Działania aparatu bezpieczeństwa wobec Kurii diecezjalnej i seminarium duchowneg

Pochodzi ze zbioru "Aparat represji wobec Kościoła w latach 1944-1956. Terytorium obecnej diecezji sandomierskiej"

Działania aparatu bezpieczeństwa wobec Kurii diecezjalnej i seminarium duchowneg

Pod redakcją
Mariusza Krzysztofińskiego,
Ks. Józefa Mareckiego,
Ks.Bogdana Stanaszka

APARAT REPRESJI
WOBEC KOŚCIOŁA
W LATACH 1944-1956

Terytorium obecnej
diecezji sandomierskej

ISBN: 978-83-7767-838-1
wyd.: Wydawnictwo WAM 2013

Spis wybranych fragmentów
Wstęp
Działania aparatu bezpieczeństwa wobec Kurii diecezjalnej i seminarium duchownego w Sandomierzu w latach 1944-1956

Bogdan Stanaszek
(Uniwersytet Papieski Jana Pawła II w Krakowie)

Działania aparatu bezpieczeństwa wobec Kurii diecezjalnej i seminarium duchownego w Sandomierzu w latach 1944-1956

Próby pozyskiwania agentury w Kurii i w seminarium

Duchowieństwo diecezji sandomierskiej wraz z bp. Janem Kantym Lorkiem stało się przedmiotem inwigilacji ze strony komunistycznych służb bezpieczeństwa już w 1945 r.1 Rok później WUBP w Kielcach założył sprawę o kryptonimie „Flora” obejmującą diecezję sandomierską. Stosowne postanowienie firmowali: Stefan Mareczko (jak podano — kierownik Wydziału V WUBP w Kielcach) oraz Edward Niedbała (kierownik Sekcji V Wydziału V WUBP w Kielcach). Dokument zachował się w aktach rozpracowania2, ale brakuje na nim podpisów wspomnianych funkcjonariuszy oraz zatwierdzenia przez szefa WUBP w Kielcach. Ponadto nie wpisano daty jego sporządzenia. Zważywszy jednak, że chor. Stefan Mareczko był zastępcą naczelnika Wydziału V WUBP w Kielcach od 1 stycznia do 23 sierpnia 1946 r., można wnioskować, że dokument powstał w tym czasie3. W postanowieniu czytamy:

Mając na uwadze rozpracowanie Kurii biskupiej w diecezji sandomierskiej, postanowiłem zaprowadzić sprawę na obiekt.
Kuria biskupia diecezji sandomierskiej składa się przeważnie z elementów reakcyjnych, które to swoją polityką wywrotową pod płaszczem religijności szkodzą w bardzo dużej mierze rozbudowie Polski Demokratycznej.
Obiekt ten będzie mi służył jako podstawa do konkretnego rozpracowania kleru tej diecezji, a zarazem do zdemaskowania tych wszystkich elementów, które szkodzą Polsce Demokratycznej.
Postanowiłem zaprowadzić sprawę na obiekt i nadać mu kryptonim „Flora”
4.

Zasadniczą rolę w rozpracowaniu przez bezpiekę Kurii sandomierskiej odgrywała agentura, dzięki której uzyskiwano charakterystyki poszczególnych duchownych oraz informacje dotyczące planów strony kościelnej. Poprzez niektórych tajnych współpracowników funkcjonariusze UB/SB usiłowali wpływać na podejmowane w Kurii decyzje. Jak wynika ze sprawozdań WUBP w Kielcach, tworzenie i rozbudowa sieci agenturalnej w diecezji sandomierskiej postępowały bardzo opornie. Działo się tak mimo dużych wysiłków podejmowanych przez funkcjonariuszy bezpieki.

Według danych na dzień 3 lipca 1948 r. obiekt „Flora” rozpracowywało trzech agentów i dwunastu informatorów pozostających na kontakcie PUBP. Swojej agentury nie posiadali funkcjonariusze WUBP. W diecezji sandomierskiej UB prowadził cztery sprawy agenturalne (o kryptonimach „Duchy”, „Dywersant”, „Wyrzutek” i „Strzelec”) oraz 94 sprawy, których charakteru nie sprecyzowano5. Sieć agenturalna najwyraźniej nie spełniała jednak oczekiwań bezpieki i musiano dokonywać skreśleń z ewidencji, skoro 1 października 1948 r. wspominano już tylko o sześciu informatorach na kontakcie PUBP, brakowało zaś rezydentów i agentów. Z cytowanego dokumentu wynika, że informacji na temat działalności bp. Lorka dostarczał funkcjonariuszom UB ks. Antoni Zejdler, proboszcz parafii pw. św. Pawła w Sandomierzu6. Ze sprawozdania z 1 grudnia 1948 r. wynikało, że UB nie prowadzi na obiekcie spraw agenturalnego rozpracowania7. Stan agentury i liczba prowadzonych spraw wykazywały tendencję zwyżkową. 1 kwietnia 1949 r. odnotowano trzynastu informatorów na kontakcie PUBP i 150 spraw ewidencyjnych8. 28 kwietnia funkcjonariusze WUBP w Kielcach pozyskali informatora o pseudonimie „Aparat”. Spośród księży na kierowniczych stanowiskach w Kurii wytypowano też kandydata do werbunku, na którego zebrano materiał obciążający. Ze względu na wagę sprawy, przekazano ją szefowi WUBP w Kielcach9. Informator „Aparat” (prefekt pozyskany na materiałach kompromitujących) pozostawał w późniejszym okresie na kontakcie Referatu V PUBP w Sandomierzu10.

3 października 1949 r. funkcjonariusze WUBP chwalili się werbunkiem informatora, który ma możliwości uzyskania informacji o działalności kierownictwa kurii11. Chodziło zapewne o informatora o pseudonimie „Leonidas” (nie udało się go zidentyfikować). Wydaje się jednak, że sukces był pozorny, gdyż informator ten nie występował w sprawozdaniach z kolejnych lat12. Z donosu zachowanego w aktach rozpracowania „Flora” wynika, że był on słabo zorientowany w relacjach między księżmi w Sandomierzu, a wielu znał jedynie z widzenia13.

Doniesienia z rejonu Sandomierza składał też informator o pseudonimie „Modus” (przekazywał na przykład informacje z konferencji księży dziekanów z 26-27 września 1949 r.)14. Był to jeden z wicedziekanów, pozyskany do współpracy w 1949 r. Funkcjonariusze UB oceniali, że zna dobrze stosunki wśród miejscowego kleru i ma, chociaż mały, dostęp do kurii. Pracował chętnie i przekazywał interesujące, obszerne charakterystyki księży. Jego doniesienia miały wartość operacyjną15. W drugim kwartale 1950 r. informatorzy „Aparat” i „Modus” (podlegali Sekcji V WUBP w Kielcach) ze względu na dużą odległość i złe warunki komunikacyjne zostali przekazani PUBP w Sandomierzu. Oceniano, że mają oni dostęp do wrogich środowisk i dają dość dobre informacje16.

26 maja 1950 r. Sekcja V Wydziału V WUBP pozyskała do współpracy jednego z księży dziekanów, który występował pod pseudonimem „Lew”. Urząd Bezpieczeństwa domniemywał, że cieszy się on dobrą opinią i zaufaniem kurialistów, a częste kontakty z nimi pozwolą na gromadzenie ważnych informacji (w tym do sprawy agenturalnego rozpracowania o kryptonimie „Okoń”, dotyczącej bp. Lorka). Informator ten pozostawał na kontakcie Jana Wnuka17.

Tempo, w jakim rozbudowywano sieć agenturalną w diecezji sandomierskiej, nie satysfakcjonowało kierownictwa resortu. 14 października 1950 r. Sekcja V WUBP w Kielcach otrzymała specjalne zalecenie dotyczące rozpracowania sandomierskiej Kurii. W obszernym dokumencie przeanalizowano jej obsadę personalną i scharakteryzowano poglądy poszczególnych urzędników. Równocześnie wytypowano kandydatów, których rozpracowanie mogło zakończyć się werbunkiem. Zasadniczym celem tych działań było osaczenie bp. Lorka. W polu zainteresowania bezpieki pozostawały także osoby świeckie kontaktujące się z kurialistami. Kluczową postacią w planach operacyjnych był ks. prał. Edward Górski, kanonik kapituły katedralnej i radca Kurii. Urząd Bezpieczeństwa usiłował oskarżyć go o zadenuncjowanie Żydów ukrywających się w 1942 r. w wieży katedralnej w Sandomierzu, na skutek czego zostali oni straceni przez żandarmerię niemiecką. Intryga nie przyniosła spodziewanego efektu. Funkcjonariusze bezpieki dwukrotnie odbyli luźne spotkania z ks. Górskim, jednak prałat nie przekazał żadnych istotnych informacji. Zalecano, by utrzymać z nim kontakt i dopytując się o ogólną sytuację na odcinku kleru, wciągać go do współpracy. Podczas rozmów funkcjonariusze UB mieli podejmować delikatne próby wyznaczania zadań do realizacji oraz nakłaniać prałata do spotkania w innym mieście, by zyskać pretekst do zwrócenia kosztów podróży18.

Sieci zastawiano też na ks. Jana Kaczmarskiego, pełniącego obowiązki kanclerza Kurii, którego postrzegano jako bojaźliwego, uległego i usłużnego wobec ordynariusza i lekceważonego przez ogół księży. Zamierzano rozeznać jego sytuację materialną, zebrać dane o rodzinie i przez agenturę ustalić faktyczne powody niezadowolenia, które u niego zauważano. Funkcjonariusze UB mieli pod pretekstem (np. jako pracownicy innej instytucji, choćby UdsW) przeprowadzić z kanclerzem rozmowę, aby rozeznać, czy uda się go pozyskać do współpracy. Spore nadzieje UB pokładał w kontaktach z ks. Antonim Morawieckim, notariuszem Kurii, który będąc człowiekiem wesołym i dowcipnym, utrzymywał bliskie relacje z osobami świeckimi. Obracał się wśród ludzi podejrzewanych o przynależność do powojennego Stronnictwa Narodowego. Przy ewentualnym werbunku zamierzano posłużyć się szantażem. Przyglądano się także ks. Wiktorowi Prądzyńskiemu CM, który od kilku miesięcy był kapelanem ordynariusza. W jego wypadku planowano zastosowanie szantażu na podstawie materiałów pozyskanych z WUBP w Bydgoszczy. Gromadzono też informacje związane z biskupem pomocniczym Franciszkiem Jopem. Zamierzano pogłębić dane o jego działalności w BBWR przed wojną i w ZWZ podczas okupacji19.

Ambitne plany bezpieki okazywały się tyleż optymistyczne, co mało realne. W pierwszym kwartale 1951 r. z trzech zaplanowanych w całej diecezji werbunków dokonano tylko jednego — pozyskano informatora o pseudonimie „Antoni” (był to duchowny pracujący na eksponowanej placówce duszpasterskiej)20. W cytowanym dokumencie dość krytycznie oceniano pracę z agenturą na obiekcie „Flora” (czyli w diecezji sandomierskiej). Powodem było niewłaściwe nasadzenie sieci, rozmieszczonej na krańcach diecezji i mającej utrudniony dostęp do kierownictwa obiektu. Z kolei informatorzy posiadający dotarcie do kurii byli nieliczni i dostarczali skąpych informacji. Funkcjonariusze Sekcji V postanowili pokonać powstałe trudności, planując werbunek czterech pracowników Kurii oraz seminarium. W polu zainteresowania bezpieki znaleźli się także ludzie świeccy, utrzymujący kontakt z kurialistami21. W drugim kwartale 1951 r. z zaplanowanych sześciu werbunków dokonano trzech. Pozostali kandydaci zostali opracowani, ale ich pozyskanie do współpracy uzależniano od zakończenia sprawy ks. G. E. (ks. Edwarda Górskiego, wówczas już wikariusza generalnego). W końcu uznano, że najwyższy czas, by zrealizować sprawę i przekazać [ją] do Wydziału Śledczego. Niemniej nie tylko pozyskiwanie nowych informatorów przysparzało ogromnych trudności. Problemy pojawiały się również przy współpracy z siecią już posiadaną. Po rekolekcjach kapłańskich w Sandomierzu, których celem — według bezpieki — było uodpornienie duchowieństwa przed wpływami postępu i wyłamywaniem się spod prawa kanonicznego, zauważono negatywne nastawienie agentury i niechęć do dalszej współpracy. Przykładowo, informator o pseudonimie „X-F” nie wykonał wyznaczonego zadania, okazywał niechęć do pisania doniesień, prosił też o zwolnienie ze spotkań przynajmniej przez dwa — trzy miesiące. Podobnie postępował informator „Antoni”22.

Wspomniany w raporcie informator „X-F” należał do osób odgrywających ważną rolę w środowisku sandomierskiego duchowieństwa. Był to ks. mgr Stefan Siedlecki, prokurator seminarium. Jego pozyskanie do współpracy było zasługą Jana Wnuka, starszego referenta Sekcji V WUBP w Kielcach, który przygotował i zrealizował plan werbunku23. 5 kwietnia 1951 r. ks. Siedlecki został zatrzymany w Kielcach i przewieziony do tamtejszego gmachu UB. Według relacji Wnuka, bez wahania zgodził się na współpracę. Wcześniej polecono mu sporządzić życiorys oraz spis członków rodziny i kolegów, ponadto grożono surowymi konsekwencjami i aresztowaniem. Zastraszony kapłan podpisał zobowiązanie do współpracy, obierając pseudonim „X-F”. Prosił przy tym, żeby to się nie wydało. Po werbunku scharakteryzował sytuację w seminarium oraz w Kurii, co dosyć dobrze spisał i podpisał pseudonimem. W drodze do Sandomierza prowadził swobodnie rozmowę na tematy interesujące UB (funkcjonariusz odwiózł go samochodem służbowym, aby nie dziwili się, że zbyt długo przebywał w Kielcach). Wnuk relacjonował: Opowiadał mi jeszcze o sytuacji w seminarium duchownym, a nawet swoje osobiste przeżycia w szczegółach, w takiej formie, jakbyśmy dawno się znali i byli dobrymi przyjaciółmi24. Optymizm funkcjonariusza był jednak przedwczesny. W późniejszym czasie ks. Siedlecki miał sprawić oficerom bezpieki wiele kłopotów, skwalifikowano go nawet jako zdecydowanego wroga. Życiorysy osób niszczonych przez bezpiekę nie były zazwyczaj czarno-białe...

W drugim kwartale 1952 r. nadal bolączką pozostawała słaba praca agentury i trudny dostęp do kierownictwa obiektu. Uważano, że wpływ na to ma negatywny stosunek pracowników Kurii do tzw. księży patriotów, co udzielać się miało też ogółowi duchowieństwa. Zauważano na przykład izolowanie ks. dr. Seweryna Krzysztofika, który uczestniczył w zjeździe wrocławskim. Według doniesienia informatora „X-F”, księża podejrzewali proboszcza parafii pw. św. Józefa w Sandomierzu o współpracę z UB. W okresie sprawozdawczym wytypowano i opracowano czterech kandydatów do werbunku, których pozyskanie uzależniano od realizacji nakreślonego planu operacyjnego na terenie Sandomierza. Odnosił się on do Kurii i miał związek z opracowaniem trzech wniosków o areszt i czterech o zezwolenie na dokonanie werbunku25. W trzecim kwartale 1952 r. liczba informatorów pozostających na kontakcie Sekcji V Wydziału V WUBP w Kielcach zmniejszyła się o jednego („X-F”), który został aresztowany. Funkcjonariuszom bezpieki nie udało się zrealizować planów i dokonać werbunku czterech informatorów. Nadal oceniano, że sieć agenturalna w diecezji sandomierskiej jest niewystarczająca, a na dodatek część informatorów uchyla się od współpracy26. W sposób wyraźny kontrastowało to z sytuacją w diecezji kieleckiej, gdzie po aresztowaniu ordynariusza bp. Czesława Kaczmarka (20 stycznia 1951 r.) i licznej grupy księży funkcjonariuszom UB udało się zastraszyć wielu duchownych, w tym także zatrudnionych w kierowniczych ośrodkach diecezji, zmuszając ich od podpisania zobowiązania do współpracy27.

Po reorganizacji wewnętrznej Wydział XI WUBP w Kielcach rozpoczął w lutym 1953 r. opracowanie na obiekcie „Flora” dwóch kandydatów do werbunku. Jednym z nich był ks. K. S., od którego zamierzano pozyskiwać wiadomości o całokształcie działań Kurii, pracował tam bowiem na jednym z kierowniczych stanowisk28.

Istotnym środkiem umożliwiającym powiększanie sieci agenturalnej stał się dekret z 9 lutego 1953 r. o tworzeniu i obsadzaniu stanowisk kościelnych, a także towarzysząca mu akcja ślubowania księży na wierność PRL29. W sprawozdaniach kieleckiego WUBP za kolejne miesiące wspomina się o rozbudowie sieci agenturalnej. W kwietniu 1953 r. bezpieka osaczała kandydata na współpracownika o pseudonimie „Kra”, wytypowanego do rozpracowania wrogiej działalności księży kurialistów i profesorów diecezji sandomierskiej. Jako członka kapituły planowano wykorzystać go do inwigilacji i oddziaływania na innych przedstawicieli tego gremium, z którymi pozostawał w serdecznych stosunkach30.

Rzeczywistym sukcesem bezpieki był werbunek informatora o pseudonimie „Ul” (występującego później pod pseudonimem „Wąkop”). Pozyskano go w lipcu 1953 r., a 31 marca 1954 r. podpisał deklarację o współpracy. Był to ks. Wincenty Młodożeniec, proboszcz i dziekan z Iłży, który pracował wcześniej w sandomierskim Sądzie Biskupim. Dzięki znajomości miejscowego środowiska i bliskim kontaktom z ks. prał. Edwardem Górskim, wikariuszem generalnym, przekazywał UB liczne informacje na temat Kurii. Bez oporów wykonywał też zlecone zadania, wyrządzając Kościołowi wiele szkód31.

Funkcjonariusze bezpieki mieli permanentne kłopoty z pozyskaniem do współpracy któregoś z pracowników Kurii. Według danych z 5 grudnia 1953 r., Wydział XI WUBP w Kielcach nie miał agentury wśród sandomierskich kurialistów. Natomiast jednego z informatorów prowadził PUBP. Liczniejszą sieć zwerbowano spośród osób mających dotarcie do obiektu (dwóch informatorów na kontakcie Wydziału XI i trzech prowadzonych przez PUBP). Ponadto dwie osoby występowały jako tzw. kontakty poufne. Dużo większe nasycenie agenturą odnotowano w Kurii kieleckiej, gdzie Wydział XI miał trzech informatorów zwerbowanych wśród jej pracowników32.

W grudniu 1953 r. stwierdzono, że część sieci ma bardzo dobre dotarcie do zagadnień interesujących bezpiekę. Jednak niektórzy spośród informatorów werbowanych na podstawie materiałów z okresu okupacji i lat 1945-1947 usztywnili się i wyraźnie uchylali od współpracy lub przekazywali wiadomości ogólnikowe. Do lepiej ocenianych konfidentów należał „Ul”, który mimo krótkiego okresu współpracy dostarczał bardzo ważnych informacji. Wśród cennych informatorów wymieniano też „Antoniego”, z racji zajmowanego stanowiska mającego kontakt z różnymi osobami (był kolegą i przyjacielem wielu księży pracujących w Kurii i seminarium, ciesząc się ich zaufaniem). Przekazywał konkretne i sprawdzone informacje, a do współpracy ustosunkowany był pozytywnie. Korzystając z jego pomocy, funkcjonariusze bezpieki poznali dokładniej personel Kurii diecezjalnej i sandomierskiego seminarium duchownego. Oceniano, że sieć tkwiąca w kierownictwie obiektów została zwerbowana w sposób właściwy, choć nie przedstawia większej wartości operacyjnej. W raporcie zwrócono też uwagę na informatora o pseudonimie „B-5”33 (dziekana, który tkwił we wrogiej części kleru diecezji sandomierskiej i cieszył się jej zaufaniem, utrzymując również kontakt z niektórymi księżmi z Kurii), do współpracy nastawionego jednak nieprzychylnie. Informacje, które przekazywał, miały charakter ogólnikowy — pomijał najistotniejsze fakty, o których nie chciał mówić. Wobec problemów z siecią wywodzącą się z kleru funkcjonariusze UB postanowili zintensyfikować werbunek wśród osób świeckich kontaktujących się z księżmi. Wydział XI WUBP w Kielcach zamierzał pozyskać do współpracy kandydatów o pseudonimach „Turysta” i „Sportowiec” w celu rozpracowywania Kurii i seminarium34.

Do inwigilacji księży pracujących w seminarium i Kurii wykorzystywano także informatora o pseudonimie „Janaszkiewicz”, pozyskanego do współpracy z UB w styczniu 1954 r. (był opracowywany pod pseudonimem „Z”35).

Niezależnie od tworzenia sieci tajnych współpracowników, którzy podpisywali formalne zobowiązanie do współpracy, funkcjonariusze UB utrzymywali kontakt z osobami określanymi jako kontakty poufne (KP), a w okresie późniejszym jako kontakty obywatelskie (KO). Osoby te nie podpisywały zobowiązania do współpracy z bezpieką, ale godziły się na spotkania i rozmowy z jej funkcjonariuszami. Także od nich pozyskiwano rozmaite dane.

Z informacji sporządzonej w maju 1954 r. wynikało, że Wydział XI WUBP w Kielcach ma jeden kontakt poufny o pseudonimie „Źródło” oraz informatora o pseudonimie „D”, mającego dotarcie do profesorów seminarium duchownego w Sandomierzu. W proponowanych posunięciach uwzględniano ponadto wprowadzenie agentury do seminarium36. O KP „Źródło” wspominano już w dokumencie z maja 1953 r.37

Wydaje się, że pseudonim ten nadano ks. prał. Edwardowi Górskiemu, którego z całą pewnością traktowano jako kontakt poufny38. Niemniej analiza informacji, które bezpośrednio od niego pozyskiwano, wskazuje, że ks. Górski prowadził z bezpieką swoistą grę, chcąc zaprezentować się jako ksiądz pozytywny i licząc przy tym na poparcie władz państwowych w staraniach o stanowisko biskupa39. Zupełnie nieświadomie prałat stanowił główne źródło informacji dla konfidenta o pseudonimie „Ul” (ks. Wincentego Młodożeńca), o czym już wspomniano.

Oprócz osobowych źródeł informacji bezpieka usiłowała wykorzystywać w inwigilacji Kurii różne środki tzw. techniki operacyjnej. Biskup Lorek zdawał sobie doskonale sprawę z kontroli korespondencji oraz funkcjonowania podsłuchów telefonicznych40. W przesłanym do MSW sprawozdaniu kieleckiej SB za okres od 1 stycznia do 31 sierpnia 1957 r. mówiono wprost o wykorzystywaniu Sekcji „W” oraz podsłuchu telefonicznego („PT”). Podnoszono też konieczność zainstalowania u figuranta sprawy agenturalnej o kryptonimie „Okoń”, tj. ordynariusza sandomierskiego, podsłuchu pokojowego („PP”)41.

Formułowane przez bezpiekę oceny pracowników Kurii i seminarium

Informacje uzyskiwane od tajnych współpracowników oraz gromadzone za pomocą różnych środków tzw. techniki operacyjnej funkcjonariusze bezpieki wykorzystywali do sporządzania charakterystyk pracowników rozpracowywanego obiektu. Uwaga skupiona była głównie na bp. Lorku42. Po raz pierwszy nazwisko biskupa pojawiło się w sprawozdaniu szefa PUBP w Sandomierzu z 17 września 1945 r.43

Zainteresowanie funkcjonariuszy UB działalnością bp. Lorka zaowocowało założeniem wymierzonej przeciwko niemu sprawy agencyjnego rozpracowania o kryptonimie „Okoń”. Określenie rozpracowanie agenturalne (w kieleckich dokumentach używano nazwy agencyjne) wewnętrzne instrukcje bezpieki precyzowały następująco: nazywa się [tak] tajny proces wykrywania, dokumentowania, zapobiegania i likwidowania — poprzez celową i planową realizację niezbędnych agenturalno-operacyjnych przedsięwzięć — przestępczej działalności ustalonych wrogów PRL i krajów obozu socjalizmu oraz osób podejrzanych o wrogą działalność44.

Na obecnym etapie badań nie udało się dokładnie ustalić, kiedy sprawa została zarejestrowana45. Wiadomo natomiast, że wiosną 1950 r. prowadziła ją Sekcja V Wydziału V WUBP w Kielcach. Według oceny funkcjonariuszy bezpieki, sprawa miała charakter rozwojowy. Niemniej wbrew oczekiwaniom nie rozwijała się w sposób pożądany. W drugim kwartale 1950 r. pozyskano jedynie materiały ukazujące działalność figuranta w przeszłości46. Szczególne nasilenie działań przeciwko ordynariuszowi sandomierskiemu nastąpiło w latach 1953-1955. Groziło mu wówczas aresztowanie, a decyzje w jego sprawie podejmował sam Bolesław Bierut47.

Kielecki WUBP prowadził również sprawę zagadnieniową przeciwko Kurii sandomierskiej, a także inwigilował poszczególnych kurialistów i profesorów seminarium48. Szczególną uwagę funkcjonariusze bezpieki zwracali na nieporozumienia pojawiające się pomiędzy księżmi zatrudnionymi w centralnych instytucjach diecezjalnych.

W sprawozdaniu z 1 października 1948 r. na temat obiektu „Flora” odnotowano, że w jego kierownictwie trwają tarcia wywołane nominacją na biskupa pomocniczego ks. Franciszka Jopa, wikariusza generalnego. Według opinii powtarzanych przez księży, do stanowiska tego aspirowali ks. Edward Górski i ks. Władysław Krawczyk — zasłużeni na polu działalności religijnej oraz starsi wiekiem. Wyborem ks. Jopa obaj mieli być bardzo pokrzywdzeni49.

W maju 1949 r. od świeżo pozyskanego informatora o pseudonimie „Aparat” uzyskano doniesienie sugerujące, że bp Lorek nie cieszy się sympatią księży, gdyż wielu jest niezadowolonych z jego decyzji personalnych i translokat duchowieństwa. Konfident twierdził, że po nominacji ks. Jopa na sufragana ks. Górski stał się malkontentem. Z kolei księża Kasprzycki, Szymański i Wyrzykowski byli jedynie figurantami i w zasadzie nie mieli żadnego wpływu na politykę Kurii. Do duchownych aktywnych i biorących udział w kierowaniu diecezją informator zaliczył przedstawicieli młodszego pokolenia: ks. Stanisława Legięcia, ks. Stefana Siedleckiego i ks. Walentego Wójcika50.

W jednym z dokumentów UB pochodzących z początku lat 50. podjęto całościową analizę sytuacji panującej w sandomierskiej Kurii. Stwierdzono, że zasadnicze decyzje podejmuje bp Lorek w porozumieniu z bp. Jopem. Rola radców Kurii (ks. Edwarda Górskiego i ks. Antoniego Kasprzyckiego51) ograniczała się do przygotowywania materiałów i sprawozdań, które przedkładali ordynariuszowi. Natomiast młodsi księża, Morawiecki i Grudziński, wykonywali jedynie prace techniczno-biurowe i nie mieli żadnego wpływu na zarządzanie diecezją. Biskupi rzadko konsultowali swoje decyzje z kapitułą. Ordynariusz starał się osobiście doglądać realizacji wydanych poleceń, czemu służyły niezapowiedziane wizytacje wybranych parafii. W ten sposób trzymał całą diecezję w żelaznej dyscyplinie52.

Biskupa Lorka obwiniano o stworzenie i podtrzymywanie reakcyjnej atmosfery w Kurii i całej diecezji, a także o zwalczanie ruchu księży patriotów. Taka diagnoza powróciła w dokumencie dotyczącym Kurii sandomierskiej opracowanym 23 kwietnia 1954 r. w MBP53. Ordynariusz miał dobrać do pracy w Kurii zespół księży wrogich, obdarzając ich pełnym zaufaniem i dzięki nim realizować swoją wrogą linię polityki. Za najbardziej wrogich uznano między innymi: ks. Jana Kaczmarskiego — kanclerza (penetruje kler dołowy, rozgraniczając księży pozytywnych od negatywnie ustosunkowanych do obecnego ustroju), ks. Władysława Krawczyka — referenta duszpasterskiego i prałata kapituły katedralnej (jest „mózgiem” całej kurii, opracowuje wszelkie wytyczne, instrukcje i zarządzenia dla kleru w diecezji. Wśród księży uchodzi za „szarą eminencję”. [...] Posiada autorytet wśród dołowego kleru), ks. Józefa Pastuszkę — profesora seminarium, prałata kapituły katedralnej (zdecydowanie wrogo nastawiony do ZSRR i obecnego ustroju w Polsce [...], ślepo oddany Lorkowi, wykonuje skrupulatnie linię jego polityki)54.

W sprawozdaniu PUBP w Sandomierzu za miesiąc maj 1954 r. zawarto ciekawe uwagi na temat profesorów seminarium. Informator o pseudonimie „D” (proboszcz jednej z podsandomierskich parafii, członek ruchu księży postępowych)55 twierdził, że najwyższym autorytetem oraz szacunkiem cieszyli się w Kurii księża profesorzy: Wojciechowski, Koceniak i Sinka. Koceniak i Wojciechowski byli zaprzyjaźnieni. Wśród duchowieństwa powtarzano opinię, że pierwszy z nich zostanie rektorem seminarium, drugi zaś wicerektorem. Zaufaniem ordynariusza cieszyli się również inni profesorowie: Świerczek, Wójcik, Stępień, Kotowski, Jarzyna. Nie mieli oni jednak tak dużego wpływu na biskupa, jak Koceniak i Wojciechowski. Z kolei księża Granat, Gołębiowski, Legięć i Krawczyk byli samodzielni, nie dbali o łaski biskupa, ale ten z nimi się liczy. Największym szacunkiem ordynariusza miał się cieszyć ks. Pastuszka, uchodzący wśród księży i alumnów za jednego z księży mądrzejszych. Według informatora „D”, jego pozycja w Kurii była prawie tak samo mocna, jak ks. prał. Edwarda Górskiego. Konfident twierdził ponadto, że ks. Granat przyjaźni się z ks. Gołębiowskim, a ks. Jarzyna z ks. Legięciem56.

W dokumencie kieleckiego WUBP z 19 czerwca 1954 r. podkreślono rolę kanclerza Kaczmarskiego, jako cichego doradcy Lorka, mającego poważny wpływ na decyzje w sprawie obsadzania stanowisk kościelnych. Zwrócono też uwagę na różnicę zdań występującą pomiędzy ks. Górskim a ordynariuszem, pisząc, że stosunek między tymi duchownymi był i jest oziębły. Ogólnie stwierdzono, że sandomierscy kurialiści są znani z prowatykańskiej postawy i posłuszeństwa biskupowi Lorkowi, unikają jednak w swoich kazaniach wrogich akcentów. I puentowano: Mimo pewnych różnic zdań, rozbieżności, nie zawsze przychylnego stosunku i pewnych nieporozumień między sobą, sprawę interesu Kościoła stawiają ponad swoje osobiste sprawy57.

W sformułowanej 8 lutego 1956 r. ocenie sandomierskiego seminarium podawano, że jego kadra została odpowiednio dobrana przez biskupa. Księży, którzy odbyli studia za granicą, oskarżano o nastawienie prowatykańskie (miało to dotyczyć ks. Jarzyny, ks. Granata, ks. Gołębiowskiego, ks. Kotowskiego). Niektórych profesorów (Stępnia, Jarzynę, Wójcika, Kotowskiego i Ziółkowskiego) podejrzewano o prowadzenie działalności szpiegowskiej. Byli oni figurantami prowadzonej do niedawna przez Departament VI sprawy o kryptonimie „Wisła”. Wysuwanych oskarżeń nie potwierdzono. Do księży najbardziej oddanych bp. Lorkowi, a zarazem najbardziej wrogo usposobionych do PRL, zaliczano ks. Koceniaka, ks. Gołębiowskiego, ks. Wojciechowskiego i ks. Siedleckiego (zwolnionego z więzienia). Zdaniem funkcjonariuszy bezpieki, wymienieni profesorowie koncentrowali swoją działalność na jak najbardziej prowatykańskim i antyludowym wychowaniu alumnów, wpajając im nienawiść do wszystkiego, co postępowe. Działalność profesorów bardzo często miała charakter dywersji politycznej, czego przykładem miały być wystąpienia ks. Koceniaka i ks. Wojciechowskiego podczas rekolekcji dla księży. Informator „Ul” twierdził, że w mieszkaniach ks. Jarzyny i ks. Morawieckiego gromadzą się byli obszarnicy i urzędnicy sanacyjni, czekając na lepsze czasy. Ksiądz Koceniak w trakcie wyjazdów do parafii miał być oczami i uszami bp. Lorka58.

Według ppor. Jerzego Bojarskiego, oficera operacyjnego Wydziału VI WUdsBP w Kielcach, autora raportu z 19 października 1956 r., w Kurii sandomierskiej panowała atmosfera zdecydowanie wroga dla Polski Ludowej ([Kuria] konsekwentnie realizuje prowatykańską politykę). Podtrzymywać ją miał bp Lorek wraz z księżmi najbardziej wrogo ustosunkowanymi do obecnej rzeczywistości (Koceniakiem, Gołębiowskim, Pastuszką i Wojciechowskim). Dodawano przy tym, że wpływ innych kurialistów na sposób załatwiania spraw jest prawie żaden. Zauważano też odsuwanie od rządów w Kurii wikariusza generalnego ks. prał. Edwarda Górskiego59. Kuria sandomierska — określona mianem gniazda reakcyjnego kleru — miała ogromny wpływ na duchowieństwo diecezjalne. Wśród księży zatrudnionych w niej panowała niechęć do ruchu postępowego60.

Próby ingerencji w obsadę personalną Kurii i seminarium oraz różne szykany

Charakterystyki sporządzane przez funkcjonariuszy bezpieki wykorzystywano do precyzowania wniosków personalnych62. Szerokie uprawnienia w tym względzie dawał władzom wspomniany wcześniej dekret o tworzeniu i obsadzaniu stanowisk kościelnych z 9 lutego 1953 r. Powołując się na niego, latem 1954 r. władze państwowe zażądały usunięcia z zajmowanych stanowisk kilku księży, w tym ks. Józefa Pastuszki — kanonika kapituły katedralnej i profesora seminarium, ks. Jana Kaczmarskiego — kanclerza Kurii, ks. Stanisława Kotowskiego — notariusza Kurii i profesora seminarium, Jana Sinki CM — ojca duchownego seminarium. Ksiądz Kotowski dopisany został do listy przygotowanej w WUBP w Kielcach przez funkcjonariuszy z MBP w Warszawie, gdyż podejrzewano go o przynależność do tajnej organizacji. Sporządzono nawet wniosek do gen. Konrada Świetlika o zgodę na aresztowanie tego kapłana, czego jednak nie zrealizowano62. Sprawą interesował się sam Bierut. Żądanie usunięcia wymienionych księży bp Lorek usłyszał 16 lipca 1954 r. podczas spotkania w Prezydium WRN w Kielcach. W razie niewykonania tych zarządzeń do 31 lipca grożono usunięciem ordynariusza z urzędu63.

W wyniku ogromnej presji bp Lorek zwolnił z zajmowanych stanowisk ks. Pastuszkę, ks. Kaczmarskiego, ks. Kotowskiego i ks. Sinkę, przy czym Pastuszka, Kaczmarski i Kotowski nadal, choć nieformalnie, wykonywali swoje obowiązki. Ordynariusz sandomierski nie zaakceptował z kolei kandydatów wytypowanych przez władze administracyjne na opróżnione stanowiska. Odrzucił też sugestię wprowadzenia do kapituły katedralnej popieranych przez władze państwowe księży patriotów64. Rozgrywka ta, w którą zaangażowane były najwyższe władze państwowe, z Bierutem na czele, była fragmentem działań zmierzających do usunięcia z urzędu bp. Lorka i zastąpienia go powolnym wobec komunistów wikariuszem kapitulnym. Ze względu na zmianę sytuacji politycznej i chorobę ordynariusza plan ten nie doczekał się jednak realizacji65.

Próby przejęcia kontroli przez władze komunistyczne nad centralnymi instytucjami diecezji sandomierskiej okazały się daremne. Funkcjonariusze bezpieki usiłowali więc utrudniać i paraliżować działalność duszpasterską podejmowaną z inicjatywy Kurii na terenie diecezji; zagadnienie to zostało już obszernie omówione we wcześniejszych publikacjach66.

Inną formą walki władz państwowych z Kurią i seminarium były szykany fiskalne i zabór majątku. Zajęcie kilku budynków kościelnych w Sandomierzu przez władze administracyjne i bezpiekę nastąpiło już w 1944 r., po wkroczeniu do miasta armii sowieckiej. Wśród nich znalazły się też obiekty stanowiące własność Kurii: Dom Katolicki oraz budynek Niższego Seminarium Duchownego, w którym przed wojną mieściło się Gimnazjum Kurii Biskupiej. Mimo podejmowanych wysiłków nie udało się reaktywować działalności tej ostatniej placówki, a pod presją władz państwowych likwidacji uległo również NSD67. Ponadto zabranych budynków nie zamierzano oddawać. Za ich użytkowanie wypłacano niewielkie kwoty, jako należność dzierżawczą, kiedy zaś Kuria upominała się o zwrot obiektów, wówczas grożono wdrożeniem procedury wywłaszczeniowej. Pod koniec lat 60. budynki zabrano, zaliczając to na poczet niezapłaconych przez Kurię podatków, które ustalono arbitralnie drastycznie wysoko. Działania te podjęto w ramach planowych represji wymierzonych w Kurię. Warto podkreślić, że w budynku Niższego Seminarium Duchownego mieściła się w okresie powojennym siedziba PUBP, a następnie SB. Broniąc się przed szykanami fiskalnymi, w Kurii prowadzono podwójną księgowość, ukrywając przed władzami wysokość wpływów pochodzących z diecezji68.

Konkluzja rozważań wydaje się być jednoznaczna — mimo ogromnych wysiłków i szerokiego wachlarza środków, po które sięgnęła bezpieka w walce z centralnymi instytucjami diecezji sandomierskiej, stroną zwycięską w tych zmaganiach był Kościół. Władze państwowe pozyskały wprawdzie charakterystyki księży zatrudnionych w Kurii i seminarium, wymusiły usunięcie ze stanowisk duchownych uznanych za szczególnie wrogich, rozpoznawały plany duszpasterskie — były to jednak sukcesy doraźne. Funkcjonariusze bezpieki nie uzyskali możliwości skutecznego wpływania na obsadę personalną Kurii i seminarium czy na decyzje biskupa. Sankcje materialne, aczkolwiek bardzo dokuczliwe, również okazały się mało skuteczne.

1 Por. B. Stanaszek, Działania komunistycznej bezpieki wobec bpa Jana Kantego Lorka, [w:] Biskup Jan Kanty Lorek (1886-1967). Życie i dzieło, red. B. Stanaszek, Sandomierz 2009.

2 IPN Kr 0258/932, t. 2, k. 626. Akta rozpracowania o kryptonimie „Flora” odnalazła w archiwum IPN w Krakowie Roksana Szczęch. Dostęp do nich dla osób spoza IPN był utrudniony, gdyż w spisach inwentarzowych figurował jedynie zapis: sprawa operacyjna.

3 Aparat bezpieczeństwa w Polsce. Kadra kierownicza, t. 1: 1944-1956, red. K. Szwagrzyk, Warszawa 2005, s. 200, 205, 216. Następnie Mareczko, już jako podporucznik, był zastępcą kierownika MUBP w Radomiu (23 VIII 1946 — 15 V 1947), a od 15 V 1947 do 1 IV 1955 r. naczelnikiem Sekretariatu Kierownictwa WUBP/WUdsBP (Wydział Ogólny/Ogólno-Administracyjny). Służbę na tym stanowisku zakończył w stopniu kapitana.

4 IPN Kr 0258/932, t. 2, k. 626.

5 Tamże, t. 1, cz. 2, Charakterystyka obiektu kryptonim „Flora”, Kielce, 3 VII 1948 r., k. 406.

6 Tamże, Charakterystyka obiektu kryptonim „Flora”, Kielce, 1 X 1948 r., k. 414.

7 Tamże, k. 422.

8 Tamże, k. 434.

9 Tamże, k. 437, 439.

10 Tamże, t. 2, cz. 1, k. 107. Według oceny z 17 V 1951 r. pracował chętnie i chociaż nie ma dużych możliwości, stara się zdobywać ogólne informacje o konferencjach i przeszłości znanych mu księży. Był wynagradzany.

11 Tamże, t. 1, cz. 2, k. 453.

12 H. Dominiczak, Organy bezpieczeństwa PRL w walce z Kościołem katolickim 1944-1990. W świetle dokumentów MSW, Warszawa 2000, s. 105.

13 IPN Kr 0258/932, t. 2, cz. 3, k. 660. „Leonidas” nie znał na przykład ks. Wyrzykowskiego, a o ks. Kasprzyckim napisał: Jest to już staruszek i prałat Kurii. Widziałem go tylko jeden raz siedzącego w stali w katedrze.

14 IPN BU 01283/664, J3B2-3 (J z odpowiednim numerem oznaczają kolejną mikrofiszę, litery od A do F linię poziomą na kliszy, zaś liczby 1-12 numer klatki w danej linii).

15 IPN Kr 0258/932, t. 2, cz. 1, Raport z kontroli Referatu V PUBP w Sandomierzu po linii zagadnień Wydziału V Departamentu V, Warszawa, 17 V 1951 r., k. 107.

16 IPN BU 01283/664, J3D1-4.

17 Tamże.

18 Aż do stwierdzenia, że tym sposobem nie uda się go pozyskać, należało bezwzględnie unikać stawiania jasno kwestii współpracy, zob. IPN BU 01283/664, J3B6-8. O zamordowaniu kilku rodzin żydowskich ukrywających się w katedrze wspomniano w dokumencie UB z 1 X 1948 r. Winą za wydanie Żydów żandarmerii niemieckiej obarczano ks. Górskiego, a także szofera bp. Lorka i kościelnego katedry. Funkcjonariusze bezpieki mieli ustalić przebieg wydarzeń, a następnie powiadomić MBP w specjalnym raporcie, zob. IPN Kr 0258/932, t. 1, cz. 2, k. 416. Dochodzenie w tej sprawie przeprowadzono 10-12 X 1948 r., tamże, k. 421.

19 IPN BU 01283/664, J3B6-8.

20 Tamże, J3C4. W wykazie księży postępowych z 15 VII 1959 r. pseudonim „Antoni” występuje przy nazwisku ks. Wacława Pośpieszyńskiego, proboszcza parafii pw. Opieki Najświętszej Maryi Panny w Radomiu, zob. IPN BU 0419/102, t. 1, k. 8-11. Donosy informatora „Antoniego” z 1954 r. wskazują, że został przeniesiony przez bp. Lorka z Ostrowca Świętokrzyskiego do Radomia na wniosek władz państwowych. Doniesienie agenturalne „Antoniego” z 8 IV 1954 r. dotyczy rozmowy ks. Pośpieszyńskiego z bp. Lorkiem w Kurii sandomierskiej w dniu 2 IV. Biskup powiedział wówczas wprost o postulacie władz państwowych, by przenieść Pośpieszyńskiego na probostwo w Radomiu. Ordynariusz stwierdził przy tej okazji: Uważają księdza za swojego człowieka, zob. IPN Kr 0258/932, t. 1, cz. 2, k. 293, 296. Z kolei doniesienie „Antoniego” z 8 VII 1954 r. dotyczyło sytuacji w Radomiu i zawierało ponadto uwagę, że informator zmienił miejsce pracy, w związku z czym otrzymał polecenie scharakteryzowania miejscowych księży, zob. tamże, k. 311-312. Por.: B. Stanaszek, Konfiikty władz wyznaniowych z biskupem sandomierskim o obsadę parafii radomskich w latach 1953-1956, „Studia Diecezji Radomskiej”, nr 6:2004, s. 483-512; IPN BU 0419/102, t. 1, k. 8-11.

21 IPN BU 01283/664, J3C7.

22 Tamże, J3D5-10.

23 IPN Kr 00261/2046. 28 II 1951 r. zapisał: Werbunku dokonam, wykorzystując napiętą sytuację i lęk spowodowany aresztowaniem bp. Kaczmarka i innych księży diecezji sandomierskiej, szczególnie dlatego, że ks. Siedlecki jest bardzo tchórzliwy.

24 Tamże. Na mikrofilmie zachowało się oświadczenie podpisane przez ks. Stefana Siedleckiego: Zobowiązuję się dopomóc Organom Bezpieczeństwa we wszelkich interesujących ją sprawach na terenie Seminarium Duchownego i Kurii. Kielce, 5 IV 1951 r. Trzeba dodać, że ks. Siedlecki uchylał się od współpracy, a 6 IX 1952 r. został aresztowany przez funkcjonariuszy MBP w związku ze sprawą bp. Kaczmarka.

25 IPN BU 01283/664, J4E1-2.

26 Tamże, J5A11-12. Jak wspomniano, ks. Siedlecki został aresztowany do sprawy bp. Czesława Kaczmarka. Szerzej por. B. Stanaszek, Księża diecezji sandomierskiej więzieni przez władze komunistyczne po II wojnie światowej, Rzeszów 2008, s. 115-125.

27 H. Dominiczak, Organy bezpieczeństwa PRL w walce z Kościołem katolickim..., s. 103, 105.

28 IPN BU 01283/953, J1C1-3, Sprawozdanie z pracy Wydziału XI WUBP w Kielcach za luty 1953 r., Kielce, 12 III 1953 r.

29 B. Stanaszek, Ślubowanie księży na wierność PRL w diecezji sandomierskiej w 1953 r., [w:] Historia świadectwem czasów. Księdzu Profesorowi Markowi Tomaszowi Zahajkiewiczowi, Lublin 2006, s. 431-446.

30 IPN BU 01283/953, J2B4-6, Sprawozdanie Wydziału XI WUBPw Kielcach za kwiecień 1953 r. Kandydat o pseudonimie „Kra” był zapewne tożsamy z przygotowywanym do werbunku przez Sekcję I ks. K. S. z Kurii sandomierskiej, który miał być użyty do rozpracowania wrogiej działalności kurialistów, zob. tamże, J2C1.

31 B. Stanaszek, Diecezja sandomierska w powojennej rzeczywistości politycznej w latach 1945-1967, t. 1: Problematyka personalno-organizacyjna, Sandomierz 2006, s. 176-182; tenże, Ślubowanie księży na wierność PRL..., s. 440.

32 IPN BU 01283/953, J6C1-10, Analiza pracy operacyjnej po linii kleru katolickiego na terenie województwa kieleckiego, Kielce, 5 XII 1953 r.

33 Tamże; tamże, J9A10, Charakterystyka wstępno-agencyjnego rozpracowania kryptonim „Okoń”, Kielce, 4 X 1954 r.; tamże, Raport specjalny mjr. Wiktora Muszyńskiego naczelnika Wydziału XI WUBP w Kielcach do MBP, Kielce, 4 X 1954 r. Por. IPN Kr 0258/932, t. 1, cz. 1, k. 202-203, 209-210, 214-215. Informator o pseudonimie „B-5” był proboszczem parafii, w której pracowało kilku wikariuszy, sprawował też urząd dziekana. W doniesieniu z 3 X 1953 r. wymienił te wioski w parafii, których mieszkańcy domagali się przywrócenia nauczania religii, w tym Modliszewice i Smerków (w donosie: Smerkowice). Wioski te należały do parafii końskie, por. B. Stanaszek, Diecezja sandomierska w powojennej rzeczywistości politycznej..., s. 165 n.

34 IPN BU 01283/953, J6C1-10, Analiza pracy operacyjnej po linii kleru katolickiego na terenie województwa kieleckiego, Kielce, 5 XII 1953 r.

35 B. Stanaszek, Diecezja sandomierska w powojennej rzeczywistości politycznej..., s. 166. Szybko zyskał pozytywną opinię funkcjonariuszy UB. Według oceny Stanisława Głąbiaka po odebraniu donosu 9 IX 1954 r.: Inf. „Janaszkiewicz” w czasie spotkania ustosunkował się dobrze, dużo przejawia inicjatywy do współpracy, sam podaje dużo spraw interesujących, pyta, czy nas mogą interesować. Moim zdaniem, należałoby inf. „Janaszkiewicza” wynagrodzić, co w zupełności by go wiązało we współpracy z Organami Bezpieczeństwa, a za jego dotychczasowy stosunek do współpracy zasługuje na wynagrodzenie, zob. IPN Kr 0258/932, t. 2, cz. 3, k. 679-680. Analiza doniesień wskazuje, że „Janaszkiewicz” był duchownym diecezji sandomierskiej, posiadającym rozległe znajomości w dekanacie skrzyneckim. Szczególnie dobrze znał środowisko Skarżyska-Kamiennej i Radomia z okresu międzywojennego i okupacji, zob. tamże, k. 706, 708, 713-714, 751-753 n. Na obecnym etapie badań nie udało się ze stuprocentową pewnością ustalić, kto kryje się za tym pseudonimem. W Oddziale IPN w Krakowie nie odnaleziono ani akt, ani zapisów ewidencyjnych dotyczących tej osoby. Por. pismo Rafała Dyrcza naczelnika OBUiAD IPN w Krakowie do Dariusza Byszuka naczelnika OBUiAD IPN w Rzeszowie z 26 III 2008 r. (w posiadaniu autora).

36 IPN BU 01238/744, J1D8, Pismo naczelnika Wydziału XI WUBP do naczelnika Wydziału I Departamentu XI MBP.

37 IPN BU 01283/953, J2E6, Sprawozdanie Wydziału XI WUBP w Kielcach za maj 1953 r.

38 IPN BU 00611/1844, t. 1, cz. 2, Wykaz kontaktów TW ps. „Wąkop”, które mogą zainteresować organy bezpieczeństwa — ks. Edward Górski, Sandomierz, Kuria, Uwagi: (KO), k. 1; IPN BU 01238/744, J6B8-9. W 1959 r. funkcjonariusze SB przeprowadzili rozmowy z ks. Edwardem Górskim i ks. Sewerynem Krzysztofikiem, które przyniosły pozytywny rezultat i dlatego w dalszym ciągu chcemy wykorzystywać wymienionych jako kp [kontakt poufny] dla rozeznania działalności księży kurialistów (informacja z 8 VI). Z zapisów ewidencyjnych SB wynika, że 8 II 1966 r. ks. Edward Górski został zarejestrowany jako TW ps. „Historyk” przez Wydział IV KWMO w Kielcach. Z ewidencji skreślono go 20 IV 1973 r., już po śmierci (zmarł 24 III tr.). Teczka personalna TW ps. „Historyk” i jedna teczka pracy zostały przekazane do archiwum, a następnie zniszczone. Zob.: IPN Kr 00272/1, Kserokopia zapisu z dziennika rejestracyjnego WUSW w Kielcach; IPN Kr 309/55; IPN Kr 00273/1; IPN Kr 0271, Kserokopia z kartoteki ogólnoinformacyjnej byłego Wydziału „C” WUSW Kielce/Radom (osoby urodzone do 1927 r.).

39 B. Stanaszek, Diecezja sandomierska w powojennej rzeczywistości politycznej..., s. 312-313; IPN BU 00611/1844, t. 1, k. 130 — odpis listu ks. Górskiego do ks. Młodożeńca z 12 VII 1957 r.: W Sandomierzu sensacja. Ks. Gołębiowski sufraganem. Ja jestem uznany za starego, propter provectam aetatem [ze względu na podeszły wiek] i pominięty na liście kandydatów. W Kurii będę urzędować do końca lipca, a potem przechodzę w „odstawkę” za panem benemescatiem [fi], czyli tracę pensję, pensję miesięczną z funduszów oficjalnych. Ksiądz Górski skarżył się, że Kuria ma być odmłodzona: Przykro tylko, że wielu spotkał zawód. Już pokupowali dla mnie różne prezenty, np. wspaniały pierścień biskupi. Por. IPN BU 01238/744, J6A2, A12, B1, Informacja dotycząca sytuacji i przedsięwzięć operacyjnych w seminarium duchownym w Sandomierzu, Kielce, 8 VI 1959 r. Po nominacji ks. Gołębiowskiego na sufragana funkcjonariusze SB konstatowali, że ks. Górski zajmuje negatywne stanowisko wobec bp. Lorka i należy do grupy księży stanowiących opozycję kleru do biskupa. I dodawali: Do obecnego ustroju zajmuje stanowisko umiarkowane, co wyraża się w utrzymywaniu kontaktów z władzami państwowymi. Por. też IPN BU 01238/744, J6C10 — w opinii z 31 III 1960 r. napisano: Ma duże pretensje do biskupa w pomijaniu go przy mianowaniu nowych biskupów, natomiast bp Lorek uważa go za zbyt lojalnie ustosunkowanego do naszego państwa. Ksiądz Górski jest zwolennikiem ułożenia stosunków między państwem a Kościołem na płaszczyźnie lojalnej współpracy i obustronnych korzyści.

40 B. Stanaszek, Diecezja sandomierska w powojennej rzeczywistości politycznej..., passim.

41 IPN BU 01283/954, J8 F7-11, Sprawozdanie Wydziału III KWMO w Kielcach za okres 1 I — 31 VIII 1957 r., Kielce, 27 VIII 1957 r.

42 Por. B. Stanaszek, Usunąć biskupa! Władze PRL wobec ordynariusza sandomierskiego Jana Kantego Lorka, Sandomierz 2004, passim.

43 IPN Kr 0240/88, Sprawozdania PUBP w Sandomierzu za lata 1945-1946. Sprawozdanie szefa PUBP w Sandomierzu za okres 27 IX — 7 X 1945 r., Sandomierz, 7 X 1945 r. Por.: IPN Kr 0240/89, Raport za 1-10 X 1945 r., Sandomierz, 9 X 1945 r., k. 45; IPN BU 01283/663, J4D-193, Raport z 30 IX 1945 r. Szerzej zob. B. Stanaszek, Działania komunistycznej bezpieki wobec bpa Jana Kantego Lorka...

44 Instrukcja nr 03/55 o zasadach prowadzenia rozpracowania agenturalnego i ewidencji operacyjnej w organach bezpieczeństwa publicznego PRL z 11 III 1955 r., [w:] Instrukcje pracy operacyjnej aparatu bezpieczeństwa (1945-1989), oprac. T. Ruzikowski, Warszawa 2004, s. 47.

45 Nie wspominano o niej w charakterystykach obiektu „Flora” z lat 1948-1949. Zob. IPN Kr 0258/932, t. 1, cz. 2.

46 IPN BU 01283/664, J3D1-4.

47 Szerokie omówienie zob. B. Stanaszek, Usunąć biskupa!..., passim.

48 IPN BU 01283/954, J2E2-3; tamże, J8C-6.

49 IPN Kr 0258/932, t. 1, cz. 2, Charakterystyka obiektu kryptonim „Flora”, Kielce, 1 X 1948 r., k. 414.

50 Tamże, s. 440.

51 Do grona tego zaliczono też ks. Kotowskiego, który nie pełnił funkcji radcy Kurii, a jedynie notariusza.

52 IPN BU 01283/664, J3C-8.

53 B. Stanaszek, Usunąć biskupa!..., s. 89-90.

54 IPN BU 01283/64, J5D10-12.

55 IPN Kr 0258/932, t. 1, cz. 1, Ks. Jan Duraziński, ur. 22 VI 1906 r., nr ewid. 742, TW ps. „D” pozyskany przez Jana Sosnowskiego, podstawa: lojalność, data pozyskania 14 IV 1953 r., do zagadnienia „kler parafialny”, współpracę zakończono 20 IX 1974 r. z powodu zgonu, k. 115. Zob.: IPN Kr 308/52; IPN Kr 00266, Kserokopia akt z kartoteki ogólnoinformacyjnej byłego WUSW Kielce/Radom; IPN Kr 00272/1, Kserokopia zapisu z dziennika rejestracyjnego WUSW Kielce. Również w wykazie księży pozytywnych z 15 VII 1959 r. pseudonim „D” znajduje się przy nazwisku ks. Jana Durazińskiego, por. IPN BU 0419/102, t. 1, k. 8-11.

56 IPN Kr 0258/932, t. 1, cz. 1, k. 115.

57 IPN BU 01283/64, J5D7-8. Por. B. Stanaszek, Próba przejęcia kontroli przez władze państwowe nad centralnymi urzędami kościelnymi w diecezji sandomierskiej w czasach stalinowskich, „Studia Sandomierskie”, nr 12:2005, z. 4, s. 50-52.

58 IPN BU 01238/744, J1D11-E1, Informacja dotycząca sytuacji w WSD w Kielcach i Sandomierzu, Kielce, 8 II 1956 r.; tamże, J1E5-7. Por. B. Stanaszek, Ingerencje władz komunistycznych w obsadę personalną Seminarium Duchownego w Sandomierzu w czasach stalinowskich, „Studia Sandomierskie”, nr 10:2003, s. 88-116.

59 IPN BU 01283/664, J5E2-6. Postępowanie ks. Górskiego oceniano jako grę na dwie strony. Wikariusz generalny nie chciał narazić się ani reakcyjnym księżom, ani władzom państwowym, by te nie zablokowały jego kandydatury na rządcę diecezji. Funkcjonariusze bezpieki nie mieli o nim dobrego zdania: Jest to człowiek o słabym charakterze, karierowicz, mało inteligentny, przez księży nie jest ceniony.

60 Tamże.

61 B. Stanaszek, Próba przejęcia kontroli przez władze państwowe nad centralnymi urzędami kościelnymi w diecezji sandomierskiej..., s. 50-51.

62 Tamże, s. 52-53; tenże, Diecezja sandomierska w powojennej rzeczywistości politycznej..., s. 393.

63 Tenże, Próba przejęcia kontroli przez władze państwowe nad centralnymi urzędami kościelnymi w diecezji sandomierskiej..., s. 54.

64 Obszerne omówienie zob. tamże, s. 52-58, 62.

65 Szerzej zob. tenże, Usunąć biskupa!..., passim.

66 Tenże, Diecezja sandomierska w powojennej rzeczywistości politycznej..., t. 2: Duszpasterstwo i laicyzacja życia społecznego, Sandomierz 2006, passim (tam pełna bibliografia).

67 Więcej zob. tenże, Likwidacja Niższego Seminarium Duchownego w Sandomierzu w czasach stalinowskich, „Zeszyty Sandomierskie”, nr 17:2003, s. 28-33.

68 Szerokie omówienie represji fiskalnych i majątkowych stosowanych wobec Kurii sandomierskiej zob. tenże, Diecezja sandomierska w powojennej rzeczywistości politycznej..., t. 1, s. 396-443. Zamieszczono tam tabele z wyszczególnieniem podatków, którymi obłożono Kurię w latach 60.

opr. ab/ab



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama