Kod czy kit da Vinci, czyli jak z tej cytryny zrobić lemoniadę?

Podsumowanie dyskusji nt. "Kodu Leonarda da Vinci"


„Kod czy kit da Vinci, czyli jak z tej cytryny zrobić lemoniadę?” - pod takim hasłem,
w niedzielę 11 czerwca o godz. 19.00, w liturgiczną uroczystość Trójcy Przenajświętszej, odbyło się spotkanie dyskusyjne w sali Duszpasterstwa Akademickiego „Tratwa”, przy ul. Dwernickiego 1 w Tarnowie, z udziałem zaproszonych gości. Byli nimi: ks. prof. PAT dr hab. Stanisław Wszołek – filozof religii (obecnie dziekan Wydziału Filozoficznego PAT w Krakowie), ks. Dariusz Jankowski – licencjat nauk biblijnych, ojciec duchowny WSD w Tarnowie, mgr Marek Smoła – historyk, wicedyrektor IV LO i Gimnazjum nr 10 w Tarnowie-Mościcach oraz Jerzy Świtek – polonista
i specjalista z dziedziny filmu. Panel zorganizowali członkowie katolickiego stowarzyszenia Szkoła Nowej Ewangelizacji św. Józefa w Tarnowie oraz Duszpasterstwa Akademickiego „Tratwa”.
W tym miejscu jeszcze raz dziękują gościom za przybycie oraz udział w dyskusji, jak również wszystkim tym, którzy w jakikolwiek sposób przyczynili się do organizacji spotkania. Bez nich ono by się nie odbyło.

Tytuł spotkania sformułował ks. Artur Ważny – diecezjalny duszpasterz młodzieży
i duszpasterz akademicki, asystent stowarzyszenia Szkoła Nowej Ewangelizacji św. Józefa
w Tarnowie. On też na spotkaniu SNE2 odczytał fakt ukazania się filmu Kod da Vinci, gdzie kwestionuje się Bóstwo Jezusa oraz publikacji ewangelii Judasza, jako wezwanie do głoszenia Jezusa, do ewangelizacji, do katechezy. Organizacja spotkania dyskusyjnego była wspólną decyzją naszej wspólnoty.

W katalogu wydawnictwa PRODOKS, oprócz prezentacji książek, zawsze znajdują się również artykuły. W jednym z numerów jest kilka artykułów poświęconych „Kodowi Leonarda da Vinci” oraz m.in. artykuł G. Weigla, amerykańskiego filozofa, teologa i publicysty, autora biografii Jana Pawła II, pt.: „Świadek nadziei”. Napisał on: „Premiera filmu, jest dobrą okazją, dla biskupów, księży do poświęcenia okresu wielkanocnego roku 2006 na głoszenie kazań o prawdzie chrześcijańskiej historii. Są cytryny? Zróbmy lemoniadę. Kod Leonarda da Vinci, to okazja, którą trzeba wykorzystać.”3 W podobnym duchu wypowiedział się inny publicysta Sz. Hołownia, który napisał, że zainteresowanie wokół filmu należy wykorzystać, podobnie jak robią to księża oraz pastorzy na zachodzie Europy organizując rekolekcje, spotkania, warsztaty demaskujące kłamstwa D. Browna4. Pośrednio te opinie zainspirowały nas do zorganizowania dyskusji na te tematy.

W ramach wprowadzenia zabrakło mi odniesienia do tekstu biblijnego, a przecież celem spotkania była pomoc w odkrywaniu prawdy o tożsamości Jezusa z Nazaretu, a także
o początkach chrześcijaństwa.
W tym miejscu przytoczę tekst ewangelii z dnia uroczystości Trójcy Przenajświętszej: „Jedenastu zaś uczniów udało się do Galilei, na górę tam, gdzie Jezus im polecił. A gdy Go ujrzeli oddali Mu pokłon. Niektórzy jednak wątpili. Wtedy Jezus podszedł do nich
i przemówił tymi słowami: Dana mi jest wszelka władza na niebie i na ziemi. Idźcie więc
i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię ojca i Syna i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni aż do skończenia świata”,
Mt 28,16-20.

Jest to zakończenie ewangelii według św. Mateusza należącego do grona 12 apostołów
i naocznego świadka wydarzeń dotyczących Jezusa z Nazaretu. Po swoim zmartwychwstaniu Pan Jezus polecił uczniom udać się do Galilei, czyli tego rejonu Palestyny, gdzie Jezus najpierw mieszkał w Nazarecie, a później rozpoczął swoją publiczną działalność jako wędrowny nauczyciel. Wiemy, że Jezus wzywał do nawrócenia, uzdrawiał chorych, wyrzucał złe duchy, odpuszczał grzechy, wskrzeszał umarłych. Po swoim zmartwychwstaniu umówił się z 11 apostołami właśnie tam, gdzie wszystko się zaczęło. Uczniowie, gdy przybyli na miejsce, oddali pokłon Jezusowi jako Bogu. Niektórzy jednak wątpili!, (Mt 28,17). I oto uczniowie, którzy widzieli cuda Jezusa, widzieli jak uzdrawiał chorych, wskrzeszał umarłych, wypędzał złe duchy, byli świadkami Jego tragicznej śmierci na krzyżu, ale i spotykali się z Nim po Jego największym cudzie – zmartwychwstaniu, zaczęli mieć wątpliwości! Jeżeli oni mieli wątpliwości, to my, którzy żyjemy prawie 2 tys. lat po tych wydarzeniach, też mamy do tego prawo! Mamy prawo mieć pytania i szukać prawdy, starać się zrozumieć, to, w co wierzymy i poznawać Tego, w którego wierzymy: Jezusa Chrystusa.

Należy też podkreślić, iż omawiany fragment jest tekstem kluczowym, jeśli chodzi o biblijne podstawy nauki o Trójcy Świętej. Uczniom, mającym wątpliwości Pan Jezus mówi: „Dana Mi jest wszelka władza na niebie i na ziemi” (Mt 28,18; skoro wszelka władza, tzn., że Jezus jest Bogiem, bo taką władzę ma tylko Bóg). Dalej następuje polecenie udzielania chrztu w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego (Mt 28,19) czyli w imię Trójcy Przenajświętszej – Trójjedynego Boga, który jest jeden, ale w trzech Osobach.

Teraz kilka słów na temat samej książki: Napisał ją w 2003 r. Dan Brown – amerykański pisarz. W Polsce ukazała się ona w 2004 roku. Jak napisano na okładce książki, sprzedano jej już ok. 40 mln. egzemplarzy. Ile sprzedano jej naprawdę, trudno powiedzieć i trudno to sprawdzić. Dan Brown napisał wcześniej 3 inne powieści sensacyjne, które ponoć nieźle się sprzedawały, ale dopiero ta książka uczyniła z niego autora znanego na całym świecie. Niemniej jednak, kiedy amerykański reżyser R. Howard sfilmował powieść i film miał się ukazać na ekranach kin, wtedy w mediach zrobiło się o nim głośno. Pojawiły się protesty ze strony biskupów, nawoływania do bojkotu. Zaangażowały się tu takie autorytety jak kard. A. Amato – Prefekt Kongregacji Nauki Wiary, kaznodzieja papieski o. R. Cantalamessa5, czy kard. S. Dziwisz. Przewodniczący rady naukowej episkopatu Polski abp S. Wielgus ogłosił tej w tej sprawie swoje stanowisko na piśmie.6 Ukazało się także wiele różnych artykułów w prasie, a także książki ukazujące z jednej strony tezy Browna, a z drugiej fakty historyczne. Ich tytuły są dosyć wymowne: „Oszustwo Kodu Leonarda da Vinci”, C. Olsona i S. Miesel, „Zrozumieć Kod da Vinci” i „Największe tajemnice Kodu da Vinci” A. Welborn, „W poszukiwaniu odpowiedzi „Kod Leonarda da Vinci” J. Mc Dowella, „Kod Leonarda da Vinci fakt czy fikcja” A. Pally. Autorzy książek starli się ustalić, co jest faktem, co fikcją, a co nieprawdą i fałszem w powieści.

17. Na początku postawiłem pytanie Panu J. Świtkowi, o kwalifikacje oraz światopogląd D. Browna. Na pierwszej stronie powieści mamy kilka informacji o autorze. Dowiadujemy się, że D. Brown był wykładowcą literatury angielskiej oraz scenopisarstwa.8 Jest też autorem powieści sensacyjnych. Nie jest więc ani historykiem, ani teologiem, ani biblistą. Jego ojciec, Richard Brown jest profesorem matematyki, jego żona – 12 lat starsza Bltyth, historykiem sztuki. Z artykułu D. Smeli zamieszczonym w tygodniku „Ozon”, znajdujemy informację, że D. Brown urodził się 22.06.1964 r. w New Hampshire (U.S.A), że matka Browna, jest bardzo religijną kobietą, organistką i studiowała muzyką sakralną. D. Brown w jednym z wywiadów określa siebie jako ucznia wielu religii. Zanim zaczął pisać powieści sensacyjne próbował swych sił jako piosenkarz, autor zbioru dowcipów o łysiejących mężczyznach oraz poradnika dla kobiet zawiedzionych w miłości.9

To, że D. Brown, nie ma kwalifikacji, jako historyk, teolog, czy biblista, może nie przekonywać. Na kolejnej, 7-mej stronie powieści D. Brown dziękuje różnym instytucjom: m.in. dyrekcji Muzeum Luwru, Bibliotece Narodowej w Paryżu, bibliotece towarzystwa gnostycznego, a także kilku członkom Opus Dei. Wszystko to sprawia wrażenie, że autor przed napisaniem powieści dokonał dogłębnych studiów tematu i wszystko dokładnie sprawdził. W związku z tym, chciałem sprawdzić i ukazać podczas spotkania, na ile wyniki badań autora są rzetelne. Na stronę książki z napisem „Fakty” zostało napisane, że Zakon Syjonu to tajne stowarzyszenie działające w Europie założone w 1099 r. W 1975 r. w Paryżu, w Bibliotece Narodowej odkryto zwoje pergaminu zawierające listę rzekomych mistrzów zakonu, wśród których był m.in. Victor Hugo, Botticelli, sir Izaak Newton i Leonardo da Vinci. Zarówno w powieści jak i w filmie zakon odgrywa dość dużą rolę. Jest strażnikiem tajemnicy o tożsamości Jezusa jako śmiertelnego proroka żonatego z Marią Magdaleną, z którą miał mieć dziecko. W związku z tym zadałem pytanie historykowi – Panu M. Smole:

2. Kiedy naprawdę powstał Zakon Syjonu? Czy dokumenty odnalezione w Bibliotece Narodowej w Paryżu w 1975 r. mówiące o tym zakonie, jego wielkich mistrzach są autentyczne? Czy Zakon Syjonu miał coś wspólnego z zakonem templariuszy? Większość autorów demaskujących kłamstwa D. Browna, twierdzi, iż stowarzyszenie o nazwie Zakon Syjonu zostało założone w 1956 r. przez P. Plantarda. Tzw. tajne akta znalezione w Bibliotece Narodowej w 1975 r. w Paryżu okazały się fałszerstwem odkrytym w latach osiemdziesiątych. Nazwa zakonu została zaczerpnięta od nazwy wzgórza Mount Sion w pobliżu, której mieszkał Planatard.10 Jednakże autorzy S. Miesel i C. E. Olson, oprócz tych danych dodają jeszcze inne. Otóż według nich w 1099 r. rzeczywiście na górze Syjon w Jerozolimie istniał kościół wzniesiony przez krzyżowców,
w którym żyło zgromadzenie księży kanoników. Nie mieli oni zasadniczo nic wspólnego z temlariuszami, ani tym bardziej z tajnym stowarzyszeniem zarejestrowanym w 1956 r. przez P. Plantarda. Zgromadzenie o nazwie Zakon Syjonu połączyło się w 1617 r., z jezuitami.11


3. Kolejne, trzecie pytanie skierowałem do ks. prof. S. Wszołka: w powieści jest mowa o ewangeliach gnostyckich. Kim byli gnostycy oraz czym był i jest gnostycyzm? Jan Paweł II w książce: „Przekroczyć próg nadziei” napisał, w kontekście omawianej problematyki New Age, że gnoza nigdy całkiem nie wycofała się z terenów chrześcijaństwa i była obecna w różnych prądach filozoficznych lub praktykach parareligijnych bardzo głęboko zrywających z tym, co istotowo chrześcijańskie.12 Czym więc jest gnoza i kim są gnostycy? Nazwa pochodzi od grec. słowa gnosis – poznanie, wiedza. Gnostycyzm był pewnym ruchem łączącym elementy filozofii platońskiej, judaizmu, chrześcijaństwa oraz inne. Gnoza jest postawą ducha, odrzucającą Objawienie Boga, paradoksalnie w imię Jego poznania. Przy tym, Boże Słowo zostaje zastąpione wymysłem ludzkim. „Gnostycy zawsze zakładają to samo, mimo, że nie jest to widoczne na pierwszy rzut oka: to, o czym mówi się w Biblii i we wspólnej Tradycji nie ma w gruncie rzeczy wyrażać wiary w transcendentnego Boga, który działa w naszym świecie, lecz odkrywać człowieka. Chrześcijańskie tajemnice byłyby tylko symbolicznym sposobem ich ukazania, pozostającym w sferze zwykłych przesądów tak długo, dopóki nie przeniknie się ich znaczenia ukrytego przed słabymi umysłami. Jest to najsubtelniejsza a zarazem najgłębsza postać ateizmu, stanowiąca całkowite przeciwieństwo postawy właściwej dla Wcielenia, a także zdrowego realizmu, którym jest pokora.”13

Ks. D. Jankowski mówił, iż gnoza była pewnym prądem historycznym występującym między II a IV w. Był to ruch elitarny, sekretny. Zbawienie można w nim osiągnąć przez wiedzę, ale wiedzę tajemną, znajomość tajemnic boskich, przekazywanych na piśmie lub ustnie poprzez rzekome specjalne objawienie Jezusa wobec Marii Magdaleny lub kogoś innego. Jest to wiedza dostępna dla niektórych, wybranych. Gnostycy generalnie uważali, że Jezus nie był prawdziwym człowiekiem. Twierdzili, że miał ciało pozorne, nie cierpiał na krzyżu i nie umarł. Według nich ukrzyżowano np. Judasza lub Szymona z Cyreny.14


4. Następne pytanie wiąże się z poprzednim: chodzi o tzw. ewangelie gnostyckie: Filipa, Marii Magdaleny, Tomasza, Judasza. Czym były, kiedy powstały, w jakim celu? Kto był ich autorem? Na ile są wiarygodnymi źródłami informacji o Jezusie? D. Brown twierdzi, że są one chronologicznie dokumentami wcześniejszymi od ewangelii zawartych w Nowym Testamencie, choć jest dokładnie odwrotnie! Ks. D. Jankowski twierdz, że gnostycy napisali ok. 80 tekstów tzw. ewangelii gnostyckich, m.in. ewangelię Tomasza, ewangelię dzieciństwa Tomasza, ewangelię Marii Magdaleny, ewangelię Filipa, apokalipsę Piotra, ewangelię Judasza itd. Nazwa pochodzi, stąd, że Pan Jezus rozmawiał ze wspomnianymi osobami i te ewangelie są zapisami tych dialogów. Brak tam jakieś narracji, opowiadania. Osobiście czytałem tzw. ewangelię Judasza. Rzeczywiście, nie ma tam żadnych wydarzeń. Czytelnik nie jest w stanie na podstawie tekstu zorientować się, kiedy
i gdzie mają miejsce dialogi, a właściwie bardzo niejasne pseudo-filozoficzne dysputy wkładane w usta Jezusa i Jego rozmówców, będące odbiciem gnostyckich poglądów.15 Pisma te powstawały w II i III w., np. tzw. ewangelia Tomasza, według ks. D. Jankowskiego, powstała ok. 112 r. po Chrystusie.16 Generalnie pisma gnostyckie pochodzą z czasów późniejszych niż Ewangelie z Nowego Testamentu. Np., tzw. ewangelia Filipa powstała ok. 250 r., ewangelia Marii Magdaleny pochodzi z końca II wieku17, ewangelia Judasza z ok. 180 r. po Chr.18 Jest jasne, że tych pism nie napisały osoby, którym się je przypisuje, bo już dawno nie żyły. Napisali je prawdopodobnie anonimowi autorzy, którzy chcąc uwiarygodnić te pisma przyporządkowały ich autorstwo wspomnianym postaciom.


6. Kiedy i jak powstały ewangelie: Mateusza, Marka, Łukasza i Jana? W jaki sposób powstawały? Jakie były kryteria uznania pism Nowego Testamentu za natchnione i kiedy ustalono kanon ksiąg Pisma Świętego? To pytanie również zadałem bibliście - ks. D. Jankowskiemu.

Cztery Ewangelie według Mateusza, Marka, Łukasza i Jana oraz cały Nowy Testament uznany przez Kościół powstał w mniej więcej między 50 a 100 r. po Chr.19 Napisany został przez Apostołów, naocznych świadków tamtych wydarzeń lub w oparciu o relacje naocznych świadków jak w przypadku Ewangelii wg św. Łukasza. Teraz przeanalizujmy etapy powstawania ewangelii. W katechezie zazwyczaj przedstawia się trzy, ewentualnie cztery etapy:20

  1. Życie, działalność i przepowiadanie Jezusa Chrystusa.

  2. Przepowiadanie Apostołów po wniebowstąpieniu Pana Jezusa oraz zesłaniu Ducha Świętego. Apostołowie głosili tzw. kerygmat, tzw. „pierwsze” głoszenie dotyczące Osoby Jezusa, jako Syna Bożego, którego Bóg Ojciec posłał dla odkupienia świata. Pan Jezus dokonał tego przez swoją śmierć i zmartwychwstanie. Szczególnie podkreślano śmierć i zmartwychwstanie Jezusa dla odpuszczenia grzechów. Pierwszy zapis takiego głoszenia znajduje się w księdze Dziejów Apostolskich, kiedy Piotr w dzień Pięćdziesiątnicy (zesłania Ducha Świętego) przemawia do zgromadzonych Żydów, wzywając ich do wiary w Syna Bożego, nawrócenia i chrztu (por. Dz 2,14-41).

  3. Sporządzanie opisów mów i czynów Jezusa, po to, aby je ocalić od zapomnienia wobec starzenia się i śmierci naocznych świadków tamtych wydarzeń.

4. Spisanie, zredagowanie z istniejących wcześniej zapisów21 czterech ewangelii według Marka (ok. 70 r. po Ch), Mateusza 64-67 r. po Chr. (wersja aramejska) 75-85 r. po Chr. (ostateczna wersja w jęz. greckim), Łukasza (80-90 po Chr.), Jana (90-100 po Chr.). Wszystkie ewangelie zostały spisane w języku greckim. Należy podkreślić, iż generalnie chronologicznie wcześniej powstały listy apostolskie (Pawła, Piotra, Judy Tadeusza, Jakuba oraz Jana) niż ewangelie.22

Ewangelie gnostyckie generalnie powstawały później (II-III w.) niż pisma uznane za kanoniczne, z wyjątkiem ewangelii Tomasza (80-112 r.). Generalnie nie był to, aż tak bardzo odległy czas, stąd potrzeba było także innych kryteriów niż czasowe, na odróżnienie ksiąg natchnionych, od nienatchnionych nazwanych później apokryfami. Ks. prof. S. Wszołek podkreślał tutaj rolę i głos Kościoła jako wspólnoty wierzących oraz jego pasterzy w rozeznawaniu natchnienia ksiąg. Inne pisma m.in. gnostyckie powstawały z różnych pobudek, zawierały różne treści. Rzeczą zasadniczą było rozpoznanie, które księgi pochodzą od Boga, powstały z Jego inspiracji, a które są tylko wymysłem ludzi. A. Welborn – historyk Kościoła, wymienia trzy takie kryteria:

  1. apostolskość - pochodzenia od Apostołów oraz poparcie ich autorytetem i zgodność z ich nauką (tradycją ustną),

  2. starożytność - pochodzenie z okresu stosunkowo bliskiego opisywanym wydarzeniom,

  3. powszechność - uznanie danych ksiąg za natchnione przez wszystkie lub większość gmin chrześcijańskich, a także używanie tych ksiąg w liturgii oraz nauczaniu.

A. Welborn, twierdzi, że w II w. po Chr., cztery wymienione wyżej Ewangelie, oraz listy św. Pawła były powszechnie wykorzystywane w liturgii oraz nauczaniu. Podobnie sądzi ks. prof. S. Wszołek. Ostatecznie kanon ksiąg Pisma Świętego biskupi zatwierdzili w 393 r. na synodzie w Hipponie, wiele lat po śmierci cesarza Konstantyna.23 Ks. D. Jankowski powiedział, że kanon oznacza regułę wiary i że ostatecznie został zatwierdzony ok. 450 r. Chodziło tu o bardzo wielką stawkę, gdyż Pismo Święte jako Słowo Boże stanowi normę życia, której ocenie należy poddać swoje postępowanie. W ustalaniu kanonu swoją rolę odegrali także heretycy jak np.: Marcjon, który z czterech ewangelii wybrał tylko ewangelię wg św. Łukasza, oraz dziesięć listów św. Pawła, a resztę ksiąg Nowego Testamentu odrzucił. Marcjon kwestionował także Stary Testament, twierdząc, że przedstawia on Boga surowego, dalekiego.24

Wszystkie te stwierdzenia są ważne wobec tego, że D. Brown twierdził, iż Pismo Święte, w kształcie, jaki znamy, powstało dopiero w 325 r. na polecenie cesarza Konstantyna, który w ten sposób chciał uwiarygodnić Bóstwo Chrystusa. Według D. Browna, do III w. chrześcijanie uznawali Jezusa za zwykłego człowieka.25

7. D. Brown twierdzi, że ponieważ chrześcijanie i poganie wszczynali między sobą wojny, więc aby ten konflikt rozwiązać, cesarz Konstantyn zwołał sobór w Nicei. Autor twierdzi, że cesarz polecił biskupom przegłosować, uchwalić Bóstwo Jezusa, aby zjednoczyć cesarstwo wokół idei Chrystusa jako Boga.26 Jakie więc były prawdziwe okoliczności, przyczyny i cel zwołania Soboru Nicejskiego? Kto go zwołał? To pytanie postawiłem historykowi – panu M. Smole.

Według M. Smoły, Konstantyn rozpoczął swoje panowanie w 305 r. po Chr. jako 25-letni bardzo ambitny młodzieniec. W tym czasie w cesarstwie władzę sprawowało równocześnie trzy inne osoby (tzw. tetrarchia). Konstantyn stopniowo rozprawiał się ze swoimi rywalami. W 312 r. pokonał jednego ze swych przeciwników w bitwie na moście mulwijskim umocniony jakąś wizją.27 W 313 r. wydał tzw. edykt mediolański, dokument zezwalający w sposób całkowicie legalny wyznawać chrześcijaństwo. Nieco później pojawiła się kwestia kapłana Ariusza, który nauczał, że Jezus był najdoskonalszym stworzeniem Boga Ojca, kimś pośrednim między Bogiem a ludźmi. Sprawa stopniowo zrobiła się głośna, tak że w rezultacie zajął się nim sobór w Nicei w Azji mniejszej zwołany przez Konstantyna w 325 r. W rzymskim imperium role najwyższego kapłana pełnił cesarz. Stąd, kiedy chrześcijaństwo stawało się religią coraz silniejszą, cesarz zachowywał się wobec niej podobnie jak wcześniej wobec religii pogańskich. Cesarz zwołał biskupów (było ich ok. 300), którzy przybyli do Nicei, aby rozstrzygnąć spór na obradach, które odbywały się na dworze cesarskim, na koszt cesarza. Sobór trwał ok. 2 miesięcy. Biskupi zastanawiali się jak wyrazić prawdę o tym, że Jezus Chrystus jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem, Synem Bożym, zawartą wcześniej w Piśmie Świętym i wyznawaną przez chrześcijan. Chodziło o wyrażenie tej prawdy w języku greckim przy użyciu pojęć filozoficznych, ponieważ właśnie w taki sposób sformułował swoje stanowisko Ariusz.28

Na soborze nicejskim sformułowano tzw. wyznanie wiary nicejskie, które wypowiadamy do dzisiaj podczas Mszy Świętej w niedzielę i inne uroczystości liturgiczne:29: „Wierzę... w jednego Pana Jezusa Chrystusa, Syna Bożego jednorodzonego, który z Ojca jest zrodzony przed wszystkimi wiekami. Bóg z Boga, światłość ze światłości, Bóg prawdziwy z Boga prawdziwego, zrodzony a nie stworzony, współistotny Ojcu (...) On to dla nas ludzi i dla naszego zbawienia zstąpił z nieba, i za sprawą Ducha Świętego przyjął ciało z Maryi Dziewicy i stał się człowiekiem. Ukrzyżowany również za nas pod Poncjuszem Piłatem został umęczony i pogrzebany. I zmartwychwstał trzeciego dnia, jak oznajmia Pismo i wstąpił do nieba...”30. Cesarz Konstantyn rzeczywiście chciał wykorzystać religie chrześcijańską do scementowania i umocnienia swojej władzy, ale nie znaczy to, że nakazał biskupom, jak mają głosować. Jak powiedział ks. prof. Wszołek, mógł wywierać pewną presję, na biskupów, aby szybciej rozstrzygnęli kwestię sporną, ale nie mieszał się w kwestie doktrynalne. Ks. D. Jankowski, dodał, iż w czasach Konstantyna, chrześcijanie stanowili jakieś 10% mieszkańców imperium. Przed Konstantynem inni cesarze również chcieli wykorzystać religię do celów politycznych,31 aby zjednoczyć imperium, ale wokół kultu cesarza jako boga. Zresztą prawie każdy cesarz po śmierci był ubóstwiany oraz włączany w panteon bóstw rzymskich. Chrześcijanie, ponieważ nie chcieli oddawać czci cesarzowi jako bogu, byli prześladowani, więzieni, a nawet skazywani na śmierć, jako buntownicy.32 Jak powiedział ks. prof. S. Wszołek, Konstantyn przyjął chrzest dopiero na łożu śmierci, ale taka była wówczas praktyka. Chcąc uniknąć czyśćca, odkładano chrzest, aż do ostatnich chwil życia.

8. Wiemy już, że chrześcijanie przed soborem nicejskim wierzyli oraz wyznawali prawdę w Bóstwo Jezusa, niejednokrotnie za cenę życia. Niemniej jednak pojawia się pytanie: Jakie my jako chrześcijanie mamy argumenty na poparcie tezy, że Jezus jest Bogiem? Wiemy np., że niektórzy wyznawcy Buddy; Gautamy, uznają go za boga, mimo, że on sam wcale za boga się nie uważał, ani nawet o Bogu nie nauczał. Jego nauczanie jak twierdzi Jana Paweł II, w książce: „Przekroczyć próg nadziei” jest bardziej systemem filozoficznym niż religią.33 Na jakiej podstawie wierzymy, że człowiek, Jezus z Nazaretu, którego nazywano synem cieśli jest Bogiem?

Jezus sam siebie uważał za Syna Bożego równego w godności Bogu Ojcu. „Ja i Ojciec jedno jesteśmy” (J 10,30). Jezus był Bogiem ponieważ: wypędzał złe duchy, odpuszczał grzechy i wskrzeszał zmarłych. Przede wszystkim, powstanie z martwych uwiarygadnia Jego boską godność. Fakt ten został potwierdzony, przez to, że grób Jezusa był pusty. Zmartwychwstanie Jezusa potwierdzają także Jego spotkania z kobietami, Apostołami i innymi uczniami, relacje świadków. Św. Paweł pisał w liście do Koryntian, że Jezus ukazał się ok. 500 braciom równocześnie: „Przekazałem wam na początku to, co przejąłem: że Chrystus umarł – zgodnie z Pismem – za nasze grzechy, że został pogrzebany, że zmartwychwstał trzeciego dnia, zgodnie z Pismem; że ukazał się Kefasowi (Piotrowi), a potem dwunastu, później zjawił się więcej niż pięciuset braciom równocześnie (...) Potem ukazał się Jakubowi, później wszystkim apostołom. W końcu już po wszystkim ukazał się także i mnie...” (1 Kor 15,3-8). Temat jest bardzo szeroki.34 J. Mc Dowell, twierdzi, iż w przypadku Jezusa mamy trzy możliwości:

  1. uznać, że Jezus był oszustem i kłamcą ponieważ podawał się za kogoś, kim nie był, i zwodził ludzi,

  2. uznać, że Jezus był obłąkany, nie miał złej woli, ale był chory,

  3. Uznać, iż Jezus jest tym, za kogo się podaje: prawdziwym Synem Bożym, współistotnym Ojcu, jedynym odkupicielem i zbawicielem świata.

Zmartwychwstanie Jezusa potwierdza Jego prawdomówność, oraz Boską godność.35 Niektórzy filozofowie twierdzili, iż bóstwo Jezusa jest wymysłem autorów pism Nowego Testamentu. To oznacza uznanie świętych pisarzy za kłamców, albo znów ludzi szalonych. Takie twierdzenie jest bezpodstawne. Ks. prof. S. Wszołek podkreślał wagę faktu zmartwychwstania oraz świadectw pism Nowego Testamentu.36 Jeżeli jednak ktoś, z założenia kwestionuje fakt zmartwychwstania jako niemożliwy, wówczas trudno znaleźć jakieś argumenty.37 Trudno kogoś zmusić do wiary. Potrzeba argumentów, potrzeba racji uzasadniających wiarygodność Pisma Świętego, w tym Ewangelii, itd. Potrzebne są racje uwiarygodniające Osobę Jezusa z Nazaretu, właściwie całe spotkanie zostało tym kwestiom poświęcone. Niemniej jednak miedzy argumentami racjonalnymi, a wiarą jest pewnego rodzaju przestrzeń wolności, którą człowiek, może pokonać lub nie. Argumenty nie są w stanie nikogo „zmusić” do wiary i właściwie nie o to chodzi.38

9. Wreszcie kwestia małżeństwa Jezusa. D. Brown twierdzi, że Jezus jako Żyd musiał mieć żonę, bo inaczej nie cieszyłby się żadnym autorytetem. Według niego w kulturze żydowskiej dorosły mężczyzna właściwie musiał być żonaty. W odpowiednim czasie ojciec młodzieńca znajdował mu żonę.39 Czy Jezus mógł mieć żonę? Jezus – druga osoba Trójcy Świętej jednoczy w sobie dwie natury: boską i ludzką, jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem. Niektórzy twierdzą, iż jako prawdziwy człowiek, Jezus mógł mieć żonę. Czy Jezus był żonaty z Marią Magdaleną?

Jeżeli chodzi o sprawę małżeństwa Jezusa, to D. Brown zaczerpnął ją z pism gnostyckich z tzw. ewangelii Marii (koniec II w.) oraz ewangelii Filipa (ok. 250 r.). W tej ostatniej pisze, że Jezus całował Marię Magdalenę. Ale według gnostyków, Jezus nie był prawdziwym człowiekiem, a także nie miał prawdziwego ciała, lecz ciało pozorne. Małżeństwo i przekazywanie życia było przez gnostyków potępiane. Skoro tak, to Jezus nie mógł być też żonaty z Marią Magdaleną i mieć z nią dzieci. Z ciałem pozornym, czyli nieprawdziwym jest to niemożliwe. Jak mówił ks. D. Jankowski, pocałunek w tradycji gnostycznej i w kulturze wschodu był inaczej rozumiany niż obecnie. Był to znak przyjaźni. W starożytności pocałunki wymieniali mężczyźni, senatorowie itd. Należy dodać, iż w kulturze żydowskiej były przypadki bezżeństwa z powodów religijnych, np. Jan Chrzciciel. Jak ukazują to ewangeliści, Jan Chrzciciel cieszył się wielkim autorytetem u ludzi sobie współczesnych i nie tylko.40

W ewangelii wg św. Mateusza Jezus mówi o bezżeństwie dla Królestwa Bożego (Mt 19,10-12). Jezus całkowicie poświęcił się swojej misji głoszenia słowa Bożego i objawiania ludziom Miłości Boga do nas, dlatego nie był żonaty. Pan Jezus sam o sobie mówił: „Lisy mają nory i ptaki powietrzne gniazda – lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzieby głowę mógł oprzeć.” (Mt 8,20). Według Nowego Testamentu i nauczania Kościoła misją Syna Bożego było wybawienie nas od śmierci wiecznej i otworzenie nam nieba, a nie małżeństwo oraz założenie rodziny.

Jeżeli chodzi o Marię Magdalenę, to należała ona do niewiast towarzyszących Jezusowi i usługujących Mu ze swego mienia (Łk 8,1-3). Jezus uwolnił Marię od siedmiu złych duchów (Łk 8,2), stąd była Mu na pewno bardzo wdzięczna. Maria Magdalena była wśród kobiet obecnych podczas śmierci Jezusa Chrystusa na krzyżu (J 19,25) oraz złożenia Jego ciała do grobu (Mt 27,61). Przede wszystkim jednak, to jej jako pierwszej ukazał się Zbawiciel po swoim zmartwychwstaniu i polecił jej przekazać tę wiadomość apostołom (J 20,11-18; Mk 16,9-11). Było to wielkie, niezwykle wyróżnienie: misja głoszenia prawdy o zmartwychwstaniu. Maria Magdalena była więc duchowo związana z Chrystusem i na pewno w dużej mierze uprzywilejowana przez Niego, ale nie tak, jak to chciałby widzieć D. Brown, czy inni pisarze, na których się oparł.41

Podsumowując, wątków, nad którymi można by rozmawiać, jest w książce wiele. Sam tytuł „Kod Leonarda da Vinci”, sugeruje, iż artysta Leonardo ukrył „zakodował” w swoich obrazach pewną informację o rzekomym małżeństwie Jezusa Chrystusa, z Marią Magdaleną. Ta ostatnia osoba ma być postacią siedzącą, po prawej stronie obok Zbawiciela na fresku, pt; „Ostatnia wieczerza”. Jak dowcipnie zauważył J. Świtek, jeżeli, to Maria siedzi obok Pana Jezusa, a nie apostoł Jan, to gdzie on się podział, skoro na obrazie jest 13 postaci. Czyżby poszedł po zapałki?

Generalnie, jak zauważył, ks. prof. S. Wszołek, powieść jest zaadresowana do szerokiego kręgu odbiorców, którzy nie będą chcieli sprawdzać, co w książce jest fantazją autora, a co prawdą historyczną. Sprawa nie jest zresztą taka prosta, co ukazało spotkanie dyskusyjne i niniejszy artykuł. Niemniej jednak książka, a zwłaszcza film spowodowały, że ukazały się zarówno artykuły, filmy, jak i książki demaskujące fałsze D. Browna. I choć niektórzy twierdzą, iż artykuły w prasie42 i książki rozszyfrowujace „Kod Leonarda” tak naprawdę nadają tylko rozgłosu książce oraz filmowi, to jednak warto szukać prawdy, a jest to możliwe także dzięki stronom internetowym.43

.

Przypisy:

1 Spotkanie dyskusyjne prowadził Piotr Chrabąszcz - członek stowarzyszenia Szkoła Nowej Ewangelizacji św. Józefa w Tarnowie oraz doktorant teologii na Wydziale teologicznym PAT w Krakowie. Artykuł, jak sam tytuł wskazuje nie jest sprawozdaniem z dyskusji, lecz próbą odpowiedzi na postawione w niej pytania w oparciu o zapis magnetofonowy spotkania jak i literaturę przedmiotu.

2 SNE – skrót do Szkoła Nowej Ewangelizacji.

3 G. Weigel, Dan Brown i cytryny, w: Prodoks. Dobry magazyn Nr 3 (25) maj-sierpień 2006. Wydanie wakacyjne, s. 15.

4 Sz. Hołownia, Kościół powinien zdemaskować kłamstwa Dana Browna, w: Dziennik. Polska, europa, świat, piątek 19.05.2006, s. 14.

5 O. R. Cantalamessa nawiązał do filmu w homilii w Wielki Piątek br. Bynajmniej nie nawoływał do bojkotu, lecz wyjaśniał, że powoływanie się na tzw. ewangelie gnostyckie, by udowodnić rzekome małżeństwo Jezusa z Maria Magdaleną jest nieporozumieniem. Gnostycy negowali cielesność, materialność jako coś złego. Według nich, to, co jest duchowe, niematerialne, jest dobre, to co cielesne - złe. Niewłaściwe jest też wg nich zawieranie związków małżeńskich, czy przekazywanie życia. Jezus wg gnostyków nie był prawdziwym człowiekiem, nie cierpiał i nie umarł. Miał ciało pozorne, co widać choćby w tzw. ewangelii Judasza. Nie mógł być więc żonaty z Marią Magdaleną i mieć z nią potomstwa.

6 W oświadczeniu tym abp. S. Wielgus formułuje tezy zawarte w książce „Kod Leonarda da Vinci” i odpowiada na nie, podkreślając zwłaszcza wiarygodność czterech ewangelii wg Mateusza, Marka, Łukasza i Jana oraz listów pawłowych, uznawanych przez większość gmin za natchnione już w II w. Abp. S. Wielgus akcentuje też świadectwo męczeńskiej śmierci chrześcijan za wiarę w Bóstwo Jezusa, w pierwszych trzech wiekach chrześcijaństwa. por. Stanowisko przewodniczącego Rady Naukowej Episkopatu Polski w sprawie powieści Kod Leonarda da Vinci, w: A. Posadzki, Harry Potter i okultyzm.„Magiczna” wyobraźnia czy realistyczna magia, Gdańsk 2006, s. 214-216.

7 Cyframi arabskimi oznaczam numery kolejnych pytań stawianych gościom spotkania.

8 Por. D. Brown, Kod Leonarda da Vinci, Warszawa 2001, s. 1.

9 Por. D. Smela, Pink kod Dana Browna, w: Ozon nr 20 (57) 18-24 maja 2006, s. 54-55.

10 Por. A. Welborn, Największe tajemnice Kodu da Vinci, wyd. Polwen, radom 2006, s. 17-21; A. Welborn, Zrozumieć Kod da Vinci, wyd. Polwen, Radom 2004, s. 121-124; Mc Dowell, W poszukiwaniu odpowiedzi. Kod Leonarda Leonarda da Vinci, Katowice-Warszawa 2006, s. 17-19.

11 Por. C.E. Olson i S. Miesel, Oszustwo Kodu Leonarda da Vinci, Wydawnictwo diecezjalne i drukarnia w Sandomierzu 2006, s. 249-251. Książką jest najbardziej obszerną i udokumentowaną krytyką „Kodu Leonarda da Vinci”, jaką czytałem. Mgr S. Miesel jest z wykształcenia historykiem, specjalizującym się w historii średniowiecznej. Ich książka ma niezłe recenzje m.in. prof. historii J. Hitschcocka. Ponieważ tylko ci autorzy pisali o średniowiecznym zakonie Syjonu a inni nie (np. A. Welborn – historyk Kościoła), więc chciałem tę informację zweryfikować. M. Smoła stwierdził, iż brakuje świadectw potwierdzających istnienie średniowiecznego zakonu o tej nazwie.

12 Jan Paweł II, Przekroczyć próg nadziei, 1994, s. 80-81.

13 H. De Lubac, Entretien autour de Vatican II, Paris 1985, p. 79-80, cyt. za: J. M. Verlinde, Jedyny Zbawca i uzdrowiciel, Kraków 2006, s. 82-83.

14 Por. z. Mikołejko, Zbrodnia i wiara – posłowie do wydawcy polskiego, w: D. Brown, Kod leonarda da Vinci, Warszawa 2004, s. 566-567.

15 Zupełnie inaczej to wygląda w przypadku kanonicznych ewangelii synoptycznych (Marka, Mateusza, Łukasza), czy Jana, gdzie mamy konkretne dane dotyczące miejsca i czasu opisywanych wydarzeń.

16 Wg Encyklopedii Biblijnej czas powstania ewangelii Tomasza datuje się na przedział 50 do 180 r. po Chr. Wg tej encyklopedii, najprawdopodobniej są to lata 80-100 po Chr., por. Encyklopedia biblijna, red. P. J. Achtemeier, Vocatio, Warszawa 1999, s. 272-274. W latach ok. 90-100 powstała ewangelia wg św. Jana. por. M. Bednarz, Pisma św. Jana, Tarnów 1997, s. 47. Widać, że ewangelie Tomasza i ewangelia wg św. Jana, powstawały mniej więcej w tym samym czasie.

17 Por. A. Welborn, Zrozumieć Kod da Vinci, Radom 2004, s. 29-30; J. Mc Dowell, W poszukiwaniu odpowiedzi. Kod Leonarda da Vinci, Katowice-Warszawa 2006, s. 43.

18 Por. A. Macura, Czytając ewangelię zdrajcy, w: Gość Niedzielny nr 16, 16.04.2006, s. 44-45.

19 Por. C.E. Olson i S. Miesel, Oszustwo Kodu Leonarda da Vinci, Sandomierz 2006, s. 65.

20 Por. Katecheza: „Od słów Jezusa do Ewangelii” w: W drodze do Emaus. Jezus uczy i zbawia. Podręcznik do religii dla pierwszej klasy Gimnazjum, red. Z. Marek, Kraków 2004, s. 53-56; Encyklopedia biblijna, red. P. J. Achtemeier, Vocatio, Warszawa 1999, s. 272, M. Bednarz, Ewangelie synoptyczne, Tarnów 1999, s. 75-103.

21 Mówi się o tzw. dokumencie „Q” bedącym zbiorem mów Jezusa, z którego korzystali ewangeliści Mateusz i Łukasz, por. Encyklopedia biblijna, red. P. J. Achtemeier, Vocatio, Warszawa 1999, s. 272, M. Bednarz, Ewangelie synoptyczne, Tarnów 1999, s. 272.

22 Jest to pewne uproszczenie i uogólnienie. Ks. D. Jankowski powiedział, że np. drugi list św. Piotra powstał ok. 112 r., a więc już po śmierci Piotra Apostoła. Został napisany przez jednego z jego uczniów.

23 Por. A. Welborn, Zrozumieć Kod da Vinci, Radom 2004, s. 36. 43.

24 Por. A. Welborn, Zrozumieć Kod da Vinci, Radom 2004, s. 41.

25 Por. D. Brown, Kod Leonarda da Vinci, Warszawa 2004, s. 298-300.

26 Tamże.

27 Por. A. Welborn, Zrozumieć Kod da Vinci, Radom 2004, s. 48.

28 Por. A. Welborn, Zrozumieć Kod da Vinci, Radom 2004, s. 50-55; C.E. Olson i S. Miesel, Oszustwo Kodu Leonarda da Vinci, Sandomierz 2006, s. 141-151.

29 Dokładnie wyznajemy symbol wiary ułożony na soborach w Nicei (325 r.) oraz Konstantynopolu (381 r.), tzw. credo Nicejsko-Konstantynopolitańskie.

30 KKKK, s. 31-32.

31 Religia i polityka w tych czasach łączyły się bardziej niż obecnie. Współcześnie jednoznacznie mówi się o rozdziale Kościoła od państwa, władzy świeckiej od duchowej. Odpowiednie dokumenty, np.; konkordat regulują stosunki: państwo-kościół. W czasach Konstantyna, takiego jednoznacznego rozdzielenia nie było.

32 por. Stanowisko przewodniczącego Rady Naukowej Episkopatu Polski w sprawie powieści Kod Leonarda da Vinci, w: A. Posadzki, Harry Potter i okultyzm.„Magiczna” wyobraźnia czy realistyczna magia, Gdańsk 2006, s. 214-216.


33 Por. Jan Paweł II, Przekroczyć próg nadziei, Lublin 1994, s. 78.

34 Należy do dziedziny teologii, tzw. Chrystologii uprawianej w ramach teologii fundamentalnej oraz dogmatycznej.

35 Por. J. Mc Dowell, W poszukiwaniu odpowiedzi. Kod Leonarda da Vinci, Katowice-Warszawa 2006, s. 109-114. Na temat znaczenia tożsamości Jezusa zob. tamże s. 111-124; por. także J. Mc Dowell, Jezus więcej niż cieśla, Kraków 1991. Książka kończy się świadectwem autora.

36 W tym momencie pojawia się kwestia tzw. kodeksów, czyli odpisów tekstów ewangelii oraz innych pism Nowego Testamentu, które obecnie posiadamy. Kodeksy to coś w rodzaju lekcjonarzy używanych w ówczesnej liturgii. Ks. D. Jankowski stwierdza, że najstarsze kodeksy pochodzą z IV-V w. po Chr. A. Welborn pisze o manuskryptach z II i III w., por. A. Welborn, Zrozumieć Kod da Vinci, Radom 2004, s. 38-39. Dla porównania jest o wiele mniej odpisów ksiąg innych starożytnych autorów oraz są one o wiele bardziej odległe w czasie od ich życia, niż kodeksy Nowego Testamentu. Chodzi o to, że Nowy Testament jest bardzo dobrze udokumentowany w porównaniu do innych dzieł starożytnych pisarzy, np. odpis „Wojny Galicyjskiej” Cezara powstał 900 lat po opisywanych wydarzeniach, por. tamże.

37 Ks. prof. dr hab. S. Wszołek podkreśla rolę rozumu w akcie wiary. Wiara jest zawsze aktem rozumu. Ks. S. Wszołek jest autorem m.in. książki, pt: Racjonalność wiary, wyd. naukowe PAT, Kraków 2003.

38 Podkreśla to także J. Mc Dowell w swoim świadectwie: J. Mc Dowell, W poszukiwaniu odpowiedzi. Kod Leonarda da Vinci, Katowice-Warszawa 2006, s. 119-120; Tenże, Jezus więcej niż cieśla, Kraków 1991, s. 88-98.

39 D. Brown, Kod Leonarda da Vinci, Warszawa 2004, s. 309-319 i nn.

40 Por. Mt 3,1-12; Mk 1,1-9; Łk 3,1-20; J 1,19-34.

41 D. Brown oparł się m.in. na: M. Baigent, H. Lincoln, Święty Graal, święta krew, oraz M. Starbird, Kobieta z alabastrwym flakonkiem, L. Picknet, C. Prince, Templariusze. Tajemni strażnicy tożsamości Chrystusa. Są to pozycje właściwie pseudonaukowe pozycje, mające raczej niewielką wartość historyczną, por. A. Welborn, zrozumieć Kod da Vinci, Radom 2004, s. 16-17.

42 Wiele artykułów demaskujących fałsze „Kodu Leonarda” ukazało się w Gościu Niedzielnym, a także w tygodniku Ozon nr 20, 18-24 maja 2006, s. 36-57; Niedzieli nr 21, 21 maja 2006 r.

43 Np. www.protestuj.pl; itd.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama