, wiarą w jednego Boga, który wszystko stworzył, pomnażają miłość Syna Bożego, który dokonał tak wielkich dzieł zbawczych dla nas, wykładają bezpiecznie Pismo święte, ani nie bluźnią wobec Boga, ani nie znieważają patriarchów, ani nie pogardzają prorokami (AH IV,26,5).
Kościół upodobniony do Chrystusa w swoich męczennikach
Oto dlaczego Kościół wysyła do Ojca przed sobą tłum męczenników, w każdym czasie, na wszystkie miejsca, z prawdziwej miłości do Pana. (...) Hańbę tych, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości i znoszą wszelką kaźń, i są zabijani dla miłości Boga i wyznania Jego Syna, czysty Kościół bierze na siebie. Stale okaleczany, a przecież natychmiast odrastają jego członki i trwa jako całość (AH IV,33,9).
Bóg przeznaczył wszystko dla udoskonalenia człowieka i dla skuteczności i objawienia planów zbawczych, aby ukazała się dobroć i udoskonaliła sprawiedliwość, Kościół dorównał do postaci obrazu Jego Syna, a człowiek wreszcie stał się dojrzały, dojrzały na tyle, by oglądać i poznawać Boga (AH IV,37,7).
Eucharystia pochodzi z pierwocin stworzenia
„Dobre jest bowiem wino”, to znaczy to, któremu Bóg pozwolił przy stworzeniu wzrastać w winnicy, jak to, które się pierwotnie piło. Bo nikt z tych, którzy je pili, nie pogardził nim, nawet Pan z niego kosztował. Lepsze jest jednak to, które dzięki Słowu właśnie powstało po prostu z wody dla pożytku gości weselnych. Pan mógłby oczywiście bez żadnej wcześniejszej materii wynikającej ze stworzenia obdarzyć ucztujących winem i głód zaspokoić pokarmem. Nie uczynił jednak tego. Wziął bowiem chleby, które pochodziły z ziemi, i dzięki czynił, i podobnie wino uczynił z wody, i nasycił leżących wkoło i napoił zaproszonych na wesele. Tym samym pokazał, że Bóg, który stworzył ziemię i nakazał, by wydawała owoce, i ustanowił wody, wydobył źródła, w ostatnich czasach podarował ludziom także błogosławieństwo pokarmu i łaskę napoju przez swego Syna. Niepojęty przez to, co pojęte, Niewidzialny przez to, co widzialne, On, który nie jest poza Nim, ale przebywa na łonie Ojca (AH III,11,5).
Także swoim uczniom radził, by składali Bogu ofiarę z pierwocin Jego stworzeń, nie jakby tego potrzebował, ale by oni ze swej strony nie okazali się bezowocni i niewdzięczni. Wziął więc chleb pochodzący ze stworzenia, składał dzięki i mówił: „To jest ciało moje”. I podobnie o kielichu, który pochodzi ze stworzenia przeznaczonego dla nas, wyznał, że jest to Jego krew, i wyjaśnił, że chodzi o nową ofiarę Nowego Testamentu. Tę ofiarę otrzymał Kościół od Apostołów i składa ją Bogu na całym świecie, Bogu, który daje nam pożywienie jako pierwociny swoich darów w Nowym Testamencie (AH IV,17,5).
Ofiarujemy Mu, nie jakoby tego potrzebował, ale dziękując Mu za pomocą Jego daru i uświęcając tym samym stworzenie. Bo jeśli Bóg nie wymaga niczego z rzeczy, które do nas należą, to my potrzebujemy, aby coś ofiarować Bogu. Jak powiedział Salomon w słowach: „Kto lituje się nad ludem biednym, pożycza Bogu na procent”. Bóg bowiem, który niczego nie potrzebuje, przyjmuje nasze dobre uczynki, aby zapewnić nam odpłatę ze swoich dobrodziejstw. Tak, jak Pan nasz powiedział: „Pójdźcie, błogosławieni mojego Ojca, posiądźcie przygotowane dla was Królestwo, bo łaknąłem, a daliście mi jeść, pragnąłem, a napoiliście mnie, byłem gościem, a przyjęliście mnie, nagim, a przyodzialiście mnie, chorym, a nawiedziliście mnie, byłem w więzieniu, a przyszliście do mnie”. I chociaż tego nie potrzebuje, chce, abyśmy to czynili z Jego powodu, abyśmy nie pozostali bezowocni. W ten sam sposób i samo Słowo nie dało nikomu innemu tylko Ludowi przykazanie składania ofiar, chociaż ich nie potrzebowało, ale po to, by ludzie mogli uczyć się służby Bogu. Podobnie pragnie, abyśmy także i my często i nieustannie przynosili dary na ołtarz (AH IV,18,6).
Eucharystia zaproszeniem do pojednania i hołdem dla Słowa, które jest Stwórcą
Ofiara Kościoła, którą jak Pan pouczył, składa się na całym świecie, jest uznana u Boga za czystą ofiarę i zostaje przyjęta przez Niego, nie jakby potrzebował od nas ofiary, ale dlatego, że ten, kto ofiaruje, doznaje chwały przez to samo, że ofiaruje Jego dar, który zostaje przyjęty. Przez dar bowiem dla króla ukazana jest cześć i [jego] przychylność. A ponieważ Pan chce, abyśmy w całkowitej prostocie i niewinności składali ofiary, pouczył nas w słowach: „jeśli więc ofiarujesz dar swój dla ołtarza i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw dar swój przed ołtarzem i idź pojednać się najpierw z bratem twoim, a wtedy przyszedłszy ofiarujesz dar swój”. Trzeba zatem składać Bogu pierwociny z Jego stworzenia, jak mówi Mojżesz: „nie ukażesz się z pustymi rękami przed obliczem Pana Boga twego”, aby człowiek wyraził swoją wdzięczność w tym, w czym zostanie mu policzona jego wdzięczność, i doznał czci, którą sam przez ofiarę wyraża (AH IV,18,1).
Kościół składa ofiarę w prostocie i dlatego słusznie jego dar uznany jest u Boga za ofiarę czystą. Tak Paweł mówi do Filipian: „Mam więcej niż trzeba, otrzymawszy od was przez Epafrodyta to, coście przysłali, »wdzięczną woń«, ofiarę przyjemną, Bogu miłą”. Trzeba, abyśmy składali ofiarę Bogu i okazali się we wszystkim wdzięczni Bogu Stwórcy, w czystym zamiarze, w wierze bez obłudy, w mocnej nadziei, w gorącej miłości, abyśmy składali w ofierze pierwociny z Jego stworzeń. I taką właśnie ofiarę czystą składa Stwórcy tylko Kościół, gdyż ofiaruje Mu w dziękczynieniu z Jego stworzenia (...). Jakie mogłoby dla nich [tj. heretyków] mieć znaczenie to, że chleb, nad którym składa się dziękczynienie, jest ciałem ich Pana, a kielich jest Jego krwią, jeśli nie uznają Go za Syna Stwórcy świata, to znaczy nie uznają Go za Jego Słowo, przez które drzewo „owoc przynosi” i źródła płyną, a „ziemia wydaje naprzód źdźbło, potem kłos, a potem pełne ziarno w kłosie”? (AH IV,18,4)
Jeśli ciało się nie zbawia, to i Pan nas nie odkupił swoją krwią ani kielich Eucharystii nie jest udziałem w Jego krwi, ani chleb, który łamiemy, nie jest udziałem w Jego ciele. Krew bowiem może płynąć tylko w żyłach, w ciele i w tych częściach ciała, które należą do substancji człowieka, a nią stało się Słowo Boże i odkupiło nas swą krwią. Podobnie mówi także Apostoł w słowach: „w Nim mamy odkupienie przez krew Jego, odpuszczenie grzechów”. A ponieważ jesteśmy Jego członkami i żywimy się rzeczą stworzoną, i On sam dostarcza nam rzeczy stworzonej, bo słońcu każe wschodzić i deszcz pada, gdy On chce - to i kielich ten, który jest z rzeczy stworzonej, uznał za swoją krew i krwią tą posili naszą krew, a także chleb, który jest z rzeczy stworzonej, uznał za swoje ciało i nim umacnia nasze ciała (AH V,2,2).
Eucharystia, ofiara wolnych ludzi karmionych przez Słowo Boże dla niezniszczalności
Rodzaj ofiar jako taki nie został odrzucony. Ofiary bowiem są i tu, i tam, są ofiary Ludu [wybranego] i ofiary w Kościele. Zmienił się tylko całkowicie sposób. A więc nie są to już ofiary sług, ale ofiary ludzi wolnych. Pan został jeden i ten sam, ale właściwości ofiary służebnej i ofiary wolnych różnią się tak, że przez ofiary objawia się znak wolności. Nic bowiem u Boga nie pozostaje zbędne czy bez znaku lub bez treści. I dlatego tamci ludzie poświęcali Mu dziesięcinę swojej majętności, ci zaś, którzy osiągnęli wolność, poświęcają na użytek Pana wszystko, co do nich należy. Czynią to radośnie i chętnie, dając nie jakieś drobne części, ale mając nadzieję na rzeczy wielkie. Owa biedna wdowa wrzuciła tu całe swe utrzymanie na życie do skarbony Bożej (AH IV,18,2).
Jak mogą heretycy utrzymywać, że ciało ulega zepsuciu i nie otrzyma życia, kiedy przecież karmi się ciałem i krwią Pańską? Niech albo swoje wierzenia zmienią, albo też zaniechają ofiary, o której mowa. Nasza zaś wiara jest w harmonii z nauką o Eucharystii, a Eucharystia potwierdza naszą wiarę. Składamy bowiem Bogu to, co jest Jego, przez co znowu wyznajemy wspólnotę i jedność ciała z duchem. Albowiem jak chleb, który jest czymś ziemskim, otrzymawszy wezwanie Boga, już nie jest zwyczajnym chlebem, ale Eucharystią składającą się z dwu rzeczy, z ziemskiej i niebieskiej, tak też nasze ciała, przyjąwszy Eucharystię, już nie ulegają zniszczeniu, bo mają nadzieję zmartwychwstania (AH IV,18,5).
Eucharystia zwiastuje zmartwychwstanie ciała
Skoro napój zmieszany w kielichu i zwyczajny chleb, otrzymując Słowo Boże, stają się Eucharystią, to jest krwią i ciałem Chrystusa, i jeśli dzięki nim wzrasta i umacnia się substancja naszego ciała, to jak mogą [heretycy] zaprzeczać zdolności przyjęcia przez ciało daru Bożego, jakim jest życie wieczne, skoro karmi się ono krwią i ciałem Chrystusa i jest Jego częścią? Jak mówi błogosławiony Apostoł w Liście do Efezjan: „gdyż jesteśmy członkami Jego ciała, z ciała Jego i z kości Jego”. I nie mówi tego o jakimś duchowym i niewidzialnym człowieku, „duch bowiem nie ma ani kości, ani członków ciała”, ale mówi o organizmie prawdziwie ludzkim, który składa się z członków ciała, z nerwów, kości. Ten właśnie organizm karmi się z kielicha, który jest krwią Jego, i umocniony jest chlebem, który jest Jego ciałem. I jak krzew winny zasadzony w ziemi w swoim czasie przynosi owoc, a „ziarno pszenicy, padając w ziemię, rozkłada się”, ale pod działaniem Ducha Bożego, który ogarnia wszystko, rozmnaża się i wychodzi na powierzchnię, a potem przez Mądrość Bożą idzie na użytek ludzi, zaś gdy przyjmuje Słowo Boże, staje się Eucharystią, to jest ciałem i krwią Chrystusa, tak i nasze ciała, nią posilone, gdy zostaną złożone w ziemi, rozkładają się wprawdzie, ale w swoim czasie powstaną, gdy Słowo Boże obdarzy je zmartwychwstaniem „na chwałę Boga Ojca”, który to, co śmiertelne, otoczy nieśmiertelnością, a to, co zniszczalne, obdarzy za darmo niezniszczalnością, ponieważ „moc Boża w słabości się doskonali” (AH V,2,3).
Śmierć pochłonięta przez moc Ducha ustąpi przed życiem
Gdy człowiek zostanie uwolniony, ziści się to, co napisano: „pożarta jest śmierć w zwycięstwie, gdzie jest zwycięstwo twe, o śmierci, gdzie jest, o śmierci, oścień twój?” Tego nie można by słusznie powiedzieć, gdyby nie został uwolniony ten, nad którym śmierć najpierw zapanowała. Jego zbawienie oznacza unicestwienie śmierci. Gdy Pan ożywił człowieka, to jest Adama, unicestwiona została śmierć (AH III,23,7).
Skoro na początku stworzył tego, który jeszcze nie istniał, to tym bardziej tych, którzy już zaistnieli, gdy postanowił, przywróci do życia, gdy ich życiem obdarza. Poza tym, będzie to ciało już zdolne do przyjęcia i zatrzymania mocy Bożej, skoro od początku przyjmuje Boży artyzm. (...). [Członki ciała] skoro uczestniczą w Mądrości Boga, uczestniczą także w Jego mocy. Ciało nie zostało wykluczone od oddziaływania tak Mądrości, jak i Mocy Bożej. Bowiem Jego Moc udziela życia, doskonali się w słabości, to jest w ciele (AH V,3,2-3).
Słabość ciała będzie wchłonięta przez Moc Ducha i człowiek taki nie będzie już cielesnym, ale duchowym, a to z powodu łączności z Duchem. Podobnie doświadczani są męczennicy. Pogardzają śmiercią, ale nie z powodu słabości ciała, tylko z powodu gotowości Ducha. Słabość ciała, wchłonięta, objawia mocnego Ducha. Duch zaś, wchłaniając słabość, posiada w sobie ciało jako dziedzictwo, a z obydwu składa się żywy człowiek; żyje przez udział Ducha, człowiekiem jest przez substancję ciała (AH V,9,2).
Tak więc ciało bez Ducha Bożego jest martwe; nie mając życia, nie jesteśmy w stanie posiąść królestwa Bożego; krew zaś bez rozumu, jak woda, rozlana zostaje na ziemi. I dlatego tak powiedział: „jaki ziemski, tacy i ziemscy”. Gdzie zaś jest Duch Boży, tam jest człowiek żyjący, krew obdarzona rozumem zostaje zachowana przez Boga na pomstę. Ciało wzięte w posiadanie przez Ducha zapomina, kim jest, aby przyjąć Dycha i zostać ukształtowane na wzór Słowa Bożego (AH V,9,3).
Oczywiście są członki człowieka, które niszczeją w ziemi. Te jednak członki, które wzięte są w posiadanie Ducha, zostają przeniesione do królestwa niebieskiego. Dlatego to i Chrystus umarł, aby został otwarty testament Ewangelii i aby był odczytany na całym świecie, że najpierw uwolnił swoje sługi, a następnie uczynił je dziedzicami swoich dóbr, przez które stały się nimi na mocy udzielenia im dziedzictwa Ducha - jak już to ukazaliśmy. Posiada go jako dziedzictwo ten, który żyje, a wtedy i ciało przechodzi w posiadanie jako dziedzictwo (AH V,9,4).
Owocem działania Ducha jest zbawienie ciała. Bo cóż mogłoby być widzialnym owocem Niewidzialnego Ducha, jeśli nie to, że ciało staje się dojrzałe i gotowe do przyjęcia nieskazitelności? (AH V,12,4)
Dzięki Duchowi człowiek dostąpi łączności z Bogiem
Nie otrzymaliśmy żadnego innego Ducha Świętego, jak tylko Tego, który już jest z nami, „który woła: Abba, Ojcze”. I to są [dary], w których będziemy wzrastać i dokonywać postępu, abyśmy w końcu już nie w zwierciadle czy przez zagadki, ale twarzą w twarz mogli korzystać z darów Bożych. I jeśli już teraz przeżyliśmy coś więcej niż świątynię i więcej niż Salomon, to znaczy przyjście Syna Bożego, to jednak nie poznaliśmy przez to jakiegoś innego budowniczego świata i stwórcy wszystkiego, tylko tego, który się nam objawił od początku, ani innego Chrystusa, Syna Bożego, tylko tego, którego zapowiadali prorocy (AH IV,9,2).
[Apostoł mówi z obawą] byśmy mając w ten sposób upodobanie w ciele, nie pogardzali zaszczepieniem Ducha: „ty zaś, skoro byłeś dziką oliwką, jesteś w niej zaszczepiony i stałeś się uczestnikiem tłustości oliwnej”. Jeśli więc dzika oliwka, mimo że została zaszczepiona, pozostawałaby w takim stanie, w jakim była przedtem, czyli dziką oliwką - „zostanie wycięta i w ogień wrzucona”. Jeśli zaś zachowałaby zaszczepienie i przemieniła się w dobrą oliwkę, stanie się oliwką przynoszącą owoce, jakby została zasadzona w ogrodzie króla. Podobnie jest z ludźmi, jeśli przez wiarę będą postępować szlachetniej, przyjmą Ducha Bożego i będą obfitować w Jego owoce, staną się duchowymi, zasadzeni jakby w ogrodzie Boga (AH V,10,1).
Sprawiedliwi będą królować na ziemi, wzrastając z oglądu Pana i dzięki Niemu będą się przyzwyczajać do pojmowania chwały Boga Ojca, a w Królestwie dostąpią przestawania z świętymi aniołami oraz łączności i jedności duchowych bytów (AH V,35,1).
Tego rodzaju powszechnych wydarzeń nie można rozumieć, że rozegrają się ponad niebiosami. „Bóg bowiem - mówi [prorok] - ukaże jasność twoją wszystkim, co są pod niebem”. Ale stanie się to w czasach Królestwa, gdy ziemia zostanie odnowiona przez Chrystusa i na nowo zostanie zbudowana Jerozolima na wzór Jerozolimy z wysoka (AH V,35,2).
Nowe życie w nowym świecie
Dlatego, gdy zbliżył się do męki, aby zwiastować dobrą nowinę o otwarciu dziedzictwa Abrahamowi i tym, którzy z nim byli, gdy wypowiadał słowa dziękczynienia nad kielichem i pił z niego oraz dał uczniom, mówił: „pijcie z niego wszyscy. To jest krew moja nowego przymierza, która będzie wylana za wielu na odpuszczenie grzechów. Mówię wam, nie będę pił odtąd z tego owocu winnego szczepu aż do owego dnia, gdy go z wami pił będę nowy w Królestwie Ojca mego”. Tak więc będzie go pił w dziedzictwie ziemi, tej ziemi, którą sam odrodzi i przywróci do pierwotnego stanu dla posługi chwały synów Bożych; tak jak to mówi Dawid: „Odnowi oblicze ziemi”. Przyrzekając pić go ze szczepu winnego razem ze swymi uczniami, ukazuje dwie sprawy: dziedzictwo ziemi, w którym wypije z nowego szczepu winnego, i cielesne zmartwychwstanie Jego uczniów. To bowiem ciało powstanie na nowo i to ono weźmie nowy kielich. A więc nie można tego rozumieć, że w miejscu ponad niebiosami będzie pił razem z uczniami ze szczepu winnego, bo przecież ci, którzy są bez ciała, nie piją. Przeciwnie, to właściwością ciała, a nie ducha jest przyjmować napój z winorośli (AH V,33,1).
Jak Bóg jest rzeczywiście tym, który wzbudzi z martwych człowieka, tak człowiek powstanie z martwych rzeczywiście, a nie alegorycznie, jak już to udowodniliśmy. A jak rzeczywiście powstanie, tak też rzeczywiście będzie się wprawiał do niezniszczalności, będzie wzrastał i nabierał siły w czasach Królestwa, aby stać się zdolnym do przyjęcia chwały Ojca. Następnie zaś po odnowieniu wszystkiego będzie rzeczywiście mieszkał w mieście Bożym (AH V,35,2).
U kresu utrapień człowiek, oczyszczony i obmyty ze śmierci, zapomni o umieraniu
W czasach ostatecznych, kiedy nadchodzi pełnia czasu wolności, Słowo samo dla siebie „obmyło brud córek Syjonu”, myjąc własnymi rękami stopy swych uczniów, to znaczy ludzkości, którą Bóg na koniec otrzyma jako dziedzictwo. Jak na początku wszyscy zostaliśmy przez pierwszych ludzi zaprowadzeni do niewoli jako dłużnicy śmierci, tak na końcu, przez ostatnich ludzi, wszyscy, którzy są od początku uczniami, zostaną obmyci i oczyszczeni od śmierci i wejdą do życia Bożego. Ten bowiem, który swym uczniom nogi obmył, uświęcił i oczyścił całe ciało (AH IV,22,1).
Dlatego także udręczenie konieczne jest dla tych, którzy są zbawieni, by zostali jakby wymłóceni i zmieleni, a dzięki Słowu Bożemu przez cierpliwość zroszeni i upieczeni w ogniu, by stali się zdatni na ucztę królewską. Tak mówił jeden z naszych, który dla wyznania Boga został skazany na walkę z dzikimi zwierzętami: „Pszenicą jestem Chrystusa, a zmielony zwierzęcymi zębami okażę się czystym chlebem Bożym” (AH V,28,4).
Dlatego Pan powiedział: „gdy wyprawiasz obiad albo wieczerzę, nie zapraszaj bogatych ani przyjaciół czy sąsiadów albo krewnych, aby i oni cię przepadkiem nawzajem nie zaprosili i by nie spotkała cię od nich nagroda, ale zaproś chromych, ślepych, żebraków i będziesz błogosławiony, bo nie mogą się tobie odpłacić, albowiem będzie ci oddane w zmartwychwstaniu sprawiedliwych”. I znów mówi: „Ktokolwiek opuściłby pola albo domy, albo rodziców, albo braci, albo synów z mego powodu, stokroć tyle otrzyma na tym świecie, a w przyszłości odziedziczy życie wieczne”. Czym są bowiem owe stokroć tyle i obiady wydane dla biednych i wieczerze, które zostaną zwrócone? To są te właśnie, które nastaną w czasach Królestwa, to znaczy w siódmym dniu, który został uświęcony, bo w nim Bóg spoczął od wszystkich dzieł, które stworzył, a który jest rzeczywiście szabatem sprawiedliwych. W dniu tym nie będą wykonywać żadnego ziemskiego dzieła, ale zasiądą do przygotowanego przez Boga stołu, który ich nakarmi wszelkiego rodzaju pokarmami (AH V,33,2).
Jak uczą prezbiterzy, ci, którzy będą godni przebywania w niebie, tam właśnie przejdą, to jest do nieba, inni zaś będą korzystać z przyjemności raju, wreszcie inni posiądą wspaniałość miasta. Wszędzie będą oglądać Boga według miary, jakiej każdy z nich stał się godny. Będzie zatem zróżnicowanie między mieszkaniem tych, którzy przynieśli owoc stokrotny, a tych, którzy mieli owoc sześćdziesięciokrotny czy też trzydziestokrotny. Jedni z nich będą przyjęci do nieba, inni będą przebywać w raju, a jeszcze inni będą zamieszkiwać w mieście. Dlatego Pan powiedział, że u Ojca jest wiele mieszkań. Wszystkie jednak należą do Boga, który dla wszystkich przygotowuje stosowne mieszkanie. Jak mówi Jego Słowo, Ojciec przydziela wszystkim według tego, kim kto jest lub czego będzie godny. I to jest ten stół biesiadny, przy którym zasiądą ucztujący, zaproszeni na gody. Taki jest podział i porządek wśród tych, którzy się zbawią, mówią prezbiterzy, uczniowie Apostołów. Przez tego rodzaju stopnie zmierzają przez Ducha do Syna, przez Syna wstępują do Ojca, gdy Syn całe swoje dzieło przekazuje Ojcu. Tak uczy Apostoł, gdy powiedział: „trzeba, żeby królował, póki nie położy wszystkich nieprzyjaciół pod jego nogi. Ostatnia zaś nieprzyjaciółka zostanie zniszczona śmierć”. W czasach bowiem Królestwa sprawiedliwy człowiek, przebywając na ziemi, już zapomni o śmierci (AH V,36,1-2).
Królestwo sprawiedliwych: nowa ziemia obiecana i nadejście czasów mesjańskich
[W Apokalipsie Jan mówi:] „Widziałem nowe niebo i nową ziemię, albowiem pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminęły, i morza już nie ma. I widziałem święte miasto Jeruzalem nowe, zstępujące z nieba od Boga, przygotowane jak oblubienica przystrojona dla swego męża. I usłyszałem - mówi - głos doniosły z tronu mówiący: oto przybytek Boga z ludźmi i będzie mieszkał z nimi, i oni będą Jego ludem, a Bóg sam z nimi będzie ich Bogiem. I otrze wszelką łzę z oczu ich i nie będzie więcej śmierci ani smutku, ani krzyku, ani boleści więcej nie będzie, gdyż pierwsze rzeczy przeminęły”. Izajasz mówi to samo: „Będzie bowiem nowe niebo i nowa ziemia, a nie będą w pamięci rzeczy poprzednie, ani nie przyjdą na myśl, ale będą się weselić i radować w nowej ziemi”. To właśnie stało się, o czym mówi Apostoł: „Przemija bowiem postać tego świata”. Podobnie i Pan mówi: „ziemia i niebo przeminą”. A gdy te rzeczy przeminą, mówi uczeń Pański Jan, na ziemię nową zstąpi górne Jeruzalem, jak oblubienica przystrojona dla swego męża, i to jest przybytek Boga, w którym Bóg zamieszka z ludźmi. Obrazem tej Jerozolimy jest Jeruzalem pierwszej ziemi, gdzie sprawiedliwi ćwiczą się dla nieskazitelności i przygotowują się na zbawienie. Obraz tego przybytku przyjął Mojżesz na Górze (AH V,35,2).
Dokładnie zatem przewidział Jan pierwsze zmartwychwstanie sprawiedliwych i dziedzictwo ziemi w Królestwie, a prorocy także zgodnie o nim prorokowali. Tego uczył także Pan, gdy przyrzekł, że będzie pił razem z uczniami z nowego zmieszania kielicha w Królestwie. I powiedział jeszcze: „Nadchodzą dni, w których umarli, którzy są w grobach, usłyszą głos Syna Człowieczego i powstaną z martwych. Ci, którzy dobrze czynili - na zmartwychwstanie życia, ci zaś, którzy zło czynili - na zmartwychwstanie sądu”. Pierwsi zmartwychwstaną - powiada - ci, którzy dobrze czynili, i wejdą do odpoczynku, następnie ci powstaną z martwych, którzy będą sądzeni. Znajduje się to już w Księdze Rodzaju, według której po zakończeniu tego świata nastąpi dzień szósty, to znaczy rok sześciotysięczny, a następnie będzie dzień siódmy, dzień odpoczynku. O nim mówi Dawid: „To odpoczynek mój, wejdą do niego sprawiedliwi”. Ów dzień siódmy oznaczy rok siedmiotysięczny, to królestwo sprawiedliwych, w którym będą się ćwiczyć do nieskazitelności. Następnie zostanie odnowione stworzenie dla tych, którzy zostaną w tym celu zachowani. I Apostoł wyznał, że stworzenie będzie uwolnione od niewoli zepsucia, aby mieć udział w chwalebnej wolności dzieci Bożych (AH V,36,3).
Ludzie i zwierzęta będą żyć w pokoju
Wszystkie zwierzęta, korzystając z pokarmów, jakie daje im ziemia, będą żyły w pokoju i wzajemnej zgodzie i będą całkowicie poddane ludziom (...). Czasy te zapowiadał prorok Izajasz w słowach: „wilk będzie mieszkał z jagnięciem, a leopard z koźlęciem będą leżeć, cielę, byk i lew razem będą się paść, a mały chłopiec będzie je poganiał. Cielę i niedźwiedź będą się paść razem i razem będą ich dzieci, lew i wół będą jeść słomę. A mały chłopiec włoży swą rękę do nory żmij i do jamy małych żmij. I nie będą źle czynić ani nie będą mogli zabijać kogoś na świętej górze mojej”. I jeszcze raz powtarza, i mówi: „wówczas wilki i jagnięta będą się paść razem i lew jak wół będzie jadł słomę, żmija zaś ziemię jak chleb i nie będą zabijać ani szkodzić na świętej mojej górze, mówi Pan”. Wiem dobrze, że niektórzy starają się wyjaśnić te teksty w odniesieniu do dzikich, którzy jak wierzący pochodzą z różnych ludów i odznaczają się różnymi działaniami, i gdy uwierzyli, zgadzają się ze sprawiedliwymi. Ale jeśli nawet dotyczy to pewnych ludzi, którzy z różnych ludów doszli do jednego przekazu wiary, to niemniej jednak w zmartwychwstaniu sprawiedliwych powiedziano to także o zwierzętach. Bo powiedziano: „Bóg bogaty we wszystkim”. Gdy zostanie przywrócone stworzenie, trzeba, aby wszystkie zwierzęta słuchały i były poddane człowiekowi, żeby wróciły do swego pierwotnego pokarmu danego przez Boga i by jak przed nieposłuszeństwem [Adama] były poddane Adamowi i jadły tylko owoce ziemi. Inaczej nie da się wyjaśnić tego, że lew ma jadać słomę. Oznacza to jednak wielkość i obfitość owoców. Jeśli więc lew jako zwierzę będzie jadł słomę, to jaka będzie pszenica, skoro jej słoma będzie stosowana jako pożywienie dla lwów? (AH V,33,3-4)
Nawet po śmierci człowiek będzie kontynuował swój rozwój ku Bogu
Paweł powiada: „wypełnieniem prawa jest miłość”. Jeśli wszystko pozostałe zostanie usunięte, to pozostaje wiara, nadzieja i miłość, a większa z nich jest miłość. A bez miłości Boga ani wiedza niczego nie daje, ani zrozumienie tajemnic, ani wiara, ani proroctwa, wszystko to jest próżne i daremne bez miłości. A miłość doprowadza do doskonałości człowieka doskonałego. Ten, kogo Bóg miłuje, jest doskonały w tym i w przyszłym świecie; nigdy bowiem nie zaprzestaniemy miłować Boga; im bardziej będziemy Go oglądać, tym bardziej będziemy Go miłować (AH IV,12,2).
Ci, do których powie: „chodźcie, błogosławieni Ojca mego, posiądźcie Królestwo zgotowane wam na wieki”, ci będą stale przyjmować Królestwo i dokonywać w nim postępu, gdyż jest to jeden i ten sam Bóg Ojciec, a Jego Słowo stale towarzyszy rodzajowi ludzkiemu, i to za pomocą różnorodnych środków. Dokonuje wiele: zbawia od początku tych, którzy się zbawiają - to ci, którzy miłują Boga i na swój sposób idą za Jego Słowem (AH IV,28,2).
Oto dlaczego „postać” ta została stworzona jako doczesna. Bóg bowiem wiedział wszystko z góry, jak to już ukazaliśmy w poprzedniej księdze. Ukazaliśmy także, jak to było możliwe, przyczynę doczesności stworzonego świata. Gdy jednak postać ta minęła, a człowiek został odnowiony i umocniony ku nieskazitelności, aby już nie mógł się starzeć, powstanie nowe niebo i nowa ziemia i na nich będzie trwał nowy człowiek w stale na nowo przyjmowanym związku z Bogiem (AH V,36,1).
Bogactwa bez granic, królestwo bez końca
Jeśli nawet w świecie bytów stworzonych są takie, które podlegają tylko Bogu, choć są i takie, które podlegają naszej wiedzy, to cóż w tym złego, że ze spraw, które dotyczą Pisma świętego - a wszystkie Pisma mają znaczenie duchowe - rozwiązujemy z pomocą łaski Bożej tylko niektóre, inne zaś pozostawiamy Bogu, i to nie tylko na tym świecie, ale także w świecie przyszłym, tak żeby Bóg sam tylko pouczał, a człowiek żeby zawsze był pouczany przez Boga? Tak i Apostoł powiedział: Gdy znikną pozostałe sprawy, pozostaną tylko wiara, nadzieja i miłość. Wiara sama wobec naszego nauczyciela pozostanie zawsze mocna i ona upewnia nas, że jedynie Bóg jest prawdomówny. Miłujemy Go zawsze, ponieważ On jedynie jest Ojcem i mamy nadzieję, że stale coś więcej otrzymamy i nauczymy się od Boga, gdyż jest dobry i ma nieprzebrane bogactwa, królestwo bez granic i nieograniczoną wiedzę (AH II,28,3).
Gdy nadejdzie to, co doskonałe, nie będziemy widzieć innego Ojca, ale tego, którego teraz pragniemy widzieć: „Błogosławieni czystego serca, ponieważ oni Boga oglądać będą”. Nie będziemy oczekiwać innego Chrystusa, innego Syna Bożego, lecz tego, który zrodzony z Maryi, został umęczony; w takiego wierzymy, takiego miłujemy, jak powiedział Izajasz: „i powiedzą w owym dniu: Oto Pan Bóg nasz, w którym złożyliśmy nadzieję i ucieszyliśmy się z naszego zbawienia”. I Piotr w swoim Liście mówi: „Choć Go nie widzieliście, miłujecie i w Niego też teraz, nie widząc Go, wierzycie i radować się będziecie weselem niewymownym” (AH IV,9,2).
W tym wszystkim i przez wszystko objawia się nam jeden i ten sam Bóg Ojciec, który stworzył człowieka i przyrzekł ojcom dziedzictwo ziemi, który ich wyprowadzi ku zmartwychwstaniu sprawiedliwych i wypełni przyrzeczenia w królestwie swego Syna. To on następnie rozda je w swojej ojcowskiej dobroci, to, czego ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani w serce człowieka nie wstąpiło. Bo jeden jest tylko Syn, który wypełnił wolę Ojca, i jeden rodzaj ludzki, w którym dokonują się tajemnice Boga. Tego Boga „pragną widzieć aniołowie”. Aniołowie jednak nie zdołają zgłębić Mądrości Bożej. Przez jej działanie stworzenie zostało ukształtowane i dostosowane do współcielesności z Synem, aby Jego Syn, Jednorodzone Słowo zstąpiło w dzieło stworzenia, to jest ku stworzeniu, aby zostało przez nie przyjęte i aby stworzenie przyjęło Słowo, aby wstąpiło do Niego, wynosząc się ponad aniołów i stając się obrazem i podobieństwem Boga (AH V,36,3).
Wołam do Ciebie, Panie, Boże Abrahama, Boże Izaaka, Boże Jakuba i Izraela. Ty, który jesteś Ojcem Pana naszego Jezusa Chrystusa, Boże, który w wielkości swego miłosierdzia życzliwie upodobałeś sobie w nas, abyśmy Cię poznali; który stworzyłeś niebo i ziemię i który panujesz nad wszystkim, który jesteś jedynym i prawdziwym Bogiem, ponad którego nie ma innego Boga, udziel nam przez naszego Pana Jezusa Chrystusa darów Ducha Świętego, daj każdemu, kto czyta tę Księgę, aby Cię poznał, ponieważ tylko Ty sam jesteś Bogiem, aby stał się mocnym w Tobie, aby powstrzymał się od wszelkiej heretyckiej, bezbożnej i niegodziwej nauki.