Czym jest pokusa, oschłość i zniechęcenie oraz pociecha duchowa?

Fragmenty książki "Odpowiedzi na 101 pytań o duchowość w życiu codziennym"

Czym jest pokusa, oschłość i zniechęcenie oraz pociecha duchowa?

Bp Jan Szkodoń

Odpowiedzi na 101 pytań o duchowość w życiu codziennym

Copyright © Wydawnictwo WAM 2003



Czym jest pokusa, oschłość i zniechęcenie oraz pociecha duchowa?

Pokusa jest to pobudzenie do złego, które pochodzi od wewnątrz albo z zewnątrz. Św. Augustyn wyróżnia tu trzy etapy: podsunięcie pokusy, upodobanie i dozwolenie. Dochodzi do tego, gdy z pełną świadomością wybieramy zło. Istnieją pokusy natrętne, wciąż wracające, pokusy gwałtowne i ukryte. W przypadku tej ostatniej człowiek nie zauważa, że jest kuszony. Istnieją też pokusy zwodnicze, gdy zło jest nam podsuwane w charakterze dobra. Źródła ich należy upatrywać w istniejącej w nas pożądliwości ciała, w działaniu szatana oraz w naszych relacjach ze światem, z ludźmi.

Jakie są zamiary Boże w dopuszczaniu pokus? W czasie pokusy mamy możliwość zdobycia lub pogłębienia cnoty pokory. Oczyszczamy się wewnętrznie, jest to okazja, aby Bogu okazać swoją miłość. Pokusy hartują duszę, bo „moc w słabości się doskonali” (por. 2 Kor 12, 9). Walka z pokusami jest zasługą. „Błogosławiony mąż, który oprze się pokusie, otrzyma wieniec życia” (por. Jk 1, 12).

Walkę z pokusami powinniśmy traktować jako wynagrodzenie. Trzeba też wspomnieć o tym, że człowiek, doznając pokusy, jest w stanie zrozumieć kogoś, kto cierpi podobnie.

Jak się zachować wobec pokus, myśli dotyczących zła, wobec zauroczenia grzechem? Trzeba zwalczać pewność siebie, wspominając słowa św. Pawła: „Kto stoi, niech baczy, by nie upadł” (por. 1 Kor 10, 12), unikać zniechęcenia i okazji do grzechu. Szczególnie należy unikać okazji do popełnienia grzechu ciężkiego. W czasie pokusy ważny jest opór pasywny, czyli lekceważenie zła, które się nam podsuwa, i szatana, który kusi.

Ważne są akty odrzucenia grzechu, akty cnoty, wypowiadanie imienia Jezus, prośby o pomoc skierowane do Matki Najświętszej, ważne są też umartwienia.

Odrzucenie pokusy powinno być szybkie: „Uciekaj jak
od węża” (Syr 21, 22), zdecydowane: „Idź precz, szatanie”
(Mt 4, 10) oraz spokojne i wytrwałe. Nie bądźmy drobiaz-
gowi w badaniu, czy zgrzeszyliśmy, dziękując Bogu, jeśli nie ulegliśmy pokusie, a jeśli ulegliśmy, z pokorą trzeba wzbudzić w sobie skruchę.

Z życiem duchowym jest związana tak zwana pociecha, czyli duchowa radość, która podnosi na duchu i ułatwia pracę nad sobą. Pociecha duchowa może pochodzić od natury.

Jest to chwilowe wzruszenie związane z czynnikami naturalnymi, ale Bóg może dopuścić, że pociecha pochodzi od
szatana, aby nas skłonić do zarozumiałości, a potem do zniechęcenia.

Prawdziwa pociecha duchowa pochodzi od Boga. Sprawia ona, że łatwiej nam zbliżyć się do Niego, pełnić dobre uczynki, skupić się w modlitwie. Natomiast istnieje także niebezpieczeństwo przywiązania się do pociech, do przeżyć radości duchowej. Wówczas może nam grozić zarozumiałość i złudzenia. Jaka winna być postawa wobec doświadczenia pociechy duchowej?

Można o takie pociechy prosić i pragnąć ich, ale tylko po to, aby wypełnić wolę Bożą. Należy usuwać przeszkody, bo kto szuka przyjemności ziemskich, nie otrzyma niebieskich. Jeśli się zjawiają, przyjmujmy je z wdzięcznością, ale pokornie. Wykorzystujmy pociechę do tego celu, w którym ją otrzymaliśmy —dla modlitwy, a nie dla samozadowolenia.

Pamiętajmy, że pociechy przemijają i nie można na nich opierać życia wewnętrznego, a pojawia się nieraz duchowa oschłość. Ta z kolei jest stanem znużenia, odczuciem duchowego zmęczenia. Wszystko wówczas przychodzi z oporem, Bóg jakby się ukrywał, człowiek doświadcza wielu trudności w modlitwie.

Bóg dopuszcza oschłość, aby uczyć nas pokory. Oschłość jest pokutą, odrywa nas od rzeczy ziemskich, nawet od duchowych pociech, żeby skupić się na szukaniu tylko Boga, Jego woli i Jego chwały.

Jak postępować wobec doświadczenia duchowej oschłości?

Powinniśmy rozważyć, czy oschłość nie pochodzi z naszej winy. Może to w nas jest zbytnie upodobanie w sobie, albo ulegamy lenistwu w służbie Bożej? Może jesteśmy zbyt przywiązani do ludzi, do pociech tego świata? Może niezbyt szczerzy jesteśmy wobec spowiednika? Jeśli uczciwie stwierdzamy, że nie ma w tym wszystkim naszej winy, przyjmijmy sytuację duchowej oschłości z cierpliwością i wdzięcznością. Wytrwajmy w postanowieniach. Wielkim błędem jest stwierdzenie: „Nie mam nastroju do modlitwy, gdy przyjdzie nastrój, będę się modlił”. Tego czynić nie wolno.

Należy jeszcze więcej się modlić, gdy nie ma pociech. Pytajmy, czego Bóg od nas oczekuje, skoro zesłał na nas wiele wewnętrznych ciemności. Wobec doświadczenia oschłości najważniejsza jest pokora, cierpliwość i wytrwałość w modlitwie, w postanowieniach, w szukaniu we wszystkim Boga.

„Wiara zostaje w ogniu, walka tu jest wielka, dusza robi wysiłki, trwa aktem woli przy Bogu. Szatan posuwa [się] z dopuszczenia Bożego jeszcze dalej, nadzieja i miłość jest w doświadczeniu. Straszne są te pokusy, Bóg duszę wspiera niejako potajemnie. Ona o tym nie wie, bo inaczej niepodobna jest ostać się. I wie Bóg, co może dopuścić na duszę. Dusza kuszona [jest] niewiarą, co do prawd objawionych, do nieszczerości wobec spowiednika. Szatan jej mówi — patrz, nikt cię nie zrozumie, po co mówić o tym wszystkim? Brzmią w jej uszach słowa, których ona się przeraża i zdaje się jej, że je wymawia przeciw Bogu. Widzi to, czego by widzieć nie chciała. Słyszy to, czego słyszeć nie chce, a jest to straszne, w takich chwilach nie mieć doświadczonego spowiednika. Sama dźwiga całe brzemię; jednak, o ile jest to w jej mocy, powinna się starać o światłego spowiednika, bo może złamać się pod tym ciężarem, i to często jest nad przepaścią”
(Dz, 97).

„Lękać się powinien nas wróg, a nie my wroga. Szatan tylko pysznych i tchórzliwych zwycięża, bo pokorni mają moc. Nie zmiesza ani [nie] zatrwoży nic duszy pokornej” (Dz, 450).

„Jezus mi powiedział, że: Spokój wewnętrzny, który masz, jest łaską — i nagle znikł. Ja czułam się szczęśliwa i dziwnie uspokojona” (Dz, 674).

„Jezus dał mi poznać, jak dusza powinna być wierną modlitwie, pomimo udręczeń i oschłości, i pokus, bo od takiej przeważnie modlitwy zależy urzeczywistnienie nieraz wielkich zamiarów Bożych; a jeżeli nie wytrwamy w takiej modlitwie, krzyżujemy to, co Bóg chciał przez nas dokonać, albo w nas” (Dz, 872).

„Jezu, Twoje imię jest mi rozkoszą; wyczuwam z daleka swego Umiłowanego, a stęskniona moja dusza odpoczywa w objęciach Jego, nie umiem żyć bez Niego, wolę z Nim być w mękach i cierpieniu, aniżeli bez Niego w największych rozkoszach nieba” (Dz, 912).

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama