Kościół w epoce "Quo Vadis"

Tło historyczne akcji powieści i filmu "Quo Vadis"

Imperium Rzymskie obejmowało w czasach Chrystusa wiele narodów. Nie sposób było narzucić im wiary i religijnych obyczajów zdobywców. Dlatego Rzymianie wobec podbitych ludów przyjmowali postawę względnej tolerancji. Pozwalali im zachować religię i język ojców. Równocześnie jednak zobowiązywali je do podporządkowania się władzy cesarskiej i do udziału w kulcie religii rzymskiej. Wyrazem uznania zwierzchności cesarza oraz włączenia się w życie publiczne Imperium było złożenie ofiary kadzenia przed posągiem władcy. Dla kogoś, kto wierzył w wielu bogów, oddanie czci jeszcze jednemu nie było problemem. Dla tych, którzy wierzyli w jedynego, prawdziwego Boga, oddanie boskiego kultu cesarzowi oznaczało bałwochwalstwo.

Dla Żydów rzymskie zarządzenia były nie do przyjęcia. Wymogli na Rzymianach ustępstwo: tolerowano ich bojkot kultu pogańskiego. Nie znaczy to jednak, że nie spotykały ich represje, np. za cesarza Klaudiusza (41—54 r.po Chr.).

Zarzut ateizmu

Podczas tych represji ucierpieli także chrześcijanie. Rzymski historyk Swetoniusz zanotował w „Żywotach cezarów”, że Klaudiusz „Żydów wypędził z Rzymu za to, że bezustannie wichrzyli podżegani przez jakiegoś Chrestosa”. Najwyraźniej chodziło o konflikt między Żydami a wyznawcami Chrystusa, nazywanego przez kronikarza Chrestosem. Cesarz, nie wnikając w istotę sporu, wypędził z Rzymu jednych i drugich, nie dostrzegając między nimi istotnej różnicy. Trzeba jednak przyznać, że jak długo chrześcijanie byli traktowani jak sekta żydowska, nie byli przedmiotem ataków skierowanych przeciwko nim samym.

Gdy zorientowano się, że chrześcijaństwo jest religią różną od judaizmu, Kościół nie mógł już korzystać z odmienności obyczajów, którą tolerowano u Żydów. Chrześcijanie w oczach pogan „naruszali religijne ustanowienia swojego kraju i zarozumiale deptali wszystko, co było uważane za prawdę albo czczone jako świętość przez ich ojców”. Coraz częściej pozyskiwali wyznawców z innych narodowości, nie wyłączając samych Rzymian. Stąd domagano się stanowczo, aby oddawali cześć boską cesarzowi i uczestniczyli w religijnych uroczystościach rzymskich.

Chrześcijanie zdecydowanie dystansowali się od tych wymogów. I to w dużej mierze spowodowało, że ich postawę zaczęto określać mianem ateizmu i traktować jak zbrodnię. Lekceważenie bogów naraża na ich gniew całą społeczność. Dlatego wszystkie nieszczęścia, takie jak: powodzie, pożary, susze, epidemie, klęski wojenne, interpretowano jako karę boską sprowokowaną przez chrześcijan.

Zgubny zabobon

Chrześcijanie tworzyli wspólnoty, do których nie wpuszczano przypadkowych obserwatorów. W zgromadzeniach eucharystycznych uczestniczyli tylko ochrzczeni. Nieobecność chrześcijan w cyrku i na wielkich uroczystościach, a także zamykanie zgromadzeń przed poganami wywoływały plotki i oszczerstwa. Wśród nich najbardziej niedorzeczny był zarzut, że podczas swoich spotkań zabijają niemowlęta, spożywają ich ciało i piją krew.

Jak mógł powstać taki zarzut? Zapewne podsłuchiwano w miejscu, gdzie sprawowano Eucharystię. Słyszano słowa kapłana: „Bierzcie i jedzcie. To jest Ciało... Bierzcie i pijcie. To jest Krew...”. Słyszano, jak nauczano o Synu Bożym. Nie rozumiejąc, co dzieje się wewnątrz, poganie zaczęli rozgłaszać najgorsze domysły.

Okrucieństwo Nerona

Tę sytuację niechęci wykorzystał cesarz Neron. W roku 64 w Rzymie wybuchł pożar, który strawił większą część miasta. Cesarz zaczął organizować pomoc dla pogorzelców. Tacyt w swych „Rocznikach” informuje, że „na pociechę dla bezdomnego i tułającego się ludu otworzył cesarz Pole Marsowe i gmachy Agryppy, a nawet własne ogrody, i kazał wznieść naprędce budynki, aby dać przytułek tłumowi nędzarzy; dowieziono też artykuły pierwszej potrzeby z Ostii i sąsiednich miast municypalnych oraz obniżono cenę zboża do trzech sestercji. Te zabiegi, choć popularne, chybiały celu, ponieważ rozeszła się pogłoska, że właśnie w chwili, gdy miasto stało w płomieniach, on wstąpił na scenę domowego teatru i opiewał zagładę Troi, porównując obecne nieszczęście z klęskami przeszłości”.

W tej sytuacji Neron pragnie odwrócić uwagę rozgniewanego tłumu od siebie, wykorzystując niechęć wobec chrześcijan. Nie tłumacząc wiele, zaczął ich aresztować. Tacyt informuje, że chrześcijanom nie udowodniono podpalenia miasta i nic nie wskazywało na to, żeby oni byli podpalaczami. Uważa jednak chrześcijaństwo za „zgubny zabobon”, a jego wyznawców za winnych najsroższych kar. „Atoli ani pod wpływem zabiegów i ofiar błagalnych na rzecz bogów nie ustępowała hańbiąca pogłoska i nadal wierzono, że pożar był nakazany. Aby ją więc usunąć, podstawił Neron winowajców i dotknął najbardziej wyszukanymi kaźniami tych, których znienawidzono dla ich sromot, a których gmin chrześcijanami nazywał. Początek tej nazwie dał Chrystus, który za panowania Tyberiusza skazany został na śmierć przez prokuratora Poncjusza Pilatusa; a przytłumiony na razie zgubny zabobon znowu wybuchnął, nie tylko w Judei, gdzie się to zło wylęgło, lecz także w stolicy, dokąd wszystko co potworne albo sromotne zewsząd napływa i licznych znajduje zwolenników” — pisał.

Korneliusz Tacyt szczegółowo opisuje przebieg represji w 64 roku: „Schwytano więc naprzód tych, którzy tę wiarę publicznie wyznawali, potem na podstawie ich zeznań ogromne mnóstwo innych, i udowodniono im nie tyle zbrodnię podpalenia, ile nienawiść ku rodzajowi ludzkiemu. A śmierci ich przydano to urągowisko, że okryci skórami dzikich zwierząt ginęli rozszarpywani przez psy i gdy zabrakło dnia, palili się służąc za nocne pochodnie. Na to widowisko ofiarował Neron swoje ogrody i wydał igrzysko w cyrku, gdzie w przebraniu woźnicy z tłumem się mieszał lub na wozie stawał. Stąd, chociaż ci ludzie byli winni i zasługiwali na najsroższe kary, budziła się ku nim litość, jako że nie dla pożytku państwa, lecz dla zadośćuczynienia okrucieństwu jednego człowieka byli traceni”.

Podczas tych prześladowań śmierć męczeńską ponieśli św. Piotr i św. Paweł. Św. Piotr zginął w Cyrku Gajusza i Nerona na Wzgórzu Watykańskim i został pochowany na pobliskim cmentarzu. W tym miejscu w czasach cesarza Konstantyna została wzniesiona (w latach 320—321) bazylika ku czci Apostoła. Miejsce śmierci św. Pawła zostało upamiętnione małą bazyliką. Na jej miejscu trzej panujący cesarze — Teodozjusz I, Walentynian II i Arkadiusz — rozpoczęli budowę nowej, ogromnej bazyliki, ukończonej za czasów Honoriusza w latach 402—403. Dzisiejsza budowla (1825—1854) jest rekonstrukcją dawnej, zniszczonej przez pożar w 1823 r.

Początek epoki prześladowań

Z osobą Nerona związany jest spór o tzw. Instytutum Neronianum, o którym dowiadujemy się od Tertuliana z jego pisma „Do pogan”. Miała to być ustawa prawna, ogłoszona przez Nerona i wymierzona przeciw chrześcijanom. Ona miała dać impuls do dalszych represji. Dziś jednak historycy dość powszechnie kwestionują istnienie takiego prawodawstwa.

Nie wdając się w dyskusję, czy istniało w tym czasie ustawodawstwo antychrześcijańskie, należy wskazać na ważne zjawisko, którego konsekwencje były zapewne bardziej dotkliwe niż sam przepis prawa. Otóż nastąpiło „utrwalenie przekonania wśród urzędników i pogańskiej ludności, że przynależność do chrześcijan jest przestępstwem, skoro cesarz tępi ich w Rzymie”. Odtąd prześladowanie chrześcijan, lub przynajmniej domaganie się tego, nie będzie traktowane ani jako przestępstwo, ani bezprawie. Pojawiać się będzie w różnych regionach rzymskiego imperium, w różnym natężeniu, przy rozmaitym stopniu przyzwolenia miejscowych władz. Represje Nerona rozpoczęły epokę prześladowań, które będą z pewnymi przerwami trwały przez mniej więcj 250 lat. W zachodniej części cesarstwa zakończy je dekret tolerancyjny cesarza Konstantyna Wielkiego wydany w Mediolanie w 313 r, zaś we wschodniej części upadek Licyniusza w 324 r.

Wśród współczesnych historyków panuje moda na bagatelizowanie prześladowań. Niektórzy wręcz twierdzą, że miały sporadyczny charakter, a jeśli już wybuchały, nie obejmowały całego państwa. Uzasadnieniem takiego stanowiska ma być niewielka liczba znanych dekretów cesarskich, nakazujących represje wobec chrześcijan. Dekretów rzeczywiście jest niewiele, ale to nie oznacza, że nie było prześladowań. Historia XX wieku pokazała, że rozdźwięk między najważnieszymi aktami prawa a praktyką może być ogromny. Cesarstwo było tak potężnym tworem państwowym, że przeprowadzenie represji równocześnie na całym terytorium było niemożliwe. Przecież także żadna z ówczesnych wojen nie zagrażała całemu Imperium i nie angażowała całego wojska.

Od spłonięcia Rzymu w 64 roku przez 250 lat towarzyszył chrześcijanom lęk i stałe niebezpieczeństwo tortur. Prześladowania zebrały obfite żniwo męczenników. „Dwa i pół wieku prześladowań — w tych słowach można by podsumować historię Kościoła rzymskiego w okresie od męczeństwa Piotra w 64 roku do edyktu mediolańskiego w roku 313, historię istotnie tragiczną. Trzydziestu papieży nastąpiło po Piotrze, a przed Milcjadesem (311—314), którego Konstantyn osadził na Lateranie; osiemnastu z nich zmarło śmiercią męczeńską, ośmiu zostało prawdopodobnie skazanych na śmierć za wiarę, trzech zakończyło życie na wygnaniu, jeden w więzieniu”.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama