Nowe czasy - nowe grzechy: grzechy przeciwko życiu

Rozwój cywilizacyjny pociąga za sobą także poszerzenie sfery odpowiedzialności moralnej. Szczególnie delikatną częścią tej sfery jest obrona życia i grzechy przeciwko życiu

Nowe czasy - nowe grzechy: grzechy przeciwko życiu

Nasze czasy przyniosły zmiany w postrzeganiu naszej duchowości. Jesteśmy zdolni do kreowania rzeczywistości, również w sferze ducha. Dynamizm człowieka zmusza go nawet do poszerzania  sfery grzeszności. „Rozwijamy się” i w pewnym sensie stajemy się bardziej przewrotni w stosunku do przykazań Boga. Kościół, któremu często zarzuca się bezradność i zaniechanie, tym razem zmusza nas do przyjrzenia się tej umiejętności; do spojrzenia na człowieka, który jest w stanie przekraczać Prawo, aż do zdewaluowania pojęcia grzechu. Wydawało się, że definicji naszych grzechów wystarczy na tysiąclecia, tymczasem aktywność człowieka i tutaj wymusiła zmiany. Powszechność kierowania się ku nowym bożkom zmusiła Kościół do zdefiniowania nowych wymiarów grzechu, związanych z jego rozległością, skalą upowszechniania i wieloma zmianami w kierunkach rozwoju współczesnego człowieka. Efektem przemyśleń jest nowa lista grzechów, która wydaje się prawie odpowiedzią na nagłówkowe tematy z prasy, czy newsy programów informacyjnych.

«Grzechy główne» naszych czasów według abp. Girotti'ego to:
  • niesprawiedliwość społeczna
  • handel narkotykami
  • zanieczyszczanie środowiska
  • manipulowanie genetyczne
  • nieprzyzwoite bogactwo
  • aborcja
  • pedofilia

Społeczna nauka Kościoła, czy nauczanie ostatnich papieży już wcześniej sygnalizowały wiele zjawisk, które znajdziemy na liście nowych grzechów. Podkreślano już wielokrotnie zjawisko  nadmiernego bogacenia się części świata i ubóstwo innych, problemy wynikające z globalizacji, nierówności społecznej, ekspansji przemysłu, konsumpcjonizmu.

W komentarzach do nowych grzechów zwraca się uwagę, że w ten sposób powstała druga po dziesięciu przykazaniach Bożych lista grzechów śmiertelnych. Sądzi się, że w ten sposób Kościół chciał z jednej strony zwrócić uwagę na odpowiedzialność spoczywającą na tych, którzy są u władzy i nadają kształt życiu społecznemu, z drugiej zaś — uzmysłowić i spowiednikom, i wiernym, że Boga można śmiertelnie obrazić nie tylko kradzieżą, bluźnierstwem czy pożądaniem cudzej żony (Orazio La Rocca, „La Repubblica”)..


Agnieszka Nieć: Kościół Katolicki ogłosił listę „nowych” grzechów głównych. Konieczność uzupełnienia Dekalogu pojawiła się wraz z rozwojem nauki i globalizacją. Nowe grzechy w przeciwieństwie do starych, które miały charakter głównie indywidualny, mają wymiar społeczny, ze względu na zasięg ich oddziaływania. Znalazły się wśród nich manipulacje genetyczne, powodowanie biedy, nierówności i niesprawiedliwości społecznej, nadmierna bogacenie się, handel narkotykami i niszczenie środowiska naturalnego. Czy to rzeczywiście są zupełnie nowe grzechy?

Leon Knabit: Rozwój nauki i techniki sprawił, że ludzie mają o wiele większe możliwości we wszystkim: większą szybkość działania, przekazywania informacji, udoskonalone sposoby zarówno pomnażania dobrobytu, jak i pomnażaniawszelkiego zła. Jak się miało dzidę i oszczep, to ile ludzi można było zabić? A ilu, jak się ma bombę atomową? Więc te wszystkie nowe możliwości jakie ma człowiek, stwarzają nowe pola, na których rosną stare grzechy. Tak z grubsza biorąc, w naszym judeochrześcijańskim systemie wartości, wszystkie sprowadzają się do przekroczenia 10 przykazań. Można powiedzieć, że te nowo ogłoszone są nie tyle zupełnie nowymi grzechami, ile że ich asortyment się rozszerzył. Kiedyś, np. grzechy przeciwko życiu były bardzo proste, tak samo grzechy przeciw własności.

A.N.: Czyli tak naprawdę da się je wszystkie sprowadzić do nieprzestrzegania Dekalogu, tylko w dzisiaj można go przekraczać na o wiele więcej sposobów.

L K.: Tak. W pewnym sensie są nowe, ale wszystkie wyrastają ze wspólnego pnia. Można je porównać do linków zamieszczanych przy jakiejś stronie internetowej.

A.N.: Może przyjrzyjmy się tym nowym grzechom bardziej szczegółowo. Co Ojciec sądzi o pierwszym z nich, czyli o manipulacjach genetycznych? Na przykład klonowanie czy zapłodnienie in vitro. Chodzi tutaj o niedopuszczalne ingerowanie człowieka w stwórcze plany Boga?

L K.: Na pewno badania naukowe nad początkiem człowieka są dozwolone i sensowne, bo mogą się przysłużyć rozwojowi medycyny. Ale są pewne granice etyczne, których nie powinno się przekraczać. Dajmy na to in vitro — można by na ten temat cały traktat napisać, obecnie mówi się o tym bardzo dużo. Gdy popatrzy się na to, co „wymyślił” Pan Bóg to jest jasne, że mężczyzna i kobieta w radosnym, pełnym miłości posiadaniu siebie niejako współpracują z Bogiem, stwarzając środowisko przekazujące dziecku tę miłość i poczucie bezpieczeństwa oraz akceptacji. Są to właściwe warunki do poczęcia i prawidłowego rozwoju człowieka w przyszłości. Powstanie dziecka in vitro może nie mieć nic wspólnego z miłością — zamiast radosnego uścisku jest mechaniczny zabieg lekarski — wszczepianie, często powtarzane wielokrotnie, zapłodnionej komórki, bardzo często nie wiadomo od kogo, komórki zupełnie anonimowej. Nie jestem kobietą, ale chyba inaczej odbiera się przekazanie życia wprost przez ciało kochanego człowieka, a wykonanie tego samego, jako zabiegu, przez lekarza, który za to bierze niezłe pieniądze, w dodatku jest obcym człowiekiem.

A.N.: Nie wszyscy jednak tak to postrzegają. Także w sposób naturalny dziecko może zostać poczęte zupełnie bez miłości, w nieudanym związku lub w czasie przypadkowego kontaktu seksualnego, a nawet gwałtu.

L K.: Tak, oczywiście, ale chodzi o to, że to nie są sytuacje normalne. Trzeba tu wyraźnie podkreślić, że Pan Bóg przyjmuje i kocha każdedziecko, także poczęte in vitro czy w wyniku gwałtu. Każde ma duszę. Ktokolwiek się urodził i w jakikolwiek sposób się urodził, jest przez Boga przyjęty. Jeśli jednak nie ma tej miłości w akcie poczęcia, powinno się takiemu dziecku stworzyć taki klimat, żeby było bardzo kochane, aby mu to wynagrodzić, co nie zawsze jest łatwe. Także dziecko poczęte in vitro może być bardzo kochane.

I zwykle jest, bo na tę metodę decydują się przecież ludzie, którzy bardzo chcą mieć dzieci, i jeśli im się to w końcu uda, otaczają to upragnione dziecko wielką miłością.

L K.: I sami też często bardzo się kochają, tylko w momencie zapłodnienia jest to „miłość na odległość”. Ale  jeśli na przykład mężczyzna jest bezpłodny, bierze się nasienie innego mężczyzny... i ludzie się na to zgadzają. Pojawia się postawa: ja muszę mieć dziecko! Za wszelką cenę... A dziecko jest darem! Więc jeśli nie dostanę daru, to je sobie wyprodukuję, przy pomocy kogoś czy czegoś. Czytałem kiedyś, że pewna kobieta poddawała się zabiegowi sztucznego zapłodnienia 4 razy, bo się nie udawało, i było to dla niej bardzo upokarzające przeżycie.

A.N.: Zapewne nie tylko samo zapłodnienie, bo również poprzedzająca je kuracja hormonalna ma wiele skutków ubocznych i bywa trudna do zniesienia.

L K.: Potem urodziło się upragnione dziecko, było kochane, a między nią a mężem coś zaczęło się psuć, zupełnie nie wiadomo dlaczego. W naturze człowieka jest coś takiego, że jeśli robi coś nie tak, jak sama natura chce, to potem — prędzej czy później — zaczyna się to na nim odbijać — natura się broni. Ostatnio lekarz powiedział mi: „Ojciec trzyma się wspaniale, ale ciała się nie da oszukać, a ciało jest zmęczone”. Kiedy człowiek staje na miejscu Pana Boga i próbuje urządzać życie po swojemu, okazuje się, że działanie niezgodne z prawami natury zemści się na nim. Mówią to także ludzie niewierzący czy niebiorący pod uwagę elementu religijnego.

A.N.: Wracając jeszcze do zapłodnienia in vitro... W stanowisku Kościoła najważniejsze nie jest chyba to, że dziecko zostaje poczęte w sposób nienaturalny. Z pewnością istotniejszy jest fakt, że zwykle „produkuje się” więcej zarodków, niż może się z nich urodzić dzieci. Niewykorzystane zarodki są potem zamrażane, albo nawet niszczone.

L K.: A dla człowieka niewierzącego to nie odgrywa żadnej roli. Bo jeśli nie ma Boga, nie ma duszy, to czym różni się komórka człowieka od komórki jakiegokolwiek zwierzęcia w pierwszych stadiach rozwoju? Można z nią zrobić to, co się robi z komórkami świni, myszy, szczurów czy małp. I tu jest „pies pogrzebany”. Jan Paweł II mówił o błędzie antropologicznym. Spory między wierzącymi a niewierzącymi o in vitro nie będą rozwiązane, jeśli wpierw nie ustali się, czy człowiek ma duszę i jest istotą stworzona na obraz i podobieństwo Boże? Czy też jest tylko wyżej zorganizowaną materią. Jeśli to drugie, to zabicie dziecka w jakiejkolwiek fazie rozwoju prenatalnego jest zrozumiałe i usprawiedliwione. Jeśli się odmówi człowiekowi duszy nieśmiertelnej, wtedy nie ma istotnej różnicy miedzy człowiekiem a wyżej rozwiniętymi ssakami. Wobec czego pewne kwestie etyczne wyglądają już inaczej.Ale jeśli człowiek jest wyższy o całe piętro rozumności, nieśmiertelności i możliwości kontaktu z Bogiem, to musi zdawać sobie sprawę ze swej godności i odpowiednio się zachowywać.

A.N.: Myślę, że to trudny temat. Nawet osoby uznające się za wierzące często odbierają zakaz zapłodnienia in vitro jako zakaz radości z posiadania dziecka. Wydaje się, że dla katolika jest to kwestia zaufania do nauczania Kościoła Katolickiego, i poważnego traktowania zagrożeń, jakie on wskazuje. Mówimy tutaj o wymiarze rodziny, ale przecież mnożą się też grzechy w skali makrospołecznej. Stąd moje pytanie o powodowanie biedy i nierówności społecznej, nadmierne bogacenie się. Czy to jest  rzeczywiście całkiem nowe zjawisko?

L K.: Dziś zjawiska, o których Pani wspomina, są bardziej spektakularne, bardziej widać to w TV, w mediach, gdzie pokazuje się ludzi bardzo bogatych i bardzo biednych. I najczęściej nie po to, żeby tym biednym pomóc, jest to często po prostu zwykły reportaż. Sam fakt istnienia bardzo bogatych i bardzo biednych, to nic nowego. Już Jezus powiedział: „Ubogich zawsze mieć będziecie”. Ale mówił to w bardzo ważnym kontekście, a mianowicie, że tym ubogim trzeba pomóc. Zawsze były przypadki krzywdzenia ubogich. Biblia, a dokładnie kodeks z Księgi Wyjścia bardzo wiele miejsca poświęca ubogim: zabrania ich prześladowania, upokarzania, zabierania im środków koniecznych do przeżycia, czyli pomnażania ich biedy i różnych kłopotów, które z niej wypływają. To wszystko istniało od samego początku życia społecznego, zatem i nierówności były z całą pewnością. Ale dzisiaj — także dlatego, że liczba ludności wzrosła, zwiększyła się skala zjawiska — są miliardy ludzi, którzy mają za mało i miliony umierające z głodu. Prymas Wyszyński tu w Tyńcu powiedział, że Europa powinna być nowym światowym Betlejem — czyli domem chleba — i powinna dostarczać chleba tam, gdzie go brakuje. A tymczasem Europa dostarcza broni...


Nowe czasy - nowe grzechy: grzechy przeciwko życiu

o. Leon Knabit OSB, Agnieszka Nieć,
...jakby Boga nie było. O nowych grzechach i bożkach,
Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC


opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama