Papież nigdy nie ma pełnego urlopu

Jak odpoczywa Papież?

Zamknięte okiennice na trzecim piętrze Pałacu Apostolskiego to nieomylny znak, że Jan Paweł przebywa poza Watykanem. Latem klimat Rzymu jest uciążliwy. Słupek rtęci na termometrach wokół Placu Świętego Piotra często wskazuje ponad 40°C. Sytuację pogarsza duża wilgotność powietrza. Nic więc dziwnego, że już od średniowiecza papieże opuszczali Rzym i spędzali kilka letnich miesięcy w chłodniejszych miejscach.

Jeździli na wypoczynek do leżącego nieopodal Rzymu Castel Gandolfo. Miasteczko położone jest na Wzgórzach Albańskich, nad powulkanicznym jeziorem. Przez wieki papieskie wakacje kojarzyły się z tym właśnie miejscem.

Tak było aż do 8 lipca 1987 roku, kiedy to Jan Paweł II złamał wielowiekową tradycję i rozpoczął pierwsze wakacje we włoskich Alpach. Od tego roku zaczął spędzać kilkanaście dni letniego urlopu w górach. Najpierw było to Lorenzago di Cadore w Dolomitach, a następnie leżące w Piemoncie Les Combes. Ta niewielka wioska położona na skraju Parku Narodowego ”Gran Paradiso”, czyli ”Wielkiego Raju”, szczególnie przypadła Ojcu Świętemu do gustu. Tu też po dwuletniej przerwie powrócił w tym roku na swoje dziesiąte już wakacje w Dolinie Aosty.

Łatwiej być nam lepszymi, wiedząc, że on jest blisko

Do Aosty Jan Paweł II udał się samolotem regionalnych linii lotniczych Air Valée. Stamtąd samochodem dotarł do Les Combes. Przy wjeździe do doliny, gdzie położona jest osada, powitała go grupa mieszkańców, w tym dziesięcioro dzieci z pobliskiego przedszkola. Maluchy przygotowały specjalny wierszyk, który ku zaskoczeniu Papieża zakończyły po polsku, życzeniem ”miłych wakacji”. Wzruszony i uśmiechnięty Jan Paweł II ucałował podawane mu przez ochronę dzieci.

Podobne sceny powtarzały się na prowadzącym do rezydencji ”papieskim zakręcie” każdego dnia. Został obdarowany bukietem polnych kwiatów oraz koszem pełnym lokalnych specjałów: sera, wędlin, wina i słodyczy. Któryś z mieszkańców, patrząc w zachmurzone niebo, wyraził zatroskanie, że ”deszczowa pogoda zepsuje papieskie wakacje”.

Tymczasem Jan Paweł II był szczęśliwy. Na twarzach mieszkańców widać było dumę, że tak znamienity gość chce odpoczywać właśnie u nich. Witali go jak dziadka, który wraca do domu.

Osvaldo Naudin, wójt gminy Introd, podkreśla, że Papież chętnie powraca do Doliny Aosty ze względu na klimat oraz dyskrecję mieszkańców.

- Ojciec Święty przyjeżdża, by wypocząć, modlić się i medytować - przypomina miejscowy biskup Giuseppe Anfossi. - Ludzie szanują jego wypoczynek, choć bardzo chcieliby spotkać Papieża.

Zresztą gdyby jakiś przypadkowy turysta zajrzał do Les Combes, nie dostrzegłby żadnych oznak obecności Ojca Świętego. Nie ma papieskich flag, transparentów, są za to pięknie ukwiecone klomby.

Ta dyskrecja pozwala papieskiemu orszakowi w drodze na górskie szlaki przejeżdżać bez problemów przez okoliczne wioski. - Na skraju drogi często ktoś stoi, by pozdrowić Ojca Świętego, ale nie zatrzymują go i nie narzucają się - stwierdził watykański rzecznik prasowy. Nawet próśb i pozdrowień na piśmie, które trafiają do rezydencji, jest niewiele.

Nic więc dziwnego, że Papież dziękował mieszkańcom za wspaniałą gościnę, która pozwoliła mu nabrać nowych sił. A w ich sercach pojawiła się nadzieja, że powróci za rok...

Alpejski Watykan

W oknach białe firanki z koronką, a na parapetach skrzynki z czerwonymi pelargoniami. Tak oczom Ojca Świętego zaprezentowała się jego alpejska rezydencja. Piętrowy domek z kamienia i drewna, kryty łupkową dachówką, wzniesiono specjalnie dla niego pięć lat temu. Parter z pierwszym piętrem, gdzie znajduje się papieska sypialnia i pokój do pracy, łączy teraz nowa obszerna winda, w której bez trudu zmieści się fotel na kółkach.

Na pierwszym piętrze obok łazienek znajduje się pokój arcybiskupa Stanisława Dziwisza oraz kaplica. Parter zajmuje kuchnia - królestwo siostry Tobiany, jadalnia z meblami z wikliny oraz trzy skromne pokoje gościnne. Śpią w nich: uczeń i przyjaciel Jana Pawła II ksiądz Tadeusz Styczeń, papieski kamerdyner Angelo Gugel oraz siostry sercanki. Papieska ochrona mieszka w leżącym nieopodal domu księży salezjanów.

Alpejski Watykan leży na wysokości blisko 1400 m n.p.m. i otoczony jest sosnowo-modrzewiowym lasem. Z okien roztacza się wspaniały widok na ośnieżony masyw Mont Blanc, najwyższego szczytu Europy. Od początku było jednak wiadomo, że Papież nie zadowoli się tylko widokiem z okna i wyruszy na alpejskie szlaki.

Intensywny wypoczynek Papieża

W czasie wakacji Jan Paweł II wstaje nieco później niż w Watykanie. Po Mszy świętej i śniadaniu, jeśli nie pada, odpoczywa chwilę w pobliżu domu. Czyta, modli się.

Około godziny 10.00 rozpoczynają się przygotowania do wyprawy w góry. Papież pyta przewodnika Alberta Cerise: ”Dokąd dzisiaj jedziemy?”, a po uzyskaniu odpowiedzi wsiada do czarnego chryslera, za którym rusza cała kolumna.

Kierunek jest zawsze otoczony ścisłą tajemnicą. Jan Paweł II zabiera do samochodu książki, także polskich autorów, eseje z dziedziny antropologii i filozofii. Siostry sercanki przygotowują drugie śniadanie, a ochrona pakuje namiot - pod którym można się będzie schronić przed deszczem czy wiatrem.

- Uderza radość Ojca Świętego w kontakcie z naturą. On w przyrodzie widzi więcej niż inni. Kontempluje piękno krajobrazu, bogactwo przyrody; cieszy się deszczem, słońcem, wiatrem. Te zmiany mu nie przeszkadzają. Podziwia naturę w całym jej pięknie. Jest ona dla niego objawieniem Stwórcy - mówi Joaquin Navarro-Valls, podkreślając, że dla osób, które wędrują z Papieżem po Alpach, te wyprawy to także lekcja, jak patrzeć na góry oczyma Wojtyły.

Zgodnie z zaleceniem lekarzy, podczas tegorocznych wakacji Jan Paweł II nie wybiera się w góry powyżej 1700 metrów. Nie jest też tajemnicą, że Ojciec Święty nie może już pieszo wędrować po alpejskich szlakach, zostawiając w tyle ochronę i towarzyszy wędrówek, jak bywało w poprzednich latach.

Niełatwe miał więc zadanie przewodnik Alberto Cerise, który przygotował w tym roku 15 alternatywnych tras. Prowadzą one do wspaniałych miejsc widokowych, do których bez problemu można dojechać samochodem. Po ośnieżonych masywach Alp ”Papież częściej teraz spaceruje oczyma”. Papieski przewodnik opowiada, że Jan Paweł II lubi wpatrywać się wnikliwie w każdy widok i wyraża zaciekawienie każdym napotkanym dziełem przyrody i człowieka, a fizyczne zmęczenie uważa za okazję do regeneracji umysłu, do modlitwy, do lektury ciszy przyrody.

Jedna z wypraw wiodła do miejsca, skąd można było podziwiać wspaniały lodowiec. Jan Paweł II natychmiast przypomniał sobie, że kilka lat temu był na nim, korzystając ze śmigłowca. Kiedy podczas pierwszej wyprawy w góry jego oczom ukazał się ośnieżony szczyt Mont Blanc, zaczął wspominać, jak w 1986 roku dane mu było modlić się na lodowcu Brenva za chrześcijańską Europę, aby ”sprostała swym obowiązkom i odważnie stawiła czoła wyzwaniom, które czekają ją w przyszłości”.

Po dotarciu do celu wędrówki ochrona rozstawia namiot, włącza kocher i przygotowuje posiłek. Jan Paweł II podziwia piękno krajobrazu; przesuwa paciorki różańca.

W czasie wakacyjnych wypraw dużo rozmawia.

- Nie chce tracić kontaktu z tym wszystkim, co dzieje się na świecie. Często docierają do niego smutne wiadomości, czasem radosne - opowiada towarzysz papieskich wypraw Joaquin Navarro-Valls. - Widać, że nie chce się od tego odrywać, chociaż jest daleko od swego miejsca pracy.

Papież chętnie wraca do ostatniej pielgrzymki do Szwajcarii, snuje też plany na przyszłość. Myśli o pielgrzymce do Lourdes, Światowym Dniu Młodzieży w Kolonii.

Doskonałym momentem do pogawędek, także o ”błahych sprawach”, jest chwila posiłku. Wszyscy jedzą to samo. Miejscowe sery, wędzoną szynkę, zupę jarzynową, polędwicę z grilla. Do tego szklaneczka białego wina, a na deser ciasto owocowe. Wypoczynek i kilka godzin dziennie spędzonych na świeżym powietrzu doskonale robią Ojcu Świętemu. Jest opalony, ma lepszy głos i chętnie żartuje. Więcej czasu poświęca na medytację.

- Modli się w ciszy, ale niejednokrotnie docierają do nas słowa jego głośnej modlitwy - mówią towarzysze wędrówek.

opr. mg/mg



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama