Miłosierdzie Boże jest jak powietrze - to dzięki niemu możemy odetchnąć duchowo, przyjmując Boże przebaczenie i wchodząc w sferę Bożej miłości
Z s. M. Elżbietą Siepak, rzecznikiem prasowym Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach, rozmawia Jolanta Krasnowska-Dyńka.
Czym dla Siostry jest Boże miłosierdzie?
Wszystkim. Dzięki niemu żyję w porządku natury i łaski, dzięki niemu oddycham. Miłosierdzie jest jak powietrze, czego nie uświadamiamy sobie na co dzień. A przecież kiedy go nie ma, umieramy.
Jak najkrócej ująć istotę orędzia Bożego miłosierdzia? „Jezu, ufam Tobie!”, czyli...
Czyli zawierzam Ci swoje życie, wiem, że masz dla mnie najlepszy plan, bo wszystko wiesz i kochasz miłością nieskończoną... Dlatego Ci ufam, czyli pełnię Twoją wolę.
A jak właściwie pojmować Boże miłosierdzie, by nie mylić Go z pobłażliwością?
Każdy człowiek wezwany jest do odkrycia właściwego znaczenia słowa miłosierdzie, gdyż w przestrzeni publicznej spotykamy wiele zafałszowanych pojęć, które bezwiednie sobie przyswajamy. Często mylimy miłosierdzie np. z uczuciem, zaprzeczeniem sprawiedliwości, wspomnianą pobłażliwością czy litością. Tymczasem od tego, jak je pojmujemy, zależy jakość naszego życia, świadczonego innym ludziom dobra. Dlatego potrzebna jest osobista refleksja, odkrywanie piękna i bogactwa chrześcijańskiego miłosierdzia. Wielu ludziom to słowo źle kojarzy się, ma pejoratywne znaczenie, a dzieje się tak wtedy, gdy mamy zafałszowane pojęcia miłosierdzia. Bardzo dobrze ukazuje to książka ks. prof. Józefa Tischnera „Drogi i bezdroża miłosierdzia”, której bohaterami są: Robespierre, Nietzsche i św. s. Faustyna. Wszyscy używają słowa miłosierdzie, lecz w innym znaczeniu. Dla Robespierre'a miłosierdzie to zabranie na drodze rewolucji dóbr bogatym, a danie biednym. Z kolei Nietzsche utożsamia ze słabością człowieka, którą odrzuca jako hamulec rozwoju ludzi. Prawdziwe i autentyczne pojęcie miłosierdzia ma spośród tych osób tylko św. s. Faustyna. Źródłem dla okrywania właściwie pojętego chrześcijańskiego miłosierdzia jest Biblia i nauczanie Kościoła. U św. s. Faustyny i św. Jana Pawła II jest ono ściśle związane z miłosierdziem Bożym, w którym nasze miłosierdzie ma wzór, motywację i źródło, gdyż wszelkie dobro pochodzi od Boga. Jan Paweł II zdawał sobie sprawę z tego, jak ważne jest właściwie rozumienie miłosierdzia. Jeśli sprowadzimy je do zaprzeczenia sprawiedliwości, wówczas stanie się ono pobłażliwością wobec zła. Ludzie często myślą, że miłosierdzie Boże jest wielkie, dlatego mogę robić wszystko. Należy jednak pamiętać, że dwa spośród grzechów przeciwko Duchowi Świętemu, które nie będą odpuszczone ani w tym, ani w przyszłym życiu, są związane z fałszywym pojęciem Bożego miłosierdzia.
Co to za grzechy?
Rozpacz i zuchwałość. Człowiek w rozpaczy mówi: „dla mnie nie ma już ratunku”, a zatem odmawia Bogu miłosierdzia. Natomiast ten, który żyje zuchwale, twierdzi: „mogę robić wszystko, bo Bóg jest miłosierny i wszystko mi wybaczy”. Te grzechy nie będą odpuszczone nie dlatego, że Bóg nie ma takiej mocy, ale dlatego, że człowiek nie jest w stanie o to poprosić, gdyż ma zatwardziałe serce. Te kwestie znajdziemy w Katechizmie Kościoła Katolickiego i być może trzeba do nich wrócić. Zresztą nieustannie potrzebujemy refleksji nad tajemnicą Bożego miłosierdzia i nad miłosierdziem ludzkim. Od tego, jak je rozumiemy, zależy to, jak żyjemy. W Bogu miłosierdzie harmonijnie łączy się ze sprawiedliwością. On jest nieskończenie miłosierny i nieskończenie sprawiedliwy. Nie jest pobłażliwy wobec zła, o czym najpełniej świadczy Chrystusowy krzyż.
Siostro, a czym jest Boża sprawiedliwość? Jak rozumieć koło ratunkowe, które zostało nam rzucone z nieba, a o którym pisała św. s. Faustyna?
Często chcemy Boga mierzyć swoją miarą. Tymczasem to my mamy równać do Niego, a nie On do nas. By zrozumieć, czym są sprawiedliwość i Boże miłosierdzie, wystarczy kontemplować Jezusa ukrzyżowanego. Na krzyżu tajemnica ta osiąga swój szczyt i w sprawiedliwości, i w miłosierdziu. Sprawiedliwość wypełnia się w Jezusie, On przyjmuje nasze grzechy, bierze je na siebie, bo my nie jesteśmy w stanie zadośćuczynić Bogu za zło, które popełniliśmy. Może to uczynić tylko Syn Boży. Jezus na krzyżu przekracza miarę sprawiedliwości i rozlewa miłosierdzie. Umiera bowiem za wszystkich, także za swoich oprawców. Nikogo z liczby zbawionych nie wyłącza. A Bożego miłosierdzia potrzebuje każdy: sprawiedliwy i grzesznik, jak powiedział Jezus do św. s. Faustyny. Mamy problem z pojęciem sprawiedliwości i miłosierdzia, właśnie dlatego, jak wspomniałam wcześniej, że naszą ludzką miarę przykładamy do Pana Boga. Tymczasem powinniśmy robić odwrotnie. Uczyć się od Niego, czym jest sprawiedliwość i miłosierdzie, jaka jest relacja miedzy nimi. Warto jednak pamiętać, że miłosierdzie nigdy nie przekreśla sprawiedliwości, ale ją przekracza, bo sprawiedliwość jest podstawową miarą miłości.
Jak my, współcześni ludzie, możemy głosić miłosierdzie Boże?
Najczęściej kojarzymy miłosierdzie z pomaganiem słabszym, np. chorym, głodnym, ubogim itd. To wszystko prawda, ale Jezus powiedział do św. s. Faustyny, że miłosierdzie wobec ducha jest większe. Dlaczego? Bo dotyczy wieczności. Największym miłosierdziem, jakie może zaistnieć na ziemi, to dać Boga drugiemu człowiekowi. Tak czyni Maryja, kiedy rodzi Jezusa. Daje nam Boga. Jak my możemy to robić? W zwyczajnych okolicznościach życia. Nie potrzebujemy do tego ambony, mikrofonu czy kamery telewizyjnej. Wystarczy, że dostrzegamy bliźniego i w sposób bezinteresowny oraz z miłości do Jezusa świadczymy mu dobro przez czyn, słowo czy modlitwę. To właśnie jest chrześcijańskie miłosierdzie, które ma wartość wieczną. Deponujemy je bowiem w banku niebieskim, w którym ani mól, ani rdza go nie zniszczy. Miłosierdzie jest czymś, w co może bogacić się każdy człowiek, bez względu na to, czy opływa w dobra materialne, ma stanowisko, pozycję społeczną, jest chory. Świadcząc dobro, sami również zyskujemy. Osoby w jakiejkolwiek potrzebie są dla nas bogactwem, ponieważ wyzwalają nas z egoizmu i pychy, jakby wciągają w świadczenie miłosierdzia, gdyż wołają sobą o to, by im pomóc. Zwracał na to uwagę Jan Paweł II, kiedy mówił, że miłosierdzie jest dopiero wtedy, kiedy zachodzi relacja dwustronna. Pamiętam pewną kobietę, która żyła w małym miasteczku i należała do Stowarzyszenia Apostołów Bożego Miłosierdzia „Faustinum”. Po jednym ze spotkań podeszła do mnie, mówiąc: „Proszę siostry, chciałam się upewnić w pewnej kwestii. Pomagam różnym ludziom: biednym, żyjącym z dala od Kościoła, uzależnionym... i czasami słyszę, że nie należy ich wspierać. A ja myślę, że bylibyśmy bardzo biedni, gdyby ich nie było”. Ta kobieta nie studiowała teologii, nie czytała encykliki „Dives in misericordia”, ale wiedziała, na czym polega miłosierdzie. Wiedziała, że ludzie potrzebujący są dla nas darem, dzięki nim wzrastamy. Świadcząc im dobro, sami je od nich otrzymujemy. Skąd to wiedziała? Jest taki kanał, przez który człowiek nabywa wiedzę. To miłość. Przez jej świadczenie zdobywamy wiedzę o Bogu, drugim człowieku, o nas samych.
W poprzednich latach Łagiewniki w Niedzielę Miłosierdzia pękały w szwach od pielgrzymów i turystów. Z powodu pandemii stanie się inaczej. Jak Święto Bożego Miłosierdzia będzie obchodzone w tym roku?
W 2021 r. obchodzimy nie tylko 90 rocznicę objawienia obrazu Jezusa Miłosiernego, ale też 90 rocznicę objawienia święta Miłosierdzia Bożego, a także 40 rocznicę pierwszego wydania „Dzienniczka” św. s. Faustyny. Niestety, w tym roku - podobnie jak w zeszłym - pielgrzymów zabraknie. Dla wielu to ogromny ból, że tego dnia nie mogą być w Łagiewnikach. Z myślą o nich, ale też o wszystkich w czasie pandemii w TVP1 transmitowane będą Msze św.: o 7.00, a o 10.00 suma z udziałem metropolity krakowskiego abp. Marka Jędraszewskiego, podczas której poświęcone zostaną dzwony nadziei dla dwóch wysp Oceanii: Samoa i Tonga. Dzięki telewizyjnym przekazom będzie można także uczestniczyć w Godzinie Miłosierdzia (15.00) i adoracji Jezusa z Koronką do Miłosierdzia Bożego. Zachęcam do obchodzenia Niedzieli Bożego Miłosierdzia wszędzie tam, gdzie jesteśmy. W każdym miejscu bowiem możemy czcić Boże Miłosierdzie i korzystać z łask, jakie Jezus przywiązał do tego święta. To wyjątkowy dzień, w którym możemy prosić Boga o wszystko, co jest zgodne z Jego wolą. Byle robić to z ufnością, czyli starać się o postawę pełnienia woli Bożej w naszym życiu i, oczywiście, ufną modlitwę łączyć z aktami miłosierdzia. To podstawa kultu Bożego Miłosierdzia. Także obchodzenia tego święta. A radością Boga jest dawać bardzo wiele, bo taka właśnie jest miłość.
Dziękuję za rozmowę.
Echo Katolickie 14/2021
Echo Katolickie 14/2020
opr. mg/mg