Szerokie omówienie zagadnienia Magisterium Kościoła i jego nieomylności (Fragmenty 3 rozdziału)
Jak wynika z cytowanego już tekstu DV 8, żywotność Tradycji jest sprawą całego Kościoła ożywianego przez Ducha Świętego. Do jego kompetencji należy podwójne zadanie utrzymywania jej w wierności początkom oraz żywą dla dnia dzisiejszego, z koniecznymi przystosowaniami, na które ona pozwala i których domagają się czasy. Chociaż jest ona sprawą wszystkich, Tradycja została powierzona tym, którzy kierują Kościołem (por. Dz 20, 28), pasą owczarnię Bożą (por. 1 P 5, 2), których obowiązkiem jest czuwanie nad prawidłowym nauczaniem w Kościele (por. listy pastoralne). Nietrudno zauważyć tu zarys tego, co później będzie nazywane Magisterium Kościoła, widzianym jednak nie w sposób odizolowany, lecz we wspólnocie wierzących odpowiedzialnej w całości, chociaż w sposób zróżnicowany, za tradycję apostolską. Ciągłość Tradycji Kościoła dotyczy bowiem tożsamości jego wiary, utrwalonej przez tradycję apostolską w jej normatywnej treści oraz w tożsamości jego podstawowych instytucji. Nie wyklucza to jednak możliwości adaptacji pod naciskiem czynników historyczno-kulturowych od chwili, gdy Kościół nie jest związany z żadną szczególną kulturą, z żadnym językiem sakralnym, z żadną określoną formą polityczną. Niekiedy jednak nie jest łatwo ustalić, co można zmienić a czego nie można - aby podjąć tytuł słynnego dzieła Y. Congara - jaka reforma Kościoła jest „prawdziwa", a jaka „fałszywa".
Jako przykład można przytoczyć dyskutowany do niedawna wśród teologów problem święceń kapłańskich kobiet. Czy chodzi tutaj o tradycję czysto kościelną czy też o nieprzerwaną tradycję apostolską, sięgającą w ostatecznej analizie do samego Jezusa? Najpierw Paweł VI (Inter insignores, 15 października 1976) a następnie Jan Paweł II (Ordinatio sacerdotalis, 1994) stwierdzili, że Kościół, który pragnie pozostawać wierny przykładowi Chrystusa, nie uznaje siebie władnym dopuszczenia kobiet do święceń kapłańskich. W taki sposób dwaj papieże odsyłają do Tradycji, która narzuca się Kościołowi i w stosunku do której oświadczają, że nie mają władzy zmieniania jej, lecz tylko obowiązek podporządkowania się jej.
Prowadzone dotąd rozważanie na temat Tradycji przechodzi w ten sposób w rozważanie o magisterium. Termin „magisterium" jest raczej nowy. Nie mamy zamiaru stawiania tu sobie pytań o sam termin, lecz jedynie o wyłonienie się pewnej instancji, która pełni rolę gwaranta oraz autentycznego interpretatora tradycji apostolskiej, i która dlatego jest historycznym poprzednikiem magisterium. W momencie, kiedy apostołowie i ich bezpośredni współpracownicy znaleźli się u kresu swej działalności na arenie tego świata, szczególnie naglący stał się wymóg utrwalenia konkretnych norm, przez posłuszeństwo którym Kościół pozostanie wierny tradycji otrzymanej od apostołów. W jaki sposób wspólnoty chrześcijańskie będą mogły zachować swoją tożsamość i swoją wierność po śmierci apostołów oraz wobec pojawiania się różnych nauk i doktryn?(45) Odpowiedzi na to pytanie mogą udzielić przede wszystkim listy pasterskie do Tytusa i Tymoteusza, które odzwierciedlają sytuację przejściową od okresu apostolskiego do okresu poapostolskiego. Niektóre pisma Nowego Testamentu poświadczają, że problem przejścia od pierwszych wspólnot chrześcijańskich do Kościoła poapostolskiego okazał się szczególnie poważny. Decydujące znaczenie w tym wypadku miały dwa doświadczenia: stopniowe odchodzenie apostołów i opóźnianie się paruzji. Pisma Łukaszowe oraz listy pasterskie poświadczają nam troskę, jaka dominowała w tym szczególnym momencie, polegającą na konieczności utrwalenia Tradycji, którą żyły wspólnoty chrześcijańskie, oraz organizowania urzędów i ich sukcesji. W tych pismach i w ogóle w późnych pismach Nowego Testamentu tradycja apostolska jest umieszczona w ścisłej relacji do określonych urzędów wyposażonych w specjalny autorytet i odpowiedzialność. Stanowi to nowy fakt, wywodzący się z nowej sytuacji Kościoła, który chce zachować żywe i aktualne wydarzenie Chrystusa oraz podstawowe świadectwo apostolskie zapewniające mu tożsamość i jedność. Ostatnie pisma Nowego Testamentu przystępują w istocie do instytucjonalizacji, która jednak realizuje się wychodząc od danych uważanych za normatywne, które są obecne od początku. Dokonuje się to w stałej interakcji między nowymi wymaganiami życia kościelnego a pamięcią o określonym założycielu.
„To jest właśnie ta radykalna konstytutywna dla nas zależność Kościoła od świadectwa apostołów, którą widzimy, jak instytucjonalizuje się w okresie poapostolskim poprzez pewną organizację urzędów i w następstwie tego poprzez tworzenie się i przyjęcie kanonu"(46). Ostatnie pisma Nowego Testamentu (Łukaszowe i listy pastoralne) wyrażają przez ukazanie związków określonych urzędów z tradycją apostolską rolę założycielską przyznaną apostołom oraz ich świadectwu. Te pisma dokumentują wolę zaopatrzenia Kościoła na czekającą go przyszłość i wpisania w strukturę tego Kościoła jego niezbywalnej zależności od świadectwa apostolskiego, które go ustanawia. Relacja żywej ciągłości z Kościołem apostolskim polega na przekazywaniu urzędu, którego szczególnym zadaniem jest czuwanie nad autentycznością tej relacji. Tu znajduje się początek nauki o „sukcesji apostolskiej", która zostanie wyraźnie sformułowana w II wieku.
Ustalanie struktury urzędowej jest nieodłączne od innego procesu polegającego na gromadzeniu i utwierdzaniu w kanonie nowotestamentowym tradycji pochodzącej od apostołów jako autoryzowanego i nienaruszalnego wyrazu tej tradycji.
Tym samym tradycja apostolska oraz sukcesja apostolska określają się wzajemnie: sukcesja jest formą Tradycji, Tradycja jest treścią sukcesji (J. Ratzinger).
W listach do Tytusa i Tymoteusza Tradycja utożsamia się przede wszystkim z nauczaniem apostołów (por. 2 Tm 1, 13; 2, 2). Stanowi ona depozyt (parateke), który trzeba przechowywać z największą wiernością (por. 1 Tm 6, 20), z pomocą Ducha Świętego, który mieszka w wierzących (por. 2 Tm 1, 12n). Tego depozytu trzeba bronić przed atakami (por. 1 Tm 1, 10; 2 Tm 4, 3; Tt 1, 9; 2, 1) i trzeba go powierzać osobom pewnym (por. Tt 1, 9; Dz 20, 17-35).
W tej sytuacji przejścia od okresu apostolskiego do okresu poapostolskiego, w której brakuje bezpośredniego dostępu do pierwotnych wydarzeń, możliwego dotąd dzięki naocznym świadkom, Kościół dostrzega konieczność uregulowania swojej Tradycji, aby nie wkradły się do niej obce i błędne elementy. Jak wynika z cytowanych tekstów i z tego, co pisaliśmy powyżej, Kościół przyjmuje podwójną regulację: jedna dotyczy obiektywności Tradycji, nauki otrzymanej od apostołów, która musi być wyrażana „słowami pewnymi"; druga dotyczy czynności nauczania oraz nadzoru ze strony urzędników Kościoła (prezbiterzy-biskupi), którzy muszą być osobami pewnymi, którym można powierzyć, jako drogocenny depozyt, tradycję apostolską(47). „Tradycja" łączy się z łańcuchem miarodajnych osób, poręczycieli jej wiernego przekazu i interpretacji. Dobrze wyraża to tekst, jaki Drugi List do Tymoteusza wkłada w usta św. Pawła: „To, co usłyszałeś [Tymoteuszu] ode mnie za pośrednictwem wielu świadków, przekaż zasługującym na wiarę ludziom, którzy też będą zdolni nauczać innych" (2 Tm 2, 2). Skąd to naleganie na wierność tradycji sięgającej apostołów, które napotykamy nie tylko w listach pastoralnych, lecz także na innych kartach Nowego Testamentu? Odpowiedź stanowi głębokie przekonanie, że przez przyjście Jezusa, przez to, co On powiedział i czego dokonał, a przede wszystkim przez ostatnie wydarzenia Jego ziemskiego życia, które osiągnęło swój szczyt w zmartwychwstaniu i w darze Ducha, dokonało się ostateczne i niedoścignione objawienie się Boga ludzkości, oraz zostało zawarte nowe i definitywne przymierze z Bogiem. I właśnie to przekonanie zapewnia tożsamość Kościoła przez wieki. Kościół bowiem wcześniej niż wspólnotą kultu czy zaangażowania dla jakiejś określonej sprawy jest wspólnotą wiary w Jezusa Chrystusa uznawanego za Słowo Boże, które stało się Ciałem (por. J 1, 14), i za pośrednika nowego i wiecznego Przymierza (por. Hbr 9, 15; 13, 20).
Dlatego chrześcijaństwo od początku przykłada szczególną wagę do słowa, które wypowiada i formułuje wiarę w jej wymiarze obiektywnym i poznawczym. Poznawanie i uznawanie tego, co Chrystus uczynił, powiedział, wycierpiał itd. ma bowiem zasadnicze znaczenie: wydarzenia historii zbawienia i objawienia mają obiektywne pierwszeństwo wobec tego, co my możemy i musimy czynić. Przed spełnianiem „dzieł", naśladowca Jezusa Chrystusa musi wykonać dzieło, które jest „dziełem" w najwyższym stopniu, mianowicie uwierzyć w Chrystusa - temu, kto Go zapytał: „Cóż mamy czynić, abyśmy wykonywali dzieła Boże?", Jezus odpowiedział: „Na tym polega dzieło Boże, abyście uwierzyli w Tego, którego On posłał" (J 6, 28-29).
Wiara wspólnoty chrześcijańskiej, skoro wypowiada się w słowie, staje się z konieczności przedmiotem regulacji społecznej. I to stanowi troskę Kościoła od zawsze, począwszy od jego pierwszej godziny, ale w sposób szczególnie intensywny jest ona odczuwana w fazie przejścia z okresu apostolskiego do okresu poapostolskiego. Już kilkakrotnie o tym wspominaliśmy. Jeżeli powracamy jeszcze raz do tego tematu, to dlatego, że uważamy go za niezwykle ważny dla zrozumienia znaczenia Tradycji oraz roli, jaką spełnia w niej magisterium.
Jak się wydaje, właśnie uświadomienie sobie istotnego znaczenia obiektywnej Tradycji sięgającej apostołów skłoniło Kościół pierwszego wieku do podkreślania doniosłości instytucji prezbiterów-biskupów, którzy stanowią historyczny czynnik poprzedzający zaistnienie obecnego, otrzymywanego na mocy święceń urzędu. Wystarczy wspomnieć tutaj kilka znamiennych w tym względzie fragmentów.
Jednym z najbogatszych i najbardziej interesujących jest fragment Dz 20, 17-38, który przekazuje pawłowe przemówienie do prezbiterów z Efezu mające formę testamentu. Odzwierciedla ono sytuację przejścia z Kościoła, w którym są obecni apostołowie, do Kościoła, który już nie będzie korzystał z ich widzialnej obecności. Św. Paweł zachęca prezbiterów-biskupów do dzieła czujnego nadzoru nad Kościołem, aby bronić go przed „wilkami drapieżnymi", które będą głosić „przewrotne nauki". Chodzi z wszelkim prawdopodobieństwem o fałszywych proroków, głoszących nauki odbiegające od Tradycji otrzymanej od apostołów. Podobne wskazówki spotykamy w kilkakrotnie już cytowanych listach pastoralnych. Tak, na przykład, stwierdza się, że są godni szczególnego szacunku ci prezbiterzy, którzy trudzili się „głoszeniem słowa i nauczaniem" (1 Tm 5, 17). W Liście do Tytusa, wśród przymiotów, jakie prezbiter powinien posiadać, wylicza się przywiązanie do prawdziwej nauki, zdolność do udzielania napomnień oraz do zwalczania tych, którzy sprzeciwiają się prawdziwej nauce (por. Tt 1, 5-11). Jak wynika z kontekstu, chodzi tu o przymioty wymagane od prezbiterów, aby byli w stanie troszczyć się o powierzone im wspólnoty, broniąc je przed odstąpieniem od linii apostolskiej. Podstawową troską zatem, aby posłużyć się językiem listów pastoralnych, jest strzeżenie depozytu, to znaczy orędzia, w jego autentycznej formie, takiej, jaką usłyszano z ust apostołów (por. 2 Tm 1, 13), oraz sprzeciwianie się „czczej gadaninie" i „rzekomej wiedzy" tych, którzy odpadli od wiary (por. 1 Tm 6, 20). Depozyt jest strzeżony dzięki mocy Ducha, a Kościół wyraża swoje przekonanie, że Pan zachowa go nienaruszonym „aż do owego dnia", to znaczy do ostatecznego przyjścia Królestwa (por. 2 Tm 1, 12-14). Pewien uczony w związku z tymi tekstami zwraca uwagę:
Interesujące jest uważne śledzenie, jak w tych tekstach łączą się poczucie ożywienia przez Ducha, podstawowej gwarancji wierności Kościoła, która pochodzi od Zmartwychwstałego Pana aż do dnia Jego powrotu, oraz troska, aby Kościół miał „zdatnych" urzędników, przez których z pokolenia na pokolenie depozyt będzie wiernie przekazywany (2 Tm 2, 13)(48).
Pewien kierunek egzegetyczny, przeważnie pochodzenia protestanckiego, doszukiwał się w listach pastoralnych wyrazu owego procesu „deformacji katolickiej" pierwotnego orędzia wiary, który występuje pod nazwą „protokatolicyzmu" (Frühkatolizismus).
Polegałby on na przejściu od kerygmatu i od Słowa Bożego do nauczania i do doktryny, od prymatu Ducha do przewagi instytucji kościelnej, od wspólnoty otwartej misjonarsko do wspólnoty wycofującej się w głąb samej siebie na pozycje obronne. Na pewno odpowiada prawdzie to, że zarówno w listach pastoralnych, jak i w Dziejach Apostolskich występują pewne przesunięcia akcentu, chociaż zarówno w Dziejach Apostolskich, jak i w listach pastoralnych bynajmniej nie usuwa się w cień działania Ducha. Te przesunięcia akcentu, które doprowadziły do większego podkreślania elementów instytucjonalnych i urzędowych Kościoła, można by tłumaczyć zmienioną sytuacją w porównaniu z pierwszym okresem Kościoła, właśnie z okresem apostolskim.
Charyzmatyczny entuzjazm początkowej ewangelizacji, brak formy doktrynalnej pierwotnego kerygmatu, nieobecność prawdziwych i typowych herezji, osobiście oddziałująca obecność apostołów, panujące oczekiwanie bliskiego powrotu Pana, to wszystko czyniło niepotrzebną, a nawet nie do pomyślenia, instytucję o jakiejkolwiek stałej strukturze kościelnej(49).
Pisma Nowego Testamentu, które ujawniają niepokoje „protokatolickie", są tekstami, w których żywa jest świadomość Kościoła, który wie, iż ma przed sobą historię a zatem będzie musiał żyć w czasie nie mogąc już liczyć na fizyczną obecność apostołów i pierwszych świadków Chrystusa. I to właśnie ta sytuacja spowodowała refleksję nad Tradycją i nad koniecznością zagwarantowania Kościołowi zakorzenienia się w pierwotnym świadectwie apostołów. Oto dlaczego pojawia się wyraźnie mowa o urzędzie prezbiterów-biskupów. W związku z tym pisze S. Dianich: „Wydaje się..., że podstawowa racja owego urzędu prezbiterów-biskupów wiąże się z uświadomieniem sobie głębokiego znaczenia Tradycji"(50).
W tym momencie najzupełniej uzasadnione jest postawienie pytania: czy ten niepokój, który widzieliśmy w późniejszych pismach Nowego Testamentu, przedstawia jakąś nowość w stosunku do pozostałej literatury nowotestamentowej? Na pewno w innych pismach Nowego Testamentu nie spotyka się owej refleksji nad tradycją apostolską, typową dla trzeciej generacji chrześcijańskiej, która widząc stopniowe znikanie apostołów i ich współpracowników, uznaje w prezbiterach-biskupach instytucjonalną gwarancję trwania Kościoła w wierności tradycji apostolskiej. Jest rzeczą oczywistą, że w dniach przejścia z okresu apostolskiego do okresu około-apostolskiego występuje większe zainteresowanie dla zdrowej nauki (spotykamy 16 razy termin didaskalia w listach pastoralnych wobec 6 razy we wszystkich pozostałych pismach Nowego Testamentu!). Także „strzeżenie depozytu" (1 Tm 6, 20; 2 Tm 1, 12. 14) jest terminem, który pochodzi z tego samego kontekstu. A jednak także w najstarszych pismach Nowego Testamentu nie brakuje pewnych specyficznych wskazówek o znaczeniu wierności orędziu apostolskiemu. Tak, na przykład, św. Paweł odczuwa potrzebę skonfrontowania się z innymi apostołami dla sprawdzenia wiarygodności swojego przepowiadania (por. Ga 2, 2). Apostoł przypomina Koryntianom, że Ewangelia, która zbawia, musi być zachowywana „w tej formie" (tini lógo), w jakiej została im przekazana (por. 1 Kor 15, 2).
Orędzia trzeba bronić zarówno przed zniekształceniami przedstawianymi przez judaizujących (por. Ga 1, 6-9), jak i przed podporządkowaniem mądrości Greków (por. 1 Kor, 15). To również św. Paweł w jednym ze swoich listów mówi o wierze jako posłuszeństwie „nakazom nauki" (Rz 6, 17). Jak widać, w św. Pawle mocne jest poczucie wierności tradycji apostolskiej.
Trzecia Ewangelia, zgodnie z tym, co mówi nam Łukasz w już cytowanym prologu, ukazuje nam troskę o wierność temu, co przekazali ci, którzy „od początku byli naocznymi świadkami i sługami słowa" (Łk 1, 2). Z kolei końcowy wiersz Ewangelii Mateusza przekazuje polecenie Jezusa, aby apostołowie uczyli ludzi zachowywać wszystko, co im przykazał (por. Mt 28, 20). Nie można też nie doceniać wezwania z Pierwszego Listu św. Jana do zachowywania tego, co się słyszało od początku (por. 1 J 2, 24). Następnie Drugi List św. Piotra w znamienny sposób chroni Pismo święte przed kryterium prywatnej interpretacji (por. 2 P 1, 12. 21). Na pewno nie można w tym wszystkim nie dostrzegać pewnego niebezpieczeństwa sprowadzenia wiary do doktryny, do sztywnego systemu doktrynalnego. Jest to niebezpieczeństwo, na które Kościół nie zawsze był odporny.
Teksty, do których się odnieśliśmy, oprócz przywrócenia właściwego wymiaru tezie o protokatolicyzmie jako wyłącznej trosce późniejszych ksiąg Nowego Testamentu, zapewniają nas o wadze, jaką Kościół przywiązywał do tradycji apostolskiej i do urzędu, do którego należała przede wszystkim troska o wierność Kościołów tejże tradycji.
Ireneusz, w II wieku, w klimacie pełnego rozkwitu gnostycyzmu, stanie się interpretatorem zasadniczej doniosłości tradycji apostolskiej i urzędu biskupów, które to dwie realności są głęboko z sobą powiązane. Warto posłuchać tego cennego świadka z II wieku.
Chociaż tę naukę i wyznanie wiary - jak mówiliśmy - odziedziczył Kościół rozsiany po całym świecie, to jednak strzeże jej pilnie, jakby jeden dom zamieszkiwał i jednakowo w te prawdy wierzy, jakby miał jedną duszę i jedno serce i jednozgodnie je głosi, naucza i podaje, jak gdyby miał jedne usta. Choć bowiem na świecie jest wiele niepodobnych do siebie języków, to jednak moc tradycji jest jedna i ta sama. Ani też kościoły założone w Germanii inaczej nie wierzą, ani inaczej nie podają kościoły iberyjskie, ani celtyckie, ani libijskie, ani wschodnie, ani egipskie, ani w środku świata rozmieszczone (Palestyna)... Żaden przeto z przełożonych Kościoła, nawet bardzo wymowny, innej od tej nauki nie głosi (nikt bowiem nie jest ponad Mistrza), ani mniej wymowny nie uszczupli tradycji. Ponieważ tedy jedna i ta sama jest wiara, ani jej nie powiększy ten, co wiele o niej powiedzieć może, ani nie pomniejszy ten, co mniej (...)(51).
Otóż każdy, kto chce zobaczyć prawdę, może stwierdzić w każdym Kościele tradycję Apostołów na całym świecie. I możemy wyliczyć tych, których Apostołowie ustanowili biskupami w kościołach, oraz ich następców aż do nas. Niczego takiego ani nie słyszeli, ani nie uczyli, co (gnostycy) majacząc podają. Albowiem gdyby Apostołowie znali „sekretne tajemnice", których nauczali „doskonałych" tylko na osobności i w ukryciu przed innymi, to by je przede wszystkim winni przekazać tym, których pieczy poruczyli kościoły. Chcieli bowiem, żeby ci, których zostawili jako swoich następców i którym przekazali swój własny urząd nauczycielski, byli „doskonałymi" i nienagannymi. Ich prawidłowa działalność przyniosłaby dużą korzyść, a upadek spowodowałby dużą klęskę.
Ponieważ jednak wyliczanie sukcesji wszystkich kościołów zajęłoby w niniejszym dziele zbyt wiele miejsca, przeto wskazując na następstwa największego i najstarszego i wszystkim znanego, przez dwu najchwalebniejszych apostołów Piotra i Pawła założonego i ustanowionego w Rzymie Kościoła, który posiada tradycję od Apostołów i wiarę opowiadaną ludziom, a dochodzącą aż do nas drogą kolejnego następstwa biskupów, zawstydzamy tych wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób, ale nie jak trzeba, gromadzą koło siebie zwolenników, czy to dla swego upodobania, czy dla próżnej chwały, czy zaślepienia, czy fałszywych przekonań.
Z tym bowiem Kościołem dla jego naczelnego zwierzchnictwa musi się zgadzać każdy Kościół, tj. wszyscy zewsząd wierni, bo w nim przez tych, co są zewsząd, zachowała się tradycja apostolska.
Skoro zatem mamy tak mocne dowody, nie trzeba dalej szukać prawdy, którą łatwo można znaleźć w Kościele, ponieważ apostołowie przeobficie złożyli w nim, jakby w bogatym skarbcu, pełnię wszelkiej prawdy, aby każdy, kto zechce, czerpał z niej napój życia. Bo Kościół to brama wiodąca do życia, a wszyscy inni są złodziejami i rozbójnikami. Dlatego należych ich unikać, a wszystko to, co należy do Kościoła, z całego serca kochać i trzymać się prawdziwej tradycji.
Cóż więc? Gdyby w jakimś drobnym zagadnieniu wyłoniła się dyskusja, czyż nie trzeba by zwrócić się do najstarszych Kościołów, w których żyli apostołowie i od nich brać to, co w dyskutowanym zagadnieniu jest pewne i jasne? A jak należałoby postąpić, gdyby apostołowie nie pozostawili nam ksiąg? Czyż nie trzeba by iść za normą tradycji, jaką przekazali tym, którym powierzali Kościoły?(52)
Przypisy:
45. Wiele pism Nowego Testamentu zostało zbadanych przez R. Browna (La Chiesa degli apostoli. Indagine esegetica sulle origini della ecclesiologia, Piemme, Casale Monferrato 1992) pod kątem właśnie tego zagadnienia: co zostało zaproponowane chrześcijanom ze wspólnot epoki około-apostolskiej jako pewna baza, która mogłaby gwarantować ich utrzymanie się po śmierci przewodników apostolskich? Ponieważ odmienne były sytuacje kościelne różnych wspólnot, odmienne było także rozkładanie akcentów w pismach do nich adresowanych. Dla każdej z nich R. Brown poszukuje najważniejszego elementu, który był przedstawiony jako zdolny sprawić, że każdy Kościół utrzyma się po śmierci swojego apostolskiego przewodnika. Chodzi w rzeczywistości o troskę pasterzy skierowaną na przekazywanie zdrowej nauki (listy pasterskie), świadomości, że Kościół jest czymś dużo więcej od jego elementów ludzkich (Kol - Ef), pewności interwencji Ducha Świętego (Dz), poczucia swojej tożsamości ludu Bożego (1 P), obecności Parakleta jako obrońcy i nauczyciela (listy Jana), organizacji społecznej, w której zwierzchność troszczy się o wierne przekazywanie orędzia Jezusa (Mt). Trzeba zauważyć, że jedno rozłożenie akcentów nie wyklucza innego, i że struktura naszkicowana przede wszystkim w listach pastoralnych znajdzie swoją praktyczną realizację, która obejmie wszystkie Kościoły.
46. J. Hoffmann, L'Église et son origine, w: Initiation à la pratique de la théologie, III, Cerf, Paris, 1983, 119. Zob. także M. Kehl, La Chiesa, 326n.
47. Por. M. Vidal, La régulation ecclésiale de la foi et de la théologie, w: J. Doré (wyd.), Introduction à l'étude de la théologie, II, Desclée, Paris 1992, 217-243.
48. S. Dianich, Teologia del ministero ordinato, Edizioni Paoline, Cinisello Balsamo 1984, 126. Temu autorowi zawdzięczamy niektóre poglądy wyrażone w niniejszym rozdziale.
49. Tamże, 125.
50. S. Dianich, Teologia del ministero ordinato, 125.
51. Ireneusz, Adv. Haereses, I, 10, 2, cyt. wg: A. Bober, Antologia patrystyczna, Wydawnictwo WAM, Kraków 1965, 31.
52. Ireneusz, Adv. Haereses, III, 1-2; IV, 1, cyt. wg: A. Bober, Antologia patrystyczna, 39, 40-41. Na temat interpretacji powyższego tekstu Ireneusza zob. K. Schatz, Il primato del papa. La sua storia dalle origini ai nostri giorni, Queriniana, Brescia 1996, 45-47.
opr. mg/mg