O kulcie św. Barbary - patronki górników
Morderstwo, którego dopuścił się niejaki Dioskur, obywatel rzymski mieszkający w Nikomedii (Bitynia), 4 grudnia 306 roku, na swojej córce Barbarze, od wieków budzi powszechne zainteresowanie. Przestępca doczekał się nawet "obrońcy", człowieka, którego myśli przepojone były empatią. Ów "adwokat" pisał tak: Córka była całym jego światem. Dla niej czynił (...) wszystko (...). Kierując się źle pojętą troską i zazdrosną miłością strzegł zaś Barbary (...), jak świętego skarbu, na który spojrzeć nawet nikomu nie dawał. Kiedy dowiedział się, że została ona chrześcijanką, (...) zrozumiał tylko, że Nazarejczyk zabrał mu córkę, która była dlań wszystkim. Stracił nad sobą panowanie. Rzucił się na dziewczynę, bił ją i kopał, gdy upadła, póki nie zemdlała. Potem do lochu pod wieżą znieść ją kazał i zamknąć o chlebie i wodzie. Barbarę poddano torturom i na mocy prawa rzymskiego skazano na śmierć. Wykonawcą wyroku był ojciec. Czyżby więc była to zbrodnia popełniona w afekcie? A może akt zemsty popełniony w geście rozpaczy?
Jednocześnie znalazła się grupa odważnych mężczyzn, którzy nadali sens męczeńskiej śmierci Barbary. Mowa oczywiście o górnikach i ich zabiegach mających na celu otoczenie tej grupy zawodowej szczególną opieką. Tuż po narodzinach dla nieba, jeszcze w czasie trwania ceremonii nakładania męczeńskiej korony na głowę Barbary, przed obliczem Boga zjawił się górnik, stanół sie przed Nim i napocon łozprowiać: "Bydą tak dobrzy, cołko Trójco Przenajświętszo, a dadzą nóm, berchmonom, ta święto paniczka za patrónka";. Po szczegółowym rozpatrzeniu sprawy Trójjedyny Bóg zadecydował o oddaniu pod opiekę świętej Barbary wszystkich górników oraz tych, którzy pragną umrzeć szczęśliwie.
O prawdziwie wymiernych korzyściach płynących z nabożnego stosunku do Patronki doskonale wiedzą górnicy, którym święta Barbara daje poczucie bezpieczeństwa nie tylko w czasie pracy, ale również podczas powrotnej drogi do domu. Bezgraniczne zaufanie przerodziło się w przekonanie o jej fizycznej obecności. Bowiem kto tak często jak górnik bywał w obliczu śmierci i tak często i namacalnie został od śmierci uratowany, ten gotów uwierzyć, że jego święta Patronka nie potrzebuje być wołana na pomoc z dalekiego nieba, ale że strzeże go z bliska jak jaki anioł stróż (z homilii ks. A. Wolnego wygłoszonej w kościele parafialnym w Jaśkowicach 4.12.1945 r.). Co więcej, Święta jest tam, gdzie oni. Z mieczem i wiatykiem w dłoniach przechadza się górnośląskimi ścieżkami. Można ją spotkać na przykład w okolicach Nikiszowca - spacerując, pozostawia za swoimi plecami widok na zabudowania kopalni Wieczorek i widok na rynek, nad którym góruje neobarokowa wieża kościoła Świętej Anny. Wydaje się, że dwóch górników wracających właśnie z pracy zaraz do niej dołączy i razem udadzą się w dalszą drogę. Kiedy zachodzi taka potrzeba, święta Barbara schodzi nawet do kopalnianych podziemi, by pomóc, ostrzec przed niebezpieczeństwem tąpnięcia, zawalenia się stropu, a kiedy już dojdzie do tragedii, zapewnić górnikowi szczęśliwą śmierć i zaopatrzyć go wiatykiem. Pewien górnik, pracujący w kopalni Ziemowit, swoją prośbę do Patronki poukładał w strofy, które dowodzą, że obeznana ze współczesną technologią wydobywczą Święta potrafi nieść konkretną pomoc. Woła do niej:
(...) Ostrzegaj nas przed słabym stropem
i chroń szybową niwę.
(...)
W czasie pożarowych dymów
niebiańską lampą
oświeć przejście do hydrantów
w rurociągach wodnych.
Wyraźnie pokaż główne kierunki powietrza
(...)
* * *
Taki ciąg narracyjny, wynikający w tym przypadku z interpretacji tekstów artystycznych, historyk kultury nazwałby konkretyzacją sacrum opierającą się na ludowej percepcji świata. Baczny obserwator w różnorodnych przejawach kultu dostrzegłby liczne przekształcenia. Zastanawiałby się nad wpływem zmian w kalendarzu liturgicznym Kościoła katolickiego na częstotliwość odprawianych w kopalniach nabożeństw. Zadziwiające jest, jak wielu ludzi interesowało się losami Barbary i jej ojca: napisano mnóstwo opowieści, prac naukowych, powstało wiele dzieł sztuki.
Spojrzenie na męczeństwo świętej Barbary oczami jej ojca jest jedynie literacką konwencją, którą posłużył się Kazimierz Gołba, pisząc swój barbórkowy tekst opublikowany na łamach "Gościa Niedzielnego" w 1949 roku. Również dyplomatyczne zabiegi delegacji górników to zapis XIX-wiecznej ludowej, górnośląskiej legendy (opracowany zbiór wydał w 1935 roku Ludwik Łakomy). Górnik i poeta to Józef Krupiński. Dzisiaj nikt już nie pamięta, że takie teksty powstawały i funkcjonowały. Obrazy i rzeźby przedstawiające świętą Barbarę z cechowni likwidowanych kopalń przenoszone są do pobliskich kościołów lub muzeów. Pieśni i modlitwy znikły z książek do nabożeństwa. Aż trudno przyzwyczaić się do myśli, że zaledwie sto lat temu pobożność względem górniczej Patronki była jednym z wyznaczników górnośląskiej tożsamości kulturowej.
Pozostaje jedynie życzyć nam wszystkim, abyśmy pamiętali o wspaniałej Patronce, pomimo tego, że górniczy świat stopniowo przeistacza się w skansen. Jej patronat, jakkolwiek niezwykle ważny, nie jest ograniczony przestrzenią kopalni. Przecież święta Barbara jest patronką konania, czyli dobrej śmierci.
opr. mg/mg