Fragmenty książki "Kościół światłem świata"
ISBN: 83-7318-331-0
wyd.: WAM 2006
Kardynał Ratzinger jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary pisał, że współczesny kryzys moralności, jest ściśle związany z tematem kobiety i jej roli.
Zatrata poczucia sacrum — świętości, natury jako daru dla człowieka, zatrata świadomości, że prawa Boże są niezmienne i ich lekceważenie przynosi szkody i różne fatalne pęknięcia.
Korzeniem kryzysu moralności jest oddzielenie seksu od prokreacji. Płeć człowieka przy takim ujęciu przestaje pełnić cechę charakteryzującą osobę ludzką, albowiem całość jej istnienia i działania redukuje się do funkcji konsumenta. Istnieją próby zniszczenia nawet samej natury, np. zmiana płci, która jest zabiegiem zewnętrznym, nie zmienia wewnętrznej konstytucji człowieka — staje się fikcją. Równie nieracjonalna jest walka z rzekomą nierównością natury, czyli Bożym darem płci.
„To kobietę najbardziej dotkną skutki chaosu wywołanego powierzchownością kultury będącej owocem myśli i ideologii maskulinistycznych, które łudzą kobietę hasłami wyzwolenia, a w rzeczywistości dokonają głębokiego spustoszenia w jej psychice”. Dążenia radykalnego feminizmu, które zmierzają do całkowitego zrównania mężczyzny i kobiety, wydają się być z pozoru szlachetne, niby rozsądne. Nietykalna równość między kobietą a mężczyzną wymaga rozróżnienia płci.
Sięgnijmy po myśl i zamysł Boży zawarty w Objawieniu Bożym.
Od samego początku Słowo Boże mówi o równości mężczyzny i kobiety. Została stworzona podobnie jak mężczyzna „na obraz Boży” (Rdz 1, 27). Płeć stanowi istotną cechę ludzkiej natury. Mówi Pan: „Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam; uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc” (Rdz 2, 18). Kobieta przez samo istnienie pozwala mężczyźnie stać się rzeczywiście mężczyzną poprzez duchową więź i przez dar — ofiarę z siebie samej. Swoją obecnością przypomina obecność zbawczą Boga.
Dla pierwszego człowieka jest nie tyle partnerką seksualną, ile towarzyszką życia, z którą może rozmawiać, siostrą, z którą żyje we wspólnocie, która jest mu z zasady równa. Już samym swoim istnieniem niesie wartości. Ich inny język poznawania ma przyczynić się do odkrywania wzajemnej niepowtarzalności kobiety i mężczyzny. Równość pierwszych ludzi niszczy grzech pierworodny. Dlatego odtąd kobieta podlega mężowi (por. Rdz 3, 1-20).
Warto może przytoczyć dwa teksty z Księgi Rodzaju: Słowa Adama: „Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała!” (Rdz 2, 22). „Otrzymałam mężczyznę od Pana” (por. Rdz 4, l) — mówi Ewa. Odrębni i inni, są darem Pana Boga dla siebie. Ludzkiej płodności Bóg nadaje Boski wymiar — nie jest to tylko przekaz życia, zaludnianie ziemi, ale to stawanie się ojcem i matką. Jedno przez drugie staje się obrazem Boga.
Ewolucja roli kobiety w Piśmie św. wskazuje na proces rozwoju Objawienia. Objawienie Boże przyszło w określonym czasie kultury. Na los i rolę kobiety w Izraelu oddziaływały wpływy obyczajowe starożytnego Bliskiego Wschodu. W Babilonii i Asyrii kobieta była niewolnicą męża, który mógł ją sprzedać, wypożyczyć, okaleczyć lub zabić.
Prawo izraelskie w jakiś sposób także dyskryminuje kobietę. Izraelitka pozostaje pod władzą męża, ojca lub dorosłego syna. Małżeństwo jest nie tyle kontraktem handlowym, ile zrzeczeniem się władzy nad kobietą. Córka była mniej pożądana w rodzinie niż syn. Ojciec mógł ją sprzedać za długi (por. Wj 21, 7). Nawet o ważności przysięgi kobiety decydował mąż. Dyskryminowane były zwłaszcza kobiety — wdowy,
Kobieta nie była jednak pozbawiona w Izraelu godności. Jej największym tytułem do chwały było macierzyństwo. Zapewniało jej miłość męża, szacunek społeczności i szczęśliwą starość. Na kobiecie ciążyła powszechna na Wschodzie poligamia. Księga Powtórzonego Prawa dopuszcza możliwość rozwodu: „Jeśli mężczyzna poślubi kobietę i zostanie jej mężem, lecz ona nie pozyska jego życzliwości, gdyż znalazł w niej coś odrażającego, napisze jej list rozwodowy” (Pwt 24, 1). Ten przepis różnie interpretowano. Po niewoli babilońskiej stosowano rozwód po 10 latach bezdzietnego pożycia, z powodu długotrwałej choroby czy rozpusty. Powodem do rozwodu mogłoby być nawet przesolenie posiłku. O rozwodzie decydował mężczyzna. Jedno utrudniało taką decyzję: kobieta nie mogła nigdy powrócić do pierwszego męża (por. Pwt 24, 4).
Dzisiaj w judaizmie rola kobiety jest nieco inna, Nie jest w pogardzie, chociaż nie stoi na równi z mężczyzną. Kobieta z natury jest bardziej skłonna do kontaktu z Bogiem. Mężczyzna mniej, dlatego ma specjalne przypomnienia: w określonych porach dnia ma odmówić przepisane modlitwy. Kobiecie powierza się wychowanie dzieci, przekaz tradycji, zapalanie świec podczas uroczystości sabatowych i świąt. Znamienny jest szacunek dla natury, dla równowagi zachodzącej między mężczyzną a kobietą. Jest to istotny element mistyki żydowskiej, która przyjmuje, że wszystko spoczywa na równowadze.
Prawdziwe miejsce kobiety zostanie ukazane dopiero z przyjściem Chrystusa. Dopiero Jezus uświęci prawdziwie godność kobiety. Dokonało się ono w dzień zwiastowania. Bóg zechciał narodzić się z Niewiasty (por. Ga 4, 4), Matki Dziewicy. Bóg objawia w Maryi i uświęca pragnienie dziewictwa, dotychczas odrzucane.
Na podstawie tej nowej wartości w kobiecie św. Paweł opracował całą teologię kobiety. „Nie ma już Żyda ani Greka, nie ma niewolnika ani wolnego, nie ma mężczyzny ani kobiety. Wszyscy bowiem stanowicie jedność w Chrystusie Jezusie” (Ga 3, 28). Nowy Testament mocno podkreśla tę równość kobiety i mężczyzny w Jezusie. Jest to nie tylko wynik natury — owa równość to dar Jezusowego pojednania.
Chrystus zdecydowanie odrzucił rozwód, prawo mężczyzny do odesłania żony. „Kto oddaliłby swoją żonę i poślubił inną, cudzołoży wobec niej. I jeśli ona odejdzie od swojego męża i poślubi innego, cudzołoży” (Mk 10, 11-12). Jezus broni kobiety, nawet cudzołożne. W życiu społecznym usuwa zwyczaje i łamie ówczesne bariery poniżające kobietę. Dlatego rozmawia przy studni z Samarytanką. Pozwoli pokutującej jawnogrzesznicy przyjść do niego na uczcie i pochwali jej czyn posługi. Szymonowi natomiast wytknie, że zaniedbał obowiązków gospodarza wobec Niego: nie dał wody do umycia nóg, nie przekazał pocałunku powitania, nie namaścił Jego głowy oliwą (por. Łk 7, 36-50). W nauczaniu Jezus często bierze kobietę jako przykład, ilustrację prawdy w przypowieści.
Chrystus nie powołał tylko kobiety do kapłaństwa. One będą chodzić z Nim, z uczniami, pomagać Kościołowi, mają prawo do modlitwy, prorokowania, posług. Jednakże kapłaństwo zarezerwował Jezus wyłącznie dla mężczyzn. Na Ostatniej Wieczerzy zebrał tylko Dwunastu. Św. Marek podaje: „Kiedy nastał wieczór, przyszedł z Dwunastoma” (Mk 14, 17). W tradycji izraelskiej udział w tej wieczerzy brała cała rodzina, dzieci i kobiety. Tutaj Jezus czyni inaczej. Chciał przekazać uczniom swoją wolę. Po zmartwychwstaniu władzę odpuszczania grzechów przekazuje tylko apostołom. „Potem jedenastu uczniów udało się do Galilei na górę, którą Jezus im wskazał... Wtedy Jezus zbliżył się i oznajmił im: Została Mi dana wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i czyńcie uczniów wśród wszystkich narodów, chrzcząc ich w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie ich zachowywać wszystko, co wam nakazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni aż do końca świata” (Mt 28, 16. 18-20). Tylko uczniom powierzył Pan najwyższą odpowiedzialność za ewangelizację. Na wstępie Dziejów Apostolskich czytamy ostatnie wskazania Jezusa dane uczniom: „....gdy Duch Święty zstąpi na was, weźmiecie Jego moc i będziecie Moimi świadkami w Jeruzalem i w całej Judei, w Samarii i aż po krańce ziemi” (Dz l, 8). Wreszcie w Ewangeliach nie ma zapisu, w którym Jezus zwróciłby się do kobiety tak, jak do uczniów: „Pójdź za Mną”. Udzielając kapłaństwa mężczyznom Jezus przez to nie poniża kobiet. Nie można kapłaństwa traktować jako formy wyższości mężczyzn. Inną misję zlecił Jezus mężczyznom, a inną kobietom. W myśli Jezusa — misja pasterska jest służbą. Ten, który chce mi służyć, niech się stanie małym. „Wiecie, że władcy narodów panują nad nimi, a przywódcy dają im odczuć swoją władzę. Nie tak będzie wśród was, lecz kto chciałby stać się między wami wielki, będzie waszym sługą, a kto chciałby być między wami pierwszy, będzie waszym niewolnikiem. Tak jak Syn Człowieczy, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i oddać swoje życie jako okup za wielu” (Mt 20, 25-28).
Czasem źle myślimy, jakoby Chrystus był tylko człowiekiem i to ograniczonym swoją epoką, niezdolny myśleć np. wiekiem XX. Tymczasem Jezus nie wybrał do kapłaństwa kobiety, bo tak chciał, taka była Jego wola, podobnie, jak powołanie daje temu, komu zechce dać.
ONZ proklamował rok 1975 Międzynarodowym Rokiem Kobiety. Z tej okazji Ojciec św. Paweł VI powiedział: „Jakkolwiek kobiety nie zostają powołane do grona Dwunastu, a więc do kapłaństwa sakramentalnego, to zostają jednak wezwane, by towarzyszyły Chrystusowi, jako uczennice i współpracowniczki... Nie możemy zmienić zachowania Pana naszego ani Jego wezwania do kobiet”.
Popatrzmy na stwierdzenia św. Pawła. Apostoł kobiecie nie pozwala nauczać w Kościele. „Tak jak we wszystkich zgromadzeniach świętych, kobiety niech w czasie zgromadzeń milczą. Nie pozwala się bowiem im mówić, ale niech będą podporządkowane, jak nakazuje to również Prawo. A jeśli chcą się czegoś nauczyć, niech w domu pytają swoich mężów. Nie wypada przecież kobiecie przemawiać na zgromadzeniu” (1 Kor 14, 34-35). Pawłowe określenia są stwierdzeniami dyscyplinarnymi i trzeba je interpretować w duchu ówczesnej epoki. Kobiety jednak od początku uczestniczą w misji ewangelizacyjnej Kościoła. Kobieta samarytańska mówi swoim, że spotkała Mesjasza (por. J 4, 1-42). Jezus żądał wiary od Marty przy grobie Łazarza (por. J 11, 17-27). Posyła kobiety po zmartwychwstaniu do uczniów (Mt 28, 1-10). Inną misję zlecił Pan mężczyznom, a inną kobietom. To są dwa ludzkie wzory: męski i żeński, nie muszą siebie kopiować.
W jakiś szczególny sposób objawia się w całym Nowym Testamencie i w życiu Kościoła duchowa misja Maryi Panny. Niewiasty towarzyszą apostołom w ich codziennym życiu. W ewangelizacji uczestniczą wdowy, diakonisy lub proste kobiety. Wiele z nich umieszcza św. Paweł miedzy swoimi współpracownikami (por. Dz 16, 14 n.; Rz l6, l n.; Flp 4, 2). Od samego początku Kościoła czcimy święte kobiety — męczennice i dziewice. Gdy chodzi o życie duchowe, Ojcowie Kościoła pierwszych wieków stawiają na równi życie duchowe tak mężczyzn jak kobiet. Owszem kobiety często stoją wyżej.
A współcześnie? Wiele miejsca zajmuje tzw. „kwestia kobieca” w wypowiedziach Jana XXIII, w dokumentach Soboru Watykańskiego II i następnych papieży. „Skoro zaś w naszych czasach kobiety biorą coraz żywszy udział w całym życiu społecznym, jest sprawą wielkiej wagi ich większe uczestnictwo także na różnych polach apostolskiej działalności Kościoła”.
Dla Kościoła język natury (czyli dwie płcie różne, ale wzajemnie się dopełniające) jest językiem moralności. Mężczyzna i kobieta są powołani do wypełnienia różnych zadań, na równi godnych, na równi wiecznych, ale różnych. Kościół jest przeciw pokusom przekształcenia człowieka i jego przeznaczenia według ludzkich projektów. Kościół jest przeciw pozbawieniu człowieka jego indywidualności, a więc i godności. Dlatego pyta dziś, czy tzw. wyzwolenie kobiety przyniesie jej wzrost radości, szczęścia, większą równowagę, życie pełniejsze, bogatsze od tego porzuconego i uznanego za przeżytek. Odrzuca się dzisiaj macierzyństwo i dziewictwo — zostaje wtedy pusty człowiek, kobieta płaci wysoką cenę. Mężczyzna bowiem może stworzyć sobie środek zaradczy na kryzys, oddając się np. pracy, aktywności. A gdy właściwa rola kobiety (wynikająca z biologii) zostanie zanegowana, a nawet ośmieszona, kiedy jej wspaniała zdolność obdarzania miłością, pociechą, ciepłem, solidarnością, zostanie zastąpiona mentalnością ekonomiczną, związkowo-zawodową — czy ona potrafi się w tym odnaleźć?
W Kościele żyje misterium macierzyństwa, bezinteresowności, kontemplacji — piękna. Kobieta jest nosicielką tych wartości. To praktyczna świętość. Jej żądanie to nie tylko macierzyństwo. Kobieta kocha i chce być kochana. Bez tego nic ją nie cieszy, np. nie wystarczą jej sukcesy w pracy zawodowej. To jej dzisiejsza tragedia.
Potrzebne jest przygotowanie dziewcząt do swojej roli. Są bowiem zbyt bierne i zależne od rodziców w swoich decyzjach. Odrabiają to nieraz w małżeństwie, ale nie umieją do końca pojąć kim i czym jest w ich życiu mąż. Często nie potrafią pomóc mu stać się dobrym, brakuje im inicjatywy. Większość kobiet stawia miłość do dzieci ponad miłość do męża. A miłość do męża ma być ponad miłością do dzieci, rodziców, teściów. Dzieci tylko na tym zyskają. Miłość do męża jest trudna, wymaga pracy, do dzieci — jest naturalna. Dzieci ma się na chwilę, a z mężem kobieta spędza całe dorosłe życie. Jakże często kobieta boi się zostać z mężem sama, bo zabrakło więzi psychicznych i duchowych, zabrakło przyjaźni. To obcy człowiek. Zajmuje się wtedy czymś innym: pracą, rybkami, wódką, inną kobietą.
Kobieta ma wydobyć z męża ojcostwo. To ona uczy go odpowiedzialności, miłości czułej i miłosiernej. Ona ma go wychować, by stał się ojcem. Kobiety często nie widzą swej duchowej misji wobec mężów. Miłość, to zdolność wydobywania dobra z drugiego człowieka. To rola i zadanie kobiety.
Jej pierwszą powinnością jest dopomóc mężczyźnie odnaleźć Boga. Bóg po to ją stworzył, by przełamała duchową samotność mężczyzny. Ona ma mu pomoc odczuć, że Bóg go kocha. Że Bóg siebie daje człowiekowi. Kobieta najlepiej sobą ukazuje Pana Boga w tym dawaniu, obdarowywaniu. Kobieta to żywy świadek Boga, Jego miłości. Ona ma pobudzać wzrost tej miłości w sercu mężczyzny i dzieci. Ona oddaje się Bogu całkowicie, we wszystkich wymiarach. Mężczyzna szuka często jednego wymiaru. Droga kobiety jest trudna — wąska i często krzyżowa.
A kobiety niezamężne? Istnieje najwyższa forma życia chrześcijańskiego — życie konsekrowane Bogu. Tu także kobieta czuje się kochana przez Boga i Jego kocha. Ma jaśniejsze, bardziej czyste motywacje od mężczyzny. Silnie pragnie miłości, dlatego swoim przykładem uczy adoracji, czci, nawet przez to, że bielizna kościelna, ołtarzowa jest czysta.
Jest jeszcze kwestia wdów, kobiet samotnych, schorowanych. Muszą odnaleźć się, włączyć w życie Kościoła, czuć się potrzebne.
Nasze zadanie dzisiaj to usuwać uprzedzenia oraz rozwijać szacunek dla wartości niesionych przez kobiety. „Kościół składa dzięki za wszystkie przejawy kobiecego „geniuszu” w ciągu dziejów, pośród wszystkich ludów i narodów; składa dzięki za wszystkie charyzmaty, jakie Duch Święty udziela niewiastom w historii Ludu Bożego, za wszystkie zwycięstwa, jakie zawdzięcza ich wierze, nadziei i miłości: składa dzięki za wszystkie owoce kobiecej świętości”.
opr. aw/aw