Fragmenty książki "Kościół światłem świata"
ISBN: 83-7318-331-0
wyd.: WAM 2006
Opis stworzenia świata kończy się wydarzeniem, które stanowi podstawę instytucji małżeństwa. Bóg mówi: „Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam, uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc” (Rdz 2, 18). Pośród całego stworzenia pierwszy człowiek nie odnajduje odpowiedniej dla siebie pomocy. Kiedy Bóg stworzył Ewę, Księga Rodzaju powie ustami mężczyzny: „Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała! Ta będzie się zwała niewiastą, bo ta z mężczyzny została wzięta”. Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem” (Rdz 2, 23-24).
Doświadczeniem pierwszych wieków było małżeństwo monogamiczne: jeden mąż i jedna żona. Poligamia przychodzi trochę później, z barbarzyńcą Lamekiem, o którym powie Księga Rodzaju, że wziął sobie drugą żonę. A jeszcze więcej o nim dopowie, że był człowiekiem, który wprowadził skrajne prawo zemsty, gdzie za drobiazg płaci się śmiercią. Prawo Lameka było najokrutniejsze, o zemście mówiło, że trzeba mścić się 77 razy (por. Rdz 19-24), czyli bez ograniczeń. Odpowiedzią Chrystusa, jest przebaczenie (por. Mt 18, 21-22). Po niewoli babilońskiej mędrcy upodabniają kontrakt małżeński do przymierza, zawartego między Bogiem a Izraelem (por. Ml 2, 14). Prorocy będą kształtować instytucje małżeństwa przypominając, że ma być to jeden mąż i jedna żona. W Księdze Malachiasza, potem u Ezechiela spotykamy surowe napomnienia i potępienie kobiety cudzołożnej czy cudzołożnego męża (por. Ez 18, 6).
Jezus potwierdzi jedność małżeństwa i każe nam wrócić do pierwszej myśli Boga, podkreśli jedność i nierozerwalność małżeństwa (por. Mt 19, 1-9). Wcześniej zasadniczą podstawą do oddalenia żony było cudzołóstwo. Separacja, oddalenie żony zostało potem zinterpretowane w Izraelu bardzo liberalnie. Mężczyzna dla nawet błahej sprawy mógł żonę odesłać, bo się mu przestała podobać, bo przypaliła zupę. Tak człowiek zaczął mylnie interpretować prawo Boga. Dla chrześcijanina, z ustanowienia Chrystusa, oczyszczone małżeństwo, przywrócone do pierwotnej myśli Bożej otrzymuje znaczenie religijne w Królestwie Bożym. Można ten 19 rozdział Ewangelii Mateuszowej porównać z kazaniem na Górze. Chrystus przyszedł, aby prawo Boże podać w jego duchowym wymiarze, tak jak Bóg zamierzył. Jezus związek małżeński uczynił sakramentem. Małżeństwo — powie św. Paweł — „Wielka jest to tajemnica, a ja odnoszę ją do Chrystusa i Kościoła” (Ef 5, 32). Chrystus na mocy ofiary stał się Oblubieńcem Kościoła. Małżeństwo będzie ciągle służyć jako porównanie, by wyrazić, jak Chrystus umiłował Kościół.
Istotą małżeństwa jest umowa, zgoda. Dziś także zawarcie małżeństw w Izraelu odbywa się wobec rabina. Dzisiaj przed bożnicą jest małe podwórze święte i na tym podwórzu na środku jest podwyższony kamień —mozaika dwunastu pokoleń Izraela. Rabin przyjmuje tutaj umowę między młodymi. Małżeństwo w Izraelu nie jest sakramentem, ale jest związkiem nierozerwalnym. Sakramentem jest tylko w chrześcijaństwie.
„Małżeńskie przymierze, przez które mężczyzna i kobieta tworzą ze sobą wspólnotę całego życia, skierowana ze swej natury do dobra małżonków oraz do zrodzenia i wychowania potomstwa, zostało między ochrzczonymi podniesione przez Chrystusa Pana do godności sakramentu. Z tej racji między ochrzczonymi nie może istnieć ważna umowa małżeńska, która tym samym nie byłaby sakramentem”. Umowa staje się trwałym znakiem łaski do końca życia. „Istotnymi przymiotami małżeństwa są jedność i nierozerwalność, które w małżeństwie chrześcijańskim nabierają szczególnej mocy z racji sakramentu. Małżeństwo stwarza zgoda stron między osobami prawnie do tego zdolnymi, wyrażona zgodnie z prawem, której nie może uzupełnić żadna ludzka władza. Zgoda małżeńska jest aktem woli, który mężczyzna i kobieta w nieodwołalnym przymierzu wzajemnie się sobie oddają i przyjmują w celu stworzenia małżeństwa”. Jak nie będzie umowy, dobrowolnej zgody, to nikt nie jest w stanie nakazać małżeństwa. Czy to będzie przymus ze strony rodziny, otoczenia, czy to będzie przymus z jednej ze stron, czy ze strony władzy, w żadnym z tych wypadków sakramentu nie będzie, bo nie ma dobrowolnej umowy dwojga.
Małżeństwo to sakrament szczególny. Od innych sakramentów różni się tym, że posiada dwa wymiary, jakby dwa oblicza. Pierwszy to zawarcie małżeństwa, umowa, którą nazywamy ślubem. Drugi wymiar to jego trwanie, to jego dopełnienie.
Gdy pytamy, kto udziela ślubu, na ogół słyszymy odpowiedź, że ksiądz. I to jest odpowiedź błędna, nieprawdziwa. Ślubu udzielają sobie sami nowożeńcy. Ich umowa jest sakramentem, a ksiądz jest urzędowym świadkiem. Bez ich wolnej decyzji nie będzie sakramentu, chrześcijańskiego małżeństwa. Warunkiem godnego sprawowania tego sakramentu jest stan łaski uświęcającej nowożeńców. Jeżeli przyjmą sakrament w stanie grzechu ciężkiego, to ta sytuacja będzie chora, dopóki nie odzyskają stanu łaski. Dlatego zachęca się i przypomina młodym, żeby do sakramentu małżeństwa przystąpili przygotowani poprzez spowiedź i Komunię świętą. Kościół pragnie, aby sakrament małżeństwa zawierali wierzący podczas Mszy świętej, by od Chrystusa uczyli się miłości Boga i ludzi.
Liturgię sakramentu małżeństwa stanowi przysięga młodych: „Ja, N., biorę ciebie, N., za żonę (męża) i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy święci”. Przy tym mocno jest podkreślone, aby na początku podawać zaimek „ja”, żeby nie było wątpliwości. Jedno drugiemu ślubuje miłość, wierność. W tekście oryginalnym jest słowo: fides — wiara. W przeszłości także mówiliśmy o dochowaniu sobie wiary.
Ksiądz jest urzędowym świadkiem, jakby notarialnym potwierdzeniem tego wydarzenia. Dlatego podpisane dokumentny są takie ważne. Następnie kapłan uroczyście potwierdza zawarcie małżeństwa słowami: „Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela. Małżeństwo przez was zawarte, ja powagą Kościoła katolickiego potwierdzam i błogosławię w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”. Wierni odpowiadają: „Amen”. Publicznie zostaje złożona przysięga wobec Boga, kapłana, świadków, całej społeczności wiernych, że będą prowadzić życie małżeńskie aż do śmierci..
Kościół katolicki w pewnych okolicznościach uznaje ważność sakramentalną związku małżeńskiego zawartego bez obecności księdza i Kościoła. Gdy mężczyzna i kobieta nie mają możliwości i bez własnej winy nie mogą dotrzeć przez długi czas do kapłana katolickiego, to wtedy przy świadkach zawierają umowę i ślubują sobie w obliczu Boga. I jest to ważny sakrament, choć nie było księdza ani ceremonii kościelnych. Kiedy „się trafi” kapłan, to najwyżej może im pobłogosławić, ale sakrament już był i on niczego nie doda poza Bożym błogosławieństwem.
Słowa przysięgi małżeńskiej wyrażają prawa i obowiązki, zadania i źródła szczęścia. Ślubują miłość szczególną, to, że staną się wspólnotą miłości, życia i zbawienia. Mają sobie wzajemnie pomagać w drodze do życia wiecznego, dla wzajemnego dobra. Jest to miłość wierna i skierowana wyłącznie do współmałżonków, równocześnie nastawiona na zrodzenie i wychowanie dzieci. Małżonkowie wyrażają stałą chęć podtrzymywania małżeństwa. Wierność musi być w myślach i uczuciach. Zdrada małżeńska to nie tylko grzech przeciwko Bożym przykazaniom, ale jest to złamanie przysięgi małżeńskiej złożonej wobec Boga. Jest to równocześnie ciężkie naruszenie praw strony niewinnej. Kościół święty przypomina, że małżeństwo chrześcijańskie ważnie zawarte i dopełnione przez pożycie małżeńskie, żadną siłą ludzką nie może być rozwiązane. Sakrament sprawia, że życie seksualne wchodzi w ramy rzeczywistości świętej, sakralnej. Teologia moralna mówi, że jest czynem zasługującym na życie wieczne. Uczciwość małżeńska oznacza, że pożycie cielesne będą spełniać w sposób uczciwy, zgodny z naturą, a korzystanie z praw tej materii poddadzą wyższemu prawu miłości. To jest bardzo ważny punkt, zwłaszcza dzisiaj przy współczesnym zdziczeniu obyczajów. Oznacza to, że będą się kierować dobrem i zgodą drugiej strony, a nie egoizmem. Ta prawdziwa miłość wyklucza niedelikatność, krzywdę, nieumiarkowanie, nadużycia. Uczciwość małżeńska oznacza po prostu, że ludzie zachowają tzw. kulturę seksualną, że zaniechają współżycia, gdy dobro drugiej strony będzie tego wymagać, np. czas choroby, zaawansowanej ciąży, po porodzie, miesiączkowanie, wielkie zmęczenie, zewnętrzne okoliczności, które zagrażają intymności itp. Uczciwość małżeńska łączy się także ze świadomym rodzicielstwem. Po to Bóg dał człowiekowi rozum, żeby się nie kierował egoizmem, lecz rozumem, sumieniem.
„Ślubuje ci, że cię nie opuszczę aż do śmierci”. Nowożeńcy stwierdzają, że pojmują swój związek i przyjmują go jako nierozerwalny pomimo różnych warunków i okoliczności. Kiedyś byłem świadkiem takiego zdarzenia. Wezwano mnie do człowieka, który dobrych kilkadziesiąt lat, jak mi powiedziała osoba, która mnie prosiła do niego, nie był u spowiedzi. Mówi: „Proszę księdza, on ma dni policzone, a może godziny. Uczciwy, dobry człowiek”. Wchodzę do mieszkania, a jego żona, praktykująca katoliczka, chce mnie wypchnąć niemal za drzwi i nie chce dopuścić do chorego. W tym momencie z pokoju chorego wychodzi lekarz a ona mówi do niego: „Panie doktorze, niech go pan weźmie do szpitala, bo ja się tu przy nim wykończę”. I wtedy doktor odpowiedział: „Proszę pani, jest ksiądz, jest lekarz, a pani kiedyś ślubowała na dobre i na złe”. Skorzystałem z okazji, wszedłem do pokoju chorego, ten szczęśliwy wyspowiadał się. Po paru godzinach zmarł. Znałem takiego ojca, którego żona zostawiła z małym dzieckiem i poszła z innym. Całe życie jako lekarz wychowywał córkę i czekał. Mówił: „Proszę Ojca, ja bym ją przyjął w każdej chwili, jestem gotów jej wybaczyć wszystko”. „Ślubowało się”.
Człowiek zdaje sobie sprawę, że jest słaby, że jest niestały, dlatego ślub — przysięga broni trwałości związku. Bo gdyby człowiek nie ślubował, nie przysięgał, to by się wszystko łatwo rozlatywało. Zresztą i dzisiaj w wielkich miastach rozpada się co trzecie małżeństwo. Często niestety rodzice przykładają do tego rękę. Młodzi czasem chcą wytrwać, przetrwać, a „usłużna” mama radzi: rozejdź się, bo to z taką (takim) nie wyżyjesz. Ile się wtedy niszczy dobra, ile się sprowadza tragedii na tych młodych. Znamy tragedie ludzi rozwiedzionych. Ktoś wychodzi za mną z mieszkania na schody i dziękuję mi, że ani słowa nie wspomniałem po kolędzie przed dziećmi, że nie mają ślubu kościelnego, a dzieci nie wiedzą. „Ale, proszę księdza, to jest moja udręka, to jest moja zmora”. Trudno mi zapomnieć matkę, która jak uporządkowała swoje życie, to codziennie przystępowała do Komunii świętej. W niej krzyczało wszystko o Eucharystię, o Kościół. Co ten człowiek przeżył w swoim sumieniu skoro potem tak reagował. Na takie dramaty potrzebujemy Boskiej pomocy.
Jak patrzymy na małżeństwa jubileuszowe, widzimy w tych ludziach ogrom tolerancji, zrozumienia się, cierpliwości. To jest naprawdę moc Boża. Tego po ludzku nie da się wytłumaczyć. Choćby to nawet był człowiek niewierzący, to jednak w jego życiu zaobserwujemy działanie Słowa Bożego.
Sobór Watykański II patrząc na małżeństwa skoncentrował się na relacji osób, wspólnocie życia i miłości małżeńskiej. Przyjął cztery kryteria oceny wartości małżeństwa: świętość, sakrament, podobieństwo do Chrystusa i Kościoła. To wszystko, czym są, czym żyją, nabiera cech religijności: miłość, płodność, szacunek dla życia. Katolik nie może mieć wątpliwości, że poczęte dziecię w łonie matki jest człowiekiem. Po zwiastowaniu Syn Boży stał się człowiekiem: „Słowo stało się ciałem” (J 1, 14).
W Kościele nie ma rozwodów. Istnieje możliwość separacji małżonków, choć Kościół zachęca do przebaczenia, do jedności, do ratowania rodziny, przypomina także dobro dzieci. Kiedy strona niewinna, która się dowiedziała o zdradzie, nie potrafi już z tą osobą żyć, jest możliwość separacji. Jeżeli trwa ona ponad sześć miesięcy, trzeba się zwrócić do kurii biskupiej, żeby tę separację zalegalizować. Człowiek nie ma prawa do separacji w wypadku, gdy sam namówił do cudzołóstwa, gdy sam stał się przyczyną cudzołóstwa. I tu np. może być wina tego z małżonków, który bez racji odmawia współżycia. Kto tak postępuje ponosi winę i grzeszy. Jeżeli niewinny sam zerwał dobrowolnie współżycie małżeńskie, powinien to jednak załatwić w sądzie kościelnym, tak, aby orzec uczciwie, co i jak należy w tej sprawie zrobić. Inną przyczyną separacji może być zagrożenie duchowe, bo ktoś np. przeszedł do jakiejś sekty. Dalej groźba zabicia, stosowanie przemocy fizycznej, także wobec dzieci. Ale kiedy nastąpi separacja, żadna z tych osób nie może wiązać się z kimś innym, bo popełni cudzołóstwo.
Związek małżeński, uświęcony tradycją wieków jako nierozerwalny, Chrystus podniósł go do godności sakramentu, znaku łaski, do której małżonkowie mają prawo odwołać się w ciągu całego życia. To szczególna obrona godności człowieka, tak mężczyzny, jak i kobiety, a równocześnie skarb dla dzieci, Kościoła i świata.
opr. aw/aw