O objawieniach fatimskich - 91 lat później
Objawienia prywatne zawsze rodzą wiele kontrowersji, obaw i oporów. W przypadku objawień fatimskich powodów do konsternacji było wyjątkowo dużo. Mimo to orędzie przekazane trójce małych pastuszków naznaczyło w sposób decydujący nie tylko historię Kościoła, ale także świata.
Wielu pielgrzymów z całego świata podąża do Fatimy, jednego z najważniejszych ośrodków kultu maryjnego na świecie, powstałego w miejscu zwanym Cova da Iria. Dokładnie tutaj 91 lat temu znajdowało się pole należące do rodziców siostry Łucji, jednej z trojga pastuszków, którym 13 maja 1917 roku ukazała się - ubrana na biało, z różańcem w ręku - Matka Boża. Wierni udają się do najistotniejszego miejsca tego sanktuarium - Kaplicy Objawień, w której umieszczono cudowną figurę Matki Bożej Fatimskiej wykonaną według ścisłych wskazówek siostry Łucji. Nieopodal Kaplicy Objawień wznosi się monumentalna bazylika Matki Bożej Różańcowej, zbudowana w latach 30. XX wieku. Świątynia, której budowa trwała ponad 20 lat, została poświęcona 13 maja 1953 roku. Rok później papież Pius XII podniósł ją do rangi bazyliki. Przed sanktuarium rozpościera się olbrzymi plac, dwukrotnie większy od Placu św. Piotra w Watykanie, który może pomieścić prawie milion pielgrzymów. Fakt, że rzesza przybywających nieustannie wzrasta, zadecydował o wybudowaniu nowej świątyni. Aktu jej poświęcenia dokonano podczas uroczystości wieńczących obchody 90. rocznicy objawień maryjnych, jakie miały miejsce 12 października 2007 roku. Budowę nowego kościoła, dedykowanego Trójcy Przenajświętszej, a liczącego blisko 9 tys. miejsc siedzących, rozpoczęto zaledwie cztery lata temu. Kamień węgielny pod jego budowę ofiarował Jan Paweł II, jest nim fragment skały z grobu św. Piotra, który umieszczono przed głównym ołtarzem. Nieopodal sanktuarium, na skałach Cabeco, uwagę pielgrzymów przykuwa piękny pomnik z białego marmuru. Przedstawia on postacie dzieci klęczących przed Aniołem; przed nim na marmurowej płycie umieszczony został portugalski tekst modlitwy przekazanej podczas pierwszego objawienia. Innym ważnym miejscem Fatimy jest niezwykła, bo ciągnąca się kilka kilometrów wśród ogrodów oliwnych, Droga Krzyżowa, zwana również Węgierską.
Do 1917 roku dolina Cova da Iria była miejscem cichym i zapomnianym przez świat. Niespodziewanie, za sprawą trójki małych pastuszków, miejsce to pod koniec I wojny światowej znalazło się w samym centrum uwagi i to nie tylko świata katolickiego. Tradycyjnie jak w każdy inny dzień, także 13 maja 1917 roku, troje portugalskich dzieci z wioski Aljustrel pilnuje stada owiec. Łucja, najstarsza z nich, ma ukończone dziesięć lat, jej dwoje kuzynów, Franciszek i Hiacynta, mają dziewięć i siedem lat. Na pozór nie różnią się od swoich rówieśników, a jednak cała trójka nosi już w sercu wielką tajemnicę. Przed rokiem bowiem doświadczyli trzech spotkań z Aniołem Pokoju, które to wprowadziły je w rzeczywistość mistycznej bliskości z Bogiem. Spotkania te były przygotowaniem dzieci do sześciu objawień Matki Bożej.
Siostra Łucja tak pisze o nich w swoich wspomnieniach: „A więc tajemnica składa się z trzech odmiennych części.
Pierwszą więc była wizja piekła. Pani nasza pokazała nam morze ognia, które wydawało się znajdować w głębi ziemi, widzieliśmy w tym morzu demony i dusze jakby były przezroczystymi czartami lub brunatnymi żarzącymi się węgielkami w ludzkiej postaci. Unosiły się w pożarze, unoszone przez płomienie, które z nich wydobywały się wraz z kłębami dymu. Padały na wszystkie mego Niepokalanego Serca. Jeśli zrobi się to, co ja wam mówię, wiele dusz zostanie uratowanych, nastanie pokój na świecie. Wojna się skończy. Ale jeżeli się nie przestanie obrażać Boga, to za pontyfikatu Piusa XI rozpocznie się druga, gorsza. Kiedy ujrzycie noc oświetloną przez nieznane światło, wiedzcie, że to jest wielki znak, który wam Bóg daje, że ukarze świat za jego zbrodnie przez wojnę, głód i prześladowania Kościoła i Ojca Świętego. Zęby temu zapobiec, przyjdę, by żądać poświęcenia Rosji memu Niepokalanemu Sercu i ofiarowania Komunii św. w pierwsze soboty na zadośćuczynienie. Jeżeli ludzie me życzenia spełnią, Rosja nawróci się i zapanuje pokój, jeżeli nie, Rosja rozszerzy swoje błędne nauki po świecie, wywołując wojny i prześladowania Kościoła. Sprawiedliwi będą męczeni, Ojciec Święty będzie bardzo cierpieć, wiele narodów zostanie zniszczonych, na koniec zatryumfuje moje Niepokalane Serce. Ojciec Święty poświęci mi Rosję, która się nawróci, a dla świata nastanie okres pokoju.
Druga tajemnica odnosi się do nabożeństwa Niepokalanego Serca Maryi. Jak już poprzednio mówiłam, Nasza Pani 13 czerwca 1917 r. zapewniła mnie, że nigdy mnie nie opuści i że Jej Niepokalane Serce będzie zawsze strony jak iskry w czasie wielkich pożarów, bez wagi, w stanie nieważkości, wśród bolesnego wycia i rozpaczliwego krzyku. Na ich widok można by ogłupieć i umrzeć ze strachu. Demony miały straszne i obrzydliwe kształty wstrętnych, nieznanych zwierząt. Lecz i one były przejrzyste i czarne. Ten widok trwał tylko chwilę. Dzięki niech będą Matce Najświętszej, która nas przedtem uspokoiła obietnicą, że nas zabierze do nieba (w pierwszym widzeniu). Bo gdyby tak nie było, sądzę, że bylibyśmy umarli z lęku i przerażenia. Następnie podnieśliśmy oczy ku naszej Pani, która nam powiedziała z dobrocią i ze smutkiem: «Widzieli-ście piekło, dokąd idą dusze biednych grzeszników. Aby ich ratować, Bóg chce ustanowić na świecie nabożeństwo do moją ucieczką i drogą, która mnie będzie prowadziła do Boga. Mówiąc te słowa, rozłożyła swe ręce i przeszyła nasze serca światłością, która z nich płynęła. Wydaje mi się, że tego dnia to światło miało przede wszystkim utwierdzić nas w poznaniu i miłości szczególnej do Niepokalanego Serca Maryi, tak jak to było w dwóch innych wypadkach odnośnie do Boga i do tajemnicy Trójcy Przenajświętszej. Od tego dnia odczuliśmy w sercu bardziej płomienną miłość do Niepokalanego Serca Maryi. Hiacynta mówiła mi nieraz: «Ta Pani powiedziała, że jej Niepokalane Serce będzie twoją ucieczką i drogą, która cię zaprowadzi do Boga. Kochasz ją bardzo? Ja kocham jej Serce bardzo. Ono jest tak dobre!»".
Po dziesięciu latach Maryja, objawiając się przebywającej już w klasztorze s. Łucji, powróciła do prośby o rozpowszechnienie nabożeństwa do Swego Niepokalanego Serca. Prosiła o czczenie Go szczególnie w pierwsze soboty miesiąca i obiecała specjalne łaski tym, którzy będą mu wierni.
„Po dwóch częściach, które już przedstawiłam, zobaczyliśmy po lewej stronie Naszej Pani nieco wyżej Anioła trzymającego w lewej ręce ognisty miecz; iskrząc się wyrzucał języki ognia, które zdawało się, że podpalą świat; ale gasły one w zetknięciu z blaskiem, jaki promieniował z prawej ręki Naszej Pani w jego kierunku; Anioł wskazując prawą ręką ziemię, powiedział mocnym głosem: Pokuta, Pokuta, Pokuta! I zobaczyliśmy w nieogarnionym świetle, którym jest Bóg: «coś podobnego do tego, jak widzi się osoby w zwierciadle, kiedy przechodzą przed nim» Biskupa odzianego w biel «mieliśmy przeczucie, że to jest Ojciec Święty». Wielu innych biskupów, kapłanów, zakonników i zakonnic wchodzących na stromą górę, na której szczycie znajdował się wielki krzyż zbity z nieociosanych belek jak gdyby z drzewa korkowego pokrytego korą; Ojciec Święty, zanim tam dotarł, przeszedł przez wielkie miasto w połowie zrujnowane i na poły drżący, chwiejnym krokiem, udręczony bólem i cierpieniem, szedł, modląc się za dusze martwych ludzi, których ciała napotykał na swojej drodze. Doszedłszy do szczytu góry, klęcząc u stóp wielkiego krzyża, został zabity przez grupę żołnierzy, którzy kilka razy ugodzili go pociskami z broni palnej i strzałami z łuku i w ten sam sposób zginęli jeden po drugim inni biskupi, kapłani, zakonnicy i zakonnice oraz wiele osób świeckich, mężczyzn i kobiet różnych klas i pozycji. Pod dwoma ramionami krzyża były dwa Anioły, każdy trzymający w ręce konewkę z kryształu, do których zbierali krew Męczenników i nią skrapiali dusze zbliżające się do Boga".
Oprócz danej dzieciom zapowiedzi cierpienia Papieża - o ile ludzkość nie przyjmie i nie zrealizuje próśb Matki Bożej zawartych w Jej orędziu fatimskim - Hiacynta otrzymała kilka dodatkowych wizji. Tak wspomina je s. Łucja: „Pewnego dnia w czasie godzin odpoczynku, gdy byliśmy koło studni moich rodziców, Hiacynta usiadła na kamieniach przy studni, a Franciszek poszedł ze mną szukać w pobliskich zaroślach dzikiego miodu na tamtejszym zboczu. Po chwili Hiacynta woła: «Widzieliście Ojca Świętego?» «Nie». «Nie wiem, jak to było. Ja zobaczyłam Ojca Świętego w bardzo dużym domu. Klęczał przy stoliku, miał twarz ukrytą w dłoniach i płakał. Na zewnątrz było dużo ludzi, niektórzy rzucali nań kamieniami, inni wykrzykiwali i wymawiali brzydkie słowa. Biedny Ojciec Święty musimy się bardzo za niego modlić». Przy innej okazji poszliśmy do groty przy Cabeco. Przyszedłszy uklękliśmy i pochyliliśmy się do samej ziemi, powtarzając modlitwę Anioła. Trochę później Hiacynta podniosła się i zawołała do mnie: «Czy nie widzisz dróg, ścieżek i pól, pełnych ludzi, którzy płaczą z głodu, nie mając nic do jedzenia. A Ojciec Święty modli się w kościele przed Niepokalanym Sercem Maryi, i razem z nim bardzo dużo ludzi się modli»".
Zgodnie z zapowiedzią Maryi, dwoje dzieci zmarło wkrótce po objawieniach. Franciszek zmarł w 1919 roku w wieku 10 lat i 9 miesięcy, jego siostra Hiacynta odeszła do Pana, 20 lutego, rok później, mając 9 lat i 11 miesięcy. Siostra Łucja de Jesus Dos Santos, zmarła 13 lutego 2005 roku w wieku 97 lat.
Nie tylko pięknie, ale też niezwykle celnie o świętości małych pastuszków z Fatimy napisał o. Paolo Molinari, SI: „to dzieci, które zgodnie z możliwościami swego wieku, wiernie i w sposób wolny odpowiedziały na zetknięcie się z tajemnicą Boga i konsekwentnie żyły autentycznym, chrześcijańskim życiem, które szło inną drogą niż ta, którą normalnie spotykamy u dobrych dzieci w ich wieku, mających edukację chrześcijańską. (...) Również to, że odmówiły odkrycia tajemnicy i wiernie spełniły obietnicę daną Pani, ukazuje, że nawet dzieci, poruszane i wspierane Bożą łaską, były zdolne udźwignąć tę nadzwyczajność wydarzeń i przyjąć - mimo młodego wieku - zachowanie heroiczne, w ścisłym znaczeniu tego słowa".
13 maja 1981 roku, dokładnie w godzinę objawień Maryi w Fatimie, na Placu św. Piotra padają historyczne strzały. Świat zamiera w przerażeniu.
Parę miesięcy później z okna kliniki Gemelli Jan Paweł II oznajmia światu: „W ciągu tych trzech miesięcy, które przeżyłem pomiędzy życiem i śmiercią, zrozumiałem, że jedyną szansą na uratowanie świata przed wojnami i katastrofami, na uchronienie go przed ateizmem, jest nawrócenie Rosji, zgodnie z orędziem fatimskim". W następnym roku Jan Paweł II udaje się z pielgrzymką dziękczynną do Maryi, do Fatimy, gdzie wyznaje: „Gdy odzyskałem świadomość, natychmiast skierowałem moje myśli ku temu sanktuarium, ażeby w Sercu Niebieskiej Matki złożyć podziękowanie za uratowanie mnie od niebezpieczeństwa. We wszystkim, co się wydarzyło, zobaczyłem, i stale to będę powtarzał - szczególną opiekę macierzyńską Matki Najświętszej. I poprzez zbieg okoliczności-a proste zbiegi okoliczności nie istnieją w planach Bożej Opatrzności - dostrzegłem także wezwanie, a być może nawet zwrócenie uwagi na przesłanie, które przed 65 laty stąd wyszło(...)".
Jest jeszcze jedna tajemnica fatimska. Jan Paweł II podarował Matce Bożej Fatimskiej kulę, która przeszyła jego ciało. Pocisk został umocowany w koronie, choć pomysłów umieszczenia go było wiele. Zastanawiano się, czy nie umieścić go w jednej z dłoni Maryi, potem padł pomysł umieszczenia go w Jej stopach, w końcu przyszła myśl o koronie. Gdy kustosz ją zdjął i odwrócił, zauważył, że jest w niej otwór idealnie takiej samej wielkości jak pocisk. Złotnikowi pozostało tylko umocowanie go. Nikt nie wie, w jakim celu i kiedy ten otwór powstał.
opr. mg/mg