O objawieniach Vassuli Ryden i Nocie Kongregacji ds. Wiary
Kongregacja Nauki Wiary potwierdziła niedawno po raz kolejny, że działalność i orędzia głoszone od ponad dwudziestu lat przez Vassule Ryden „wydają się być raczej jej osobistymi przemyśleniami niż Bożym objawieniem". Te słowa powinny uciąć wszelkie dalsze spekulacje na temat rzekomych objawień Greczynki. Ale znając ludzki fanatyzm, tak się zapewne nie stanie. Zwolennicy Vassuli nadal więc będą uważać ją za wybrankę Niebios. Tyle tylko że niezrozumianą i odrzuconą przez Kościół.
Opublikowana nie tak dawno nota nosi datę 25 stycznia 2007 r. i podtrzymuje negatywną opinię doktrynalną wydaną przez Kongregację Nauki Wiary w 1995 roku. Informuje ponadto, że sama Vassula Ryden w dialogu z Kongregacją wyjaśniła szereg wątpliwości m.in. co do natury swych przesłań. Te wyjaśnienia zdają się jednak tym bardziej potwierdzać, że jej objawienia nie mają Boskiego pochodzenia.
„Stąd wskazane jest dokonanie ostrożnej oceny szczegółowej, mając na względzie danie wiernym konkretnych możliwości, gdy chodzi o czytanie jej pism" - informuje nota.
Kongregacja Nauki Wiary odradza też wiernym udział w grupach modlitewnych organizowanych przez Vassule Ryden, a w przypadku spotkań ekumenicznych poleca zastosowanie się do wskazań Kościoła.
Vassula Ryden to prawdziwa obywatelka świata. Prawosławna Greczynka, urodzona w Egipcie, mieszkająca od wielu lat w Szwajcarii. Dwukrotnie zamężna - jej obecnym mężem jest szwedzki luteranin. To jednak nie ta etniczna mieszanka, ale niezwykłe objawienia, jakich rzekomo ma doświadczać od 1985 roku, uczyniły ją sławną na cały świat.
Vassula utrzymuje, że od ponad 20 lat ma lokucje (wewnętrzne słyszenia), na podstawie których pisze pod „Boskie dyktando" swój dziennik. Dzięki temu, jak mówi, doświadczyła religijnego nawrócenia.
Kartka z zeszytu Vassuli, na której znajduje się jej własne małe pismo oraz duże pismo orędzia, które rzekomo mają być dyktowane przez poruszającego jej ręką Jezusa
„Oto, co powiedział mi Bóg: „Takie jest Moje przykazanie dla ciebie: kochaj Mnie, zapisuj Moje orędzia i idź od narodu do narodu ogłaszać Moje Słowa. Bądź Moim echem. Niech ci, którzy mają uszy, słuchają. Ci, którzy nie chcą słuchać, niech nie słuchają. Wszystkim, co podejmiesz, Ja będę kierował i pobłogosławię to. Zatem nie lękaj się. Czas jest krótki. Działaj bez zwłoki. To także jest Moim przykazaniem" - mówiła w 1994 roku podczas jednego ze swoich dwóch dotychczasowych pobytów w Polsce.
Wszystkie otrzymane orędzia Vassula Ryden zbiera w formie zeszytów zatytułowanych „Prawdziwe życie w Bogu". Do tej pory napisała 110 takich zeszytów, które zostały przetłumaczone na 40 języków, w tym na japoński i arabski. Oprócz tego Vassula głosi swoje orędzie osobiście, nieustannie podróżując po całym świecie i spotykając się z wierzącymi różnych wyznań, w tym także z katolikami.
„Wizje mam wewnętrzne, to znaczy, że widzę Chrystusa oczami duszy, tak samo - Dziewicę, jak również mojego anioła. (...) Pan powiedział mi, że ten charyzmat, który mi daje, jest charyzmatem aż do końca moich dni. I że mogę Go przywołać w każdej sytuacji i w każdym momencie. Zachęcał mnie, abym zwracała się do Niego w każdej chwili. Dzięki temu charyzmatowi, jaki mi dał, mogę z Nim w każdej chwili rozmawiać. Kiedy ja mówię: mój Panie, Jezu, Boże, zaraz słyszę w sobie: „Ja Jestem". Codziennie otrzymuję Orędzia. (...) Pod dyktando mogę pisać 10 minut. A maksymalnie, kiedy liczyłam, było to 9 godzin w jednym dniu" - mówiła w 1994 roku w Poznaniu.
Vassula utrzymuje także, że choć to jej zostały podyktowane orędzia, to „życzeniem Jezusa" jest, aby każdy, kto je czyta, zastąpił imię Vassula własnym imieniem, bo „są one przeznaczone dla każdego bez wyjątku".
Kierownik duchowy Vassuli Ryden, irlandzki zakonnik o. Michael O'Carroll, zarazem gorący orędownik jej objawień twierdzi, iż przy znikomym poziomie wiedzy teologicznej, jaki posiadała w chwili pierwszych lokucji, od początku posługiwała się sformułowaniami zaskakująco podobnymi do - uznawanych za niezwykle wyrafinowane teologicznie - tekstów świętych Ojców Kościoła.
Istotą orędzi przekazywanych przez Greczynkę jest ekumenizm, potrzeba prawdziwej wewnętrznej jedności z innymi chrześcijanami, konieczność otwarcia się na działanie Ducha Świętego, praktykowanie postu, modlitwy różańcowej i prowadzenie nieustannej wewnętrznej rozmowy z Bogiem.
Na pozór więc nie są to treści godzące w nauczanie Kościoła Katolickiego. Mimo to jednak, choć zeszyty Vassuli posiadały początkowo aprobatę władz kościelnych w postaci imprimatur, ostatecznie po głębszej analizie jej tekstów zostało ono cofnięte.
Ostrożność, ostrożność i jeszcze raz ostrożność. Takie jest i takie powinno być postępowanie Kościoła podczas badania każdego przypadku rzekomego „cudownego objawienia". Podobna postawa winna cechować także wiernych. Ale to tylko teoria. Bo napomnienia napomnieniami, a ludzie i tak nieodmiennie ekscytują się wszystkim tym, co nieznane, niewyjaśnione, a co może stanowić „dowód" na istnienie Stwórcy i pozwala choć w maleńkim stopniu „doświadczyć" Jego potęgi. A najczęściej są to jedynie pozory. Stąd zaś już tylko krok ku pomyłkom wynikającym z ułomności ludzkiej percepcji, z egzaltacji religijnej, z zaburzeń psychicznych czy wreszcie bezpośrednio z działalności Złego.
I dlatego, jak pokazuje praktyka, tych prawdziwych, uznanych przez Kościół objawień jest bardzo mało. Natomiast przytłaczająca większość „cudów", które zostały przedwcześnie uznane przez wiernych, a nawet przez niektórych kapłanów, zostaje potem odrzucona przez Kościół. Wtedy przychodzi rozczarowanie, nierzadko bunt, w skrajnych przypadkach odejście od Kościoła.
Dlatego tak ważne jest zachowanie w tych sprawach wielkiej ostrożności i zdanie się na ocenę urzędu Kościoła. Warto także pamiętać o tym, że prywatne objawienia, choć dopuszczone przez Kościół, nie stanowią podstawy jego nauczania. Dlatego nawet w przypadku uznanych objawień wierni nie mają obowiązku wiary „na słowo", w to co zostało przekazane w Fatimie, Lourdes czy La Salette. Przeciwnie, sceptycyzm wobec prywatnych objawień J' nie jest traktowany jako grzech.
Na całym świecie niemal co roku dochodzi do „cudownych objawień". Każdy taki przypadek musi zostać drobiazgowo zbadany i zweryfikowany przez Kościół.
W pierwszej kolejności sprawdzana jest więc prawdomówność i równowaga psychiczna osób, które doznały „objawień", a także świadków tych wydarzeń. Jakikolwiek przejaw zaburzenia psychicznego dyskwalifikuje te osoby już „w przedbiegach". To pierwsze sito weryfikacji.
Najważniejsza jest jednak analiza „objawień" pod kątem ich całkowitej zgodności z nauką Kościoła. I tylko taka zgodność pozwala na dalsze rozpatrywanie zagadnienia.
Równie uważnie Kościół przygląda się także owocom, jakie przynoszą potencjalne objawienia: czy przyczyniają się one do wzrastania w wierze osób, które głoszą orędzie oraz całego ludu Bożego, czy treści przekazu nie przyczyniają się do podziałów w Kościele, czy nie dochodzi do przypadków nieposłuszeństwa, braku pokory, kłótni z „niedowiarkami" itp.
„Kiedy chodzi o udowodnienie, że jakieś objawienie pochodzi od złego ducha, nieraz wystarczy jeden tylko ze (...) znaków, aby usunąć wszelkie wątpliwości. Natomiast gdy chodzi o stwierdzenie prawdziwości objawień, trzeba, żeby wszystkie cechy były dobre. (...) Jest to zgodne z zasadą: bonum ex integra causa, malum e quovis defectu - coś jest dobre, jeśli pod każdym względem jest dobre, złe zaś, gdy występuje jakikolwiek brak" - pisał ks. Jan Wójtowicz w książce „Problem Medjugorie", wymieniając przesłanki, jakimi kieruje się Kościół przy badaniu potencjalnych objawień.
Nade wszystko jednak na każdy taki przypadek należy spojrzeć całościowo.
„Po samym blasku zjawisk i wypowiedzi, który olśniewa, nie można rozeznać się w ich istocie i prawdziwości: «ex cauda cognoscitur inimicus - nieprzyjaciela poznaje się po ogonie» - trzeba przez analizę wychwytywać «kuśtykanie kuternogi» czyli rzeczy podejrzane i fałszywe" -ostrzegał ks. Jan Wójtowicz. A jest to o tyle ważne, że nawet Szatan może na pewien czas dopuścić mniejsze dobro (np. uzdrowienia fizyczne czy przypadki nawróceń), aby w konsekwencji osiągnąć większe zło.
Żadne objawienie nie może też zostać uznane za prawdziwe, dopóki się nie zakończy. Chyba że chodzi o sytuację odwrotną, tzn. jeszcze w czasie trwania objawień uznaje się, że nie mają one nadprzyrodzonego charakteru.
I tak właśnie stało się w przypadku Vassuli Ryden.
Powtórzmy - jakiekolwiek wątpliwości działają na niekorzyść rzekomych objawień. A w przypadku Vassuli takich wątpliwości nie brakuje.
Nota Kongregacji Nauki Wiary z 6 października 1995 r., sporządzona w czasie, kiedy jej prefektem był obecny Papież Benedykt XVI, zwraca uwagę „na podejrzany charakter zewnętrznych form, w jakich dokonują się owe rzekome objawienia". Vassula powtarza często, że nie ma wpływu na to, co pisze. Twierdzi, iż gdyby chciała się opierać, to i tak długopis pokona opór jej mięśni. Mamy więc tutaj do czynienia z „pismem automatycznym", wykluczającym wolną wolę i chętnie wykorzystywanym podczas rozmaitych seansów spirytystycznych z udziałem medium.
Ta sama nota Kongregacji wylicza listę błędów doktrynalnych, jakie znalazły się w zeszytach Vassuli: „Mówią one między innymi o Osobach Trójcy Świętej, posługując się tak niejasnym językiem, że prowadzi to do pomieszania właściwych imion i funkcji Boskich Osób. Rzekome objawienia obwieszczają, że wkrótce w Kościele zapanuje Antychryst. W duchu milenarystycznym zapowiadają decydującą i chwalebną interwencję Boga, który ma jakoby ustanowić na ziemi, jeszcze przed ostatecznym przyjściem Chrystusa, erę pokoju i powszechnego dobrobytu. Przewidują też bliskie już powstanie Kościoła, który miałby być swego rodzaju wspólnotą panchrześcijańską, co jest niezgodne z doktryną katolicką".
Kongregacja zwraca także uwagę, że wymienione błędy nie pojawiają się w późniejszych pismach Vassuli, co świadczy o tym, że „rzekome niebiańskie objawienia są jedynie owocem prywatnych przemyśleń". I choć Kongregacja Nauki Wiary dostrzega „pewne pozytywne aspekty" działalności Vassuli, ich ogólny aspekt ocenia jako negatywny i apeluje do wszystkich wiernych, „aby nie uznawali pism i wypowiedzi pani Vassuli Ryden za nadprzyrodzone oraz by zachowali czystość wiary, którą Chrystus powierzył Kościołowi".
Nota Kongregacji z 1995 roku wywołała oburzenie wśród zwolenników Vassuli Ryden. Pojawiły się nawet głosy, że jest to owoc spisku niektórych biskupów, że prefekt Kongregacji kard. Ratzinger o niczym nie wiedział, a w prywatnych rozmowach miał jakoby nawet chwalić orędzia Vassuli.
Ciekawe więc, jaka będzie reakcja na najnowszą notę Kongregacji, która w całej rozciągłości potwierdza negatywną opinię na temat orędzi głoszonych przez Vassule Ryden...
opr. mg/mg