Wstęp do "Naśladowania Chrystusa" Tomasza a Kempis, napisany przez autora polskich tłumaczeń innych jego dzieł
Wskazówka praktyczna pochodzi od samego Jezusa i jest przytoczona przez ewangelie synoptyczne prawie w identycznej postaci: "Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje" (Łk 9, 23; por. Mt 16, 24; Mk 8, 34). Ostatni odcinek zdania brzmi po łacinie: ,,tollat crucem suam cotidie et sequatur me". Pojawia się tu niezwykle żywotny czasownik łaciński sequor, o szerokim polu semantycznym, obejmującym takie znaczenia jak "iść za kimś lub czymś", ale i - "komuś towarzyszyć", "być posłusznym", "przejąć czyjeś dziedzictwo". Trzeba zapomnieć o roszczeniach własnego "ja", sprostać trudnościom powszednim, a tym bardziej niecodziennym (bo wszelki "opór" może stać się cząstką krzyża), wierzyć w zwycięskie Imię Jezusa, który faktycznie króluje w odkupionym świecie.
W ten sposób zarysowuje się główna droga religii Chrystusowej. Podążać tropem Pana było to zadanie już dla pierwszych pokoleń chrześcijan. Idea przewija się następnie przez pisma Ojców Kościoła. Obecna jest w myśleniu franciszkańskim, by wspomnieć List o naśladowaniu Chrystusa św. Bonawentury (XIII w.), gdzie użyto już łacińskiego sformułowania De imitatione Christi, które stało się sławne dzięki pracy duchowej wykonanej dwa wieki później. Wówczas bowiem w Niderlandach napisano po łacinie drobną książeczkę, duchowy przewodnik zakonny - O naśladowaniu Chrystusa.
Postać jej autora, żyjącego w XV stuleciu (niektórzy twierdzą, że wiek wcześniej), nie jest historycznie wystarczająco określona, ale właśnie dzięki temu fascynująca. Jeśli by najpierw uznawać nazwisko za mało konkretny, nie potwierdzany przez historyków "kryptonim", wówczas można przypuszczać, że autorem De imitatione Christi był Gerard Groote (1340-1384), główny przedstawiciel devotio moderna, lub Jan Gerson (1363-1429), kanclerz Sorbony, przeor benedyktynów w Vercelli, obrońca "Braci Wspólnego Życia" na soborze w Konstancji. Znajdujemy też w tekście De imitatione myśli św. Bonawentury czy św. Bernarda z Clairvaux (można rekonstruować warstwę przytoczeń z teologii wieków średnich). Tradycja zachowuje wszakże nazwisko rodowe autora i dlatego przyjmiemy raczej tę wersję, ludzką historię i konkretny przykład. Byłby zatem autorem De imitatione Christi Thomas Hemerken, syn rzemieślnika, człowiek niewątpliwie karny, wewnętrznie zrównoważony i solidny, sądząc po dukcie pisma, jak wielu wykształconych mieszczan dolnoniemieckich czy holenderskich. Urodzony w Kempen w 1379 lub 1380 roku, zmarł w klasztorze augustianów Agnetenberg bei Zwolle 25 lipca 1471, pozostawiając po sobie jak najlepsze wspomnienia w rodzinie zakonnej. O zakonniku tego imienia, wzorowym mnichu, szereg faktów przekazuje kronika klasztorna; wspomina między innymi o tym, że kształcił się w Bractwie Wspólnego Życia, przepisując ręcznie święte księgi, i że wstąpił do klasztoru śladem swojego brata, Johannesa Hemerkena, przeora klasztoru na Górze św. Agnieszki, którego od młodości naśladował.
W Polsce tekst De imitatione Christi pojawiał się najczęściej dzięki duchowości francuskiej, stąd pisownia Tomasz à Kempis lub coraz częstsza w XX wieku łacińska forma bez znaku diakrytycznego: Tomasz a Kempis. Nazywany też bywa Thoma Kempensis. U Niemców przeważnie Thomas von Kempen, natomiast wedle geografii, dziś odgrywającej większą rolę w kulturze, powinien być pisany z niderlandzka: Thomas van Kempen. (Warto podkreślić, że w niemieckim Kempen istnieje do dziś nieprzerwana tradycja pisania o Tomaszu, tam też wydaje się niektóre o nim prace, zaś samo miasto zapisało się w kulturze europejskiej głównie dzięki autorowi De imitatione Christi.) Jak widać, autor Naśladowania okazuje się pisarzem trzech co najmniej kultur, które, od renesansu do teraz, spierają się o przynależność narodową mistrza: niderlandzkiej, niemieckiej, francuskiej. Skrzyżowanie kryterium kulturowego z geograficznym nie pozwala na jednoznaczne rozstrzygnięcie, do jakiej nacji należy autor.
Zresztą takie orzeczenie wydaje się niekonieczne, Thomas Hemerken jest po prostu pojętnym obywatelem uniwersalnej, łacińskiej kultury europejskiej. Spór o autorstwo i narodowość, choć pożyteczny z punktu widzenia historyka myśli i oświetlający mnóstwo drobnych faktów, ujawnia jednocześnie znamienną naiwność człowieka nowożytnego, który znać chce imię autora, szczegóły biograficzne i, by tak rzec, pozaliterackie, mniej zaś zwraca uwagi na treści niesione przez książkę. Sam Tomasz określa zwięźle zasadę merytoryzmu: "Nie pytaj, kto powiedział, ale patrz, co powiedział" (I, V, 1).
Tekst książki użytecznej De imitatione Christi przynależy do mistyki nadreńskiej i powstał - przypuszczalnie w latach 1414-1425 - w kręgu zakonu augustiańskiego Kanoników Regularnych, z którym autor związany był od 1399 roku. Pozostaje najgłośniejszym dziełem Tomasza a Kempis, mimo iż jego dorobek zamyka się dziś w siedmiu tomach druku. Słabiej są znane liczne, doskonale napisane, traktaty teologiczne, które u nas przełożono w XIX wieku (m.in. ks. Franciszek Xawery Orłowski), a obecnie trzy ukazały się w języku niemal współczesnym (w moim przekładzie).
Aramejskie thoma ma oznaczać bliźniaka. Etymologia okazuje się tu znacząca, jak w całym piśmiennictwie archaicznym, także w Biblii. Imię wskazuje na dwie sprawy istotne przy interpretacji biografii duchowej Tomasza a Kempis: 1) naśladowanie dużo starszego brata stało się zapewne bodźcem do naśladowania Chrystusa oraz 2) bardzo wcześnie Tomasz postanowił, że będzie pozostawał w cieniu, zachowa anonimowość, wzorując się, być może, na życiu ukrytym Pana Jezusa w Nazarecie, a także na postaci Tomasza apostoła, stosunkowo rzadko wzmiankowanego w Nowym Testamencie. Takim "anonimem" chciał pozostawać autor Naśladowania za życia; nie przeczuwał swej sławy pośmiertnej.
W średniowieczu istnieje dwu genialnych twórców o tym imieniu, podkreśla ks. Wacław Świerzawski: Tomasz z Akwinu oraz Tomasz a Kempis. Obaj pisali na temat obyczajów Bożych w życiu codziennym, ale znacznie różnili się metodą: Akwinata bardziej systematyczny, w przedsięwzięciach monumentalny, związany z kulturą uniwersytecką, zaś autor Imitatio to z zasady "fragmentarysta", zainteresowany życiem klasztornym - najważniejsze okazuje się dlań nie myślenie spekulatywne, lecz wewnętrzne doświadczenie, właściwe rozpoznanie powołania osoby, codzienna skuteczność i praktyczna owocność pobożności.
Obcowanie z rękopisami przez całe życie - od lat młodzieńczych po starcze - wyrobiło w Tomaszu a Kempis przekonanie, że praca intelektualna może stać się medytacją, umożliwiać zażyłość z Bogiem. Podobnie jak nasz św. Jan z Kęt (1390-1473), profesor Akademii Krakowskiej, Tomasz przepisywał własnoręcznie Biblię, traktując to regularne zajęcie, na trwałe wpisane w porządek dnia, jako istotne ćwiczenie duchowe, wyniesione jeszcze z dzieciństwa, z pedagogiki Bractwa Wspólnego Życia. Współpraca ręki z myślą pobożną wyraża się wówczas najpełniej w sztuce rękopisu; czynnik cielesny okazuje się tu równie ważny, co duchowy: łuk fizjologiczny "mózg - oko - dłoń" sprawia, że doskonali się dusza i coraz lepiej panuje nad popędami ciała. Kopiowanie ksiąg było przy tym dla młodego Hemerkena, jeszcze w stanie świeckim, okazją do godziwego zarobku. Do końca XV wieku (w praktyce znacznie dłużej) nie istniały inne sposoby powielania wartościowego tekstu.
Niewiarygodnie szeroki okazuje się dzisiaj zasięg oddziaływania książeczki De imitatione Christi. Według św. Franciszka Salezego nawróciła ona więcej ludzi, aniżeli zawiera liter na swych kartach. Wedle statystyk niemieckich, które chyba nie mylą, to - po Biblii - najszerzej rozpowszechniona książka na świecie pod względem liczby języków, na które została przełożona (blisko100). Przez Jana XXIII Tomasz a Kempis był czytywany tak często, że może być uważany za jego ojca duchowego; w fascynującym Dzienniku duszy znajdujemy liczne cytaty z Tomasza. Przez Pawła VI autor został nazwany "mistrzem laikatu duchowego" (w liście z okazji 500. rocznicy śmierci Tomasza a Kempis, 8 maja 1971).
W polskiej tradycji literackiej notujemy wyraźne i nieprzerwane oddziaływanie De imitatione Christi - od renesansu do chwili obecnej. Szereg przekładów rejestrują bibliografie od XVI wieku, kiedy tę nowość stosunkowo szybko rozpoznano - zapewne najpierw w kręgu augustiańskim, i to w środowisku krakowskim. Interesuje się wówczas Naśladowaniem między innymi jezuita ks. Jakub Wujek, czego śladem dokonany przez niego jeden z najwcześniejszych przekładów tego dziełka na polski, zresztą trudno dostępny. Zastanawiająca wydaje się żywotność książeczki w następnych stuleciach: cytowana jest przez pisarzy baroku; nawet w oświeceniu stanowi lekturę poetów (F. Karpiński), a przede wszystkim postulantów wielu zgromadzeń zakonnych; Mickiewicz zna duże fragmenty na pamięć, czyta Tomasza Bolesław Prus. Stare wydanie, drukowane jeszcze frakturą, poznaje w dzieciństwie - dzięki głośnej lekturze matki - Stanisław Pigoń (i pozostaje wierny Naśladowaniu do końca życia). Gdyby nie Imitatio Christi, Aleksander Wat przebywający w ZSRR nie znalazłby wewnętrznej pociechy, zapewne nie stałby się chrześcijaninem...
Książka użytkowa wskazuje bezpośrednio, jak należy żyć, co praktykować, aby osiągnąć szczęście ("słodycz Bożą", o jakiej mówią Psalmy) już w doczesności i zyskać pomoc Boga w zakresie wszystkich obowiązków (oraz rozrywek). Pierwszorzędne znaczenie otrzymuje tutaj funkcja postulatywna tekstu; wskazuje się bowiem czytelnikowi sposób działania i pozwala zrozumieć, że świat niekoniecznie musi być dla chrześcijanina groźny. Przeciwnie. Świat obojętny religijnie, nawet wrogi, może wierzącemu sprzyjać, może stać się "(s)przyjemny" - w sensie pozyskiwania przez chrześcijanina, nawet z porażek, trwałych dóbr duchowych. Gdy przegrywa "człowiek cielesny", nienaruszony pozostaje "człowiek wewnętrzny" - oto jedna z ważniejszych myśli Tomasza, oparta na twardym fundamencie (Jezus jako opoka Kościoła, ale i pojedynczego człowieka; Chrystus jako rycerz-przyjaciel). De imitatione Christi to z założenia książka-nawóz (by użyć terminu charakterystycznego dla Johannesa Taulera) - nie chce olśnić, zachwycić, ale przekazać duszy istotne pierwiastki życia (wewnętrznego). Mimo to nie ma ona charakteru wyłącznie dydaktycznego. Pojawia się w tekście, co widoczne jest szczególnie w łacińskim oryginale, uporządkowanie naddane, skutkiem czego lektura przynosi również satysfakcję estetyczną.
Warto w paru słowach scharakteryzować potężny prąd religijny devotio moderna, pozostający pod wpływem Gerarda Groote, a kształtujący duchowość północnoeuropejską, także osobowość Tomasza a Kempis. Inicjatywa pedagogiczna, rozumiana na sposób monastyczny - jako służba Bogu przez modlitwę wspólną, pracę i lekturę - była akceptowana przez młodzież i przeznaczona dla świeckich. Bracia Wspólnego Życia wiedli żywot niemal klasztorny, wyrzekając się prywatnej własności. Nie byli wszakże związani żadnymi ślubami, ascezę, rozumianą jako ćwiczenia duchowe, uprawiali dobrowolnie, wdrażając się od młodości ku rozlicznym sprawnościom. Sytuowali się poza strukturami istniejących wówczas zakonów. W zajęciach ascetycznych przewidywali również czynności rzemieślnicze: przepisywanie ksiąg, prace ręczne i ogrodnicze. Wspólna pozostawała modlitwa. Holenderskie odrodzenie duchowe przypada na przełom wieków XIV i XV. Domy tego zgromadzenia powstawały przede wszystkim w Niderlandach; pierwszy dom tej nowej wspólnoty ufundowano w Deventer w 1386 roku, od razu w relacji do augustian z Windesheim, gdzie działał Groote. Część Braci poparła reformację, później fundacje tego zgromadzenia przejęli stopniowo jezuici, a świecki zakon całkowicie zaniknął. Wywodzili się stąd wybitni ludzie: Tomasz a Kempis, Nicolaus von Kues, Erazm z Rotterdamu, Gabriel Biel.
Tekst Naśladowania od strony strukturalnej rozumieć można jako gobelin, solidną "teksturę", a więc osobliwą tkaninę semantyczną, utworzoną z materiałów istniejących, cytatów, pasemek, strzępów zdań. Obowiązuje zatem poetyka scalonego fragmentu, wedle zasady określonej przez autora - chrystocentryzmu. Choć w Ewangelii spotykamy nieraz sprzeczności, sens globalny pozostaje jasny: miłość Chrystusa ku ludziom. Religia miłości objawia się również w Naśladowaniu. Dusza poszukuje Boga, czyli - konkret tu ważny, sytuacja motywująca wypowiedź: uczeń rozmawia z Jezusem. Także od strony gatunków literackich jest to książeczka hybrydyczna, co zauważamy dopiero przy krytycznej, filologicznej lekturze porównawczej. Przeważnie nie uświadamiamy sobie, że pomieszczono tu i gładko scalono: rozważania obok modlitwy, dialogi i hymny, fragmenty prorockie, a nawet "psalmiczne" (zbliżanie się do śpiewu, "inkantacja" tekstu, co dałoby się usłyszeć we fragmentach czytanych wedle wzorca benedyktyńskiego, "refektarzowo"). Inaczej mówiąc, w Naśladowaniu objawia się wysoce złożona, wielopoziomowa intertekstualność. Z całą pewnością wolno twierdzić, że w każdym rozdziale jest do wykrycia trop ewangeliczny (przeważnie nawet w pojedynczym akapicie) oraz inne kryptocytaty. Sieć intertekstualna obejmuje wedle schematu: Ewangelie - Nowy Testament (Listy Pawłowe) - Psalmy - księgi sapiencjalne (Hiob, Syracydes) - pozostałe księgi Starego Testamentu - pisma Ojców i Doktorów Kościoła.
Kompozycja dość typowa dla książki użytkowej: tekst nie może być zbyt obszerny i wiązać za długo uwagi czytelnika. Pojawia się ogólna segmentacja na cztery księgi (wedle przekładu Anny Kamieńskiej: I. Zachęty pomocne do życia duchowego, II. Zachęty do życia wewnętrznego, III. O wewnętrznym ukojeniu, IV. Gorąca zachęta do Komunii świętej1 ), następnie podział na krótkie rozdziały i wreszcie zwięzłe akapity, umożliwiające odbiór "na raty" oraz narzucające równocześnie gnomiczność wywodu. Zauważyć można nawet przewagę złotych zdań; De imitatione to rodzaj chrystologicznego lapidarium, ponieważ myśl staje się uchwytna i nierzadko przekonywająca już na poziomie elementarnego wypowiedzenia.
Sekwencyjność prozy łacińskiej bywa oddawana w przekładach na język polski. Jeżeli tłumacz przełoży sensownie nawet jedno zdanie, niewielki akapit, otrzymuje już zaczątek całości, ponieważ drobne nawet pasemko tekstu, byle w sobie zwarte, stanowić może część istotną "szaty duchowej". Mówi się chętnie o literaturze "budującej" (Erbauungsliteratur), ale metafory czerpiące z dziedziny tkactwa czy krawiectwa wydają się w tym przypadku stosowniejsze. Warto pamiętać, że w średniowieczu tkaniny były bardzo drogie i ze zniszczonej odzieży wyrabiano na krosnach praktyczne dywaniki - z dartych szmatek, wielobarwne, na osnowie z dratwy (takie franciszkańskie "gobeliny" spotykało się w Krakowie na targu jeszcze w latach 50. naszego wieku). Czymś podobnym jest Naśladowanie Chrystusa jako praktyczna, dobroczynna kompilacja strzępków myśli religijnej, powiązanych w harmonijną całość.
Niekiedy czytamy u Tomasza a Kempis sekwencje spójne na dłuższej przestrzeni tekstu, hymniczne, np. O cudownym działaniu miłości Bożej (III, 5), O królewskiej drodze krzyża świętego (II, 12), Przeciwko jałowej i zadufanej uczoności (III, 43). Dowód na to, że autor mógłby stosować większe formy, ale ma instynktowne upodobanie do ujęć mikroprozatorskich, sugerujących tryb odbioru: czytać krótko, ale często. Wyraźnie odpowiada mu rytm o wysokiej częstotliwości, co przejawia się w licznych apostrofach, aktach strzelistych. Mamy do czynienia z modlitwą dziękczynną, proszalną, również - wynagradzającą.
Zasady czytania określone zostały przez samego autora w innych jego dziełach: codziennie, w miarę możności o tej samej porze dnia, w pokornym nasłuchiwaniu obcować z księgami, szukać ziarna do zasiewu. Obowiązkowo należy lekturę łączyć z modlitwą, nie zapominać także o zwykłej, gospodarskiej pracy fizycznej (przede wszystkim w ogrodzie, bez którego trudno sobie wyobrazić dawniejsze klasztory). Widoczny staje się składnik benedyktyński (ora et labora). Triada Tomaszowa porządkuje dzień powszedni: modlitwa - praca - lektura. Przez pracę rozumiał wszelkie czynności fizyczne, konieczne do utrzymania domu wspólnego, wirydarza, a także opracowywanie rękopisów. Czynność przepisywania czy iluminowania mogła więc stać się aktem modlitwy i ulepszać moralnie skrybę (relikty owego mniemania spotykało się jeszcze w szkolnictwie lat 50., już jako karykaturę zakonnej pedagogiki: za karę sto razy napisać "nie będę podpowiadał na lekcji").
Ważna wskazówka wykonawcza: dopiero czytanie na głos uwidacznia giętkość łaciny średniowiecznej. Ponad zapisem graficznym zarysowuje się wówczas wyraźne frazowanie, rytm w obrębie akapitu, coś zatem ze zjawisk muzycznych, prozodyjnych, jakie znamy z czytania brewiarza, szczególnie psalmów. Zalecane jest także czytanie na wyrywki (takie Prus doradza w Emancypantkach, podobnie wyglądały rady Piotra Chmielowskiego), zawsze fragmentami jednak, nie sposób bowiem w lekturze ogarnąć całości. I nie ma potrzeby. Koncepcja komunikacyjna Imitatio okazuje się nader nowoczesna, odpowiednia w kulturze "przerywanego czasu" (określenie Hanny Malewskiej), w jakiej dziś wszyscy niemal żyjemy. Cytat staje się punktem wyjścia do medytacji. Rytmizacje tekstu winny wywoływać rytmizacje wewnętrzne czytelnika. Nie należy zapominać, że De imitatione Christi było pierwotnie kierowane do elity elit, czyli duchowieństwa, szczególnie do nowicjuszy zakonnych. A więc zalecano systematyczne "zjadanie książeczki" na raty, regularne posilanie się wewnętrzne (tu można się odwołać do obrazów biblijnych, które znajdujemy u proroka Ezechiela 3, 1-3 lub w Apokalipsie 10, 9-10).
Autor pojawia się w tekście w dwu rolach: jako przekazujący doświadczenie Kościoła i jako rozmówca. Autor-kompilator wierzy, że mądrość najwyższa została w dużym stopniu już objawiona, że pozostaje w sobie niesprzeczna i na swój sposób - teologicznie - zupełna. Więc zaleca raczej rozważanie, rozmyślanie; oryginalność bowiem okazuje się niemożliwa wobec takiej "biblioteki", jaką jest dla pisarza zakonnego Pismo Święte oraz dorobek Ojców i Doktorów Kościoła (za życia Tomasza z Kempis to już paręset książek). Rola rozmówcy to rola, w jakiej występował Tomasz jako mistrz nowicjatu w stosunku do młodzieży. Dialog, jeden ze sposobów mówienia o Bogu, najbardziej elementarny, znamy z Ewangelii czy wcześniejszej starotestamentalnej literatury mądrościowej. W tradycji żydowskiej, gdzie zakorzenia się dialektyka chrześcijańska, wzmocniony on zostaje ciepłym podejściem uczuciowym, "usynowieniem" rozmówcy. Dialog Imitatio zachowuje charakter takiej rozmowy. Jej przedmiotem jest poznanie Syna Bożego, a zarazem poznanie siebie samego jako Bożego dziecka - uwzględnianie stanów duszy poznającej Boga, założenie, że "Bóg nigdy nie opuszcza tych, którzy Go szukają", znane Psalmom. Kierkegaard słusznie zauważa, że idea ta pozwala w Naśladowaniu przeżywać Gleichzeitigkeit (jednoczesność) z Chrystusem, w sensie przeniesienia duszy w świat Ewangelii, czyli świat najwyższych wartości ludzkich. Zarazem pojawia się możliwość ruchu w drugą stronę na osi czasu, to znaczy takie zbliżenie ku współczesności, by wprowadzić Chrystusa w swój własny świat, a raczej odkryć, że istnieje przy nas ciągle jako Deus absconditus.
Pouczenia Tomasza a Kempis uważać można za rodzaj liryki bezpośredniej. Dzięki naturalności wywodu tekst Naśladowania od razu trafia do odbiorcy, dotyczy bowiem spraw istotnych, a przy tym angażuje uczuciowo i ustawia rozmówcę na pozycji właściwej, to znaczy "syna" (szerzej - "dziecka" w stosunku do Jezusa). Nie jest to dydaktyzm nakazowy, lecz raczej wykorzystanie argumentów zdroworozsądkowych, przekonywanie serdeczne i bezinteresowne (bo z całkowitym uszanowaniem wolności słuchacza). Człowiek młody lubi być "ustawiony" względem autorytetu, rychło ocenia też moralną przewagę "mistrza" i "nauczyciela" (rabboni). Wspólne szukanie drogi, rozmowa z mistrzem ważne są w wielu religiach świata (np. buddyzmie, chińskim "taoizmie", na co zwraca uwagę Kamieńska). Nawet mocniej: tekst wolno utożsamiać z drogą (stąd argumenty do semiotycznej interpretacji De imitatione). Podobne wartości przynosi czytanie Wed sanskryckich jako poszukiwanie objawienia Boga (lekcja Alberta Schweitzera, u nas - teozofki Wandy Dynowskiej).
Dialogiczność Naśladowania przypomina praktyczne działania Kościoła. W sakramentalnej spowiedzi jednostkowej zachowany jest przeważnie układ trójdzielny, znany od kilku co najmniej wieków: wyznanie grzechów - pytania spowiednika - pouczenie końcowe (dokonywane w majestacie, ex cathedra, z natchnienia; kapłan "w roli Chrystusa", rozumiany przez teologię jako "narzędzie" lub "reprezentant"). Kto zatem mówi w Naśladowaniu? Mistrz (nowicjatu), mędrzec (dostrzegamy związek z księgami sapiencjalnymi Starego Testamentu, szczególnie Mądrością Syracha), nawet czasami Mądrość Przedwieczna, jakby sam Duch Święty, wreszcie Chrystus (aspekt niewątpliwie apokryficzny).
Charakterystyczne, że w utworze rzadko pada imię Maryi Panny (IV, 2, 6; IV, 17, 2), ale - jak zaznacza ks. Jan Twardowski w przedmowie - "Merton w jednym ze swoich wierszy nazwał Matkę Bożą milczeniem, atmosferą, w jakiej jedynie możemy spotkać się z Jezusem. Myślę, że nie wspomniana, kryje się w całej książce, która mówiąc o pokorze, o prawdzie, o posłuszeństwie Bogu, o unikaniu nadmiaru słów - w najbardziej dyskretny sposób przybliża nam Jej obraz."
Książki wieków średnich bywały także i małe, "kompaktowe". Pamiętajmy jednak, że wymiar książki pozostaje w ścisłym związku z proporcjami ciała ludzkiego, bo przy produkcji papieru liczył się chwyt papiernika, arkusz miał szerokość ramion mężczyzny. Kodeksy o najmniejszym formacie - poręczne, dla dłoni, czyli praktyczne - służyły właśnie modlitwie osobistej, jak ta libella, którą trzyma w ręku Dzieciątko Jezus na obrazie Matki Bożej Częstochowskiej. Formaty wielkie (folio - arkusz papieru, raz złożony, równolegle do boku krótszego) pozostawiano raczej traktatom czy rozprawom. Podobnie format quarto. Dopiero octavo lub jeszcze mniejsze są odpowiednie dla ręki ludzkiej w sytuacji modlitwy prywatnej. Od strony fizycznej dzieło Tomasza okazuje się niepozorne; kodeks rękopiśmienny De imitatione Christi z Biblioteki Królewskiej w Brukseli (tekst ukończony własnoręcznie przez Tomasza a Kempis w 1441 roku; sygn. 58 55-61) ma wymiary 10,5 cm x 7,5 cm przy grubości grzbietu 4 cm.
Nabożne czytanie możliwe jest, ma się rozumieć, tylko w pewnych okolicznościach - pod warunkiem niespieszności, skupienia, czasu do namysłu, bez dodatkowych obowiązków (określa ten stan niemiecki rzeczownik die Muße, nie mający odpowiednika w polszczyźnie). Niewiele trzeba się wysilić, aby otrzymywać Boże pouczenie. Czytelnika Naśladowania wyobrażamy sobie zawsze w drodze; czytamy tekst prawdziwie po-dróżny, dla ludzi z-drożonych, walczących wytrwale o coś ważnego, szukających wyjaśnień kwestii najistotniejszych. De imitatione Christi to mały kodeks prawd wielkich.
Liczne duchowe założenia trzeba by omawiać osobno. Tutaj podajemy w zarysie tylko fragment antropologii Tomasza a Kempis. Optymizm chrześcijański przejawia się w założeniu, że człowiek wewnętrzny może okazać się silniejszy niż cały świat. Chrystus pojawia się na drodze życia jako najlepszy przewodnik, może stać się ponadto najwierniejszym przyjacielem człowieka. Wedle Naśladowania istnieć mają trzy sfery (powłoki) osobowości: "ja" naturalne, "człowiek cielesny"; "ja" racjonalne, człowiek mentalny, myślący, scholastyka (traktowana jednak polemicznie przez Tomasza a Kempis, por. rozdz. XLIII); "ja" głębokie, "człowiek wewnętrzny", "człowiek duchowy".
W sferze człowieka cielesnego działa przede wszystkim natura i umożliwia zrealizowanie wszystkich celów biologicznych oraz życiowych wedle tego, co przewiduje plan stworzenia (dla każdej osoby poszczególnej). Znakiem widzialnym staje się tu organizm jako całość duchowo-cielesna. W sferze człowieka mentalnego działa przede wszystkim umysł, kształtują się zdolności dialektyczne, tu się osiąga to, co zrozumiałe, najbardziej ludzkie - consensus dialogu. Znakiem staje się tu słowo, istnieje więc i ten człowiek społecznie, jak poprzedni. Rzadko bywamy zbawieni pojedynczo. W sferze człowieka wewnętrznego (czyli ukrytego) łaska okazuje się szczególnie potrzebna do rozpoznania powołania wyższego (czyli zrozumienia, że należymy tylko do Boga). Tutaj dokonuje się umacnianie duszy, kształtowanie duchowości; ta ostatnia jest czymś nieskończenie większym niż wszystkie sprawy zewnętrzne, przynależne do sfer omówionych wcześniej. Rozpoznanie omawianej sfery okazuje się najtrudniejsze dla otoczenia, bo nie przyjmuje ona przeważnie charakteru znaku; powłoka osobowości pozostaje zatajona, ujawnia się czasem w liturgii, śpiewie nabożnym, lekturze duchowej. W głąb człowieka wewnętrznego docierają Boże tchnienia, stąd teologia mówi o "poruszeniach serca". Omawiane tu procesy są niepojęte dla marksizmu czy innego współczesnego materializmu. Trzeba najpierw rozumieć Ewangelię, by pojąć ważność zdania: "Chodzić z sercem pełnym Boga bez uwikłania w żadne ziemskie uczucia - to stan człowieka wewnętrznego" (II, VI, 4).
W IV księdze Tomasz rozwija mistykę sakramentalną - wielki traktat o Komunii świętej. W wiekach XII-XIII, zauważa Karol Górski, przyjmowano komunię bardzo rzadko, przeważnie trzy razy w roku (Boże Narodzenie, Wielkanoc, Zielone Świątki). On tymczasem uważa Eucharystię, w duchu całkiem nam współczesnym, za konieczne wspomożenie w codziennym życiu religijnym. Głosi naukę o stole Słowa (Biblia) i stole Chleba (Komunia = Liturgia). Kim jest dla Tomasza z Kempis Pan Jezus eucharystyczny? Odpowiedzieć można słowami Ewangelii: "Filipie, kto mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca" (J 14, 9).
Pojawia się nierzadko w De imitatione Christi maksymalizm etyczny, podobnie jak w praktyce ascetycznej buddyzmu. "Łatwo zbłądzisz, jeśli będziesz przywiązywał wagę do ludzkiej urody. Jeśli u innych szukasz pociechy i zysku, znajdziesz tylko utratę. Lecz jeżeli we wszystkim szukasz Jezusa, na pewno znajdziesz Jezusa" (II, 7, 3). Zwróćmy uwagę, jak ważne jest w chrześcijaństwie odnalezienie Osoby, a nie wrażenia czy tylko stanu duszy.
Naśladowanie Naśladowania, jakie spotykamy w kulturze europejskiej od renesansu, stanowi dowód, że stylistyka książeczki rychło stała się wzorem dla tworzących literaturę duchową. Ks. Twardowski wspomina jezuitę, o. Arias, który napisał O naśladowaniu NMPanny (przeł. T. Brzozowski, Piekary 1868). Również niedawno zmarły teolog krakowski, ks. Mieczysław Bednarz SJ, ułożył z tekstów łacińskich Tomasza a Kempis miłą książeczkę O naśladowaniu Maryi (Wyd. Księży Marianów, 1993). Traktaty religijne Tomasza a Kempis znajdują i dzisiaj wiernych czytelników na całym świecie, zaś Naśladowanie w przekładzie Anny Kamieńskiej ma już szóste wydanie. Historia skromnej książki użytecznej nie została dotąd zamknięta, bo stopniowo inne religie świata (buddyzm, hinduizm) odkrywają tę esencjonalną prozę, akceptując jej sugestie religijne. W każdym pokoleniu chrześcijan, w samym też sercu katolicyzmu, znajdują się coraz to nowi ludzie, zwolennicy podążania śladami świętych stóp Jezusa, syna Maryi.
Literatura:
Bonardi P., Lupo T., L"imitazione di Cristo e il suo autore, 2 t., Turyn 1964.
Brockhausenzyklopädie in 20 Bd, 1967 - tu hasła: Brüder von gemeinsamen Leben, Devotio moderna, Nachfolge Christi, Thomas von Kempen, Windesheim.
Eichler F., Einleitung, w: Thomas von Kempen, Nachfolge Christi und vier andere Schriften. Lateinisch und deutsch, Kösel Verlag, München 1966.
Górski K., Zarys dziejów duchowości w Polsce, Znak, Kraków 1986, s. 52 n.
Kamieńska A., Przedkładając [sic!] "Naśladowanie" jako posłowie do wspólnego opracowania z ks. J. Twardowskim (por. niżej), s. 251-260.
Knaurs, Kulturführer in Farbe Deutschland, München/Zürich 1976; tutaj hasło: Kempen. Nordrhein-Werstfalen, s. 370.
Świerzawski W., O naśladowaniu Chrystusa, "Tygodnik Powszechny" 1980 nr 23, s. 5.
Thomas a Kempis, Opera omnia, wyd. M. J. Pohla, 7 tomów (1902-22).
Tomasz a Kempis, Krótka przestroga ku ćwiczeniom duchowym (Brevis admonitio spiritualis exercitii), przełożył A. Sulikowski, "Znak" 1989 nr 1, s. 96-100.
Tomasz a Kempis, O naśladowaniu Chrystusa, przełożył Władysław Lohn SJ (1949), przejrzała s. Janina Immakulata Adamska, karmelitanka bosa, WAM, wyd. 3, Kraków 1981, ss. 372; tutaj wstęp od wydawcy.
Tomasz a Kempis, O życiu cichym i o wyrzeczeniu się samego siebie (De bona pacifica vita cum resignatione propria), przełożył A. Sulikowski, "Znak" 1988 nr 8, s. 131-133.
Tomasz a Kempis, Pisma różne, tłumacz nie znany (brak karty tytułowej), Poznań 1856, ss. 186.
Tomasz a Kempis, Pochwała pokory, która jest fundamentem wszelkiej świętości (Recommendatio humilitatis, quae est fundamentum omnis sanctitatis), przełożył A. Sulikowski, "Znak" 1988 nr 12, s. 111-114.
Tomasz a Kempis, Rozmyślania i uwagi pobożne wybrane z dzieł Tomasza a Kempis, służyć mogące osobom wszelkiego stanu, a zwłaszcza duchownym do codziennego rozpamiętywania wiecznych prawd naszej świętej wiary, z łacińskiego oryginału na polski przełożył ks. Franciszek Ksawery Orłowski, reformat, t. 1-3, nakład i druk S. Orgelbranda, Warszawa 1854.
Twardowski J., Przedmowa do: Tomasz a Kempis, O naśladowaniu Chrystusa, PAX, Warszawa 1981; korzystam z jednojęzycznego wydania 6, Warszawa 1997, s. 5-18.
ANDRZEJ SULIKOWSKI, polonista, prof. dr hab. Uniwersytetu Szczecińskiego. Wydał m.in. Świat poetycki ks. Jana Twardowskiego (1995), Nauczyciele modlitwy (1996), Na początku był wiersz czyli 13 nowych odczytań poezji ks. Jana Twardowskiego (1998).
Przypisy:
1. Zaznaczyć trzeba, że przekłady współcześnie rozpowszechniane bywają anonimowe (jak w tekście moim własnym, od lat czytanym). Stylem i słownictwem sięgają polszczyzny co najmniej minionego stulecia. Stąd tytuły odpowiednich ksiąg - przy porównywaniu różnych tłumaczeń - brzmią całkiem odmiennie i pojawia się od razu skomplikowana problematyka rzutowania duchowości współczesnej, posoborowej, na tekst łaciński ("sroższe" są bodaj wersje dawniejsze, nowe natomiast bywają w wyższym stopniu "rozumiejące", czyli mniej "przestróg", "napomnień" itp. strofowań). Te same tytuły ksiąg wedle anonimowego przekładu (wyd. 3, Wydawnictwo Apostolstwa Modlitwy, Kraków 1981) brzmią już staroświecko, przedsoborowo: I. Przestrogi pożyteczne do życia duchownego, II. Upomnienie skłaniające do życia wewnętrznego, III. O pociesze wewnętrznej, IV. O sakramencie ołtarza.