Fragmenty zbioru rozważań "Dalmanuta. Chwała Boża"
Przekład: Andrzej Cehak
ISBN: ϗ-7030-384-6
Nolite expavescere; Iesum quaeritis Nazarenum, surrexit! („Nie bójcie się! Szukacie Jezusa z Nazaretu; powstał”, Mk 16, 6).
Nie czynią dobrze poganie, powierzając całe swoje życie, genealogię swego istnienia, swoje miłości i swoje nadzieje kruchej ułudzie tego świata: ta ich wiara — pokładana w efemerycznych pozorach tego świata — jest tyleż trudna, co gorzka, wręcz okrutna. Poganin jest faktycznie kimś, kto uważa za rzeczywiste to, co nawinie się przed jego cielesne oczy czy też to, co może dotknąć swymi rękami: to jest realne dla poganina. A przecież dla wszystkich widoczna jest względna szybkość, z jaką owo złudzenie ulatnia się i znika, jak mgła w słońcu, bez śladu, jak statek na morzu.
Z drugiej strony, jak możemy wierzyć poganom, którzy chcieliby zanegować to, co jest rzeczywistością dla nas, chrześcijan?
Czy można poznać miłość ludzką, głęboką rozmowę z przyjacielem, piękno stworzenia, zadziwienie serca i powiedzieć, że to wszystko jest niczym, że pochodzi z nicości, że do nicości się sprowadza i że niczym jest rozum, który to stworzył i podtrzymywał?
Jakże surowa jest wiara i asceza poganina, wiara i asceza nicości!
Moglibyśmy postawić pytanie: czy istnieje doświadczenie ludzkie, które można by porównać do rzeczywistości Wskrzeszonego Ciała Pana Jezusa, to znaczy do rzeczywistości równoczesnego przynależenia do dwóch światów? Innymi słowy: czy istnieje wymiar i doświadczenie, znane człowiekowi i pewne, z którym człowiek mógłby powiązać, stosując znany sobie język, fakt zmartwychwstania i Życia Wiecznego?
Jeśli oczy ciała nie są odpowiednie, by widzieć to, co jest realne, jak to aż nadmiernie potwierdza doświadczenie pogan, to co można zrobić, aby widzieć?
Saint-Exupéry mówi to otwarcie w swej tak znanej i cenionej książce Mały Książę: oczy ciała nie przydają się do patrzenia, dają widzenie ślepe, jak we mgle; aby widzieć, należy patrzyć oczami serca.
Dla nawigacji we mgle potrzebujemy radaru: serce jest takim radarem, wyposażonym w oczy, które potrafią dostrzegać to, co rzeczywiste.
Nasze czasy są bardzo wrażliwe na temat miłości; ale miłość, tak naprawdę, nie jest poetyczna, efemeryczna czy nieuchwytna, jak wydają się uważać często poganie; miłość, którą każdy człowiek może poznać swoim sercem, jest realna, obiektywna, ważna: jest rzeczywistością samą w sobie oraz fundamentem wszystkich innych rzeczy, jest wręcz prawdziwym kluczem do zrozumienia wszystkiego.
Osoba ludzka jest faktycznie zaprojektowana i skonstruowana jako komputer zdolny dojść do widzenia realnej tajemnicy miłości.
Wymiar miłości ma tę samą naturę co wymiar Życia Wiecznego, jako iż w obu przypadkach jest się równocześnie po tej i po tamtej stronie granicy przestrzeni i czasu. Miłość towarzysząca ma wszystkie owe typowe i analogiczne cechy, które miało Zmartwychwstałe Ciało Pana Jezusa: może kroczyć przy Tobie i nie być rozpoznaną, a Twoje serce już płonie; może pojawić się niespodziewanie i może zniknąć, rozwiewając się na chwilę; może być rozpoznana przy wymawianiu „jakiegoś imienia”; może bezpośrednio przenikać przez ściany i zamknięte drzwi i stawać się dotykalna; może karmić serca przyjaciół o brzasku na brzegu jeziora, a przede wszystkim może dawać wielką radość i niepodlegający zepsuciu pokój: miłość zmartwychwstała jest Bogiem, a Bóg jest realny, jest jedyną rzeczywistością, która nigdy nie znika i nie jest ulotna.
Powinniśmy również my czynić jak uczniowie i pierwsi chrześcijanie: iść z radością i pokorą, aby głosić poganom dobrej woli to, czego w rzeczywistości szukają, co przeczuwają, za czym usychają z tęsknoty i czego nieodzownie potrzebują: Nolite expavescere; Iesum quaeritis Nazarenum, surrexit, Alleluia! („Nie bójcie się! Szukacie Jezusa z Nazaretu; Zmartwychwstał, Alleluja!”, por. Mk 16, 6).
Również my osobiście, jak uczniowie po śmierci Jezusa, a przed Jego niezwykłym zmartwychwstaniem, byliśmy pogrążeni w strachu i w cieniu śmierci, to znaczy w lęku przez nicością; lecz teraz już błogosławione są nasze stopy, jak radośnie oznajmia prorok Izajasz, gdyż my, chrześcijanie, jesteśmy już dla nas samych — jedni dla drugich — i dla pogan dobrej woli jak strażnicy, którzy o brzasku ujrzeli i zwiastują powrót Pana! (por. Iz 52, 7—10). Do naszych braci pogan, jak i do każdego z nas, odnoszą się bowiem piękne i przyjazne słowa Zmartwychwstałego Pana: „Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną” (Ap 3, 20).
opr. aw/aw