Fragmenty zbioru rozważań "Dalmanuta. Chwała Boża"
Przekład: Andrzej Cehak
ISBN: ϗ-7030-384-6
Posiadanie poczucia Boga to najbardziej uniwersalna rzecz, jaką można sobie wyobrazić, zarówno w sensie geograficznym — w każdym miejscu świata, jak i w sensie czasowym — w każdym czasie i epoce historycznej: nie ma wyjątków dla owego uniwersalnego poczucia Boga ani geograficznych, ani czasowych, ani historycznych.
Mimo to wszystkie wyobrażenia Boga, również te najbardziej wzniosłe, jak na przykład zawarte w Starym Testamencie, opisują nam i przedstawiają Boga izolowanego i samotnego. Jedyny Bóg jest izolowany i jest samotny. Bóg jest sam. Jest samotnością.
Niektórzy nie poświęcają wiele uwagi wielkiej nowości Jezusa z Nazaretu. W Jezusie z Nazaretu następuje prawdziwy przełom w stosunku do najwznioślejszego nawet pojęcia o Bogu, które do tej chwili miała ludzkość. Mówi o tym sam św. Paweł — a myśl tę powtarzają ewangelia i cały Nowy Testament — Pan Jezus przyszedł, aby zwiastować Tajemnicę ukrytą od wieków, a obecnie objawioną.
Jezus z Nazaretu, Pan Jezus głosi, że Bóg, Bóg, który stworzył niebo i ziemię, Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba, Bóg, którego On objawia, nie jest samotnością. Nie jest Bogiem samotnym.
Nasz Bóg jest odniesieniem. Nie jest osobą niezwykle wzniosłą i samotną. Jest natomiast odniesieniem pomiędzy osobami.
Wpierw traktowano Go po prostu jako coś najwznioślejszego spośród wszystkiego, co istnieje, i ofiarowywano Mu obficie kadzidło. Lecz On nie jest izolowaną samotnością, która oczekuje kadzidła.
W tym sensie, sądzę, mamy do czynienia z nadzwyczajną nowością, gdy pomyślimy z jednej strony o Bogu żydów, o Bogu muzułmanów, a z drugiej strony — o naszym Bogu, objawionym w Jezusie Chrystusie. Różna jest sama idea Boga. Dla nas Bóg jest odniesieniem. Idea Boga samotnego i izolowanego prowadzi nas — stworzonych na Jego podobieństwo — do identyfikowania się z Bogiem i traktowania siebie, jakbyśmy byli centrum wszechświata.
Jeśli rozważamy naturę Boga — wznosząc się od nas aż do Boga — pozostajemy z wyobrażeniem Boga samotnego i izolowanego, a przy tym my sami trwamy w towarzystwie naszego samotnego i izolowanego ego, na obraz Boga, który sobie stwarzamy. Jeśli natomiast spoglądamy na Jego intymność, intymność Boga, którą Pan Jezus nam objawił i na którą nauczył nas patrzeć, znajdujemy coś innego. Jeśli mamy starać się patrzeć jak gdyby Jego oczami, musimy zrozumieć, co się dzieje w Jego domu. Nasz Bóg jest nadzwyczajnym i niezwykle intensywnym odniesieniem pomiędzy dwoma osobami, które konwencjonalnie nazywamy Ojcem i Synem (słowa są zawsze konwencjonalnymi znakami, co widać zwłaszcza gdy się przechodzi od jednego języka do drugiego). Ciekawe, że Bóg jest nazywany Trójcą, a jest „odniesieniem pomiędzy dwoma”. Nazywamy Go „trzej”, a są „dwaj”...
Mogłoby się prawie wydawać, że Ewangelia nie mówi pewnych rzeczy, choć jest wręcz przeciwnie, nieustannie je powtarza. Mówi:
„W tej właśnie chwili Jezus rozradował się w Duchu Świętym i rzekł: «Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie» [To bardzo dla nas interesujące. Bóg objawia się tym, którzy mają dobre serce. I oto następuje ważne zdanie]. «Ojciec mój przekazał Mi wszystko. Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec; ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić»” (Łk 10, 2—22).
Widzicie, że są „dwaj”...? Dziwne. Chrystus, zaczynając mówić, kim jest Ojciec, mówi, że nikt nie wie, kim jest Syn. Potem, że nikt nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec... Są „dwaj”, jest równość.
Kiedy wchodzimy w dialog przyjaźni z drugą osobą na podobieństwo Mojżesza, gdy rozmawiał z Bogiem — „A Pan rozmawiał z Mojżeszem twarzą w twarz, jak się rozmawia z przyjacielem” (Wj 33, 11), kiedy dwaj bracia ze sobą rozmawiają albo kiedy dwoje narzeczonych ze sobą rozmawia, są „dwaj”: jedno „ja” i jedno „ty”, które rozmawiają. I jakby nawet do siebie nie mówili i się nie kochali, pozostaną dwojgiem. Nie ma sposobu, mimo całej mocy miłości, mimo największego żaru i wysiłku, by stali się więcej niż dwojgiem, pozostaną dwojgiem.
W Bogu, przeciwnie, owo odniesienie między dwiema Osobami kondensuje się i nabiera kształtu do tego stopnia, że osiąga istnienie — jest Osobą, trzecią Osobą: qui ex Patre Filioque procedit (Credo), który od Ojca i Syna pochodzi; tę trzecią Osobę (przy zachowaniu tej samej konwencji, jaką stwarza używanie słów, jak już wcześniej zaznaczyliśmy) nazywamy „Duchem Świętym”.
Duch Święty jest „trzecim” w Trójcy Przenajświętszej, tak więc miłość między Ojcem i Synem jest tak intensywna, iż osiąga to, czego w naszych ludzkich odniesieniach osiągnąć nie można. To jakby kondensacja odniesień Ojca i Syna. Ich relacja jest tak pełna, że sama staje się i jest Osobą. Konwencjonalnie (słowa, jak wiemy, stanowią konwencje, pojemniki, pudełka, które zmieniają się przy przejściu od języka do języka) nazywamy tę Miłość pomiędzy Ojcem i Synem: Duchem Świętym.
Jestem w pełni przekonany do tego, co głosi katolickie Credo: że Duch Święty pochodzi jednocześnie od Ojca i od Syna.
Podsumowując to, co powiedzieliśmy do tej pory: poczucie Boga jest czymś najbardziej uniwersalnym. Najbardziej wzniosłe wyobrażenie, jakie człowiek — przy wszystkich siłach i świetle, które posiada — może mieć o Bogu, to wyobrażenie Boga samotnego i izolowanego.
Bóg Jezusa Chrystusa jest Bogiem całkowicie odmiennym, jako że nie jest samotnością, jest Odniesieniem pomiędzy Dwoma; a odniesienie między tymi dwoma Osobami jest tak pełne, że staje się i jest trzecią Osobą, Duchem Świętym.
Oto sekretna tajemnica Boga, której nigdy nie da się uchwycić, ogarnąć, objąć w całej pełni i która jest kluczowym punktem naszej wiary.
Jednocześnie, kiedy Pan Jezus objawia naturę Boga jako odniesienie, odsłania inną jeszcze ważną rzecz. Ukazuje własną ludzką pasję, najważniejszą pasję, jedyną pasję, powód swego działania, motyw, którym kieruje się Bóg, powód do życia, motywację wszystkiego.
Poświęcimy Osobie Naszego Pana osobne rozważanie nieco później, w drugiej części naszych rekolekcji. Poświęcimy całe rozważanie Osobie Pana Jezusa, człowieka, który był trawiony jedną dominującą pasją.
opr. aw/aw