Pan Jezus i Żydzi

Z cyklu "Pytania nieobojętne"

Jak teologia wyjaśnia ekskluzywizm żydowski pierwszych chrześcijan? Świadczą o nim nawet Ewangelie. Z niektórych tekstów ewangelicznych wynika, jak gdyby Chrystus przyszedł zbawić samych tylko Żydów. „Nadasz Mu imię Jezus — mówi anioł do Józefa — albowiem On zbawi lud swój od grzechów jego” (Mt 1,21). A w „Magnificat”: „Ujął się za sługą swym, Izraelem, pomny na miłosierdzie swoje, które obiecał naszym ojcom, Abrahamowi i potomstwu jego na wieki” (Łk 1,54n). Apostołom Chrystus wprost zakazuje iść do pogan: „Nie idźcie do pogan i nie wstępujcie do żadnego miasta samarytańskiego. Idźcie raczej do owiec, które poginęły z domu Izraela” (Mt 10,5—6). A najtrudniejsza do wyjaśnienia jest scena Chrystusa z poganką, która prosi Go o uzdrowienie córki: „Jestem posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela... Niedobrze jest zabrać chleb dzieciom i rzucać psom” (Mt 15,24—26).

Spotkałem się kiedyś z następującym wyjaśnieniem sceny z kobietą kananejską. Kobieta ta odtwarza wzór zachowania, na Wschodzie typowy dla żebraków. Żebracy tamtejsi umieli o pomoc prosić wytrwale i bardzo natrętnie. Jeśli jednak w końcu nie doczekali się wsparcia, potrafili odpowiednio długo i soczyście przeklinać niedoszłego dobroczyńcę, który przed chwilą był przedmiotem ich niebosiężnych pochwał i błogosławieństw. Otóż Pan Jezus — swoją pozornie zdecydowaną odmową — doprowadził ową kobietę do momentu, w którym ona, gdyby chciała być wierna przyjętemu przez siebie wzorowi zachowania, powinna zacząć przeklinać. Tymczasem ona zachowuje się teraz zupełnie inaczej, nie jak żebrak, ale jak człowiek wierzący. W ten sposób zasłużyła sobie na pochwałę: „O niewiasto, wielka jest wiara twoja!”

Jednak Pan postawił problem ogólniejszy. To, co nazywa Pan ekskluzywizmem żydowskim pierwszych chrześcijan, jest prostą konsekwencją tego, że chrześcijaństwo jest czymś nieskończenie przekraczającym wzniosłą i prawdziwą ideę religijną. Chrześcijaństwo jest to Jezus Chrystus — Syn Boży współwieczny Ojcu Niebieskiemu — który dla nas stał się człowiekiem. Dla nas stał się konkretnym człowiekiem, a więc urodził się w ściśle określonym miejscu i czasie, z konkretnej matki, w konkretnym narodzie.

Otóż było wolą Ojca Przedwiecznego, żeby Jego Jednorodzony — przyjmując ludzką naturę — urodził się w narodzie żydowskim jako potomek Abrahama. Urodził się dla wszystkich ludzi i wszystkich narodów, ale w tym konkretnym narodzie. Nie dlatego, że ten naród był lepszy albo większy, albo mądrzejszy od innych narodów, ale po prostu dlatego, że takie było postanowienie Boże, aby właśnie z tego narodu wyszedł Zbawca wszystkich ludzi. I ten naród był przedmiotem wielowiekowej miłości Bożej, przygotowującej go do Jego przyjęcia. Już Abraham został wybrany właśnie dlatego, żeby Bóg „przez jego Potomka dobrze czynił wszystkim ludom na ziemi” (Rdz 26,4; por. 22,18). Później, w czasach niewoli, kiedy wśród Żydów bardzo wzrosła tęsknota za Mesjaszem, Pan Bóg przypominał, że przyjdzie On jako Wyzwoliciel wszystkich narodów:

To zbyt mało, że jesteś Mi Sługą

dla podźwignięcia pokoleń Jakuba

i sprowadzenia ocalałych z Izraela!

Ustanowię cię światłością dla pogan,

aby moje zbawienie dotarło

aż do krańców ziemi (Iz 49,6).

Wreszcie przyszedł On. Wyczekiwany przez wszystkie narody, choć tylko najsprawiedliwsi tęsknili za Nim świadomie. Nie od razu zaczął On głosić zbawienie wszystkim narodom, bo przecież nawet Żydów nie od razu zaczął nauczać. W pełni podporządkował się prawom ludzkiej natury. A ta żąda, żeby człowiek najpierw przez długie lata wkorzeniał się w społeczność, w której przyszedł na świat; toteż długie trzydzieści lat swojego życia spędził Syn Boży w ukryciu nazaretańskim. Również wówczas, kiedy podjął nauczanie, nie chciał naruszać praw ludzkiej natury: było ono skierowane do wszystkich narodów i wszystkich pokoleń, ale w tamtej konkretnej sytuacji Syn Boży zwracał się bezpośrednio do swoich rodaków. Oni przecież byli najlepiej przygotowani do przyjęcia słowa zbawienia — sam Bóg pracował nad nimi przez stulecia, wysyłając do nich proroków, opiekując się nimi w chwilach pomyślności i w dniach próby. Z tego również narodu mieli być powołani pierwsi głosiciele Ewangelii. Gdyby miało być inaczej, niepotrzebne byłyby długie dzieje Starego Testamentu.

Owszem, w czasie swojego doczesnego życia Pan Jezus raz po raz sygnalizował, że przyszedł zbawić wszystkie narody. „Jestem posłany tylko do owiec, które zginęły z domu Izraela” (Mt 15,24). Nie dajmy się zwieść tym słowom, przecież powiedział je nie po to, aby odtrącić kobietę kananejską, lecz żeby przymusić ją niejako do większej wiary. Zresztą czyż nie mówił: „Mam także inne owce, które nie są z tej owczarni. I te muszę przyprowadzić, aby słuchały głosu mego” (J 10,16)? Czyż nie zachęcał Samarytanki, aby ubiegała się u Niego o wodę żywą, czyż nie pozostał w jej mieście, aby głosić zbawienie jej rodakom? Czyż odtrącił rzymskiego setnika? Najwięcej zapowiedzi, że wszystkie narody będą czerpały z Jego misji, znajduje się w Jego przypowieściach. Jednak przecież już starzec Symeon widział z całą jasnością, że to Dziecię urodziło się dla wszystkich: „Oczy moje oglądały Twoje zbawienie, które przygotowałeś dla wszystkich narodów: światło na oświecenie pogan i chwałę Ludu Twego, Izraela” (Łk 2,30—32).

To prawda, kiedy Pan Jezus po raz pierwszy wysłał apostołów, aby głosili Ewangelię, zakazał im wstępować do pogan i Samarytan. Pamiętajmy jednak, że to było przed Jego Męką i Zmartwychwstaniem i przed Zesłaniem Ducha Świętego. Apostołowie byli dopiero jakby praktykantami. Cóż dziwnego, że chciał On, aby głoszenie Nowiny zaczynali od tych, którzy najlepiej byli do jej przyjęcia przygotowani? Po zmartwychwstaniu jednak nakazał im wyraźnie: „Idźcie i nauczajcie wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego” (Mt 28,19).

Jednak nawet już po odejściu Pana i Zesłaniu Ducha Świętego łatwiej było apostołom głosić Ewangelię Żydom niż poganom. Dlatego początkowo przede wszystkim głosili ją Żydom. Może zresztą nie tylko dlatego, że to było łatwiejsze: zapewne wydawało im się logiczne, że wieść o Mesjaszu pierwsi powinni usłyszeć synowie Abrahama, długo przygotowywani do tego przez proroków. W Nowym Testamencie znajdziemy niejedną wzmiankę, świadczącą o tym, że początkowo zachowywano taki właśnie porządek w głoszeniu Ewangelii: najpierw głoszono ją Żydom, następnie zaś poganom. „Ja nie wstydzę się Ewangelii — powiada Apostoł Paweł — jest ona bowiem mocą Bożą ku zbawieniu dla każdego wierzącego, najpierw dla Żyda, potem dla Greka” (Rz 1,16). W Antiochii Pizydyjskiej „Paweł i Barnaba powiedzieli odważnie: Należało głosić słowo Boże najpierw wam. Skoro jednak odrzucacie je i sami uznajecie się za niegodnych życia wiecznego, zwracamy się do pogan” (Dz 13,46). Podobnie było w Koryncie (por. Dz 18,6) i w Rzymie (por. Dz 28,25—28).

Rzecz jasna, pierwsi misjonarze Ewangelii zachowywali taką kolejność nie dlatego, żeby uważali Żydów za lepszych i godniejszych od pogan. W Chrystusie przecież „nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety. Wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie” (Ga 3,28). Jeżeli jednak spodobało się Bogu przygotować przyjście swojego Syna poprzez od pokoleń trwające przymierze z Izraelem, wypadało, aby Dobra Nowina przyszła najpierw do dzieci tego narodu.

Część Żydów odrzuciła jednak Chrystusa. Apostoł Paweł dopatrywał się w tym tajemniczego zrządzenia Bożej Opatrzności: niewierność części Żydów przyspieszyła przecież wejście pogan do Kościoła. Dlatego nam — pochodzącym z pogan — nie wolno się wynosić ponad tych synów Abrahama, którzy do dziś nie uwierzyli w Chrystusa. Powinniśmy raczej z nadzieją oczekiwać tych wielkich bogactw duchowych, jakie sprawi Bóg przez ostateczne wejście ludu Starego Przymierza do Kościoła. Oto zaledwie najważniejsze fragmenty długiego wywodu na ten temat z Listu do Rzymian: „Przez ich występek zbawienie przypadło w udziale poganom, aby ich pobudzić do współzawodnictwa. Jeśli zaś ich upadek przyniósł bogactwo światu, a ich pomniejszenie — wzbogacenie poganom, to o ileż więcej przyniesie ich zebranie się w całości!... Jeżeli zaś niektóre [gałęzie] zostały odcięte, a na ich miejsce zostałeś wszczepiony ty, który byłeś dziczką oliwną, i razem [z innymi gałęziami] z tym samym korzeniem złączony, na równi z nimi czerpałeś soki oliwne, to nie wynoś się ponad te gałęzie. A jeżeli się wynosisz, [pamiętaj, że] nie ty dźwigasz korzeń, ale korzeń ciebie. Powiesz może: Gałęzie odcięto, abym ja mógł być wszczepiony. Słusznie. Odcięto je na skutek ich niewiary, ty zaś trzymasz się dzięki wierze. Przeto się nie pysznij, ale trwał w bojaźni!... A i oni, jeżeli nie będą trwać w niewierze, zostaną wszczepieni. Bo Bóg ma moc wszczepić ich ponownie. Albowiem jeżeli ty zostałeś odcięty od naturalnej dla ciebie dziczki oliwnej i przeciw naturze wszczepiony zostałeś w oliwkę szlachetną, o ileż łatwiej mogą być wszczepieni w swoją własną oliwkę ci, którzy do niej przynależą z natury” (11,11n.17—20.23n).

Te słowa nadziei na ostateczne nawrócenie swoich rodaków wyrosły u św. Pawła z wielkiego bólu. Bardzo przeżywał on to, że Ewangelia nie ogarnęła ich wszystkich. Raz nawet wyrwało mu się z serca, że chętnie sam poszedłby na potępienie, byleby tylko pozyskać ich dla Chrystusa: „W sercu swoim odczuwam wielki smutek i nieprzerwany ból. Wolałbym bowiem sam być pod klątwą i odłączonym od Chrystusa za braci moich, którzy według ciała są moimi rodakami” (Rz 9,2n).

Pan Bóg chciał, a może tylko do tego dopuścił, że przez całe wieki chrześcijanie i Żydzi żyli obok siebie jako zupełnie obce sobie społeczności. Nam, chrześcijanom, przez całe wieki jakby obca była ta wielka nadzieja św. Pawła, a przecież jest to nadzieja wypowiedziana pod natchnieniem Ducha Świętego, powinna więc stać się naszą własną nadzieją. Nierzadko pracowaliśmy raczej w odwrotnym kierunku: nad utrwaleniem wśród Żydów niechęci do chrześcijaństwa. Próbowaliśmy odbudować zburzony przez Chrystusa „rozdzielający nas mur — wrogość” (Ef 2,14).

Jeżeli Pana ten problem, to znaczy stosunek chrześcijan do Żydów dzisiaj, interesuje bliżej, proszę zaglądnąć do soborowej Deklaracji o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich.

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama