Recenzja książki: Elżbieta Jastrzębowska, "Rzym w czasach Quo Vadis"
Po obejrzeniu filmu Jerzego Kawalerowicza „Quo vadis”, a jeszcze lepiej przed, warto sięgnąć po książkę Henryka Sienkiewicza, by porównać film z literackim pierwowzorem.
W 1894 r. Henryk Sienkiewicz zwiedzał zabytki rzymskie. Jego przewodnikiem był słynny malarz Henryk Siemiradzki. Od niego pisarz dowiedział się o epizodzie apokryficznym — spotkaniu św. Piotra z Chrystusem. Na prośbę prześladowanych przez Nerona chrześcijan Apostoł opuszcza Rzym i — podobnie jak niegdyś Szaweł — zostaje zaskoczony wizją Chrystusa; pyta Go: „Quo vadis, Domine?”. I słyszy odpowiedź: „Po to, by znowu zostać ukrzyżowanym”.
Legenda ta wywodzi się z dość wczesnych apokryfów chrześcijańskich i została odnotowana przez niektórych pisarzy starochrześcijańskich, a Henryk Sienkiewicz uwiecznił ją w tytule swej książki. Inne, bardzo ciekawe wydarzenia, apokryfy, legendy z pierwszych lat chrześcijaństwa można znaleźć w opracowaniach ks. prof. Marka Starowieyskiego.
Elżbieta Jastrzębowska jest profesorem archeologii chrześcijańskiej Uniwersytetu Warszawskiego i Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego oraz autorką książki pt.: „Rzym w czasach »Quo vadis«”. Nota na okładce książki głosi: ...„to interesujące i bardzo potrzebne opracowanie umożliwiające weryfikację stereotypów na temat życia pierwszych chrześcijan. Stereotypy te, głęboko zakorzenione w powszechnej świadomości przez wielką tradycję literacką, nie zawsze pozostają w zgodzie z ustaleniami historyków i archeologów. Książka-przewodnik pozwala nam z jednej strony spojrzeć na siedem rzymskich wzgórz z lotu ptaka, a z drugiej — zajrzeć do pompejańskich willi czy wielkomiejskich kamienic. Spacerując po Rzymie z czasów Nerona, podziwiamy wspaniałe świątynie, budowle użyteczności publicznej, ogrody, łaźnie, mury miejskie, akwedukty, nekropole, cyrki, teatry i amfiteatry Wiecznego Miasta. Każdy rozdział przynosi analizę wiedzy historycznej i archeologicznej oraz porównanie jej z tekstem powieści, a liczne plany i ilustracje znakomicie uzupełniają wywody autorki”.
Z wielką przyjemnością i ciekawością czytałem tę niewielką książkę, i gorąco ją polecam — jako lekturę uzupełniającą dla wszystkich, którzy zechcą obejrzeć film Jerzego Kawalerowicza.
Wiele ciekawych szczegółów życia codziennego w Rzymie tamtych lat skłaniało mnie do powtórzenia za starym, mądrym Koheletem, iż „nic nowego pod słońcem”. Że może różnice dzielące starożytnych Rzymian od dzisiejszych ludzi nie są aż tak wielkie, jak skłonni bylibyśmy sądzić, sugerując się upływem czasu.
Mam nadzieję, że sukces filmu „Quo vadis” sprawi, że w księgarniach pojawią się dalsze książki, przybliżające obraz życia pierwszych chrześcijan, nieznane apokryfy i legendy. Podane czytelnikowi w ciekawy sposób.
opr. mg/mg