Święta, dziewica i jawnogrzesznica? - to może szokować, ale kiedy wykluczy się z osoby wszystko, co miłością nie jest, objawia się coś więcej - miłość jako dar.
Święta, dziewica i jawnogrzesznica? - to może szokować, ale kiedy wykluczy się z osoby wszystko, co miłością nie jest, objawia się coś więcej - miłość jako dar.
W kalendarzu liturgicznym św. Justyna z Flavia Neapolis nazywamy filozofem i męczennikiem, św. Teresę z Ávila – Doktorem Kościoła, a św. Agatę z Katanii – dziewicą i męczennicą. W każdym przypadku czynimy tak, aby niejako dookreślić osoby świętych, aby wydobyć ich najbardziej charakterystyczne i wzorcowe cechy, aby okazać im cześć: nie w nabożnym podziwie dla rzeczywistości, która dla nas miałaby być niedostępna, ale po to, aby – mając za wzór ich życie – dążyć do głębszego zrozumienia naszej własnej kondycji. Być może też po to, aby móc przejść przez życie bardziej świadomie, z większą lekkością – idąc ich śladem. Dodając do imienia świętego jeden lub więcej wyróżniających go przydomków, w konkretny sposób urealniamy i przybliżamy daną osobę, którą możemy kontemplować w jej integralności i której możemy oddawać cześć. Właśnie dlatego zdecydowałem się nadać niniejszej książce tytuł: Maria Magdalena. Dziewica i jawnogrzesznica.
W pierwszym odruchu gotowi jesteśmy zaprotestować, że przecież określenia: „dziewica” i „jawnogrzesznica” są sobie przeciwstawne, wzajemnie się wykluczają. Jakże wielu mężczyzn – nawet w dzisiejszych czasach – przy użyciu podobnych określeń klasyfikuje kobiety, zaliczając je do jednej lub drugiej kategorii. Jak na ironię, oba wyrazy w takim kontekście poniekąd tracą znaczenie antynomiczne, ponieważ oba uzyskują wydźwięk pejoratywny, stają się w istocie obelgami kierowanymi pod adresem wszystkich kobiet i wyrażają pełną arogancji wzgardę. Dziś wulgarne określenia synonimiczne do słów „jawnogrzesznica” czy „nierządnica” – tak bardzo spowszedniałe, że słychać je dosłownie wszędzie, nawet w szkole, podczas przerw między lekcjami – padają z ust dzieci, które raczej nie mają pojęcia, o czym mówią. W swojej współczesnej formie słowa takie to pospolite przekleństwa. W tym kontekście Maria Magdalena po upływie dwóch tysięcy lat od chwili swojego przyjścia na świat wciąż pozostaje żywym obrazem wszystkich traktowanych w ten sposób kobiet – niesprawiedliwie, jednoznacznie klasyfikowanych, uprzedmiatawianych, krzywdzonych i obrażanych.
/Jest to Słowo Wstępne do książki "Maria Magdalena. Dziewica i jawnogrzesznica"/
Tutaj można przeczytać dłuższy fragment tej książki »
Jean-Pierre Brice Olivier (ur. 1957 r.), dominikanin, ceniony kaznodzieja, mówca, znawca sztuki, przez kilkanaście lat związany z paryską galerią. Ma w dorobku kilka książek. Jego teksty zdradzają wielką wrażliwość, ale nie należą do lektur łatwych, bo wielkich spraw autor nie chce ani upraszczać, ani banalizować, za to konsekwentnie przybliża się z właściwą sobie delikatnością do wielkiego tematu miłości.
Fascynująca powieść o św. Marii Magdalenie francuskiego dominikanina niosąca głębokie przesłanie na temat tęsknoty człowieka za autentyczną, czystą i wieczną miłością oraz ukazująca wewnętrzną przemianę i rozkwit kobiecej osobowości pod wpływem spotkania z Jezusem.
Cała ta książka to swoista medytacja nad prawdą o miłości i człowieku. To lektura wymagająca, bo nie szuka prawdy prostej, lektura niejednoznaczna, bo świadomie intryguje, lektura kontrowersyjna, bo nie sięga po gotowe odpowiedzi, lecz zaprasza do poszukiwania sensu. Jak powiedział autor w jednym z wywiadów, nie zdradza tajemnicy Marii Magdaleny - zachowuje wierność biblijnemu przesłaniu, ale ni dokonuje prymitywnej demaskacji. Święta, dziewica i jawnogrzesznica? - to może szokować, ale kiedy wykluczy się z osoby wszystko, co miłością nie jest, objawia się coś więcej - miłość jako dar. Czytelnikowi musi wystarczyć odwagi, by nie czytać tej książki oczami faryzeusza, ale odnaleźć w niej prawdę o człowieku, odnaleźć siebie...
Książkę można znaleźć na stronie Wydawnictwa PROMIC >>TUTAJ<< .
opr. ac/ac