Spełniona wizja

Misja Mikołaja Czarnego Łosia wśród Indian Lakota

Pewien chłopiec z plemienia Lakota (znanego też jako Dakota lub Siuksowie) w wieku dziewięciu lat poważnie zachorował, a kiedy leżał w gorączce, miał przejmującą wizję. Dwóch mężczyzn, którzy zstąpili z obłoków, uniosło go ze sobą w górę, a potem cztery stada koni nadbiegające z czterech stron świata poprowadziły go do świętego namiotu. Gdy wszedł do środka, sześciu starszych pokazało mu dwie drogi: czerwoną drogę dobra i pokoju oraz czarną drogę nieszczęść i wojen. Ujrzał spustoszone wioski, ginących ludzi i zwierzęta, a potem drzewo, które wyrosło z laski, przywracając wszystkiemu wokół życie, siły i radość. W końcu starcy powierzyli mu misję poprowadzenia ludu czerwoną drogą dobra do świętego kręgu, w którym wszyscy mieli zostać odnowieni — przebudzeni duchowo. Najstarszy z nich zapowiedział: „Stanie się tak, że setki ludzi się uświęcą, a ich serca zapłoną”. 

Wizja była tak mocna, że chłopiec nie mógł o niej zapomnieć. Był przekonany, że otrzymał ją od Wakan Tanka — Wielkiego Ducha, który według wierzeń Siuksów jest stwórczą mocą, przenikającą cały świat. Jednak przez wiele lat nie miał odwagi, by o niej opowiadać, i nie wiedział, jak ma ją wypełnić. Wreszcie został szamanem, uzdrowicielem i stróżem obyczajów swojego plemienia i był nim aż do śmierci w 1950 roku. Nosił imię Czarnego Łosia, a jego sława w Górach Czarnych (Black Hills) dorównuje sławie jego kuzyna, wielkiego wodza Szalonego Konia.

Dziś imię Czarnego Łosia zaczyna być rozpoznawalne także w Kościele katolickim, ze względu na szeroką działalność ewangelizacyjną, którą po przyjęciu chrztu prowadził wśród Indian. Jego historia ukazuje, że Bóg objawia siebie w każdej kulturze, aby wszystkie rasy, plemiona i języki złączyły się we wspólnym wysławianiu Go.

„CHCĘ ZROZUMIEĆ”

Czarny Łoś urodził się w 1863 roku na terenie dzisiejszego stanu Wyoming. Dorastał w grupie Siuksów Oglala, polujących na bizony na Wielkich Równinach. Od dzieciństwa wyznawał tradycyjną religię swego plemienia, która kładła nacisk na szacunek dla ziemi i wszystkich stworzeń. Były to czasy tragiczne dla Indian, czasy rozpaczliwych walk w obronie własnych terytoriów zagarnianych przez żądnych ziemi i złota białych. Siuksowie usiłowali za wszelką cenę bronić swojego sposobu życia, podczas gdy coraz więcej białych osadników i awanturników, zwabionych wieściami o odkryciu złota w Górach Czarnych, zajmowało ich ziemie. Czarny Łoś nieraz był świadkiem i uczestnikiem krwawych starć (m.in. nad Little Big Horn), widział śmierć bliskich i przyjaciół, kobiet i dzieci zabijanych we własnych wioskach. W końcu jego plemię poddało się i zamieszkało w rezerwacie. 

Pomimo różnych ograniczeń Indianie Lakota starali się dalej kultywować swoje zwyczaje. Czarny Łoś został szamanem i szybko zyskał sławę uzdrowiciela obdarzonego mocą. Przygnębiało go jednak życie na ograniczonym terenie rezerwatu, bez możliwości wędrówek w poszukiwaniu bizonów, których nieprzeliczone do niedawna stada biali wytrzebili niemal do szczętu, a świadomość, że nie realizuje misji otrzymanej od starców, a jego naród ginie, doprowadzała go do rozpaczy. 

Zapragnął poznać obyczaje białych ludzi, by zrozumieć, skąd bierze się ich siła. Kiedy miał dwadzieścia trzy lata, nadarzyła się ku temu okazja. Czarny Łoś przyłączył się do trupy cyrkowej Bufallo Bill's Wild West, która organizowała widowiska z życia Dzikiego Zachodu. Razem z nią przez prawie trzy lata podróżował po Europie, odgrywając sceny z życia Indian. Naturalnie sam także zapoznawał się ze zwyczajami białych ludzi, ich językiem i wiarą. Młody Siuks zainteresował się opowieściami o Jezusie, który przyszedł na ziemię, aby za nas umrzeć. Pragnął zrozumieć „wierzenia białych ludzi na temat woli Bożej i to, jak oni postępują zgodnie z nią”. W Europie spotkał chrześcijan, którzy przyjęli go gościnnie i postępowali zgodnie z nauką Biblii, przełożonej już wtedy na język Lakota. Zaintrygowało go to, co widział i słyszał. Po powrocie cytował nawet słowa św. Pawła o ludziach, którzy prorokują i mają wizje — że to wszystko jest niczym bez miłości (1 Kor 13,2).

ZMIANY W PINE RIDGE

Kiedy Czarny Łoś w 1889 roku powrócił do Ameryki, jego plemię mieszkało w rezerwacie Pine Ridge w Dakocie Południowej. Wśród Siuksów panował klimat lęku i napięcia, gdyż rząd Stanów Zjednoczonych łamał traktaty i nie wypełniał swoich zobowiązań. Między innymi dostarczał mniej niż połowę sztuk bydła, w związku z czym Indianie, pozbawieni dawnych sposobów zdobywania pożywienia, po prostu głodowali. Czarny Łoś powrócił do rytualnych tańców i uzdrawiania. 

W tym czasie wśród Indian Lakota głośno było o proroku Wovoka z plemienia Pajutów (w Nevadzie), który zapowiadał nadejście nowego świata, wzywał do zaniechania wszelkich walk i podjęcia świętego tańca, który miał wszystko przemienić. Czarny Łoś udał się na jedno z miejsc tańców i widząc zgromadzonych, uwierzył, że właśnie zaczyna się spełniać jego wizja wstąpienia ludu na czerwoną drogę dobra i pokoju. Tymczasem białych niepokoiło gromadzenie się Indian na wspólne tańce. Przybyło wojsko żądając, by Indianie oddali wszelką posiadaną broń. Podczas rozbrajania doszło do szamotaniny, padł strzał i żołnierze zaatakowali niemal bezbronnych Indian. Podczas tej masakry nad strumieniem Wounded Knee w 1890 roku oddziały amerykańskie wymordowały setki nieuzbrojonych Lakota, w większości kobiet i dzieci. Czarny Łoś próbował chronić współplemieńców, aż sam został ciężko ranny. Widok stosów zabitych stawał mu przed oczami do końca życia.

NA NOWEJ DRODZE

Kiedy fala przemocy opadła, przez kolejne piętnaście lat Czarny Łoś żył w rezerwacie jako szaman. Wzywano go do rannych i chorych, aby zapewnił im uzdrowienie fizyczne i duchowe poprzez yuwipi — tradycyjny obrzęd uzdrowienia. Odwiedziny u chorych stały się dla niego kolejnym punktem styczności z chrześcijaństwem, gdyż księża katoliccy także ich odwiedzali.

Jezuiccy misjonarze przybyli do Pine Ridge wtedy, gdy Czarny Łoś był w Europie. Ewangelizowali i służyli pomocą ludności indiańskiej, a ich przesłanie spotykało się z dobrym przyjęciem. Jezuici wybudowali sieć kościołów misyjnych i zakładali stowarzyszenia katolickie dla mieszkańców rezerwatu. Na zaproszenie wodza, Czerwonej Chmury, założyli też w Pine Ridge Misję Różańca Świętego. Czarny Łoś widział, jak jezuici pomagali rannym po masakrze nad Wounded Knee i miał przyjaciół katolików wśród Lakota, ale przez kilka lat nie wykazywał żadnego zainteresowania nawróceniem, choć jego żona była już katoliczką i ochrzczone były ich dzieci.

Po śmierci żony w 1904 roku, na krótko przed swoimi czterdziestymi urodzinami, Czarny Łoś przeżył nowe przebudzenie duchowe. Wszystko zaczęło się od zwyczajnej wizyty w domu chorego chłopca, gdzie składał ofiarę z tytoniu, grał na bębnie i wzywał duchy plemienia Lakota. W pewnym momencie obrzęd został jednak zakłócony przez przybycie miłego w obejściu jezuity, zwanego przez Siuksów „Niskim Ojcem”. Ksiądz ochrzcił już wcześniej chłopca, a teraz przyszedł udzielić mu sakramentu chorych. Chociaż okoliczności tego spotkania nie są do końca znane, wygląda na to, że ksiądz polecił Czarnemu Łosiowi zabrać swoje akcesoria i opuścić pomieszczenie. Zamiast się obrazić, Czarny Łoś nabrał przekonania, że wchodząc do pokoju chorego, ksiądz stał się przekaźnikiem mocy o wiele większej niż jego własna. Poszedł więc za Niskim Ojcem do Misji Różańca Świętego, po czym spędził tam kilka tygodni, studiując Biblię i słuchając nauki katolickiej. Wreszcie, 6 grudnia, we wspomnienie św. Mikołaja, został ochrzczony i otrzymał imię Mikołaja Czarnego Łosia.

PROWADZIĆ WSZYSTKICH

LUDZI DO BOGA

Czarny Łoś po przyjęciu katolicyzmu nadal był szanowanym liderem w swoim plemieniu. Wkrótce został świeckim katechistą i towarzyszył jezuickiemu misjonarzowi w podróżach po rezerwacie. Posługiwał się „Mapą dwóch dróg”, sporządzonym przez jezuitów katechizmem obrazkowym w postaci długiego zwoju z ilustracjami biblijnymi. Pomiędzy obrazkami wiły się dwie drogi: czerwona „droga dobra” i czarna „droga zła” — dokładnie tak, jak wyglądało to w jego wizji z dzieciństwa. Czarny Łoś uczył ludzi, że aby iść czerwoną drogą dobra, trzeba poznać Jezusa, który powiedział: „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem” (J 14,6). Jak zapowiadała to wizja, Czarny Łoś niósł swemu plemieniu przebudzenie duchowe — chociaż inne, niż się pierwotnie spodziewał.

Córka Czarnego Łosia, Lucy, mówiła później, że jej ojciec potrafił mówić o Biblii w sposób, który sprawiał, że dla Lakota stawała się ona słowem żywym. Nie tylko używał tego samego co oni języka, ale nawiązywał do ich rozumienia świata zwierząt i roślin — był jednym z nich. Ponieważ był tak skutecznym nauczycielem i przywódcą, jezuici wysyłali go do innych rezerwatów, by w ich imieniu zakładał stowarzyszenia katolickie.

W późniejszych latach życia coraz bardziej wzrastało w nim pragnienie wprowadzania pokoju pomiędzy Lakota a białymi ludźmi. Przemawiając do obu wrogich grup, mówił im stanowczo, że Chrystus polecił nam miłować bliźniego jak siebie samego. 

Jedna z pieśni, które śpiewał, głosiła:

„O Boże (Wakan Tanka) najlepszy, który chcesz dać nam się poznać!

Słusznie cieszcie się wszyscy, gdyż On prosi was o wasze serca.

Lakota, jesteście narodem, obyście szybko stali się jedno,

Jezus tego pragnie, gdyż On wezwał was wszystkich”.

ŚWIAT LAKOTA

W ŚWIETLE CHRYSTUSA

Będąc katolikiem, Czarny Łoś uznał, że nie może uczestniczyć we wszystkim, co oferuje jego kultura. Mężczyźni Lakota często prowadzili między sobą utarczki na niewielką skalę, on jednak, jako chrześcijanin, sprzeciwiał się przemocy. Zrezygnował z wykonywania obrzędu yuwipi, uświadamiając sobie, że przypisuje on duchową moc Boga osobie samego szamana.

Czarny Łoś nie porzucił całkowicie ceremonii Siuksów, zaczął natomiast patrzeć na nie przez pryzmat swojej katolickiej wiary. Paląc obrzędową fajkę, w przeszłości modlił się, aby Wielki Duch umocnił siłę jego plemienia. Paląc ją jako Lakota-katolik, prosił, aby Bóg dał pokój i pomyślność wszystkim ludziom. Chrześcijaństwo pomagało mu zrozumieć prawdy o Bogu i stworzeniu, których członkowie jego plemienia szukali u Wakan Tanka. Mawiał, że Lakota byli jak „Żydzi czekający na Mesjasza”.

Czarny Łoś uosabiał tę prawdę, że można być jednocześnie Siuksem i katolikiem. W dalszym ciągu kultywował obyczaje, które nie były sprzeczne z Ewangelią, jednocześnie żyjąc sakramentami Kościoła. Uczył innych Lakota pobożnych praktyk, takich jak odmawianie Różańca. Zasiadał cierpliwie wśród dzieci, opowiadając im historie biblijne. Pomagał też swojej własnej rodzinie zrozumieć prawdy wiary.

O JEZUSIE WE WŁASNYM

JĘZYKU

Podczas czterdziestu pięciu lat życia jako Lakota-katolik, Mikołaj Czarny Łoś doprowadził do wiary katolickiej ponad czterystu Indian. Jego historia jest tak niezwykła, że diecezja Rapid City w Dakocie Południowej w październiku 2017 roku otworzyła jego proces beatyfikacyjny. Siuksowie zapamiętali go na zawsze jako przywódcę i świętego człowieka. Teraz także wszyscy katolicy mogą szukać inspiracji u Indianina, który we własnym języku głosił Ewangelię swojemu ludowi.

Historia Czarnego Łosia ukazuje, że Ewangelia może być zrozumiana i przyjęta przez ludzi wszystkich kultur, zwłaszcza przy pomocy osób „z wewnątrz”. Czy lubimy spędzać czas w blogosferze lub na targu, za kierownicą czy przy telefonie, wszyscy jesteśmy członkami jakichś grup. Podobnie jak dogłębna znajomość kultury Lakota okazała się wielkim atutem Czarnego Łosia w głoszeniu Jezusa, tak nasze doświadczenie i historia życia mogą stać się kluczem, który otworzy komuś Ewangelię. Tak wielu ludzi czeka, aby ktoś opowiedział im o Jezusie w sposób, który przemówi do nich osobiście. My możemy stać się dla nich drogą do Niego. ▐

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama