Jest jedną z największych mistyczek XX wieku. Poznajcie Marię Concepción Cabrerę Arias de Armidę, matkę, żonę, wdowę i babkę.
Jest jedną z największych mistyczek XX wieku. Jej dorobek porównywany jest z dziełami takich wybitnych postaci Kościoła jak św. Tomasz z Akwinu czy Teresa z Lisieux. Najważniejszą modlitwą Conchity było zawołanie: „Jezu, jeżeli Ty chcesz, ja też chcę”, która okazała się potężną modlitwą wstawienniczą. Poznajcie Marię Concepción Cabrerę Arias de Armidę, matkę, żonę, wdowę i babkę.
Kościół zawsze – także w naszych czasach, po prostu we wszystkich epokach – może się radować niezwykłą różnorodnością apostołów, doktorów, mistrzów duchowych, kobiecych i męskich wzorców świętości. Dziś ludzie świeccy są w szczególny sposób powołani do świadczenia przed całym światem o świętości. Czy Bóg nie podaje nam właśnie jako wzór tej matki dziewięciorga dzieci? Conchita przeszła przez życie z prostotą i radością, otoczona bliskimi osobami, w pełni oddana Bogu w tajemnicy swej duszy zamieszkanej przez Ducha Świętego. Promieniując szeroko swym apostolskim żarem, stworzyła nowy typ świętości, dostępny dla wszystkich.
Conchita to córa Meksyku. Myśląc o niej, widzimy oczami wyobraźni, jak z rozwianymi włosami przemierza konno meksykańskie równiny, tę ziemię przemocy i kontrastów: „ziemię wulkanów”, a zarazem ziemię „prawdziwego krzyża”; Meksyk to kraj związany z krzyżem i Matką Bożą z Guadalupe. Ludzie, którzy znali mistyczkę nasuwa się we wspomnieniach jedno charakteryzujące ją słowo: „prostota”. Conchitę cechowała ewangeliczna prostota. ZOBACZ BIOGRAFIĘ BŁ. CONCHITY
Żeby zrozumieć wyjątkowość Conchity, nie trzeba się uciekać do żadnych nadzwyczajnych zjawisk: była święta w swej codzienności. Prawdziwe życie świętych jest „ukryte z Chrystusem w Bogu” (Kol 3, 3). Jego skutki można dostrzec w zewnętrznym zachowaniu i to ono właśnie objawia nam często prawdziwy sekret tych osób.
Klucz do poznania Conchity znajdujemy w jej dzienniku. Conchita sama opowiada w nim o swym środowisku rodzinnym, o łaskach otrzymywanych od wczesnego dzieciństwa i nadzwyczajnych darach, o tragicznej śmierci brata Manuela, stanowiącej prawdziwy punkt zwrotny ku nowemu życiu zorientowanemu całkowicie na Boga, o tym, jak od pierwszych dni małżeństwa Chrystus wziął ją całą w posiadanie, o nieustającym wzrastaniu ku doskonałości pośród najbardziej prozaicznych wydarzeń domowych. W tym gąszczu codziennych spraw jej życia, nieróżniącego się z pozoru od egzystencji innych kobiet, Bóg przygotowywał Kościołowi i światu wielką świętą.
Pomiędzy codziennym życiem i obowiązkami, w jej sercu Bóg przeprowadzał prawdziwą rewolucję. Conchita dostąpiła szczególnej łaski – mistycznych zaręczyn z Chrystusem. Teologowie nie przestają się dziwić, rozważając niezwykły przypadek kobiety w pełni zaangażowanej w życie małżeńskie i macierzyństwo, którą Pan wyniósł do najwyższych mistycznych stanów. Bóg jest panem swoich darów.
Najpotężniejszym wezwaniem modlitewnym Conchity, było kilka bardzo prostych słów, które stanowią dowód bezwzględnego oddania się Chrystusowi: Jezu, jeżeli Ty chcesz, ja też chcę. Conchita przeżywała wiele trudnych i bolesnych momentów w swoim życiu. Wcześnie owdowiała, straciła kilkoro swoich dzieci. Przeżywa momenty duchowej ciemności i rozpaczy. Jej serce jednak pozostało niezłomne.
Napisze w swoim niezwykłym dzienniku: „trzy lata temu zmarł mój mąż, a dzieciom zabrakło ziemskiego ojca. Cóż za smutne wspomnienie! Bądź wola Twoja, Panie, jako w niebie, tak i na ziemi. Dzieci poszły na grób, ja nie byłam w stanie z powodu chorej stopy. Moje serce ciągle walczy. Moje łzy oblewają chleb, który jem, naprawdę, dosłownie: kapią na posadzkę, na krucyfiks. O mój Jezu, co tylko Ty chcesz, ja też chcę! Czuję się straszliwie samotna… Matko mej duszy, zlituj się nade mną! (DD 20, 17 września 1904)”.
To krótkie wezwanie, które towarzyszyło Conchicie, stanowiło akt bezwzględnego połączenia jej woli z wolą Boga. Bo jeżeli Jezus pragnął dla niej czegoś, jak ona mogła mu tego odmówić? Gotowa na wszystko, co tylko podaruje jej Bóg, przyjmowała nie tylko radosne momenty w swoim życiu, ale także te pełne bólu i cierpienia. A tych drugich nie brakowało w życiu Conchity, podobnie zresztą jak w życiu wielu z nas.
Na zewnątrz Conchita nie wyróżniała się niczym, co by budziło podziw. Jej egzystencja nie różniła się od życia innych kobiet. Bóg szlifował ją, by stała się wzorem dla kobiet współczesnych, które żyją w rodzinie, w określonym środowisku pracy i pośród codziennych zajęć z ewangeliczną prostotą, wierne swym obowiązkom, wspaniałomyślne, często heroiczne, choć same tego nieświadome.
Artykuł jest materiałem sponsorowanym.
Powyższy tekst powstał w oparciu o książkę „Bł. Conchita. Dziennik duchowy żony i matki” autorstwa Marie-Michel Philipon OP, Wyd. Esprit 2020