Myśleć o Bogu, wpatrując się w człowieka

O wybitnym XX-wiecznym teologu, Karlu Rahnerze

Co decyduje o wielkości teologa? Pewnie nie objętość napisanych książek, uczoność języka, którym przemawia, ani entuzjazm, z jakim słuchają go uczniowie. O wielkości decyduje raczej to, co pozostaje po latach: myśli i intuicje. W przypadku Karla Rahnera tak chyba właśnie jest: dwadzieścia lat po jego śmierci chyba wszyscy po trochu „myślimy Rahnerem”.

Zaczynać od człowieka

Jest tak być może dlatego, że podstawowa (i chyba najważniejsza) intuicja Rahnera dotyczy samego sposobu myślenia o Bogu. Stanowi też punkt wyjścia teologii. Otóż zwykle refleksja teologiczna koncentruje się najpierw na samym Bogu, usiłując na podstawie Objawienia nakreślić Jego obraz. Dopiero potem zwraca się ku człowiekowi, jako najważniejszemu stworzeniu Boga. Rahner zwrócił uwagę na to, iż być może trzeba odwrócić ten porządek: przyjąć refleksję nad człowiekiem jako punkt wyjścia do refleksji nad Bogiem. Bo przecież wszystko to, co o Bogu wiemy, dociera do nas dzięki ludzkiemu pośrednictwu, poprzez ludzkie doświadczenie, w ludzkiej historii. On sam nie jest dla nas bezpośrednio dostępny. Nie jest jak przedmioty innych nauk, nad którymi panujemy, które pozostają niejako w zasięgu ręki. Bóg, nawet wtedy, gdy się człowiekowi w pełni „udostępnił”, uczynił to stając się człowiekiem — Jezusem Chrystusem, a więc w samym środku ludzkiej historii... Zaproponowana przez Rahnera zmiana perspektywy teologicznej refleksji (nazywana często przewrotem antropologicznym) pozwoliła na dowartościowanie kolejnych wątków chrześcijańskiej wiary, które dotąd pozostawały w cieniu. Niemiecki teolog zwrócił np. uwagę na to, iż jeżeli Bóg wszedł w ludzką historię i nawiązał kontakt z człowiekiem, znaczy to, że człowiek musi być tak „skonstruowany”, żeby być zdolnym przyjąć tę Bożą inicjatywę. To znaczy, że już w samym momencie stwarzania musiała zostać mu dana zdolność do odbierania tego, co Bóg ku niemu kieruje. Człowiek został stworzony jako ktoś, kto jest zdolny do słuchania Boga. Co więcej: stał się, bo Bóg do niego przemówił! A zatem jesteśmy powołani przede wszystkim do tego, by żyć w jedności z Bogiem, i powołanie to jest tak głęboko w nas wpisane, że nie potrafimy osiągnąć pełni naszego życia inaczej jak przez jedność z Nim.

Bóg chciał nas od zawsze

Jeśli pójdziemy za myślą Rahnera krok dalej, dojdziemy do kolejnej ważnej intuicji. Jeżeli człowiek może być doprowadzony do pełni jedynie przez kontakt z Bogiem, a ten możliwy jest dla nas jedynie w historii, to znaczy, że także objawianie się Boga w ludzkim świecie od początku należało do Jego planu. Wszystko to, co opisuje Biblia — powołanie Izraela, dzieje narodu wybranego i wreszcie przyjście Jezusa Chrystusa — nie jest tylko wynikiem jakiejś próby naprawienia ludzkości zepsutej przez grzech. Bóg chciał i chce się darować człowiekowi jakby niezależnie od sytuacji grzechu. On jest Bogiem zarówno sprawiedliwych, jak i niesprawiedliwych... To z kolei, według Rahnera, ma dwie istotne konsekwencje. Po pierwsze, pozwala nam ufać, że przedstawianie się Boga w historii — jako Ojca, Syna i Ducha — ukazuje nam Jego rzeczywiste oblicze. Gdyby bowiem chodziło tylko o „misję naprawczą”, moglibyśmy się obawiać, że działa On niejako „na pół gwizdka”, robiąc tylko to, co konieczne dla uwolnienia człowieka od grzechu. Takie połowiczne działanie nie może mieć miejsca, jeśli Bóg od początku pragnął człowieka jako partnera dla siebie. Druga konsekwencja dotyczy sposobu, w jaki rozumiemy przyjście na świat Jezusa Chrystusa. Otóż zwykle w teologii, jak i w zwykłym rozumieniu wiary, mówiło się o przyjściu Chrystusa w związku z grzechem: wcielenie było konieczne, aby nas z niego wyrwać. Rahner zwraca uwagę, że być może trzeba odwrócić perspektywę: to, że Syn Boży stanie się człowiekiem, było przewidziane od samego początku. Co więcej — człowiek został stworzony właśnie dlatego, że Bóg chciał się stać człowiekiem! Zatem przyjście Chrystusa ma jedynie wtórny związek z naszym grzechem. A pierwotnie mówi nam o tym, kim jesteśmy. Bo jeżeli Bóg stwarzał nas, myśląc o własnym wcieleniu, to prawdziwy człowiek pojawił się na świecie dopiero w momencie przyjścia Jezusa Chrystusa. Tylko w Nim i przez Niego zatem możemy w pełni zrozumieć naszą własną godność. Ten sposób myślenia nie był zupełnie nowy w chrześcijaństwie — jego ślady znajdujemy już w listach św. Pawła czy u Ojców Kościoła. Jednak chyba dopiero ujęcia Rahnera pozwoliło na pokazanie jego najdalej idących konsekwencji i harmonijne powiązanie go z pozostałymi tajemnicami wiary. Listę oryginalnych intuicji teologicznych niemieckiego teologa można by ciągnąć długo. Dziś, z perspektywy czasu, łatwiej odróżnić te najbardziej genialne od tych, które popadły w zapomnienie jako mniej trafne. Teologia Rahnera wywoływała zawsze dość żywe reakcje — miał on zapalonych zwolenników oraz równie oddanych krytyków. Ta rozbieżność opinii po części spowodowana była trudnościami w interpretacji trudnego języka niemieckiego teologa. Rahner właściwie stworzył własny zestaw pojęć technicznych o rzadko spotykanej gęstości: nieraz wyjaśnienie znaczenia jednego słowa wymagałoby kilku stron komentarza. Jeśli weźmie się pod uwagę, że takich pojęć mogło być w każdym zdaniu kilka, to łatwo sobie wyobrazić, jak niełatwa jest lektura jego dzieł. Jednak nie cała twórczość Rahnera to owa „gęsta” teologia. Niemiecki teolog był też bardzo uważnym obserwatorem kościelnego życia. Ukazały się dziesiątki jego artykułów, w których odnosił się do sytuacji chrześcijaństwa w zmieniających się warunkach kulturowych, do reform posoborowych... Na przykład w połowie lat 60. nie bez ironii zwracał uwagę na to, że w społeczeństwie, w którym ludzka aktywność w sposób naturalny przenosi się na godziny coraz późniejsze, roztropniejsze ze strony duszpasterzy byłoby odprawianie większej liczby Mszy wieczornych, niż marnowanie sił na wychwalanie zalet rannego wstawania.

Karl Rahner — urodził się 5 marca 1904 r. we Fryburgu Bryzgowijskim w Niemczech. Po maturze w 1922 r. wstąpił do zakonu jezuitów. W 1932 r. otrzymał święcenia kapłańskie. Od 1934 r. studiował we Fryburgu. Dwa lata później obronił doktorat w austriackim Innsbrucku. Po zamknięciu przez nazistów fakultetu teologicznego na uniwersytecie w Innsbrucku i zajęciu kolegium jezuickiego przez gestapo i oddziały SS przeniósł się do Wiednia, gdzie prowadził tajne wykłady dla kleryków i pracował w instytucie duszpasterskim przy katedrze św. Stefana. W 1948 r. wrócił do Innsbrucku i został profesorem na wydziale teologicznym. W marcu 1961 r. papież mianował go członkiem komisji przygotowawczej i ekspertem Soboru Watykańskiego II. W 1964 r. został kierownikiem katedry światopoglądu chrześcijańskiego i filozofii religii w Monachium. Trzy lata później powołano go na katedrę teologii katolickiej na uniwersytecie w Münster. W 1981 r. przeniósł się do Innsbrucku. Tam zmarł 30 marca 1984 r.


opr. mg/mg



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama