Fragmenty ksiązki "Duch Święty dokonawcą zbawienia"
Copyright © Wydawnictwo WAM 2003
W rozdziale pierwszym prześledziliśmy starotestamentowe etapy objawiania Ducha Pańskiego z Jego działaniem w czasach ostatecznych, co można ująć w jedno określenie: realizuje się Obietnica Ojca, tak iż pod koniec przeglądu tekstów stanęliśmy u progu nowotestamentowego urzeczywistnienia owej Obietnicy. Teraz więc należałoby przejść do lektury i komentowania tekstów, które już tętnią radością z powodu przeżywanej realizacji.
Jest jednak jeszcze jedna kwestia wstępna do rozstrzygnięcia: Obietnica Ojca według głosów prorockich Starego Przymierza miała się spełnić w czasach ostatecznych. Jak więc należy rozumieć te czasy, czytając dziś Nowy Testament, gdy dzieli nas od jego napisania ponad 1900 lat? Przecież my dziś mamy inne skojarzenia, słysząc określenie „czasy ostateczne”. Wiąże się nam to pojęcie z końcem świata, który niemal samorzutnie odsuwamy w daleką, nieokreśloną przyszłość. Tymczasem tu właśnie trzeba uwzględnić pewną poprawkę, jakiej się domaga objawienie biblijne Nowego Testamentu, nawiązujące do już przebytych etapów w dziejach zbawienia. Ta poprawka pozwoli nam jednocześnie uściślić, o jakie to eschatyczne posłannictwo Ducha Świętego chodzi w niniejszej książce. Posłannictwo to bowiem, nie przestając być przyszłym, należy już jakoś do naszej teraźniejszości. Żeby zrozumieć ten paradoks, trzeba uwzględnić podstawowe pojęcia biblijnej teologii czasu1.
Pisarzy Nowego Testamentu, ze św. Pawłem na czele, prawie wcale nie interesuje pojęcie czasu, jakim się posługują filozofowie i uczeni, fizycy czy astronomowie (grecki xro/noj — chronos). Dla nich ważny jest czas dany przez Boga całej ludzkości oraz jednostkom jako szansa zbawienia — grecki kairo/j — kajros). Gdy mowa o całej ludzkości, dzieje zbawienia trwają od stworzenia świata z człowiekiem na czele po ostateczną paruzję Chrystusa z nieodłącznym od niej sądem. Ten ciąg wieków niejako wychodzi z wieczności Boga Stwórcy wszechrzeczy i powraca do wieczności Boga Zbawcy. Te perspektywy szerokie odsłaniają się dopiero w Nowym Testamencie. Apostołowi Pawłowi dane zostało wydobyć na światło, czym jest wykonanie tajemniczego planu2 ukrytego przed wiekami w Bogu, Stwórcy wszechrzeczy (Ef 3, 9). Tajemniczy plan, zbawcza „ekonomia” Boża, owo następstwo kolejnych etapów przynoszących wciąż nowe łaski, obejmuje dwie wielkie fazy: przygotowanie oraz realizację pełni zbawienia, ujmując zaś w kategoriach objawienia: Obietnicę i jej Wypełnienie.
Faza pierwsza planu zbawczego, faza Obietnicy, ukazywała ludziom Pierwszego Przymierza wciąż lepszą przyszłość ludu Bożego. Koncepcja dziejów była nie — jak u Greków — cykliczna, z kolejnymi epokami: złotą, srebrną, brązową i żelazną (potem da capo...), lecz linearna. Hebrajczykom obcy był „mit nieustannych powrotów” (M. Eliade), natomiast wciąż oczekiwali dopełnienia eschatycznego królestwa czy królowania Boga u kresu wieków, mianowicie począwszy od dnia Jahwe. W miarę postępu objawienia biblijnego ich eschatologia stawała się coraz bardziej uduchowiona i transcendentna, wznosząc się z tej ziemi ku niebu z jego wiecznością. Przyszłość eschatologiczna łączyła się u nich mniej lub więcej wyraźnie z osobą Mesjasza, mającego wprowadzić okres pełnego królowania Jahwe, pełnej szczęśliwości. Taki miał być oczekiwany przez Izraelitów jakby szczyt czasów i zarazem kres powolnego przygotowania czasów ostatecznych. Takie właśnie, szczęśliwe i mesjańskie, miały być ostatnie dni.
Gdy uczniowie Jezusa uwierzyli w Niego jako w Mesjasza realizującego Obietnicę, ci wierni wobec Jahwe Żydzi musieli wzbogacić dotychczasową swoją wizję czasu zbawienia. A przecież jednocześnie zachowali dawne, odziedziczone po prorokach, pojęcia i terminy. I tak Jezus jako Mesjasz zjawił się według ich ujęcia w tych ostatecznych dniach (Hbr 1, 2)3, ale przecież nie były one dosłownie ostatnimi, zapowiedział On bowiem swoje powtórne przyjście — ostateczną paruzję4 jako inaugurację pełnej szczęścia, na wskroś transcendentnej wieczności dla wszystkich zbawionych. Jak cały mesjanizm, tak i eon eschatologiczny „został przepołowiony” (M.-J. Lagrange). Dwa są bowiem Chrystusowe przyjścia: pierwsze, gdy Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas (J 1, 14), i powtórne — a ściślej: ostatnie —gdy Chrystus drugi raz ukaże się nie w związku z grzechem, lecz dla zbawienia tych, którzy Go oczekują (Hbr 9, 28). Te dwa przyjścia rozpoczynają odpowiednio dwie fazy eonu eschatologicznego.
Pierwszą jego część, zapoczątkowaną przyjściem w ciele Syna Bożego lub — według św. Pawła — Jego zmartwychwstaniem, można nazwać eonem eschatologicznym w szerszym znaczeniu. Dla apostołów są tu już czasy ostateczne lub kres czasów (l Kor 10, 11). Mimo to doskonale oni odróżniają ową dosłownie ostatnią fazę, która w końcu nadejdzie, od tego właśnie eonu, w teologii biblijnej, głównie francuskiej, określanego jako „czas między dwoma przyjściami” (entre deux) lub też „czas Kościoła” (H. Schlier). Święty Piotr, który określa Jezusa Chrystusa: On był wprawdzie przewidziany przed stworzeniem świata, dopiero jednak w ostatnich czasach się objawił ze względu na was (1 P 1, 20), mówi do adresatów swego listu: Wy bowiem jesteście przez wiarę strzeżeni mocą Bożą dla zbawienia gotowego się objawić w czasie ostatecznym (l P 1, 5). Jak widać z tego zestawienia tekstów dość sobie bliskich, różna jest za każdym razem treść pojęciowa określenia „ostateczny czas”. Tylko w 1 P 1, 5 występuje eon eschatologiczny w sensie ścisłym, inaugurujący szczęśliwą wieczność zbawionych.
Po tych wyjaśnieniach w sprawie słownictwa biblijnej teologii czasu można już sprecyzować sens tytułu pierwszego rozdziału niniejszej książki. Duch Święty jest Obietnicą Ojca, której spełnienie będzie przypadać „na czasy ostateczne”, to znaczy na eon eschatologiczny szerzej pojęty. Działanie Ducha przy tym prowadzi Kościół i poszczególnych wiernych do ściśle pojętej pełni eschatycznej, w wieczności.
Na styku Pierwszego Przymierza z Nowym rozpoczyna się szczególna realizacja Obietnicy, która charakteryzuje ten styk jako dziejowy przełom. Wyrażają go dwa pojęcia Pawłowe, umieszczone w tytule niniejszego rozdziału: pełnia czasów i nowe stworzenie. Pierwsze z nich określa punkt zwrotny dziejów zbawienia, drugie mówi o zmianie ontycznej, jaka dokonuje się w człowieku odkupionym. Jedno i drugie mówi o tym, że eschaton jest już obecne. Pozostaje więc teraz wykazać, w jakim stopniu ta jego obecność jest sprawą Ducha Świętego. Nie chodzi o samą zbieżność w czasie przyjścia Mesjasza i wylania Ducha, lecz o wewnętrzne powiązanie obu faktów.
1 Wciąż klasyczną monografią na ten temat jest magistralne dzieło: O. CULLMANN, Christ et le temps, Neuchâtel - Paris 1947. Wersja niemiecka: Christus und Zeit, tamże wydana w tym samym roku. Por. też mój roczny wykład na PAT w Krakowie: A. JANKOWSKI, Biblijna teologia czasu, Kraków 2001.
2 Po grecku . Pierwszym znaczeniem tego rzeczownika jest "zarządzanie domem" jako funkcja ekonoma. Stąd bliska droga do znaczenia "urzędu", zwłaszcza apostolskiego. Wreszcie termin ten oznacza "stopniowe szafowanie łaskami na drogach zbawienia". Por. H. SEESEMANN, TWNT V, 154n.
3 Zwrot grecki (ep'eschatu ton hemeron) dosłownie należałoby przetłumaczyć: "na końcu dni" (tzn. czasu).
4 Janowa Apokalipsa pozwala przyjąć, że w ciągu wieków trwania Kościoła będą paruzje jeszcze nieostateczne, skoro
zapowiada sam Chrystus słowami "przyjdę", np. Ap 2, 5. 16; 3, 3. 11. 20, swoje interwencje, po których dzieje będą biegły dalej.
opr. ab/ab