Na temat posługi Papieża Jana Pawła II w aspekcie polityki międzynarodowej i zagadnień społecznych
Zwyczaj przyjmowania przez głowę państwa ambasadorów akredytowanych w danym kraju z okazji wzajemnej wymiany życzeń na początku nowego roku jest powszechnie przyjęty i praktykowany. Jednakże fakt, że 169 przedstawicieli krajów rozsianych na pięciu kontynentach gromadzi się wokół Papieża, Namiestnika Chrystusa na ziemi, który nie posiada armii ani potęgi ekonomicznej czy finansowej, a więc reprezentuje «mocarstwo» zupełnie nietypowe, oferujące jednostkom i społeczeństwom jedynie propozycje sensu i wartości — jest czymś niezwykłym i niezmiennie zdumiewającym. Z czysto światowego punktu widzenia Papież ma «puste ręce», z drugiej strony jednak jego słowo ma moc aż nazbyt wiążącą. Ten człowiek, choć jest w pełni świadomy swojej doczesnej słabości, ma dość siły, by obserwować całokształt relacji międzynarodowych i wypowiadać — z szacunkiem, ale stanowczo — swoją opinię o nich: okazywać aprobatę dla pewnych zjawisk, ale wyrażać też niepokoje i obawy; wskazywać możliwe rozwiązania i drogi wyjścia wiodące do poprawy sytuacji.
A przecież w świecie relacji międzynarodowych nie ma raczej miejsca na marzenia i ucieczkę od rzeczywistości; przeciwnie, jest tu potrzebny twardy realizm. Jeśli zatem świat uznaje, że głos i rola tego człowieka są istotne, to dlatego że dostrzega a priori wagę i doniosłość treści, które on głosi. Jan Paweł II ma zatem prawo i obowiązek wypowiadać się w imię wyższych zasad, wznoszących się ponad surowy konkret relacji międzynarodowych, w którym interesy pewnych społeczności bywają przemilczane lub wręcz lekceważone tylko dlatego, że brak im potrzebnej siły przebicia, aby zyskać posłuch tam, gdzie są podejmowane decyzje. Mówi się bowiem bez przerwy o globalnej wiosce, ale mimo to istnieją sytuacje, zbyt odległe lub zapomniane, które przyjazna dłoń musi wydobyć na światło dzienne, aby przyciągnąć uwagę opinii publicznej, zazwyczaj roztargnionej lub obojętnej. Istnieją problemy tak zawikłane, że wydają się nierozwiązywalne, jeśli nie zostaną ukazane w świetle wyższej inspiracji. Nie brak przypadków łamania podstawowych praw, których ujawnienie jest kłopotliwe lub zbyt kosztowne. Następca św. Piotra podejmuje wszystkie te zadania z odwagą i pokorą.
Spotkanie z przedstawicielami państw słusznie ma formę uroczystą, ale w istocie rzeczy zachowuje charakter «rodzinnego spotkania». Papież może wyrazić satysfakcję z osiągnięć, które «przyczyniają się do zgodnego współistnienia narodów w sprawiedliwości i pokoju». Ma na myśli dokonania o zasięgu ograniczonym do poszczególnych krajów czy regionów geograficznych, takich jak Irlandia, Hiszpania czy Chiny, oraz procesy otwierające nowe perspektywy, takie jak wprowadzenie euro oraz poszerzenie Unii Europejskiej na wschód. Są to wszystko przejawy otwarcia, przezwyciężenia dawnych konfliktów, postępu w budowie nowych relacji, które stawiają wyżej pojednanie niż rywalizację. Zarazem jednak na Bałkanach, na Bliskim Wschodzie i w Afryce nadal istnieją ogniska konfliktów, których koszty mierzone ludzkim życiem są ogromne i stanowią nieznośny ciężar dla sumienia świata, szczycącego się swoją cywilizacją i postępem. Mówiąc o Iraku Jan Paweł II przypomina własne nauczanie (ale stanowiące kontynuację niezmiennego Magisterium wszystkich papieży tego stulecia), w myśl którego «wojna nie rozwiązuje problemów, lecz sprawia jedynie, że stają się bardziej skomplikowane, a dramatyczne tego konsekwencje musi ponosić ludność cywilna».
Ojciec Święty zdaje sobie sprawę z trudności, jakie nastręcza odnowa — koncepcyjna i praktyczna — relacji międzynarodowych, ale nie waha się określić hierarchii zasad, której nie wolno naruszać. Ponad logiką siły i partykularnych egoizmów stawia prawa człowieka, w tym także prawa i powinności religijne, jak w przypadku od dawna odkładanej sprawy «statusu świętego miasta Jerozolimy, ku któremu kierują wzrok wyznawcy trzech religii monoteistycznych». Istnieją słuszne prawa i dążenia państw, ale także poszczególnych ludzi i całej ludzkości. Nigdzie na ziemi nie wolno tolerować «fanatyzmu etnicznego». Użycie przemocy «zawsze pociąga za sobą okrucieństwo», potrzebny jest zatem wspólny twórczy wysiłek, aby położyć kres takim prymitywnym praktykom. Dobrze zatem, że ogranicza się produkcję zbrojeniową i handel bronią, w tym także produkcję broni małego kalibru i min lądowych: wnikliwy realizm papieskich propozycji jest tu w pełni uzasadniony.
Na progu tysiąclecia, woła Jan Paweł II, naprawdę potrzebna jest «mobilizacja sumień» — ów «suplement duchowy», bez którego nasza wizja rzeczywistości jest stronnicza, nieadekwatna i niebezpieczna. «Prawo międzynarodowe nie może być prawem silniejszego ani też prawem narzuconym po prostu przez większość państw lub przez organizację międzynarodową; musi być zgodne z zasadami prawa naturalnego i prawa moralnego». Istnieje wyższa zasada, której ludzka samowola musi się podporządkować, istnieje sfera wartości niezależnych od chwilowych interesów i żadne doraźne względy nie mogą ich przekreślić. Nie przypadkiem Papież czuje się zobowiązany wyrazić «smutek i niepokój, jakich doznaje w obliczu licznych przypadków naruszania wolności religii w dzisiejszym świecie». Nietolerancja wobec wiary jest wspólną cechą krajów, które przyznają wyłączność jednej tylko religii, oraz tych które chcą się odgrodzić od wiary lub dumnie deklarują swój «agnostycyzm», aby zamknąć Kościoły «wyłącznie w sferze kultowej», pozbawiając je głosu i znaczenia w sprawach publicznych. Zaniechanie przemocy, pojednanie jako metoda budowy relacji międzynarodowych, postawa tolerancji i otwartości wobec religijnych interpretacji losu ludzkiego i samej historii — oto uzasadnione postulaty, które płyną z serca Jana Pawła II, pełniącego swą ojcowską misję wobec całej ludzkości.
Prof. Giorgio Rumi
Wydział Historii Uniwersytetu w Mediolanie
Copyright © by L'Osservatore Romano and Polish Bishops Conference