Fragmenty książki "Trwać w Jezusie. Rekolekcje ze św. Janem"
ISBN: 978-83-60703-21-2
wyd.: Wydawnictwo SALWATOR 2007
W wigilię swego nawrócenia Charles de Foucauld modlił się przed tabernakulum tymi słowami: „Mój Boże, jeśli istniejesz, daj mi się poznać”. Po czasie w swoim dzienniku napisał: „Poprzez obecność naszego Pana w świętej Hostii ludzie, którzy nas otaczają, zostają w sposób cudowny uświęceni”. W kilka dni po jego śmierci, w Algierii, w tym samym miejscu, gdzie znaleziono jego ciało, zobaczono także naczynie z Hostią. Nosił je zawieszone na swojej piersi. Uderzająca jest skromność i pokora Boga. Ileż jest takich miejsc, w których adoruje Go jeden samotny człowiek, jak Charles de Foucauld. Zawsze tak samo obecny, niezależnie od tego, czy kościoły są pełne czy puste. Każde tabernakulum, każda Hostia na ołtarzu, każde wystawienie Najświętszego Sakramentu jest wystarczającym świadectwem na to, że umiłował nas „aż do końca” (J 13, 1). Świat stał się „monstrancją” Boga ukrytego w chlebie żywym. Katechizm Kościoła Katolickiego uczy, że w Eucharystii Jezus „pozostaje w tajemniczy sposób pośród nas jako Ten, który nas umiłował i wydał za nas siebie samego”200. Tajemnicą jest dla nas nie tylko to, że ukrył się w kruchej Hostii, ale również to, że zgodził się pozostać milczący i ukryty dla świata. Jest nieustannie obecny w świecie, choć często niezauważany i zapomniany.
Z pewnością kiedyś w wieczności dowiemy się, ile znaczyła dla świata i każdego pojedynczego człowieka adoracja klęczącego człowieka w nieznanej kaplicy; dowiemy się, ile dla naszych wspólnot i rodzin znaczyły wieczne adoracje w klauzurowych klasztorach, w naszych parafialnych kościołach, jak dużo wreszcie znaczą dla świata i dla nas samych nasze osobiste adoracje.
W naszym contemplatio zatrzymajmy się na znaku Jego rzeczywistej obecności, jakim jest chleb eucharystyczny. W słowie kluczowym z dzisiejszego lectio usłyszeliśmy: „Ja jestem chlebem życia”. W chlebie eucharystycznym otrzymujemy pełnię życia. Chciejmy tego wieczoru kontemplować w chlebie eucharystycznym obecność Jezusa, który pragnie dzielić się z nami swoim życiem. Karl Rahner, znany współczesny teolog, zauważa: „Jeśli bez uprzedzeń obserwujemy dzisiejsze życie Kościoła w naszych krajach, nie możemy zaprzeczyć, że pobożność eucharystyczna zanika wśród wiernych. Czy adoracja w ciszy przed tabernakulum z wieczną lampką jest jeszcze tak samo praktykowana jak kiedyś? (...) Trwać na klęczkach i adorować Pana obecnego w Eucharystii jest czymś, co wielu osobom nawet przez myśl nie przechodzi — zwyczaj dziękczynienia po Komunii i po zakończeniu Mszy św. wydaje się mniej lub bardziej zapomniany”. Obserwacja zdaje się pokrywać z rzeczywistością. Chociaż w wielu wspólnotach odnowy wierni ponownie odkrywają Eucharystię i adorację, to jednak faktem jest, że Bóg ukryty w białej Hostii jest dzisiaj coraz rzadziej adorowany. Wydaje się, że zanikająca praktyka adoracji jest znakiem zanikającej wiary. Niestety, dla wielu chrześcijan, chociaż należą do Kościoła i są praktykującymi, Bóg w Eucharystii pozostaje „niezrozumiały”. Nasuwają się nam na myśl mocne słowa Norwida:
Gdybyście wiarę mieli, to już dawno Widzielibyście, że glob jest Kościołem, Który ma oną bazylikę sławną Piotrową — niby ołtarzem i stołem... Ale wam trzeba Kościół w ołtarz wcisnąć I zamknąć — i straż postawić przy grobie, Żeby za prędko nie mógł Bóg wybłysnąć.
Przypomnijmy sobie, jak zareagowali Żydzi, kiedy Jezus powiedział o sobie: „Ja jestem chlebem, który z nieba zstąpił” (J 6, 41). Nie wierzyli. Zbyt prosty i zbyt „widzialny” wydawał się im Bóg w Jezusie Chrystusie. Był dla nich zanadto bliski. Żyli z Nim przecież na co dzień, dotykali Go. W znaku ludzkiego ciała nie potrafili dostrzec żywego Ciała Boga. Dlatego odchodzili. „Czy i wy chcecie odejść?” — odezwał się Jezus do pozostałych. Pytanie nie przebrzmiało. Czy wierzymy w Boga, który stał się Ciałem? Mądrość Kościoła podpowiada nam odpowiedź pełną pokory: „Mylą się, o Boże, w Tobie wzrok i smak; kto się im poddaje, temu wiary brak. Ja jedynie wierzyć Twej nauce chcę...”. Wierzymy, że Eucharystia zespala nas z Chrystusem i napełnia Jego życiem każdego z nas osobiście.
Katechizm przypomina, że Kościół katolicki okazuje kult uwielbienia należny sakramentowi Eucharystii nie tylko w czasie obrzędów Mszy św., „ale i poza nią, przez jak najstaranniejsze przechowywanie konsekrowanych Hostii, wystawianie ich do publicznej adoracji wiernych i do obnoszenia w procesjach”201. Bowiem „w Eucharystii zawiera się całe duchowe dobro Kościoła, a mianowicie sam Chrystus”202. To urzędowe i uroczyste nauczanie Kościoła jest prosto i głęboko wyznawane w ludowych pieśniach eucharystycznych. Papież, biskupi, kapłani, wierni świeccy, ci na najwyższych stanowiskach państwowych i ci bardzo prości, starsi i dzieci, wszyscy tak samo klękają przed Najświętszym Sakramentem i tak samo z wiarą się modlą: „O, mój Jezu, w Hostii skryty, na kolanach wielbię Cię”. Jest w naszych pieśniach eucharystycznych wiele głębokich zwierzeń przenikniętych pokorą, wiarą i miłością: „Zbliżam się w pokorze i niskości swej; Wielbię Twój majestat skryty w Hostii tej...”. Jest w nich też nieskrywany podziw dla wiernej i pokornej obecności potężnego Boga: „Dziwimy się niezmiernie, żeś Pan takiej mocy, a tu mieszkasz pokornie z nami we dnie, w nocy”. Wyznajemy z przekonaniem, że swą obecnością „w Ciele i Krwi” przenika nasze życie; staje się źródłem wielu łask dla tych, co godnie Go przyjmują: „To Krew Jego i Ciało dobrem wielkim się stało; gdy Go godnie przyjmujemy, da łask niemało”. To tylko kilka z niezliczonej ilości wersetów pieśni, w których wypowiadamy nasze „eucharystyczne credo” i „przed tak wielkim Sakramentem upadamy wszyscy wraz”. Warto wracać prywatnie do pieśni, które czerpią mądrość z Biblii, i uczynić je przedmiotem osobistej medytacji.
Jan Paweł II przekonywał nas: „Kościół i świat bardzo potrzebują kultu eucharystycznego. Jezus czeka na nas w tym sakramencie miłości. Nie odmawiajmy Mu naszego czasu, aby spotkać Go w adoracji, w kontemplacji pełnej wiary, otwartej na wynagrodzenie za ciężkie winy i występki świata. Niech nigdy nie ustanie nasza adoracja”203. Spróbujmy przypomnieć sobie te wszystkie okazje do adoracji Najświętszego Sakramentu, które przynosi nam codzienność. Zwróćmy uwagę zwłaszcza na te, które pojawiają się jakby „niezaplanowane”. Często są zaledwie chwilą, którą możemy jednak wypełnić adorowaniem Jezusa, który mówi do nas „Ja jestem chlebem żywym”. Każdy z tych momentów, choćby krótki, może się stać gestem miłości, adoracją milczącej obecności Boga Człowieka. Dzieje się wtedy coś bardzo ważnego: Ilekroć adorujemy Boga w „sakramencie miłości”, tylekroć przypominamy sobie i światu, że On jest, że chce wypełniać swoją obecnością każdą pustkę bez miłości, chce być obecny w każdej „tkance” świata, zdrowej i chorej. On sam nas dzisiaj zapewnił, że „chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu” (J 6, 33).
Pamiętajmy także, że Jezus, który daje nam swoje życie, ilekroć klękamy przed tabernakulum, przed Najświętszym Sakramentem, dzieli się swoim życiem i jednocześnie pragnie, abyśmy dzielili się naszym życiem. Św. Ireneusz powie: „On dał swoje ciało w zamian za nasze ciało, swoją duszę w zamian za naszą duszę”. Ponieważ Jego ciało obecne jest w każdej z niezliczonych cząstek, którą konsekruje się w kościele, jest obecne i w tej cząstce, którą dzisiaj będziemy kontemplowali, możemy powiedzieć, że Jego życie jest obecne całe w każdym, który razem z nami klęka do adoracji, w każdym odkupionym człowieku. Z pewnością możemy powiedzieć, że żyje w nas Chrystus i że On daje mi się cały. Czy możemy jednak powiedzieć za św. Pawłem: „Już nie ja żyję, ale żyje we mnie Chrystus”, to znaczy, że całe swoje życie całkowicie dzielimy z Nim? Jak mówi o. Marie-Dominique Philippe, musimy nauczyć się żyć Eucharystią w sposób kontemplacyjny. Nie chodzi jedynie o to, aby czerpać z Niego siły na następny dzień. Chodzi o to, aby wchodzić w relację bliskości z sercem Jezusa, aby Nim żyć. Jak bardzo Jezus pragnie takiej właśnie komunii z nami, mówi sam znak. Jezus jako znak swej obecności, znak dzielenia się z nami swoim życiem, wybrał chleb, aby powiedzieć nam, że chce być naszym pokarmem. Daje nam swoje Ciało i swoją Krew, abyśmy mogli doświadczyć Jego bliskości, abyśmy odczuli Jego bliskość, aby mógł dać nam odczuć, że jest wyłącznym źródłem życia, źródłem światła, miłości dla nas. Ojciec Philippe mówi, że pokarm jest tym, co najbardziej indywidualne i co podporządkowane istocie żywej. Można powiedzieć, że pokarm jest wyłącznie dla istoty żywej. Posługujemy się pokarmem w taki sposób, że kiedy go spożyjemy, stanowi z nami jedność. Pokarm wchodzi w nas i staje się nami. Dlaczego Jezus go wybrał jako znak swojej rzeczywistej obecności? Odpowiedź znajdujemy w tych właśnie rozważaniach. Jakże szczególnym aktem kontemplacji, zjednoczenia może stawać się adoracja, ten moment modlitwy, który przeżyjemy wieczorem, gdy będziemy kontemplowali Tego, którego spożywamy. Można powiedzieć, że kontemplujemy Tego, który jednoczy się z nami. Nie jest to więc kontemplacja kogoś, kto jest na zewnątrz nas, ale kontemplujemy Tego, który całkowicie, radykalnie dzieli z nami swoje życie. W kontemplacji, w adoracji nie można być na zewnątrz. Eucharystia z natury jest dzieleniem się życiem. Nie możemy pojmować kontemplacji Eucharystii jako przedmiotu podziwu, jako jakiejś rzeczywistości pięknej, tajemniczej, pełnej misterium, która jest naprzeciw nas, a my się w nią wpatrujemy. To jest coś znacznie więcej. Jezus, który jest wystawiany w Najświętszym Sakramencie, za każdym razem przypomina nam, że dzieli z nami swoje życie do końca. Dlatego też rozumiemy, jak wielkim wyzwaniem jest dla nas adoracja. Jest to za każdym razem zaproszenie, abyśmy oddawali Mu całe nasze życie. Jezus wybiera pokarm jako znak, aby nam uświadomić, w jaki sposób daje nam siebie w naszym chlebie, czyniąc się całkowicie od nas zależnym. Przyjmowany w swej miłości, chce być całkowicie dla nas, w sposób jedyny i osobisty. Chce być dla nas chlebem powszednim, który zostaje nam dany za darmo. W momencie kiedy przyjmuję chleb eucharystyczny, żywego Jezusa, rzeczywiście obecnego, komunikuję się z Nim. W tym samym momencie komunia staje się dla mnie bardzo silnym znakiem. Oto noszę w sobie Tego, który daje mi siebie całkowicie.
Noszę w sobie tajemnicę Jezusa, który dzieli się ze mną swoim życiem. Jest ciałem za życie świata. I oczekuje ode mnie tego samego kroku. I kiedy wracam z Nim od ołtarza do swojej codzienności, jestem zaproszony, aby dzielić z Nim całe swoje życie, każdą chwilę tej codzienności. On jest Ciałem, które wydaje się za mnie. Będzie ciągle wydawany za mnie w codzienności wszędzie tam, gdzie w moim życiu pojawia się grzech, gdzie zdradzam Jego obecność, gdzie odchodzę od Niego, gdzie nie dbam o więź z Nim. Jego ciało jest wydawane za mnie. Św. Augustyn zapisze w „Wyznaniach”: „Będziesz mnie pożywał, słyszę słowa Pana, i nie wchłoniesz Mnie w siebie, jak się wchłania cielesny pokarm, lecz ty się we mnie przemienisz”204.
Tego wieczoru w kontemplacji może nam towarzyszyć wyznanie Piotra: „Panie, do kogóż pójdziemy?”. Wyznanie wiary, że poza Nim nie ma dla mnie życia. Chciejmy Mu wyznać nasze pragnienie i decyzję dzielenia z Nim życia. Jesteśmy na etapie formacji ucznia, który dojrzewa do przyjaźni z Jezusem. Nie ma przyjaźni bez dzielenia życia, bez oddawania Mu zwłaszcza tego, co w naszym życiu najbardziej drogie. Chciejmy Go zapraszać do naszego życia, aby przemieniał w nas „miejsca”, które jeszcze do Niego nie należą. Prośmy, abyśmy potrafili dzielić z Nim całe nasze życie. On sam uczy nas tej postawy, ilekroć wchodzimy w doświadczenie adoracji. W rzeczywistości „tylko przez adorację można dojrzeć do głębokiego i autentycznego przyjęcia Chrystusa”205.
200 KKK, nr 1380.
201 KKK, nr 1378.
202 Dekret o formacji kapłańskiej Presbyterorum ordinis, nr 5.
203 Jan Paweł II, List apostolski Dominicae cenae, nr 3.
204 Św. Augustyn, Wyznania, 7, 10.
205 Benedykt XVI, „Sacramentum Caritatis”, nr 66.
opr. aw/aw