Drugie słowo Dekalogu

O drugim przykazaniu Bożym

Dziesięć przykazań Bożych, czyli Dekalog, to dosłownie deca logos - dziesięć słów. Z rozmaitych sondaży można wysnuć wniosek, że wiele osób uznaje drugie przykazanie za najmniej ważne; zaledwie dwadzieścia procent Polaków deklaruje, że stara się go przestrzegać.

Niekiedy Kościół katolicki bywa oskarżany o rzekomą zmianę treści drugiego przykazania. „Nie będziesz brał imienia Pana, Boga twego nadaremno" - takie brzmienie wzbudza sprzeciw części protestantów, którzy uważają, że prawdziwa jego treść to słowa: „Nie uczynisz sobie posągu ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko albo na ziemi nisko, lub w wodzie poniżej ziemi. Nie będziesz oddawał im pokłonu ani służył" (Pwt 5,8-9). Dla nas jest to jednak tylko rozwinięcie drugiego przykazania i jego komentarz.

Gdy przysięga nic nie znaczy

Anna ma wrażenie, że ziemia usunęła się jej spod nóg. Została sama, po tylu latach... A przecież to była taka wielka, szalona miłość. Znali się jeszcze z czasów szkolnych, byli w sobie nieprzytomnie zakochani. Przez całe liceum tworzyli nierozłączną parę klasową, a potem - w połowie studiów - pobrali się. Serce waliło jej jak dzwon, gdy przed ołtarzem słyszała słowa przysięgi: „Ja, Błażej, biorę Ciebie, Anno, za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy Święci".

Pierwsze lata małżeństwa upłynęły im jak w bajce, potem urodził się Krzyś. Dopiero przed rokiem zauważyła, że dzieje się coś niedobrego. Błażej nie był już taki czuły i wyrozumiały jak kiedyś, ciągle się spieszył, stał się nerwowy, unikał rozmów. Tłumaczyła sobie, że małżeństwo mu spowszedniało. Ale przed miesiącem zobaczyła go na ulicy z młodziutką, zgrabną blondyneczką. Jak on się w nią wpatrywał! Zrobiła mu awanturę. W końcu przyznał się, że to trwa już dwa lata. Spakował rzeczy i wyprowadził się...

Czuje się oszukana, bo przecież przyrzekał jej „aż do śmierci". A może sądził, że mały „skok w bok" odświeży ich związek?

Święć się imię Twoje

Odmawiając każdego dnia Modlitwą Pańską, wyrażamy pragnienie, aby imię Boże było szanowane jako święte. To właśnie modlitwa, czyli dialog z Panem, jest najbardziej godnym sposobem przywoływania imienia Bożego.

Katechizm, przypominając o nakazie poszanowania imienia Pańskiego wskazuje, że drugie przykazanie - podobnie jak pierwsze - odnosi się do cnoty religijności. Określa ono, w jaki sposób mamy posługiwać się „słowem w sprawach świętych". Poszanowanie imienia Bożego rozciąga się również na imię Jezusa Chrystusa, Maryi oraz świętych Pańskich.

Szacunek wobec imienia Bożego zobowiązuje nas, abyśmy go nie nadużywali, bo „imię Pańskie jest święte". Skoro On - Stwórca i Pan wszechrzeczy-powierzył swoje imię wszystkim, którzy Mu zawierzyli, to naszym zadaniem jest trwać w Jego obecności, wielbić imię Pańskie i odważnie o Nim świadczyć przed światem. Wzywamy imienia Bożego wtedy, gdy np. składamy uroczyste śluby, przysięgę albo przyrzeczenie: „dawane innym w imię Boże angażują cześć, wierność, prawdomówność i autorytet Boga. Powinny one być dotrzymywane w duchu sprawiedliwości. Niewierność przyrzeczeniom jest nadużyciem imienia Bożego i w pewnym sensie czynieniem Boga kłamcą" (kan. 2147).

W imię Boże

Najpoważniejszym naruszeniem drugiego przykazania jest jeden z najcięższych grzechów

  • bluźnierstwo. Polega ono na plugawieniu, szarganiu świętości poprzez wypowiadanie słów nienawiści pod adresem Boga, a także świętych Pańskich i Kościoła.
  • Innym poważnym wykroczeniem jest krzywoprzysięstwo, czyli fałszywe zeznanie przeciwko prawdzie z przywołaniem imienia Bożego - z intencją oszukania tego, kto ma prawo znać prawdę.
  • Drugie przykazanie zakazuje również wiarołomstwa, czyli łamania obietnic danych pod przysięgą
  • a także przeklinania innych ludzi i złorzeczenia im.

Św. Jan Złotousty pisał: „Nie na to dany ci jest język, abyś przeklinał, ale abyś błogosławił".

Są, oczywiście, różne stopnie bluźnierstwa, od słynnej deklaracji Karola Marksa: „wszystkich nienawidzę bogów", po szydercze umieszczenie na klamrach pasów żołnierzy hitlerowskiej armii słów: „Gott mit uns" (Bóg z nami). Przed wiekami król Francji Ludwik IX nakazał niezwykle srogo karać tych, którzy publicznie bluźnili Bogu: przypiekano im usta rozżarzonym żelazem. Kiedy doniesiono mu, że poddani uznali ów nakaz za okrutny, miał powiedzieć: „Mnie mogą złorzeczyć, ale nie pozwolę, aby złorzeczono Panu Bogu".

Składanie przysięgi z przywołaniem imienia Bożego oznacza wezwanie Boga na potwierdzenie wypowiadanych słów. Pan Jezus w Kazaniu na górze powiedział: „Słyszeliście... że powiedziano przodkom: Nie będziesz fałszywie przysięgał, lecz dotrzymasz Panu swej przysięgi. A Ja wam powiadam: Wcale nie przysięgajcie... Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi" (Mt 5, 33-34. 37). Mamy więc zachowywać powściągliwość i tylko w wyjątkowych okolicznościach przywoływać imię Boże. Nie wolno nam składać niepotrzebnej przysięgi ani tym bardziej wzywać imienia Bożego jako rękojmi kłamstwa.

Między nadużyciem a banalizacją

Nadużyciem imienia Bożego jest również wygłaszanie opinii w rodzaju: „Widzisz? To kara Boża", bo tego przecież nikt z nas nie wie. Urągają Mu również wszelakie wyrzuty - np. „gdzie się podziała sprawiedliwość Boża?" albo „starość to się Panu Bogu nie udała" -czy żałosne, często wulgarne dowcipy, które przywołują imię Boże.

A jak ocenić próby manipulowania imieniem Bożym przez osoby publiczne, które starają się uwiarygodnić własne poglądy, powołując się instrumentalnie na Pana Boga, nauczanie Kościoła czy Pismo Święte?

Mistrzowie duchowi zawsze zachęcali do wznoszenia tzw. aktów strzelistych, które wyrażają potrzebę stałego przebywania w obecności Boga. Często jednak w mowie potocznej banalizujemy imię Boże, Matki Bożej i świętych, przywołując je w chwilach złości czy bezradności: O, Boże!, Rany boskie!, O, Matko Boża!, itp. Jeśli czynimy to bezwolnie - a więc bez świadomości i aktu woli - trudno mówić o grzechu, co nie znaczy, że możemy czynić to beztrosko. Warto pamiętać, że wielu męczenników za wiarę zginęło z imieniem Jezusa na ustach.

15 lat później

Podczas czwartej pielgrzymki do Ojczyzny Jan Paweł II poświęcił drugiemu przykazaniu homilię wygłoszoną w Rzeszowie. Powiązał wówczas nadaremne wzywanie imienia Bożego z rozdarciem między wiarą wyznawaną a wiarą deklarowaną. Wezwał nas wszystkich, abyśmy nie byli chrześcijanami tylko z nazwy, czyli takimi, którzy w sondażach przyznają się wprawdzie do chrześcijaństwa, ale zaraz potem zgłaszają - jak na „ale-katolików" przystało - swoje zastrzeżenia wobec Ewangelii i nauczania Kościoła. Ojciec Święty zaapelował więc, abyśmy swoim chrześcijańskim życiem dawali świadectwo wobec innych ludzi.

Być chrześcijaninem naprawdę

„Chrześcijanami nazywamy się my wszyscy, którzy jesteśmy ochrzczeni i wierzymy w Chrystusa Pana. Już w samej tej nazwie zawarte jest wzywanie imienia Pańskiego. Drugie przykazanie Boże powiada: «Nie będziesz brał Imienia Pana, Boga twego nadaremno». Zatem jeśli jesteś chrześcijaninem, niech to nie będzie wzywanie imienia Pańskiego nadaremno. Bądź chrześcijaninem naprawdę, nie tylko z nazwy, nie bądź chrześcijaninem byle jakim. «Nie każdy, który Mi mówi: „Panie, Panie!» (...), lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca".

Jan Paweł II, Rzeszów, 2 czerwca 1991 r.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama