Trud i marność czy dar i radość?

Dla większości starożytnych praca nie miała wartości, była zajęciem dla niewolników. Chrześcijaństwo zmieniło zupełnie spojrzenie na pracę

Człowiek w Biblii pracuje. Chociaż Pismo Święte nie podaje definicji pracy ani nie rozwiązuje wszystkich problemów z nią związanych, słowo Boże rzuca ciekawe i ważne światło na ludzkie działanie, ukazując zarazem jego wartość i trud.

W antycznym świecie nie dostrzegano wartości pracy samej w sobie. Zgodnie z mitycznymi wyobrażeniami na starożytnym Bliskim Wschodzie człowiek został obarczony obowiązkami, których nie chcieli wykonywać bogowie. U Greków praca była w jeszcze większej pogardzie: Platon uznawał ją za poniżającą, zaś Arystoteles przeznaczał ją tylko dla niewolników. Wartością pożądaną było jej przeciwieństwo, czyli czas wolny. Inaczej jednak do tego problemu podchodzi biblijne objawienie.

Boże spojrzenie na pracę

Chociaż Pismo Święte zanurzone jest w tym samym starożytnym kręgu kulturowym, praca w ujęciu biblijnym nie jest zła lub godna pogardy, lecz leży w ludzkiej naturze. Stan rajskiej szczęśliwości, opisany w pierwszych rozdziałach Księgi Rodzaju, bynajmniej nie charakteryzuje się bezczynnością. Człowiek od początku korzysta z dzieła stworzenia i opiekuje się nim, wypełniając nakaz Stwórcy: „czyńcie sobie ziemię poddaną” (Rdz 1,28). Ów pierwotny dobrostan polegał na tym, że „Pan Bóg wziął człowieka i umieścił go w ogrodzie Eden, aby uprawiał go i doglądał” (Rdz 2,15), a więc — aby tam pracował.

Dopiero „grzeszny upadek” (Rdz 3) zakłócił tę pierwotną harmonię z naturą, w związku z czym praca stała się dla człowieka trudem i ciężarem. Bóg, zwracając się do Adama, rzekł: „Ponieważ zjadłeś z drzewa [...], przeklęta niech będzie ziemia z twego powodu: w trudzie będziesz zdobywał od niej pożywienie dla siebie po wszystkie dni twego życia. Cierń i oset będzie ci ona rodziła, a przecież pokarmem twym są płody roli. W pocie więc oblicza twego będziesz musiał zdobywać pożywienie, póki nie wrócisz do ziemi, z której zostałeś wzięty; bo prochem jesteś i w proch się obrócisz” (Rdz 3,17-19). To swoiste przekleństwo i zapowiedź człowieczego znoju nie dotyczy jednak pracy jako takiej, lecz całej ludzkiej egzystencji: na skutek grzechu życie człowieka zostało zmienione i zniekształcone. Człowiek nadal pozostał strażnikiem stworzenia, ale to jego zadanie cechuje się odtąd trudem i niepewnością, a niekiedy także brakiem widocznego sensu. Trafnie wyrazi to potem św. Paweł, pisząc, że „całe stworzenie zostało poddane marności” (Rz 8,20).

Wyzwolenie z jarzma niewolniczej pracy

Owa bolesna, bardzo często nieprzynosząca oczekiwanych rezultatów praca, stanowi jedną z tych dziedzin w życiu ludzkości, w których grzech wyraźnie okazuje swoje panowanie. Modelowym tego przykładem jest Izrael przebywający w niewoli egipskiej: praca ponad siły w tempie wyczerpującym do ostateczności, przy bezlitosnym nadzorze, wśród wrogich ludzi, dla powiększania zysków wrogiej władzy; praca systematycznie organizowana w tym celu, aby zniszczyć Izraelitów i pozbawić ich wszelkiej możności stawiania oporu (Wj 1,8-14; Wj 2,11-15; Wj 5,6-18). Dlatego Bóg podejmuje inicjatywę i wyzwala swój lud z takiego nieludzkiego świata i z bezdusznego obowiązku pracy, wyprowadzając Izrael z niewoli egipskiej.

W przymierzu na górze Synaj Bóg Wyzwoliciel nakazuje świętowanie szabatu właśnie po to, żeby dać człowiekowi chwilę wytchnienia od przykrego ciągu prac następujących bez przerwy jedne po drugich: „Sześć dni będziesz pracować i wykonywać wszystkie twe zajęcia. Dzień zaś siódmy jest szabatem ku czci Pana, Boga twego. W sześciu dniach bowiem uczynił Pan niebo, ziemię, morze oraz wszystko, co jest w nich, w siódmym zaś dniu odpoczął” (Wj 20,9.11). Szabat jest więc po to, aby człowiek naśladował Boga, który się objawił jako pracujący Stwórca, ale także jako Ten, który odpoczywa. Jednocześnie jest to Bóg, który wyzwala z niewoli: „Pamiętaj, że byłeś niewolnikiem w ziemi egipskiej i wyprowadził cię stamtąd Pan, Bóg twój, ręką mocną i wyciągniętym ramieniem: przeto ci nakazał Pan, Bóg twój, strzec dnia szabatu” (Pwt 5,15).

Marność ludzkich wysiłków

Tak zarysowane biblijne spojrzenie na pracę, widzianą zarówno jako pozytywna wartość oraz jako trud i ciężar, znajduje swoją interesującą kontynuację w późniejszej literaturze mądrościowej Starego Testamentu, a zwłaszcza w jednej z najbardziej kontrowersyjnych i kłopotliwych ksiąg biblijnych — w Księdze Koheleta. Natchniony mędrzec Kohelet, zwany także Eklezjastesem, żyje i tworzy prawdopodobnie w IV lub III w. przed Chrystusem. Wnikliwie i krytycznie obserwuje otaczający go świat i na bazie własnego doświadczenia snuje osobliwe refleksje dotyczące ludzkiej egzystencji. Pyta najpierw o sens życia człowieka w świecie i o relację między pracą a zyskiem: „Cóż przyjdzie człowiekowi z całego trudu, jaki zadaje sobie pod słońcem?” (Koh 1,3); „Cóż przyjdzie pracującemu z trudu, jaki sobie zadaje?” (Koh 3,9). Nie są to jednak pytania dotyczące korzyści czy profitów płynących z trudu i pracy, ale pytania o głębszy sens wszystkiego, czym się człowiek zajmuje. Ostatecznie Kohelet dochodzi do wniosku, że wszelka działalność człowieka na ziemi nie posiada większego sensu ani znaczenia, lecz jest marnością: „I przyjrzałem się wszystkim dziełom, jakich dokonały moje ręce, i trudowi, jaki sobie przy tym zadałem. A oto: wszystko to marność i pogoń za wiatrem! Z niczego nie ma pożytku pod słońcem” (Koh 2,11).

Warto zaznaczyć, że słynne koheletowe pojęcie marności nie ma przede wszystkim zabarwienia etycznego czy moralnego. Występujący tu wieloznaczny hebrajski termin hebel, powracający w Księdze Koheleta prawie czterdzieści razy, można dosłownie oddać jako „para” lub „oddech”, zaś w sensie przenośnym będzie oznaczać „pustkę”, „nicość”, „iluzję”, „ulotność”, a nawet „niedorzeczność” i „absurd”. W takim kluczu mędrzec Izraela postrzega nie tylko aktywność zawodową, ale praktycznie całą egzystencję człowieka. Według Koheleta praca sama z siebie nie przysparza szczęścia, lecz często staje się powodem rywalizacji i wzajemnej zawiści, które prowadzą jedynie do nieszczęścia i udręczenia: „Zobaczyłem też, że wszelki trud i wszelkie powodzenie w pracy rodzi u bliźniego zazdrość. I to jest marność i pogoń za wiatrem” (Koh 4,4).

Docenić Boży dar

Mimo wszystko Kohelet nie zatrzymuje się na sceptycyzmie i pesymizmie w spojrzeniu na życie ani też nie proponuje popularnego w starożytności ideału bezczynności (gr. hezychia). Zauważa natomiast, że praca i jej owoce mogą dać człowiekowi nieco radości i szczęścia: „Oto, co ja uznałem za dobre: że piękną jest rzeczą jeść i pić, i szczęścia zażywać przy swojej pracy, którą się człowiek trudzi pod słońcem, jak długo się liczy dni jego życia, których mu Bóg użyczył: bo to tylko jest mu dane” (Koh 5,17). Co istotne, według tego mędrca szczęście, jakiego może człowiek zażywać podczas swojej pracy, jest nie tyle ludzką zdobyczą, ale stanowi dar otrzymywany od Boga. Nikt nie może się radować życiem i pracą, jeśli On nie udzieli mu tej łaski: „Nic lepszego dla człowieka, niż żeby jadł i pił, i duszy swej pozwalał zażywać szczęścia przy swojej pracy. Zobaczyłem też, że z ręki Bożej to pochodzi” (Koh 2,24).

Kohelet, jako dogłębny znawca życia, wyraźnie przestrzega przed złudzeniem „wyprodukowania” sobie szczęścia własnym wysiłkiem. Żywot człowieka to nie przede wszystkim ciężka praca, ale podarunek od kochającego Boga. I nawet jeśli człowiek nie rozumie sensu tego wszystkiego, wiara mu podpowiada, że Bóg „uczynił wszystko pięknie w swoim czasie” (Koh 3,11). To w dziełach Bożych, zwłaszcza w ludzkiej historii, jest ukryte piękno i boska harmonia, ofiarowana przez samego Stwórcę. Tym samym Kohelet krytykuje zapracowane społeczeństwo i jako przeciwwagę ukazuje wiarę w Boga — Dawcę wszelkich dobrodziejstw, który zaprasza do cieszenia się Jego darami.

Radości proste

Chociaż w historii interpretacji Kohelet często przedstawiany był jako sceptyk i pesymista, a niekiedy nawet jako zgorzkniały agnostyk, jego przesłanie dotyczące sensu ludzkiego istnienia i działania nie daje się łatwo sprowadzić do ponurej i negatywnej wizji rzeczywistości. Eklezjastes jawi się przede wszystkim jako ten, który patrzy na ludzkie życie poważnie i obiektywnie, unikając każdej skrajności. Owocem takiej postawy jest, z jednej strony, świadomość nieraz daremnego trudu będącego udziałem każdego człowieka; z drugiej zaś — świadomość radości i przyjemności, jakie wiążą się z wieloma momentami ludzkiego życia.

Kohelet potępia nadmiar przyjemności, bogactw czy sławy; nadmiar rodzący się z pragnienia zmiany biegu wydarzeń wyznaczonego przez Opatrzność: „Poznałem, że wszystko, co czyni Bóg, na wieki będzie trwało: do tego nic dodać nie można ani od tego coś odjąć” (Koh 3,14). Jednocześnie nasz mędrzec prezentuje się jako piewca życia i propagator prostych przyjemności: „Sławiłem więc radość, bo nic dla człowieka lepszego pod słońcem, niż żeby jadł, pił i doznawał radości, i by to go cieszyło przy jego trudzie za dni jego życia, które pod słońcem daje mu Bóg” (Koh 8,15).

W tym samym duchu św. Paweł VI nauczał w adhortacji o radości chrześcijańskiej Gaudete in Domino, zachęcając do docenienia prostych i codziennych radości: „Należy cierpliwie podjąć trud edukacji umysłów w pełną prostoty umiejętność korzystania z wielorakich radości ludzkich, jakich Bóg Stwórca użycza nam na tę doczesną pielgrzymkę. Chodzi mianowicie o głęboką radość z istnienia i życia; o radość połączoną z czystą, uświęcającą miłością; o radość uspokajającą, czerpaną z przyrody i milczenia; o radość surowej powagi, jaką rodzi dzieło dokładnie wykonane; o radość i przyjemność spowodowane wypełnieniem obowiązku; o radość czystą, jaka płynie ze skromności, służby i uczestnictwa we wspólnocie; o radość mozolną, pochodzącą z poświęcenia się. Chrześcijanin może te formy radości oczyszczać, uzupełniać, uszlachetniać, ale nie wolno mu nimi pogardzać”.

Życie człowieka na ziemi jest naznaczone obowiązkiem pracy, która, będąc darem Bożym, wymaga zaangażowania. Psalmista, sławiąc piękno dzieła stworzenia, przyznaje: „Człowiek wychodzi do swojej pracy, do trudu swego aż do wieczora” (Ps 104,23). Nasza życiowa aktywność, naznaczona trudem i zmaganiem, jest równocześnie polem doświadczania wielu radości, zarówno wielkich i wzniosłych, jak małych i zwyczajnych. Pismo Święte, poprzez usta natchnionego mędrca Koheleta, proponuje nam realistyczne i wyważone spojrzenie na ten aspekt ludzkiej egzystencji, trudny i piękny zarazem: „Przyjrzałem się pracy, jaką Bóg obarczył ludzi, by się nią trudzili. Uczynił wszystko pięknie w swoim czasie” (Koh 3,10-11).

br. Paweł Paszko — kapucyn, doktor teologii biblijnej.

„Głos Ojca Pio” [131/5/2021]

„Głos Ojca Pio” [131/5/2021]

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama