Trzeba się modlić, ale...

O poprawnym rozumieniu fenomenu cudu oraz różnicy między cudem a "cudownością"

— Według encyklopedycznej definicji, cud to zjawisko tajemnicze, niewytłumaczalne rozumowo...

— Szukanie jednej definicji cudu jest przedsięwzięciem z góry skazanym na niepowodzenie.

— Kościół nie ma takiej definicji?

— Ludziom, a zwłaszcza dziennikarzom, wydaje się, że w każdej sprawie dotyczącej nieba i ziemi Kościół ma jasno zdefiniowaną naukę. Tymczasem tak nie jest. Oczywiście, Kościół ma dogmaty, nie można pewnych rzeczy głosić pod groźbą samowyłączenia się ze wspólnoty, niemniej w ramach głoszenia orędzia chrześcijańskiego dopuszcza się wiele punktów widzenia. Istnieje możliwość różnych sformułowań — czasem nawet do siebie niesprowadzalnych.

— Tak jest w przypadku cudów?

— Tradycyjne pojęcie cudu, które niestety uformowało mentalność wiernych, zakorzenione jest w teologii scholastycznej. Według tej koncepcji, cud to nadzwyczajne, zewnętrzne wydarzenie, które wykracza poza możliwości sił przyrody. Można je wytłumaczyć tylko przez bezpośrednią ingerencję Boga. Taki cud uważano za zewnętrzny sprawdzian i cechę wiarygodności Objawienia.

— Co jest niepoprawne w tej definicji?

— Że jest ona zawężona, oparta na rozumieniu świata jako rzeczywistości stworzonej przez Pana Boga raz na zawsze ze swoimi niezmiennymi prawami, zasadami. Bóg dokonuje cudu, zawieszając od czasu do czasu prawa, które sam ustanowił. Gdy czytamy Biblię, widzimy jednak, że cud jest przede wszystkim znakiem, w którym człowiek rozpoznaje obecność Pana Boga. Ta obecność jest tak mocna, że wyróżnia się od tego, co normalnie zdarza się ludziom.

— Czy takie właśnie były cuda Jezusa?

— Tak. Cud nie musi łamać praw natury, on jest, z biblijnego punktu widzenia, wydarzeniem, które doskonali naturę zgodnie z tendencją całego stworzenia, które — jak mówi św. Paweł — jęczy czekając na odkupienie. Boga i świata nie można rozdzielać, bo gdy to zrobimy, cud będzie tylko cudownością. Często myśląc o cudach mówimy o cudownościach: bo gdzieś coś się zaświeciło czy zapłakało, ktoś nie miał nóg, a mu odrosły.

— A więc to nie są cuda?

— Takie rzeczy się zdarzają i bardzo dobrze, ale nie można do tego sprowadzać istoty cudu. Bo byśmy zapomnieli, o czym tak naprawdę mówi Biblia.

— Czyli istotą cudu jest...

—... wydarzenie na tyle mocne i widoczne, że ludzie rozpoznają w nim przejaw Bożej obecności i działania. Jeśli zaś chodzi o uzdrowienia, to tak naprawdę do końca nie możemy być pewni, że nie stało się coś naturalnego, czego jeszcze nie umiemy odkryć i rozpoznać. Tak interpretują uzdrowienia agnostycy. Natomiast ludzie wierzący, dostrzegając działanie Pana Boga, nie wykluczają i nie negują praw natury. Weźmy na przykład Cud nad Wisłą. Uczestnicy bitwy — od prostych żołnierzy do generałów — zobaczyli w swoim zwycięstwie pomoc Pana Boga, ale przecież nie istnieją na to namacalne dowody.

— Skoro cuda są niewytłumaczalne rozumowo, to czy można je poddać intelektualnej refleksji?

— Czasem ludzie mówią o miłości, którą spotkali w życiu, że to był prawdziwy cud. I nie chodzi o jakąś metaforę. Miłość jest rozumna, tyle że wymyka się racjonalistycznym, czyli ograniczającym do ścisłych logicznych schematów rzeczywistość, kryteriom. Co więcej, większość naszych wyborów: na przykład założenie rodziny czy wybór zawodu wymyka się rozumowi, ale przecież nie znaczy to, że jest bezrozumne. Analogicznie jest z cudami.

— No dobrze, ale przy kanonizacji świętych Kościół wymaga potwierdzonego cudu, na przykład uzdrowienia z ciężkiej, nieuleczalnej choroby. Istnieją więc jakieś „racjonalistyczne” kryteria.

— Tylko że te kryteria nie są absolutne. Kościół wprowadza je dla pewnego porządku. Ale to nie jest tak, że każdy cud opisany w Biblii czy gdzie indziej musi być poddany oficjalnym zasadom. Tradycyjne rozumienie cudu rozwinęło się pod wpływem objawień i uzdrowień w Lourdes w XIX wieku. Tamten czas był zderzeniem ze scjentyzmem, empiryzmem, w ogóle przenaukowionym poglądem na świat. Kościół w gruncie rzeczy przyjął ten sposób myślenia. Chciał „naukowo” udowadniać cuda, dlatego w komisjach lekarskich byli ludzie niewierzący. Byłoby jednak niedobrze, gdyby Kościół mówił o cudach jedynie w kategoriach fizyczno-matematyczno-biologicznych. Zawsze przecież pozostaje element wiary.

— Czy to znaczy, że wiara w cuda jest konieczna do wiary w Boga?

— Podstawą naszej wiary jest wydarzenie zmartwychwstania. Nikt tego momentu nie widział, widziano tylko Zmartwychwstałego. Osobiście tę nowinę uznałem za wiarygodną. Przyjąłem ją jako coś rozumnego, chociaż nie widziałem oczyma. Właściwie wszystkie cuda, o których czytamy w Piśmie Świętym byłyby jakąś zapowiedzią nowego stworzenia, które znalazło swój początek w wydarzeniu zmartwychwstania Jezusa Chrystusa.

— Czy każda wysłuchana modlitwa jest cudem?

— Prawdziwa modlitwa polega na tym, że modląc się, formułujemy pewne prośby, ale w sposób otwarty. Pan Bóg może wysłuchać tych próśb „realizując” je w sposób, który całkowicie przekracza nasze rozumienie. Popatrzmy na Pana Jezusa w Ogrójcu, który modlił się: „Ojcze, oddal ode mnie ten kielich”. Czy Ojciec Go nie wysłuchał? A jakże! To wysłuchanie przekraczało ludzką świadomość Jezusa. Wysłuchaniem było Zmartwychwstanie.

— Dlaczego więc jedni modląc się o uzdrowienie otrzymują tę łaskę, a inni nie. Czy ma to związek ze słowami Pana Jezusa: „Idź, twoja wiara cię uzdrowiła”?

— Kościół zawsze podkreślał, że cuda są związane z wiarą. Wiara potrzebuje cudów w tym sensie, że umacnia się widząc działanie Pana Boga w historii czy w przyrodzie. Z drugiej strony cuda potrzebują wiary, bo jeśli wiary nie ma, to cuda nie będą zrozumiane jako cuda. Ale z tego nie można wyprowadzać wniosku, że jeśli ktoś się modlił, na przykład o uzdrowienie dziecka, a mimo to ono umarło, to nie znaczy, że wiara była za mała. Być może tak było, ale takiego wniosku nie można sformułować. Myślę, że śmierć dziecka Panu Bogu się nie podoba. Niedoskonałość, tragiczność naszego życia ma sens w perspektywie miłości. Jeśli ktoś gorszy się nieszczęściami ludzkimi, to niech najpierw zgorszy się wydarzeniem na krzyżu. Jezus nie objawia nam Ojca jako kogoś z magiczną pałeczką, kto wszystko naprawi, tylko jako Kogoś kto wchodzi w zło tego świata i pokazuje, że ostatnie słowo nie należy do śmierci, ale do życia. Te wszystkie cuda, których dokonywał Jezus też nie naprawiły całego zła ówczesnego świata. One były po to, żebyśmy uwierzyli w ostateczne zwycięstwo Boga nad złem.

— Biblia pełna jest cudów, żywoty świętych również. Teraz natomiast o cudach (w porządku fizycznym) mówi się rzadko. Czy jest ich mniej, a może to nasza wiara jest niedoskonała? Ks. Twardowski mówi na przykład, że obecnie również zdarzają się wskrzeszenia, tylko my nazywamy je reanimacją...

— Rzeczywiście, niektórzy mówią o zmierzchu cudów. Goethe powiedział, że cuda przestały być najukochańszym dzieckiem wiary. My obecnie więcej wiemy i więcej rzeczy tłumaczymy prawami naturalnymi. Jesteśmy też bardziej sceptyczni. Ale czy rzeczywiście dzisiaj jest mniej cudów? Gdyby ktoś napisał Dzieje Apostolskie z życia współczesnego nam Kościoła, opisałby cuda, jakie dzieją się w grupach charyzmatycznych. Poza tym jest tyle kanonizacji i beatyfikacji, a przecież każda wymaga potwierdzonych cudów. Gdyby ktoś to wszystko spisał, a potem ktoś inny po stu latach przeczytał, powiedziałby: oj, ile tam się wtedy cudów działo, nie to co dzisiaj.

— Biblia mówi również o cudach fałszywych. Jak je rozpoznać?

— Oprócz biologiczno-fizyczno-chemicznych podstawowym kryterium jest posłuszeństwo Kościołowi i miłość. Ktoś mi opowiadał, że w Oławie widział na własne oczy uzdrowienia. Nie wiem, być może tak było. Nawet nie zamierzam twierdzić, że one były uczynione mocą diabła. Badając te sprawy trzeba jednak pamiętać, że cud zawsze jest osadzony w pewnym kontekście. Niestety, w Oławie główni aktorzy wydarzeń odznaczyli się nieposłuszeństwem wobec Kościoła.

— Czy Ksiądz ulega prośbom, gdy ktoś prosi o modlitwę o cud?

— Wiele razy, choć nie przeżyłem jakiegoś spektakularnego cudu dzięki mojej modlitwie. Trzeba się modlić o cuda, ale otwierając się na to, co przyjdzie. Ostatecznie największym cudem jest to, że Pan Bóg chce z nami rozmawiać.

— Dziękuję bardzo za rozmowę.

Rozmawiała ALICJA WYSOCKA


opr. mg/mg



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama