Jej moc płynie z ufności

80-ta rocznica objawienia Koronki do Miłosierdzia Bożego

Jej moc płynie z ufności

Koronka do Bożego Miłosierdzia została przetłumaczona na wszystkie języki świata i wciąż zyskuje nowych zwolenników. Ci, którzy ją odmawiają, mówią, że jest wyjątkowa, cudowna, zmienia człowieka i życie. Na czym polega fenomen tej modlitwy?

Rzeczywiście Koronka do Bożego Miłosierdzia należy dzisiaj do najbardziej znanych i lubianych modlitw. Jej fenomen związany jest z faktem, że została podyktowana św. s. Faustynie przez samego Jezusa, stając się niezwykłym darem Boga dla naszych czasów. Może nie wszyscy zdają sobie sprawę z głębi jej treści, ale doświadczają skutków tej modlitwy, wypraszają wiele łask i doczesnych dobrodziejstw, ponieważ w niej w sposób duchowy ofiarowują Bogu coś największego na tej ziemi - Jezusa Chrystusa: Jego Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo. I to wzrusza serce Boga, który udziela łask, oczywiście, jeśli to, o co prosimy, jest zgodne z Jego wolą, czyli dobre w perspektywie wieczności. Ludzie doświadczają owoców tej modlitwy, dlatego chętnie ją odmawiają. Spotkałam się też z opinią, że mężczyźni lubią Koronkę, bo - w przeciwieństwie np. do Różańca - jest krótka i konkretna. Coś w tym jest. Można ją odmawiać w drodze do pracy, na przystanku, w autobusie... Zajmuje niewiele czasu, a owoce są ogromne. Znam pewną kobietę, która odeszła od Boga w wieku ok. 18 lat. Były to czasy komunizmu, zachorował jej ojciec. I choć prosiła Boga, by nie zabierał taty, stało się inaczej. Wtedy, stojąc nad jego grobem, powiedziała, że poradzi sobie w życiu bez Boga. Do pewnego momentu rzeczywiście jej się to udawało: zdobyła wykształcenie, pozycję społeczną. Jednak wkrótce przyszedł rozwód i narastające poczucie życia w ogromnych ciemnościach. Sama nie umiała z nich wyjść. Zwróciła się do Boga: jeżeli istniejesz, postaw przy mnie kogoś, kto mnie do Ciebie doprowadzi. Bóg spełnił to życzenie, stawiając na jej drodze czcicielkę Bożego Miłosierdzia, która dała kobiecie „Dzienniczek”. Ta jednak stwierdziła, że jako osoba wykształcona nie będzie czytać dzieła prostaczki, która skończyła zaledwie trzy klasy szkoły podstawowej. Odłożyła lekturę. Czcicielka Bożego Miłosierdzia zaczęła zachęcać ją do odmawiania Koronki do Bożego Miłosierdzia. Kobieta nie miała różańca, więc na palcach w drodze do pracy odliczała dziesiątki. Choć nie rozumiała głębi słów, jakie wypowiadała, nie ustawała w modlitwie. W pewnym momencie zdarzył się cud całkowitego nawrócenia. Sięgnęła po „Dzienniczek”, który tym razem czytała z zachwytem, ze łzami w oczach. Przystąpiła do spowiedzi. Odsłoniła się przed nią tajemnica miłosierdzia Boga, a doprowadziła ją do tego właśnie Koronka.

Myślę, że wiele osób, jak np. wspomniana przez Siostrę kobieta, a nawet te, które odmawiają Koronkę regularnie, do końca nie rozumieją głębi jej treści. Chociażby słów: „ofiaruję Ci Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo najmilszego Syna Twojego...”.

Z tym tekstem rzeczywiście niektóre osoby mają problem. Zastanawiają się bowiem, jak ja, zwykły człowiek, mogę ofiarować Bogu Jego Syna, przecież nie jestem kapłanem. Tymczasem od momentu chrztu św. wszyscy uczestniczymy w powszechnym kapłaństwie Chrystusa. W sposób duchowy ofiarowujemy więc Bogu Ojcu to, co kapłan sakramentalnie składa na ołtarzu w czasie Mszy św. Jesteśmy do tego upoważnieni przez samego Chrystusa, ponieważ w momencie chrztu zostaliśmy włączeni w Jego misję kapłańską i On nauczył nas tej Koronki. Powiedział do apostołów: „To czyńcie na moją pamiątkę”, czyli składajcie Mnie w ofierze Ojcu Niebieskiemu na przebłaganie... To „przebłaganie” jest niezwykle ważne. W językach obcych tłumaczy się je czasem jako ekspiacja i wtedy zaciera się ów wymiar kapłański. Św. Faustynie bliższe było słowo: „wynagrodzenie” czy ekspiacja. A jednak w „Dzienniczku” wiernie zapisała: „na przebłaganie”. W tekstach biblijnych zwrot ten występuje właśnie w kontekstach kapłańskich. To księża składają ofiarę przebłagania za grzechy. My w Koronce czynimy to samo w sposób duchowy: ofiarujemy Bogu Ojcu Jezusa, Jego całą Osobę, tzn. tak Jego Boską osobowość, jak i całe człowieczeństwo, złożone z ciała, krwi i duszy, na przebłaganie za grzechy nasze i całego świata. Natomiast recytując słowa „najmilszego Syna Twojego”, odwołujemy się do tej miłości, jaką Bóg Ojciec darzy swego Syna, a w Nim wszystkich ludzi. Uciekamy się - jak pisze znany teolog ks. prof. Ignacy Różycki w rozprawie „Nabożeństwo do Miłosierdzia Bożego”, którą przygotował na zlecenie kard. Wojtyły dla potrzeb procesu beatyfikacyjnego s. Faustyny - do najsilniejszego motywu, aby być przez Boga wysłuchanym.

W Koronce błagamy też o miłosierdzie dla nas i całego świata. Niektórzy odczuwają potrzebę uszczegółowienia swojej prośby, dodając np. miej miłosierdzie dla chorej mamy, Ojca Świętego, zmarłego taty itd. Czy to dozwolone?

Wszelkie intencje czy teksty do rozmyślań winny być podane na początku, przed tekstem Koronki, aby była ona odmówiona w całości w takiej formie, jaką podał Jezus. Zatem wprowadzanie jakichkolwiek zmian w tej modlitwie, podobnie jak w „Ojcze nasz”, nie jest właściwe. Kościół akceptuje jedynie przestawienie słów: „świata całego” - tak jak zostało zapisane w „Dzienniczku” - na: „całego świata”. Nie wprowadza to bowiem żadnej merytorycznej zmiany, a jest bardziej odpowiednie dla składni języka polskiego. Taki tekst Koronki ma imprimatur Kościoła.

Jakich jeszcze nieprawidłowości powinniśmy unikać, popularyzując i odmawiając tę wyjątkową modlitwę?

Zdarza się, że oprócz wspomnianych dodatków, niektórzy po „Wierzę w Boga” mówią: „Chwała Ojcu i Synowi...”. Jeszcze inni opuszczają pewne słowa, np. na zakończenie nie dodają: „i nad całym światem”, poprzestając na formule wyjętej z suplikacji, czyli: „Święty Boże, Święty mocny, Święty a nieśmiertelny, zmiłuj się nad nami”. Nie powinno się również odmawiać tej modlitwy na wzór Różańca, czyli rozdzielać poszczególnych dziesiątków rozważaniami. Wszelkie zmiany, dodatki lub ujmowanie słów z treści sprawiają, że w efekcie odmawiamy już inną modlitwę, nie tę, którą podyktował Jezus.

Zatrzymajmy się jeszcze nad treścią. W Koronce prosimy też o miłosierdzie „dla nas i całego świata”. Jak należy rozumieć znaczenie tych sformułowań?

Zaimek „nas” oznacza osobę odmawiającą modlitwę oraz wszystkich, za których ona pragnie i jest obowiązana się modlić. Natomiast „cały świat” - to wszyscy ludzie żyjący na świecie i dusze w czyśćcu cierpiące. Kiedy więc wiernie odmawiamy tekst Koronki do Miłosierdzia Bożego, to zarazem spełniamy akt miłosierdzia wobec bliźnich, który jest warunkiem otrzymania miłosierdzia od Boga. Wspomniany ks. prof. I. Różycki pisze: „Ktokolwiek zmieniłby w recytacji indywidualnej liczbę mnogą na pojedynczą - „nasze grzechy” na „moje grzechy”; „miej miłosierdzie dla nas” na „miej miłosierdzie dla mnie” - działałby wbrew woli Jezusa. I to, co recytowałby, nie byłoby już Koronką do Miłosierdzia, gdyż „my” w tej formule oznacza recytującego i wszystkich tych, za których się on specjalnie modli, podczas gdy „cały świat” to są wszyscy inni, żyjący i zmarli. W ten sposób Jezus, domagając się, aby recytujący Koronkę błagał o litość „dla nas”, a nie „dla mnie”, zwalcza egoizm w modlitwie i czyni z Koronki do Miłosierdzia akt ofiarnej miłości”.

Z odmawianiem Koronki do Bożego Miłosierdzia związane są konkretne obietnice, które dał nam sam Jezus. Co możemy zyskać, wypowiadając słowa „Dla Jego bolesnej męki...”?

Z tą modlitwą Pan Jezus związał wielkie obietnice pod warunkiem właściwej praktyki nabożeństwa do Miłosierdzia Bożego, czyli w duchu ufności wobec Pana Boga (pełnienie Jego woli) i miłosierdzia względem bliźnich. Wyrazem tej ufności jest też wytrwałość w modlitwie; im większa ufność, tym większa wytrwałość w odmawianiu Koronki. Jezus powiedział do s. Faustyny, że przez tę modlitwę można wszystko uprosić, ale nigdy nie twierdził, że natychmiast i po jednorazowym jej odmówieniu, z wyjątkiem łaski dobrej śmierci. Obietnica ogólna mówi, iż można uprosić wszystko, co jest zgodne z wolą Bożą, czyli wszelkie dobrodziejstwa doczesne i łaski nadprzyrodzone, pod warunkiem, że są dla nas dobre w perspektywie wieczności. Z ufnym odmawianiem Koronki Jezus związał także obietnice szczegółowe, które dotyczą godziny śmierci. Chodzi o dwie łaski: szczęśliwej śmierci i spokojnej śmierci. Pierwsza to taka, w której - dzięki wzbudzeniu w sobie żalu doskonałego - wybieramy Boga na wieczność. Czasami może nam się wydawać, że ktoś umiera w grzechu, tymczasem w czasie śmierci otrzymuje łaskę wzbudzenia sobie aktu żalu doskonałego, a przez to odpuszczenie grzechów, zostając zbawionym. Natomiast łaska spokojnej śmierci to przechodzenie do wieczności bez lęku i przerażenia, ze świadomością spotkania z Jezusem, który jest samą Miłością. Musimy pamiętać, że w tym ostatnim momencie szatan działa ze szczególną siłą, bo to ostatnia chwila, kiedy ma okazję pozbawić nas życia z Bogiem. Dlatego tak ważna jest modlitwa przy umierających. Te łaski, o których mówił Jezus, mogą sobie uprosić nie tylko ci, którzy sami z ufnością odmawiają tę Koronkę, ale konający, przy których inni jej słowami będą się modlić. Pan Jezus daje nam zatem cudowny dar, dzięki któremu możemy sami przygotować się na najtrudniejszy moment naszego życia, ale też wspierać osoby przechodzące z tego świata do wieczności. Trzeba jednak pamiętać, iż wszelkie obietnice spełniają się, jeśli Koronkę odmawiamy z ufnością. To z niej płynie moc tej modlitwy. Wielkość łask związanych z jej odmawianiem wyrażają słowa Jezusa wypowiedziane do św. s. Faustyny: „Przez odmawianie tej Koronki zbliżasz ludzkość do Mnie” (Dz. 929). „Kapłani mają ją podawać grzesznikom jako ostatnią deskę ratunku” (por. Dz. 687).

Często w praktyce i publikacjach powtarza się opinię, że Koronkę do Miłosierdzia Bożego trzeba odmawiać o 15.00, czyli w Godzinie Miłosierdzia, bo wtedy ma ona szczególną moc. Tymczasem w „Dzienniczku” nie znalazłam takich słów.

Bo ich tam nie ma, choć niektórzy twierdzą nawet, że tak powiedział Pan Jezus. Takie myślenie wynika z nieznajomości nabożeństwa do Miłosierdzia Bożego w formach przekazanych przez s. Faustynę, „Dzienniczka”... i być może z potrzeby korzystania z gotowej formuły modlitewnej. Godzina Miłosierdzia jest osobną formą kultu Miłosierdzia Bożego, z którą Jezus związał określoną obietnicę i sposoby jej praktykowania. Nigdzie nie powiedział, że w tej godzinie trzeba odmawiać Koronkę. Oczywiście, możemy to robić o 15.00 - tak jak o każdej innej godzinie dnia i nocy - ale wtedy nie praktykujemy Godziny Miłosierdzia. Koronka nie może być modlitwą w Godzinie Miłosierdzia, gdyż zwracamy się w niej do Boga Ojca („Ojcze Przedwieczny, ofiaruję Ci...”), a modlitwa w Godzinie Miłosierdzia ma być skierowana wprost do Jezusa, gdyż jest momentem uczczenia Jego konania na krzyżu. W tym momencie, w tej godzinie, mamy rozważać mękę Chrystusa i dla jej zasług błagać o miłosierdzie dla świata, szczególnie dla grzeszników. Możemy to robić własnymi słowami, takimi, jakie dyktuje nam serce.

Dziękuję za rozmowę.

 

KORONKA W MOIM ŻYCIU

Wprawdzie nie pamiętam, kiedy pierwszy raz odmawiałem Koronkę do Bożego Miłosierdzia, ale bardzo dobrze przypominam sobie momenty, gdy usłyszałem o s. Faustynie Kowalskiej. Szukałem przewodnika, który podpowie mi, jak żyć. Moja radiowa koleżanka Mira Jankowska zaproponowała tę świętą. Zaczęliśmy robić program „Dzienniczek ucznia”. Audycja miała naprawdę uczniowski charakter, bo św. Faustyna dawała nam coraz więcej powodów do zatrzymania się i zastanowienia nad umową o dzieło, którą za sprawą chrztu św. podpisał z nami Bóg i która może być zrealizowana tylko przez nas. Audycja była dla nas dowodem, że przez „Dzienniczek” Pan Jezus wciąż mówi do ludzi. To On dyktował, jakie fragmenty wybrać do rozważań. Następnie próbowaliśmy odnieść je do codziennego życia, ludzkich spraw, jak np. obowiązek, relacje, strata itd. I okazało się, że za sprawą Jezusa Faustyna dostała do wszystkich tych rzeczy klucz. Oprócz zdania „Jam jest miłością i miłosierdziem samym”, jednym z najważniejszych komunikatów jest fakt, że ta Koronka może wyjednać bezpieczeństwo zarówno nam, jak i naszym bliskim zmarłym. Ta modlitwa jest dla mnie fantastycznym rozwinięciem myśli: „Beze Mnie nic nie możecie czynić” (J 15,5). Oczywiście możemy zrobić wiele fantastycznych rzeczy, przypisać sobie ich autorstwo, ale jestem przekonany, że jeśli coś nam w życiu wyszło i posłużyło to dobru, to sprawcą tego działania był Bóg. Ponadto w „Dzienniczku” jest wiele fragmentów przypominających o tym, że Boża miłość jest niezbywalna. Nawet jeśli upadniemy, wybierzemy najgłupiej, jak tylko można, Bóg nigdy nie przestanie nas kochać. Koronka pomaga znaleźć źródło tej miłości. Nie wierzę w to, że można być prawdziwym mężczyzną, ojcem, mężem, a nawet szefem w pracy, który godziwie wypełnia swoją rolę, czyli wspomnianą umowę o dzieło, jeśli nie zaczerpnie z tego źródła. Przypomina o tym odmawiana codziennie Koronka. Koronka to kerygmat w pigułce. Codzienne zażywanie pozytywnie wpływa na jakość naszego życia.

Rafał Porzeziński
radiowiec, autor i prowadzący program „Dwunasty krok” w TV Republika, użyczył głosu Panu Jezusowi w audiobookowym wydaniu „Dzienniczka”

 

***

W Aiquile, gdzie obecnie jestem proboszczem, kult Bożego Miłosierdzia jest bardzo żywy. Praktycznie w każdym kościele znajduje się wizerunek Jezusa Miłosiernego. W sąsiadującej z Aiquile parafii o nazwie Omereque odbywa się wielka fiesta ku czci Jezusa Miłosiernego. Początki kultu to 2000 r., wraz z przybyciem do wspólnoty kapłana z Polski - ks. Leszka Pacha. Boliwijczycy szybko pokochali obraz Jezusa Miłosiernego. Jego kult dorównał lokalnym fiestom na cześć Matki Bożej. Również Koronka do Bożego Miłosierdzia zyskuje gorących zwolenników. W Sucre, historycznej stolicy Boliwii, modlitwa ta jest bardziej popularna niż Różaniec. Powstała nawet parafia pod wezwaniem Bożego Miłosierdzia.

Trzy miesiące temu odwiedziłem sąsiednią parafię, gdzie nie ma księdza. Prowadzą ją siostry misjonarki z Peru. Po Eucharystii, którą tam sprawowałem, matka przełożona zapytała mnie: „Czy byłoby możliwe sprowadzenie z Polski obrazu Jezusa Miłosiernego z napisem Jezu, ufam Tobie? Bardzo bym chciała zawiesić ten wizerunek Chrystusa w naszym kościele naprzeciw konfesjonału, aby ludzie - odchodząc od spowiedzi - patrzyli w twarz Jezusa Miłosiernego. Bardzo bym chciała, by obraz pochodził z Polski, z ojczyzny św. s. Faustyny i św. Jana Pawła II”.

Ks. Tomasz Denicki
misjonarz w Boliwii

 

***

Koronkę do Bożego Miłosierdzia odmawiam codziennie o 15.00, a jeśli nie mogę, to o innej porze. Bywa, że odprawiam ją kilkakrotnie, gdyż to moje postanowienie dodatkowe w podjętej przeze mnie adopcji duchowej dziecka poczętego. W tej modlitwie jest ogromna siła i moc. Wierzę, że jeśli nie daj Boże, znajdę się w czyśćcu, ta Koronka mi pomoże. Miłosierdzie Boże jest bowiem dla nas taką ostatnią deską ratunku i powinniśmy się jej chwytać, aby nie utonąć.

Modlitwę tę poznałem ponad siedem lat temu przy okazji spotkania ze św. s. Faustyną. Zafascynowała mnie zarówno ona sama, jak i droga, którą przebyła, by ukazać światu potęgę Bożego Miłosierdzia. Jej dojrzewanie, przygotowywanie przez samego Chrystusa do krzewienia kultu Bożego Miłosierdzia jest dla mnie czymś niesamowitym. A Koronka podyktowana przez samego Jezusa to prezent Boga dla świata dany nam po to, by Jego miłość mogła się na nas wylewać. Znam wiele świadectw ludzi, którzy otworzyli się na działanie Bożego Miłosierdzia i nawracali się, a wtedy w ich życiu działy się niesamowite rzeczy. Koronka jest niezwykle skuteczna, ale najpierw trzeba się otworzyć na Boga, zaufać Mu, uwierzyć. A wiara czyni cuda.

Radosław Pazura, aktor

Echo class=autor 37/2015

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama