Jest odwrotnie niż myślimy

Refleksja po śmierci Jana Pawła II

Kiedy umiera ktoś bliski, zaskakuje nas zawsze realność wszystkich spraw, które nas łączyły. Bardzo często dopiero wtedy odkrywamy, że ta osoba była nam aż tak bliska. Przytłoczeni różnymi działaniami nie widzieliśmy tego na co dzień. Po śmierci Jana Pawła II ludzie ze zdumieniem odkryli tę właśnie jego bliskość

Innym zaskakującym doświadczeniem było odkrycie, że Papież jest bardzo bliski Panu Bogu. Że to nie jest tylko nauczyciel, urzędnik czy gwiazda mediów, ale ktoś zanurzony w Bogu. Było to widoczne w jego umieraniu, wwytrwaniu do końca, w testamencie, który zostawił. Być może właśnie to doświadczenie spowodowało, że wiele osób na nowo albo nawet po raz pierwszy w życiu odkryło modlitwę. I nie chodzi tylko o uczestniczenie wMszach św. odprawianych na placach różnych miast, ale o trwanie na modlitwie. Modlitwa to niby nic nowego, ale ludzie nagle poczuli, że jest niezbędna życiowo. Takie niespodziewane zaangażowanie modlitewne wymaga oczywiście pracy, żeby nie zostało zmarnowane. Być może nie ma aż tylu nauczycieli i przewodników w Kościele, którzy byliby do tego potrzebni, ale przecież nie wszystko zależy tylko od nas. Znaczną część pracy wykonuje za nas Pan Bóg, kiedy się z uporem do Niego przebijamy.

modlitwa

Czy Papież mógłby nam pomóc wtym wielkim przebudzeniu modlitewnym? Myślę, że tak. On wprawdzie nie zostawił żadnej szkoły modlitwy w klasycznym rozumieniu tego słowa, ale wskazał na ważne momenty w duchowości, np. na kult miłosierdzia Bożego (encyklika o Bożym miłosierdziu Dives in Misericordia, 1980 r.). Prefacja o Bożym miłosierdziu mówi: „Bóg najpełniej objawia swoją wszechmoc w łasce przebaczenia”. Kult miłosierdzia to naprawdę „mocna duchowość”, która pokazuje zarówno realność zła, jak i realność Bożego przebaczenia. Zapleczem dla tego kultu jest św. Faustyna, która proponuje pewną formę modlitwy o miłosierdzie. Jest w niej zawarta zarówno modlitwa powtarzalna, jak i kult ikony (obraz Bożego miłosierdzia nawiązuje do ikony), kult Eucharystii, kult Boga objawiającego się w sakramentach Kościoła. Obraz Bożego miłosierdzia rzeczywiście budzi sumienia i skłania do nawrócenia — widać, że Pan Bóg wybrał go sobie na miejsce swojego działania.

W przemówieniu do ludzi nauki, podczas pielgrzymki do Polski w 1997 r., Jan Paweł mówił, że bycie w świecie wymaga pewnej wewnętrznej postawy, która jest formowana na modlitwie. Chodzi o postawę otwarcia na Boga iJego miłosierdzie, czyli właśnie o dostrzeżenie realności zarówno grzechu, jak i przebaczenia. W tej samej pielgrzymce Papież powiedział, że nowa ewangelizacja to postawa, która nikogo nie uważa za straconego dla Bożej łaski, postawa otwarcia na ludzi, którzy inaczej myślą i czasem trochę „dziwnie” postępują. Kościół ma być wspólnotą ludzi, dla których Chrystus nie umarł na darmo. Warto wracać do tych myśli Papieża, a wracać to znaczy uczynić programem życia. Jakoś tak jest, że człowiek również poprzez myślenie i rozumienie podejmuje życiowe decyzje.

Ciekawe, że Jan Paweł II nie bał się sięgać do środków ludowych, do nabożeństwa majowego, śpiewał sobie litanie na tarasie, nucił stare pieśni kościelne. To wzruszające, a jednocześnie jest to przykład pewnej wierności tradycji, wierności temu, co otrzymaliśmy w darze po przodkach. W tej wierności jest Mistrzem i możemy go naśladować.

jest odwrotnie
niż myślimy

Znany jest komentarz Michała Ogórka do tego tygodnia, kiedy Papież od nas odchodził. Ogórek zauważył, że wszystko nagle zaczęło być odwrotnie, ale okazało się, że odwrotnie jest lepiej... Tydzień bez polityki, nie ma żadnych informacji politycznych, żadnych wygłupów, żadnych afer i pyskówek. O złodziejach mówi się na dziesiątej stronie, o aferzystach na ósmej i dziewiątej, o nieszczęściach na świecie na piątej i szóstej, a o rzeczach, które wszystkich interesują — na czterech pierwszych. Ludzie dotąd myśleli, że tak nie można, a okazało się, że można, i na dodatek, że tak jest lepiej. Odkryli, że ten normalny świat jest odwrotny niż myśleli i że to właśnie on jest naszym życiowym środowiskiem.

Są tacy, którzy mówią, że ten tydzień to były tylko emocje. Ja wiem, że to nieprawda. To był czas prawdziwych nawróceń. Do spowiedzi ustawiały się gigantyczne kolejki, ludzie chcieli zmienić swoje życie, wrócić do Pana Boga. Trudno policzyć, ilu ich było, myślę, że dziesiątki tysięcy. I to nie pozostanie bez śladu. Być może, zaowocuje sprzeciwem wobec zła i powrotem do postaw etycznych w życiu społecznym i gospodarczym. Być może, na początku będzie to na małą skalę, jak kiedyś „Solidarność”. W końcu tak to się kiedyś zaczynało, że paru gości zaczęło coś robić, a kiedy okazało się, że to jest wartość, dołączyli do nich inni. Nawet ci, którzy niewiele mogli zrobić, chcieli jakoś zaznaczyć swoją solidarność i wpinali sobie opornik w klapę marynarki. Zmiana w życiu społecznym zaczyna się powoli i zawsze zależy od wewnętrznych postaw.

Kiedy św. Dominik umierał, powiedział braciom, że z nieba będzie mógł zdziałać dla nich o wiele więcej niż za życia. Dlatego dominikanie odmawiają taką modlitwę, w której proszą: „Spełnij to, co obiecałeś”. Wierzę, że ludzie, którzy głęboko przeżyli śmierć Jana Pawła II i teraz potrzebują jego pomocy w powracaniu do Chrystusa, mogą o taką pomoc wołać. Nawet jeśli wołałyby miliony, dla Papieża jest to teraz do zrobienia.

* * *

Czy już teraz, przed beatyfikacją, ma jakiś sens modlitwa do Jana Pawła II? Myślę, że tak, choć ciągle jeszcze ma sens modlitwa za niego, o którą prosił przed śmiercią. Wiem, że ludzie już teraz proszą go o różne rzeczy i ja też o coś poprosiłem. Nie wiem, czy Pan Bóg to spełni, i jest to, prawdę mówiąc, trochę mało sprawdzalne. Bo prosiłem o mniejsze zdziczenie w życiu publicznym. Niemożliwe? Dlatego właśnie prosiłem o cud.

opr. aw/aw

List
Copyright © by Miesięcznik List 05/2005

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama