Promyk słoneczny – mówiła o przyszłej „apostołce uśmiechu” jej rodzona matka. Jaka była św. Urszula Ledóchowska, założycielka „szarych” urszulanek? O życiu i posłudze założycielki urszulanek szarych, duchowych wskazaniach i cudach za jej wstawiennictwem – z Joanną Wieliczką-Szarkową, autorką książki „Święta Urszula Ledóchowska”, rozmawia Agnieszka Warecka.
Agnieszka Warecka: „Promyk słoneczny” – mówiła o przyszłej „apostołce uśmiechu” jej rodzona matka. W jakim stopniu świętość Julii Ledóchowskiej ukształtował rodzinny dom?
Joanna Wieliczka-Szarkowa: Jak wspominała młodsza siostra św. Urszuli, rodzice wychowywali dzieci w atmosferze – naprawdę! – Bożej. Na co dzień zachowywano przykazania Boże i kościelne. Każdą uroczystość rodzinną czczono Mszą św. i Komunią św. w intencji solenizanta czy jubilata. Modlono się przed posiłkami, a w południe odmawiano „Anioł Pański”. Zwłaszcza matka potrafiła wpoić dzieciom umiłowanie obowiązku i wrażliwość na potrzeby bliźnich – biednych i chorych.
Warto podkreślić, że Józefina Ledóchowska, choć nie była Polką, ale Szwajcarką, uważała, że dzieci powinny wychowywać się w swojej ojczyźnie i dlatego rodzina zamieszkała w Lipnicy Murowanej. O tym, że dom miał wpływ na świętość matki Urszuli, potwierdziła ona sama, pisząc o swojej matce: „Czym jesteśmy i co posiadamy, zawdzięczamy po Bogu Twej macierzyńskiej miłości i Twemu przykładowi”.
Spośród siedmiorga rodzeństwa Ledóchowskich, poza Julią, czyli św. Urszulą, Bóg powołał do swojej służby jeszcze pierworodną Marię Teresę, nazywaną „matką Czarnej Afryki”, która założyła Sodalicję św. Piotra Klawera dla wspierania misji afrykańskich i została beatyfikowana w 1975 r., oraz syna Włodzimierza, który przez 27 lat był generałem zakonu jezuitów i zmarł w opinii świętości.
„Daj Boże, żeby z niej była święta” – napisała o J. Ledóchowskiej w klasztornej kronice jedna z urszulanek. Zgromadzenia tego – jak twierdziła później matka Urszula – nie wybrała ona, ale Bóg. Zdumiewa jej aktywność: nauczycielka, malarka, organizatorka przytułków, założycielka nowej gałęzi urszulanek – Zgromadzenia Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego, tzw. urszulanek szarych... Kobieta, która wyprzedzała swoją epokę – można by rzec. Co Panią, jako autorkę książki o św. Urszuli, najbardziej urzeka w jej biografii?
Matkę Urszulę poznałam bliżej 10 lat temu, kiedy przygotowywaliśmy poświęcony jej numer do wydawanego w Krakowie tygodnika rodzin katolickich „Źródło”. Już wtedy byłam zdziwiona, że taka święta jest tak mało znana.
Myślę, że Urszula zdobywa serce każdego, kto się z nią spotka. Ujmuje talentami, niespożytą energią we wszystkich przedsięwzięciach, a przede wszystkim dobrocią, radością i uśmiechem, który – jak przekonywała – rozprasza chmury nagromadzone w duszy oraz mówi o miłości i dobroci Bożej.
W wydaniu książki, mam wrażenie, maczała palce sama święta! Przeglądając w zeszłym roku swoje archiwum, zauważyłam, iż właśnie mija 100 rocznica założenia przez matkę zgromadzenia i pomyślałam, że trzeba przypomnieć jej postać, także w kontekście obchodzonego niedawno 100-lecia odzyskania niepodległości, dla której była tak bardzo zasłużona. Jej relikwie znajdują się w warszawskiej świątyni Opatrzności Bożej – św. Urszula jest pierwszą kobietą, której szczątki zostały wprowadzone do panteonu wielkich Polaków.
Osobny, a jakże ciekawy rozdział w życiorysie matki stanowi jej posługa poza granicami Polski: Rosja i „ Gwiazda Morza ” nad Zatoką Fińską, wreszcie Szwecja i cykl wykładów o Polsce „niezwykłej polskiej hrabiny”, jak ją nazywano. Jak matka Urszula rozumiała swoją działalność apostolską?
Powołaniem św. Urszuli była młodzież i jej wychowanie. Jak mówiła: „Mamy w dziele wychowania dwojakie zadanie: pierwsze – wychowanie dzieci dla Boga, dla ojczyzny niebieskiej, drugie – to wychowanie dzieci dla społeczeństwa, dla ojczyzny ziemskiej”. Urszulanki podejmowały pracę apostolską w różnych środowiskach, idąc do ludzi potrzebujących z przekonaniem, że „ponieważ świat unika zakonów, więc zakony powinny iść między ludzi”. Matka Urszula wskazywała przy tym, że działać można tylko przez głębokie zjednoczenie z Bogiem, spełniając Jego wolę w pokornej służbie bliźnim. Znakiem tej służby jest habit urszulanek szarych wzorowany na fartuchu służącej.
Po odzyskaniu niepodległości św. Urszula chciała pełnić posługę w ojczyźnie. „Moja polityka to miłość do Boga i ojczyzny” – mówiła. Pięknie pisała o Polsce... Troszczyła się także o kształt przyszłego pokolenia, uwrażliwiając rodziców, by wychowywali swoje dzieci blisko Kościoła. Które z jej duchowych porad czy rodzajów aktywności duszpasterskiej uznaje Pani za szczególnie cenne?
„Oremus – módlmy się, dzieci moje, nic lepszego radzić wam nie mogę” – tak mówiła św. Urszula, podobnie inni święci, w tym św. Jan Paweł II.
Trzeba więc tę radę wziąć sobie mocno do serca. Modlitwa ma być ufna i wytrwała – jak podkreślała matka – „choćby latami całymi”.
Dzisiaj potrzebujemy też – na co wskazywała święta – nawiedzania Przenajświętszego Sakramentu: „Idź do Jezusa jak dziecko do matki, jak przyjaciel stroskany idzie do przyjaciela, u którego wie, że znajdzie pociechę i pomoc. Powiedz Jezusowi wszystko, co masz na sercu. Gdy klęczysz (...) i myśli ci się nie kleją, wtedy pokornie wystawiaj się na działanie promieni miłości wychodzących z tabernakulum. Jezus duszę twą – jak słońce płótno – uczyni białą i piękną. Choć ci się wydaje, że nic nie robisz, czekaj i ufaj – Jezus sam w twojej duszy pracuje, tylko od Niego nie uciekaj!”. I jeszcze rada św. Urszuli dla matek: „Bądźcie pewne, że Maryja raczej cudem przyjdzie wam z pomocą, niż miałaby was opuścić”.
„Żebym tylko miłować umiała. Spalać się miłością” – mówiła św. Urszula. O spełnieniu tego pragnienia świadczą m.in. cuda za jej wstawiennictwem. „To jest święta spryciarka, ona będzie świętą” – miał powiedzieć o matce tuż po jej beatyfikacji Jan Paweł II.
Bezpośrednim powodem starań o formalne otwarcie procesu beatyfikacyjnego Urszuli Ledóchowskiej stało się uzdrowienie urszulanki szarej s. Danuty Pawlak, która chorowała od 1938 r. na niedokrwistość zanikową objawiającą się wyniszczającymi organizm krwotokami. W 1946 r., gdy leczona w Zakopanem siostra była już bliska śmierci, urszulanki rozpoczęły w intencji jej uzdrowienia Nowennę do Serca Jezusowego Konającego za wstawiennictwem matki Urszuli. Ostatniego dnia nowenny chora wyzdrowiała. Jej nagłe zjawienie się rano na Mszy św. wywołało szok. Uzdrowienie było całkowite i trwałe. S. Danuta zmarła w 1996 r.
Trzy miesiące później matka Urszula dokonała drugiej cudownej interwencji. 26 maja 1946 r. w Smarzewie w Wielkopolsce mistrz ciesielski Jan Kołodziejski poważnie poranił sobie rękę spalinową piłą tarczową. Groziła mu amputacja przedramienia, na którą jednak się nie godził. Będąc już w stanie krytycznym, od czuwającej przy innym pacjencie kobiety otrzymał modlitwy do Serca Jezusowego i fotografię matki Ledóchowskiej. Modlił się gorąco przez trzy godziny i obudził się ze zdrową ręką. Zmarł w 1987 r. Oboje uzdrowieni wzięli udział w uroczystościach beatyfikacji matki w 1983 r. w Poznaniu.
Z kolei cud kanonizacyjny św. Urszuli był spektakularny!
Latem 1996 r. 14-letni Daniel Gajewski spędzał wakacje w domu urszulanek szarych w Ożarowie. Kosząc elektryczną kosiarką trawę w ogrodzie sióstr, w czasie rozłączania przedłużaczy, z których jeden nie spełniał norm bezpieczeństwa, został porażony prądem. Ponieważ ogródek był oddzielony od pozostałych części gospodarstwa wysokim murem, nikt nie widział wypadku ani nie słyszał krzyku chłopca. Gdy tracił już świadomość, zobaczył wychodzącą z domu urszulankę, która oderwała go od przewodu elektrycznego.
Jako że nie była to żadna z sióstr przebywających w domu, a samodzielne oderwanie się od prądu nie było możliwe, uznano cudowną interwencję, zaś w ratującej chłopca zakonnicy rozpoznano matkę Urszulę. Jan Paweł II kanonizował bł. Urszulę w swoje 83 urodziny – 18 maja 2003 r. w Rzymie.
Jakie świadectwa dotyczące wstawiennictwa św. Urszuli docierają do Pani jako autorki jej biografii? O co najczęściej proszą ją wierni?
Okazuje się, że św. Urszulę można prosić o wstawiennictwo w każdej sprawie, a jeżeli prośba zgodna jest z wolą Bożą – pośrednictwo matki będzie skuteczne. I można tylko się zdumieć, jak bardzo skuteczne! – o czym zaświadcza dokumentująca świadectwa łask założycielki s. Małgorzata Krupecka: „Urszula Ledóchowska. Uśmiechnięta i promienna. Serdeczna. Zatroskana. Nieustannie działająca. Za życia znana była z wrażliwości na potrzeby ludzi, lecz nadal, a mija 150 lat od jej narodzin, chce być dla nas promieniem dobroci Bożej, który wraca na ziemię i ogarnia swym światłem i ciepłem tych, którzy proszą o pomoc”.
Źródło: Echo Katolickie; 21.05.2021 r.