Pierwsze z fatimskich objawień miało miejsce 13 maja 1917 r. Naszą uwagę skierujmy najpierw ku światłu, bo od niego wszystko się zaczęło. I zawsze się zaczyna.
Boże światło
Dzieci pasące stado na pastwisku ujrzały błyskawicę. Pomyślały, że zbliża się burza i że należałoby wracać. Nic dziwnego, do dziś przecież czujemy lęk przed grzmotami i błyskawicami. Okazało się jednak, że było to zjawisko nadprzyrodzone, a nie naturalne. Błyskawica była Bożym światłem, co potem wizjonerzy zrozumieli. Właśnie w tym świetle ukaże im się zjawa z nieba, Najświętsza Maryja Panna. Dzieci przyznały, że „przed naszą Panią nie czuliśmy strachu, lecz przed nadchodzącą burzą, przed którą chcieliśmy uciec. Ukazanie się Matki Bożej nie wzbudziło w nas lęku, ani obawy, ale było dla nas zaskoczeniem”.
Na myśl przychodzi zapowiedź Jezusa: „Bo jak błyskawica, gdy zabłyśnie, świeci od jednego krańca widnokręgu aż do drugiego, tak będzie z Synem Człowieczym w dniu Jego” (Łk 17,24). Fatimskie objawienie kieruje naszą uwagę ku sprawom eschatologicznym, ku naszemu wiecznemu przeznaczeniu. Wolno może powiedzieć, że dla jednych przyjście Chrystusa będzie jak błyskawica wzbudzająca lęk swoją potęgą, a dla drugich, podobnie jak to się stało udziałem pastuszków fatimskich, będzie to światło potężnej miłości Bożej. W zależności od stosunku do Boga, w jakim On nas znajdzie, inaczej doświadczymy przychodzącego Boga.
Prosty podział na przyjaciół i wrogów Boga należy jednak zniuansować, w zgodzie z nauką objawioną oraz z objawieniami fatimskimi. Pani z nieba informuje bowiem pytające o los swoich znajomych dzieci, że jedno z nich znajduje się w czyśćcu. Oznacza to, że mimo iż należało do tych, którzy opowiedzieli się za Bogiem, jednak nie było jeszcze gotowe do spotkania się z Nim, nie dało się jeszcze prześwietlić światłem: „A to światło było Bogiem” – podkreśla Łucja. Za to Niepokalanie poczęta Maryja „jaśniała światłem jaśniejszym niż promienie słoneczne, które świecą przez kryształowe naczynie z wodą”, była zatem niejako przezroczysta, tak że Bóg mógł przez Nią działać.
Przekazanie światła
Pierwsze objawienie fatimskie ukazuje nam również, że Ta, która sama oddała się na służbę Bogu, proponuje teraz również „fiat” Łucji, Hiacyncie i Franciszkowi. Pyta wizjonerów: „Czy chcecie ofiarować się Bogu, aby znosić wszystkie cierpienia, które On wam ześle jako zadośćuczynienie za grzechy, którymi jest obrażany i jako prośba o nawrócenie grzeszników?”. A gdy słyszy od nich odpowiedź: „tak, chcemy”, zapewnia ich, że „łaska Boża będzie waszą siłą”. Tutaj również należy podkreślić pierwszeństwo światła Bożego – za pośrednictwem Matki Bożej zostaje dzieciom udzielona specjalna łaska do wypełnienia woli Bożej:
Wymawiając te ostatnie słowa (łaska Boża itd.) otworzyła po raz pierwszy ręce, przekazując nam światło tak silne, jak gdyby odblask wychodzący z Jej rąk. To światło dotarło do naszego wnętrza, do najgłębszej głębi duszy i spowodowało, że widzieliśmy siebie w Bogu, który jest tym światłem, wyraźniej niż w najlepszym zwierciadle.
To bardzo ważne, żebyśmy zrozumieli tę kolejność: najpierw jest łaska Boża, a dopiero potem odpowiedź człowieka. Objawienia fatimskie nie skłaniają nas do kopiowania „jeden do jeden” życia pastuszków, lecz ukazują to, co ważne również w naszym życiu: prymat miłości Bożej, i dopiero z niej wynikające życie będące odpowiedzią na udział w tej Bożej miłości. Ostatecznie światło to nie tyle jest łaską Bożą rozumianą jako rzeczowy dar dany wierzącym, ile samym Chrystusem działającym w chrześcijaninie. Proszę posłuchać wyznania Franciszka: „Cieszyłem się na widok Anioła, ale jeszcze większą radość odczuwam na widok naszej Pani. Ale najpiękniejszy był Pan Jezus w tym świetle, które nasza Pani włożyła nam do serca”.
Życie w świetle
Dopiero nadprzyrodzone działanie na „zwykłe” dzieciaki mogło spowodować tak radykalną zmianę ich życia. Pierwszeństwo należało do Boga, a odpowiedź mogła zrodzić się tylko w oparciu o skutki Jego działania przez Maryję. Ukazanie się „Naszej Pani” zatapiało dzieci w nadprzyrodzonej atmosferze. Życie chrześcijańskie – taką lekcję wynieśmy z objawienia sprzed ponad 100 lat – jest odpowiedzią na Bożą miłość. Dopiero ten, kto tę miłość poznał, pragnie swoje życie ofiarować Bogu. Należy z całą mocą przeciwstawić się poglądowi, jakoby Bogu zależało na naszej ofierze rozumianej jako umieranie. Nie, Bóg jest Bogiem życia – i właśnie życia, i to szczęśliwego, dla nas i naszych bliźnich pragnie.
Dopiero wtedy można właściwie zrozumieć fatimskie przesłanie. Uszczęśliwiona w Bogu, który jest miłością Łucja odkrywa, że „dla tej miłości nie wystarczy być samemu szczęśliwym; pragnie ona sprawić, byśmy dzielili się z nią bliźnimi tym samym szczęściem”. I dopiero w tym kontekście pojawia się wezwanie do ofiary, ponieważ miłość nie jest bez niej możliwa, i ponieważ sama modlitwa nie wystarczy. Fatima uczy nas, że w „tak” na Boże plany jest wpisana ofiara, ale podjęta w wolności oraz w odpowiedzi na Bożą miłość. Bóg, przekonuje Łucja, „nie chce, by mu służono z przymusu, lecz z miłości, i tylko to, co robimy z miłości do Niego i do bliźniego jest tym, w czym ma On swoje upodobanie i jest przez Niego przyjmowane oraz stanowi dla Niego wartość”.
Życie w świetle jest możliwe tylko dzięki Bogu-światłu. Wtedy też może oświecać życie innych ludzi.
Tekst ukazał się w "Bibliotece Kaznodziejskiej" 167 (2023) nr 3. Publikacja w serwisie Opoka za zgodą Autora.