"Arcana arcanorum": cień Cagliostra

Fragmenty książki "Powrót magii"

"Arcana arcanorum": cień Cagliostra

Massimo Introvigne

POWRÓT MAGII

Redakcja naukowa KS. DR ALEKSANDER POSACKI SJ
Redakcja: Jadwiga Zięba
NIHIL OBSTAT: Prowincja Polski Południowej Towarzystwa Jezusowego, ks. Krzysztof Dyrek SJ, prowincjał. Kraków, 21 września 2004 r., l.dz. 407/04.
ISBN: 83-7318-327-2

Copyright © Wydawnictwo WAM 2005


„Arcana arcanorum”:
cień Cagliostra

Dzisiaj ponownie cała współczesna myśl magiczna, a także wiele osób, o których można stwierdzić, że obce jest im myślenie magiczne, interesuje się Cagliostrem (1743?-1795). Ale jaki ma sens czytanie dzisiaj Cagliostra? Czy jest to tylko ciekawość o charakterze historycznym? A może to zainteresowanie literackie? Może chodzi o promocję turystyczną miejscowości Rocca San Leo, gdzie włoski czarnoksiężnik został uwięziony w roku 1791 i zmarł w roku 1795? Być może Cagliostro jest dla nas w jakimś sensie współczesny. Paradoksalnie, uczniów Cagliostra — jeśli tym terminem określimy osoby praktykujące ryty czerpiące inspirację w formach przez niego skodyfikowanych — jest dzisiaj o wiele więcej niż było ich za życia Wielkiego Kopta. To stwierdzenie, które na pierwszy rzut oka może zaskoczyć, opiera się na liczbie raczej niezbyt wysokiej (na ile dzisiaj wiemy) autentycznych uczniów Cagliostra oraz adeptów Rytu Egipskiego podczas jego życia oraz na przekonaniu, że w naszym stuleciu notuje się o wiele większy sukces nowych ruchów magicznych, i na fakcie, że rytualizm wielu współczesnych ruchów magicznych inspirowany jest (jeśli nie zaczerpnięty dosłownie) z rytuałów Cagliostra. Aby zrozumieć, w jaki sposób cień Cagliostra kładzie się na współczesnym rytualizmie magiczno-ezoterycznym, trzeba przyjąć podwójne założenie. Badacze XVIII wieku we Włoszech odkrywają na szczęście podwójny charakter iluminizmu, termin, który nie przypadkowo w XVIII wieku oznaczał zarówno racjonalizm philosophes, jak też okultyzm „oświeconych”. Te dwa aspekty są w rzeczywistości nierozdzielne. „Obok nurtu oświecenia, który, kierując umysłem, prowadzi do nauki, istnieje nurt mistyczny, poszukujący rozwiązania problemów w kultach ezoterycznych, w cudach, w magii. Te dwa nurty nie są całkowicie odrębne, lecz łączą się, a często nawet istnieją i ujawniają się w tej samej osobie”. Jeśli ta wieloznaczność jest coraz powszechniej uznawana, to wciąż jeszcze chce się odróżnić „szarlatanów typu Cagliostro” od „różokrzyżowców i spirytystów, którzy prowadzą swe poszukiwania w duchu pełnej uczciwości intelektualnej”. Taką radykalną różnicę może da się uchwycić w ramach „historii zewnętrznej” — jak to stwierdza Lakatos — nauk okultystycznych, w różnych postawach psychologicznych, w życiu prywatnym Cagliostra oraz innych okultystów. Ale w „historii wewnętrznej” nauk okultystycznych zasad i rytów „szlachetnych” różokrzyżowców oraz „szarlatana” Cagliostro nie da się rozróżnić, a przenikanie idei pomiędzy różnymi systemami magicznymi jest nieustanne. Z innej strony ostra krytyka, jaka pojawia się w środowisku magii, i jest skierowana od jednego jej nurtu do drugiego, często ukrywa zamiar zatajenia wpływów i pochodzenia. Twierdzenie o całkowitym oddzieleniu Cagliostra od ezoteryzmu jego czasów można datować co najmniej od chwili poprzedzającej publikację z lat 1906-1909 wybranych fragmentów jego Rituali della Massoneria Egiziana [Rytuałów Masonerii Egipskiej] przez Marca Havena, lekarza Emmanuela Lalande (1868-1926). Drugie subtelniejsze założenie można znaleźć u samego Marca Havena, który szanował w pewien sposób Cagliostra. Haven napisał, że druga spośród „kwarantann”, albo czterdziestodniowych rytów magicznych „nie jest niczym innym jak tylko małą, końcową częścią dzieła”. W rzeczywistości Marcowi Havenowi chodziło o interpretację bardziej mistyczną niż magiczną Cagliostra, którą należało postrzegać w świetle kariery ezoterycznej francuskiego lekarza (ożenionego z córką uzdrowiciela o nazwisku Lione Nizier Anthelme Philippe), „Mistrza Filipa” (1849-1905), którego uznawał za reinkarnację Cagliostra. Niektórzy z jego kręgu posunęli się jeszcze dalej i uznawali tak Filipa, jak i Cagliostra za „powtórne przyjście” albo nowe wcielenie Jezusa Chrystusa. Mistrz Filip odnośnie do magii uważał, że „pisma, które o niej mówią są kryminalne” i, że trzeba sprzyjać życiu mistycznemu, ponieważ „ewangelie zawierają wszystkie inicjacje”. Innych autorów (nie kierujących się motywacjami tak złożonymi jak motywacje Marca Havena) zawiodły „kwarantanny” i stwierdzili, że są one „praktykami magicznymi i terapeutycznymi, które, jeśli by zostały zastosowane dosłownie, mogłyby w kilka dni posłać do Stwórcy wiele istnień ludzkich”. Odnośnie do tego opisu Carla Frankovicha (jednego z największych badaczy masonerii włoskiej XVIII wieku) warto przytoczyć złośliwy komentarz Francesca Brunelliego (1927-1982), lekarza z Perugi, który był kluczową postacią w historii nowych ruchów magicznych we Włoszech: „Z trudem odnajduje się w dokumentach, legendach i rytach ten, kto nie praktykował tych rzeczy, nie przeszedł tych samych etapów, nie kroczył drogą katharsis i oczyszczenia! W tym właśnie momencie trzeba pożegnać historyków i molów książkowych! Odwalają oni kawał ciężkiej i dobrej roboty dla tych, którzy potem czytają teksty wyciągnięte z pełnych prochu i zapomnianych archiwów. Niech to będzie dla nich punkt honoru, i niech uzyskują stopnie naukowe na Akademiach, gdzie są im podobni, i niech ubiorą się w profesorską togę (...), ale w kręgu świeckich, który jest odmiennym światem! Co mogą historycy powiedzieć nam o magii transmutacyjnej i o kwarantannach Cagliostra?”. Taka postawa jest typowa i ukazuje różnice pomiędzy osobą, która bada ryty okiem historyka oraz tym, kto pieczołowicie je „praktykuje” według zaleceń starych mistrzów. Różnica nie powinna być zbyt podkreślana, ponieważ wskazówki Cagliostra nabierają sensu i można zrozumieć, dlaczego wiele ruchów magicznych przyjęło je, tylko wtedy, gdy się weźmie pod uwagę całą tradycję magiczną, do której należą. Cagliostro zresztą nie miał zamiaru stworzyć „oryginalnego” dzieła, a jego deklaracje, że czerpał ze starożytnych rękopisów są prawdziwe, choć może nie dosłowne. Wskazują one, że świadomie nawiązywał do działań, których Wielki Kopt z pewnością nie wymyślił.

pierwsza kwarantanna:

od rytuału didaskalicznego do teurgii

Spośród instrumentów maga, jak to przeczuł intuicyjnie Cagliostro, szpada nie jest jedynie symbolem wolności, który wyrywa bogom władzę, ale również możliwością rozróżnienia i wydzielenia, uznaną za fundamentalną na przykład w systemie Golden Dawn, aby jakakolwiek czynność magiczna była udana. Terminologie, szyfry oraz systemy symboli są we współczesnych ruchach magicznych, jak to już zauważyliśmy, najprzeróżniejsze. Idzie się od Pitagorasa do Druidów, od Egiptu do Indii, od Grecji do Chin, niekiedy aż po chrześcijaństwo i współczesną naukę (która dała okazję stworzenia mitów, do jakich mogą odwoływać się nowe ryty). W tej różnorodności, wydawałoby się bezgranicznej, nie brak jednak elementów wspólnych. Jest nią na przykład obraz świata, powtarzający się w większości nowych ruchów magicznych. Jest on oparty na schemacie upadku z początkowej doskonałości w świat materii i skończoności, powrotu człowieka do swego stanu pierwotnego, który mogą zrealizować inicjowani poprzez szczególne rodzaje technik. Ten schemat znajduje się u Cagliostra. Bezpośrednim jego poprzednikiem jest Jacques Martinez de Pasqually (1727-1774), chociaż autor Trattato della reintegrazione [Traktatu o reintegracji] mniej ufa technikom magicznym. Ponadto techniki, których wydaje się na pierwszy rzut oka, że jest w nowych ruchach magicznych nieskończona ilość, mogą zostać sprowadzone do modeli i wspólnych kategorii. I właśnie tutaj, bardziej niż w ideologii reintegracji, Cagliostro wydaje się być kodyfikatorem szczególnie ważnym. Z punktu widzenia rytualnego, to właśnie jego dwie „kwarantanny” wpływają w sposób szczególnie znaczący na późniejsze ruchy magiczne. Szpada Cagliostra ucięła zdecydowanie i podzieliła ryty na teurgiczne i alchemiczne, wprowadzając rozróżnienie, które pozostaje niezmienione we współczesnych ruchach magicznych. Czy Cagliostro, jak to wielu napisało, przekazał potomnym Arcana Arcanorum? Ten zwrot, oznaczający „tajemne” ryty, które zostają ujawnione pod koniec określonego procesu pedagogicznego różnych ruchów ezoterycznych i które zdaniem ich przywódców stanowią szczyt, jest w rzeczywistości wieloznaczny. Wyrażenie Arcana Arcanorum odpowiada całemu wachlarzowi różnych rytów. Z tego punktu widzenia, szpada Cagliostra dla uporządkowania podzieliła materiał, którego z pewnością włoski mag nie wymyślił, ale zebrał podczas swych pielgrzymek po całej okultystycznej Europie swych czasów. Wiele z materiału uporządkowanego przez Cagliostro pochodzi z zakonu niemieckich Złotych Różokrzyżowców i prawdopodobnie z jego odmiennej formy — (a może odłamu czy „kręgu wewnętrznego”) — zwanej Zakonem Braci Inicjowanych Azji, założonym przez barona Hansa Heinricha von Ecker-und-Eckhoffen (1750-1790) w środowisku żydowskim i posiadającej elementy kabalistyczne, nawiązujące do ruchów mesjanistycznych Sabbataja Zeviego (1626-1676) i Jacoba Franka (1726-1791). Poddano ostatnio w wątpliwość, że środowisko neapolitańskie, z którym Cagliostro miał kontakty, a w szczególności kręgi księcia Raimonda di Sangro di San Severo (1710-1771) były rzeczywiście zainteresowane rytualizmem „duchowej alchemii” zakonu Złotego Różokrzyża. Nie wchodząc w tę dyskusję, zauważmy jedynie, że Raimondo di Sangro w liście do barona Henri-Théodore Tschoudy'ego (1724-1769), twórcy systemu masońskiego zwanego Płonącą Gwiazdą, stwierdza, że zna i używa pisma zaszyfrowanego, którego używano właśnie w niemieckim zakonie Złotego Różokrzyża. Pierwsza z kwarantann Cagliostra jest magicznym skupieniem trwającym czterdzieści dni, obejmującym ryty i modlitwy. Po trzydziestu trzech dniach rozpoczyna się „radość widzialnego kontaktowania się z siedmioma pierwotnymi Aniołami i poznaje się pieczęć i liczby tych Nieśmiertelnych bytów. Po czterdziestym dniu otrzymuje się „Pentagon, czyli Dziewiczą Kartę, na której Pierwotni Aniołowie wycisnęli swe liczby i pieczęcie” wraz z siedmioma „Pentagonami drugorzędnymi”, na których „zostały odciśnięte pieczęcie jedynie jednego z siedmiu Aniołów”. Za pośrednictwem Pentagonów „rozkazuje się nieśmiertelnym w imieniu Boga” z „efektem wiązania lub rozkazywania duchom powietrznym oraz działa się wielkie cuda i znaki”. Mamy tutaj do czynienia z rytem „teurgicznym”. Cagliostro tak wyjaśnia jego cel: „Otrzymać Pentagon i stać się moralnie doskonałym”. Formy bezpośrednie poprzedzające te ryty teurgiczne znajdują się w cytowanym już rycie masońskim Płonącej Gwiazdy Tschoudy'ego oraz w systemie Złotego Różokrzyża, opublikowanym ponownie przez masona erudytę Bernharda Beyer'a w latach 20. XX wieku. Odniesienia do aniołów i stopni pojawią się dokładnie w jednym z głównych, współczesnych anglosaskich nowych ruchów magicznych, w Hermetycznym zakonie złotej Jutrzenki [The Hermetic Order of the Golden Dawn], założonym w 1888 roku, w którym zdobywają wiedzę — oprócz ważnych postaci świata literatury, takich jak: Wiliam Butler Yeats (1865-1939; który był jednym z przywódców), Arthur Machen (1863-1947) i Algernon Blackwood (1869--1951) (nie wspominając już o żonie Oscara Wilde'a, Constance Mary) — założyciele innych ruchów magicznych, jak np. Aleister Crowley czy Dion Fortune. Historycy stwierdzili, argumentując przekonywająco, że „rękopis zaszyfrowany”, który leży u początków rytów Golden Dawn, ma swe źródło w fantazji jego fundatorów. Nie można zanegować jednak pewnych analogii z pierwszą kwarantanną Cagliostra. I stąd pojawiła się hipoteza, jeśli nie pośrednictwo włoskiego maga (dla którego brakowałoby właściwych kanałów) o wspólnym pochodzeniu z zakonu niemieckiego Złotego Różokrzyża, z którym analogie są tak niezliczone, iż z trudem przychodzi stwierdzić, że są to jedynie przypadkowe podobieństwa. Jeśli Cagliostro nie wymyślił przywołania „siedmiu pierwotnych aniołów” ani „anioła stróża”, to również nie wymyślili tego Złoci Różokrzyżowcy, ale raczej zaczerpnęli oni ze starszej tradycji. Dla wzywania „anioła stróża” ważnym prekursorem jest z pewnością Księga Abra-Melin, przechowywana w Bibliotece de l'Arsenal w Paryżu i nie przypadkowo opublikowana w 1898 roku przez S.L. MacGregora Mathers'a (1854-1918), jednego z założycieli Golden Dawn, przypisana zaś Abrahamowi Hebrajczykowi (urodzonemu w 1362 roku). Tekst ten, który taki ekspert, jak Aleister Crowley, uważał za decydujący dla całego rytualizmu ezoterycznego, został przepisany i uzyskał obecną formę w XVIII wieku, a pochodzi prawdopodobnie z XVI wieku. XVI-wieczne są również księgi „zakazanego dzieła Korneliusza Agryppy”, jednoznacznie wzmiankowane przez Cagliostra w pierwszej kwarantannie, jednak początki teurgii oraz wzywanie aniołów jest o wiele starsze: niewątpliwie są XV-wieczne u Pelagiusza (eremity z Majorki, którego dzieło Anacrisis zostało ostatnio opublikowane przez Roberta Amadou), XIV-wieczne u Pietra d'Abano, pochodzą z pierwszych wieków naszej ery w Oracoli dei Caldei (w [Cudach Chaldejczków], w dziele Juliana Chaldejczaka i jego syna również Juliana, zwanego dość znacząco Teurgiem). Tekst Anacrisis Pelagiusza zawiera wiele elementów z rytuałów teurgicznych Cagliostra, a wszystko to dotyczy również tradycji renesansowych. Trudno jednak dokonać rozróżnienia (jak to próbował zrobić Walker), pomiędzy rytuałem teurgicznym „duchowym” a „demonicznym”. Jeśli jest możliwe jakieś rozróżnienie w ramach rytuałów anielsko-teurgicznych, to dotyczy ono liczby aniołów, których należy przywołać: tylko jednego (anioł stróż), siedmiu (ulubiona liczba Cagliostro) albo siedemdziesięciu dwóch. Przywoływanie poprzez liczbę siedem talizmanów (niekiedy zwanych olimpijskimi) w „kabale świętej” lub w „filozofii anielskiej” zostało opracowane w Lyonie w XVII wieku przez lekarza hermetyka Lazare Meysonier i używane w Zakonie Wybranych Kapłanów Martineza de Pasquelly'ego. Pozostawiając na boku numerologię kabalistyczną aniołów, bardzo ważnym wydaje się uświadomienie sobie — aby nie zboczyć z obranego celu „czynienia wielu cudów i znaków”, który może się wydawać jedynie użytkowy — że teurgia służy jedynie „aby stać się moralnie doskonałym”. Pojawia się tutaj klasyczny archetyp narodzin i śmierci. Chodzi w tym przypadku o śmierć dla ciemności, w których jest zanurzona większość ludzi, aby odrodzić się do życia wyższego. To „doskonalenie” może być zrozumiane jako rezultat rytuału didaskalicznego, w którym symbol najpierw jest ukazywany, a następnie również przedstawiany i szczegółowo wyjaśniany. Przykładem tego są ceremonie „masonerii egipskiej” Cagliostra, które zostały podjęte w całej różnorodności powstałych następnie rytów „egipskich”. Istnieje kilkadziesiąt rytów masońskich: męskich, żeńskich i mieszanych (mniej lub bardziej „regularnych”), które nazywają siebie „egipskimi” albo rodem z Memphis lub Misraim. Rozwinęły się one szczególnie we Włoszech, Francji, Belgii oraz w Ameryce Łacińskiej. Wszystkie one zawdzięczają pewne elementy Cagliostrowi i przez to gwarantują Wielkiemu Koptowi swego rodzaju potomstwo w postaci kilku tysięcy osób. Ryty „egipskie” (całą złożoną ich historię nie miejsce tutaj przedstawiać) istnieją w połączeniu z wieloma innymi nurtami ezoterycznymi, od antropozofii Rudolfa Steinera (w kompozycji obecnej dzisiaj przede wszystkim w niemieckiej loży „egipskiej” Zu den drei Rosen an der Elbe w Hamburgu, powadzonej przez kierownictwo żeńskie o formacji antropozoficznej) po teozofię Heleny Bławatskiej (1831-1891) — wewnątrz których Charles Webster Leadbeater (1874-1934) wprowadził „egipski” ryt masoński otoczony całkowitą tajemnicą. Wszystkie te ryty zawdzięczają Wielkiemu Koptowi nie tylko jakiś element, lecz bardzo wiele, jeśli nie wszystko. Trzeba jednak zauważyć, że Arcana w wielu współczesnych gałęziach Memphis-Misraim zupełnie zanikły, zastąpione przez rytualizm typowo didaskaliczny. W rzeczywistości ryt Misraim, którego Memphis jest w istocie odłamem (później częściowo przyjętym w epoce, gdy Giuseppe Garibaldi objął funkcję międzynarodowego Wielkiego Hierofanta obu rytów) powstał we Francji jako dzieło braci Bédarride w okresie Kongresu Wiedeńskiego, jako system całkowicie kabalistyczny (bez Arcan Cagliostra, które dotarły do Włoch dopiero kilka lat później). Chodziło niewątpliwie o Arcana Arcanorum, w pierwszym sensie tego wyrażenia, który wskazywał na inwokację teurgiczną jednego lub więcej aniołów poprzez talizmany, pieczęcie, pentagony i inne techniki. Wydawałoby się, że Arcana Arcanorum, objawione na wyższych stopniach różnych zakonów inicjacyjnych (martyniści, neotemplariusze oraz rytuał masoński „egipski” Misraim i Memphis), którym przewodziła Gastone Ventura (1906-1981) — postać dominująca we włoskim środowisku ezoterycznym, i krążące w przeszłości (przepisane szyfrem w Marynarce Wojennej Włoch) miały właśnie charakter teurgiczny, chociaż nie można wykluczyć Arcan ispirowanych drugą (a nie pierwszą) kwarantanną Cagliostra. W przypadku Ventury, wydaje się, że wyrażenie Arcana odnosi się do rytualnego użycia kości przodków celem „przywołania ich do życia” i połączenia się w sposób magiczny z ich linią rodową (szczególnie przywołując przodka za pośrednictwem popiołu pochodzącego z jego kości miednicy). Jest to następne znaczenie zwrotu Arcana Arcanorum, które oczywiście zakłóciło obraz, ale postrzegane w kluczu palingenetycznym, mającym bardzo długą tradycję (i dobrze znane szamańskie precedensy), wydaje się pozostawać wciąż jeszcze wewnątrz teurgicznego modelu, nakreślonego w pierwszej kwarantannie. Dla Cagliostra istnieje pewna ciągłość pomiędzy masonerią „egipską” a teurgią. Ta pierwsza z całym swym aparatem ceremonialnym i didaskalicznym, nie jest niczym innym jak przygotowaniem, jeśli nawet nie prezentacją tej drugiej. Użycie technik, na przykład takich jak magia zwierciadeł lub puchary z wodą, do których zagląda chłopczyk albo dziewczynka jako źrenica lub gołąbek, w oczach Cagliostra nie wprowadza istotnego przerwania ciągłości w systemie. Magia zwierciadeł, w formach podobnych do tych proponowanych przez Cagliostra, zostanie podjęta między innymi w środowisku anglosaskim. Można ją spotkać u Fredericka Hockley'a (1808-1885) — postaci kluczowej w rozpowszechnieniu w anglojęzycznym świecie idei Cagliostra razem ze swym przyjacielem kapitanem Francisem Georgem Irwinem (1828-1893). Irwin (postać wybitna w świecie rytuałów masońskich, frakcyjnych, paramasońskich oraz okultystycznych) był również członkiem Societas Rosacrociana w Anglii (kluczowej, jeśli chodzi o początki Golden Dawn) i miał kontakty szczególne z duchem Cagliostra. Kenneth Mackenzie (1833-1886) poprosił, aby wywołał jego ducha w tym celu, aby sprawdził poprzez niego hasło w encyklopedii masońskiej poświęcone Cagliostrowi. Hockley i Irwin współpracowali w wielu przedsięwzięciach okultystycznych i przyczynili się do powstania Brotherhood of Light, która stanowi początki bardzo znanego towarzystwa okultystycznego Hermetic Brotherhood of Luxor. Zostało ono przeszczepione do Francji i wpłynęło na całe pokolenie słynnych ezoteryków, wśród których był również René Guénon (1886-1951). W materiałach dotyczących Hermetic Brotherhood of Luxor, mających swoją bogatą historię, pojawiają się wraz z innymi elementami, pojęcia dotyczące magii zwierciadeł, w których ślad Cagliostra jest dobrze widoczny. Hockley ze swej strony używał zwierciadeł, celem nawiązania kontaktu, za pośrednictwem jasnowidzącej o nazwisku Emma Louise Leigh, z bytem, którego nazwał „Aniołem Ukoronowanym”. Kiedy Leigh zmarła w 1658 roku, Hockley zaczął szukać jej następczyni i wprowadził do magii zwierciadeł (zaczerpniętej od Cagliostra) Emmę Hardinge Britten (1823-1899), nową przyjaciółkę Heleny Bławatskiej, która stanie się w roku 1875 jedną z założycielek Towarzystwa Teozoficznego. W sposób nie do końca wiadomy magia zwierciadeł znalazła się również w tekstach amerykańskiego mulata Pascala Beverly Randolpha (1825-1875), który nie z tego był przede wszystkim znany, że głosił, iż pochodzi z królewskiej rodziny Madagaskaru, lecz ze swego zainteresowania magią seksualną. Kiedy stanął przed sądem, sam prokurator stwierdził, że cieszy się on „popularnością jako autor książek o miłości, jakiej nie doświadczył dotychczas żaden człowiek, ani żywy, ani umarły! Oczywiście nie wykluczając Owidiusza, Micheleta i Arystotelesa”. Problemy powstały wtedy, gdy zrezygnowano ze zwierciadeł i teurgii, ponieważ nie pochodziły od Cagliostra, na rzecz bardziej didaskalicznych aspektów rytualizmu „egipskiego”. To jest przyczyna bezowocności i upadku różnych gałęzi rytów Memphis i Misraim oraz z innych kierunków „egipskich”, których rytuały stały się nużąco długimi powtórzeniami. Podziw dla Cagliostra oraz użycie tych samych źródeł, są dostrzegalne w Golden Dawn, którego rytualizm, przede wszystkim za sprawą rytualisty z Mathers, jest niewątpliwie bardziej błyskotliwy. Jednak historia i tego zakonu ukazuje konflikt pomiędzy tymi, którzy byli zadowoleni z uczestnictwa w rycie o charakterze dydaskalicznym (chociaż bardziej złożonym i wymagającym poważnych studiów nawiązujących do hermetyzmu i kabały) oraz tymi, którzy chcieli w nim „widzieć coś” z punktu widzenia teurgicznego. To jest przyczyna podziałów i schizm w Golden Dawn, spowodowanych początkowo, nie tylko wejściem Aleistera Crowley'a, ale i tworzeniem się prawdziwych „grupek, ograniczonych z racji żarliwości”, w których można było próbować inwokacji teurgicznych, nie przynoszących rezultatów na spotkaniach bardziej otwartych. Z innej zaś strony frakcja „konserwatywna” Golden Dawn, kierowana przez poetę Yeatsa, była całkowicie przeciwna takim „grupkom”. Grupy jednak, z ich rytualizmem teurgicznym, działały nadal z różnym skutkiem. Spośród ruchów magicznych wywodzących się z Golden Dawn, Society of the Inner Light Dion Fortuna jest dla nas przykładem kontynuacji napięcia dialektycznego pomiędzy rytualnością didaskaliczną a rytualnością teurgiczną, wewnątrz tego samego zakonu magicznego. Dlatego właśnie grupa adeptów, wśród których byli Christine Hartley (1897-1985) oraz Charles Richard Foster Seymour (1880-1943), oskarżyła Dion Fortune o regresywne reformy didaskaliczne, niezgodne z pierwotnymi skutkami w inwokacjach teurgicznych i opuściła go celem realizacji niezależnego rytuału. Dzienniki z inwokacjami teurgicznymi napisane przez parę Hartley-Seymour, w których bogowie, starożytni herosi i aniołowie pojawiają się na scenie w sposób niezwykle barwny, stanowią jedno z najbardziej znanych świadectw teurgii XX stulecia. Niezależnie od Cagliostra możemy zapytać: O co właściwie chodziło albo o co właściwie chodzi, bowiem ryty tego rodzaju są po dziś dzień praktykowane? Wraz z Dion Fortune, uczennicą Freuda i jedną z psychoanalityczek (najlepiej opłacanych w Londynie w wieku dwudziestu lat), stajemy wobec jednego z pierwszych epizodów spotkania między psychoanalizą a teurgią. Dzisiaj wielu eksponentów ruchów magicznych (pozostających mniej lub bardziej pod wpływem teorii archetypów C.G. Junga) nie ma trudności przyznać, że ich przywoływanie bogów i aniołów pozwala w rzeczywistości ujawnić ich „głębinowe Ja” albo nawet „kolektywne Ja” grupy. Spirytyzm we współczesnej formie (szczególnie popularny w Kalifornii i rozpropagowany przez aktorkę Shirley MacLaine) zwany channelingiem — źródło przekazów „kanalizowanych” przez nowe media jest przedstawiany często w relacji do pojęć zaczerpniętych z psychologii głębi. Przypadek szczególny, choć interesujący, wyłania się z książki pt.: Evocando Philip [Przywołując Filipa] opublikowanej w roku 1976. Książka mówi o ośmiu osobach z okolic Toronto, które decydują się na stworzenie wyimaginowanej postaci Filipa, a następnie wywołanie go za pośrednictwem medium, uzyskując po jakimś czasie oczekiwany efekt. Warto zauważyć, że w tym eksperymencie nie chodzi wcale o „oskarżenie” channelingu o oszustwo lub iluzję. Przeciwnie, chodzi raczej o ukazanie go jako sposobu całkowicie właściwego i użytecznego terapeutycznie, jako sposobu wejścia w kontakt za pośrednictwem określonego rytuału, z kolektywną nieświadomością. Postawy tego typu są o wiele bardziej powszechne, niż się sądzi. Również w złożonym i różnorodnym fenomenie, jakim jest kult latających talerzy zauważono, że przybysze pozaziemscy, z którymi zostaje nawiązany kontakt (zwykle zapośredniczony, chociaż u podstaw każdego ruchu leży przeżycie fundamentalne, podczas którego szef grupy miałby fizyczny kontakt z „braćmi z kosmosu”), otrzymują funkcję, którą nie trudno przewidzieć, zeświecczonych aniołów. Bo przecież również przybysze kosmiczni przybywają dosłownie z nieba... Czy Cagliostro, na tym etapie rozwoju, zostaje pominięty? Nie należy być zbyt pewnym tego, że interpretacja „bytów”, pojawiających się w inwokacjach teurgicznych jako wyraz ni mniej, ni więcej jak głębszej natury człowieka, jest czymś współczesnym i pochodzi jedynie ze spotkania magii z psychoanalizą. Jeden „z największych prekursorów” współczesnego okultyzmu (w historii okultyzmu powinien zająć miejsce zaraz po Cagliostrze, a ponadto miał kontakt ze środowiskiem neapolitańskim) Eliphas Lévi (pseudonim Alphonse-Louis Constant, 1810-1875) odnośnie do swej słynnej inwokacji Appoloniusza z Tiany w Londynie, pisał: „Mam stwierdzić w oparciu o to wszystko, że naprawdę wzywałem, widziałem i dotykałem wielkiego Apolloniusza z Tiany? Nie jestem tak obłąkany i niepoważny, aby w to uwierzyć...”. I podsumował, że „rzeczywista skuteczność ceremonii magicznych” polega na możliwości wejścia w kontakt z aspektami tajemnymi i ukrytymi ludzkiej natury. Cagliostro pozostaje obecny również w świecie, który wydaje się bardziej nowoczesny niż on sam, w świecie latających talerzy. Dzisiaj chętnie uznaje się go za znaczącego poprzednika tego świata w książce z roku 1900 pt.: Dalle Indie al pianeta Marte. Studio di un caso di sonnambulismo con glossolalia [Od Indii do planet Marsa. Studium pewnego przypadku somnambulizmu z glossolalią] Théodora Flournoy'a (1854-1920), profesora psychologii na Uniwersytecie Genewskim. Jest to opowiadanie o podróży „psychicznej” w przestrzeni zrealizowanej przez medium o pseudonimie „Hélene Smith”, która w rzeczywistości nazywała się Catherine Elise Müller (1861-1929). Książka, która z kolei zwróciła uwagę słynnego Ferdinanda de Saussure (1857-1913) z powodu swego języka „marsjańskiego” medium, przedstawia pewnego Wirgiliusza o imieniu „Léopold”, który prowadzi „Hélene” poprzez swoje raje i swoje piekła. Nie jest to nikt inny jak Cagliostro, co sobie szybko uświadamiamy. Nie brakuje również współczesnego „świadka kontaktowego” z UFO, a jest nim Eugenio Siragusa, urodzony w 1919 roku i dający początek wielu kultom ufologicznym, który mówi o Cagliostrze, a nawet stwierdza, że jest jego wcieleniem. W takich przypadkach można przypuszczać, że chodzi o zwykłe nadużycie imienia Cagliostro w kontekście całkowicie odmiennym. I po części tak właśnie jest. Ale dla Cagliostro teurgia jest jedynie środkiem, aby „stać się moralnie doskonałym” i zrealizować reintegrację. Dlatego właśnie, nie naginając zbytnio obrazu, nie możemy uważać za całkowicie obcą systemowi ideę, według której „anioł stróż” albo „siedmiu aniołów” reprezentują stany szczególne i wyższe ludzkiej natury.

druga kwarantanna:

zdobycie nieśmiertelności

W włoskim środowisku nowych ruchów magicznych, które bezpośrednio odwołało się do Cagliostra, lekarz z Perugii, Francesco Brunelli, stanowił przez wiele lat alternatywny punkt odniesienia wobec Gastone Ventura. Upraszczając obraz, który rzeczywiście ma różne odcienie, można stwierdzić, że ryt „egipski”, któremu przewodził Brunelli, zwracał większą uwagę na drugą kwarantannę, zaś ryt Ventury na pierwszą. Chociaż obaj włoscy ezoterycy zajmowali się zarówno jedną, jak i drugą. Dla Brunelliego ryt Misraim pochodzi od Cagliostra, zaś ostatnim stopniem tego rytu jest stopień 89 (stopień 90 jest czysto honorowy i administracyjny). Jest w nim „dane wyjaśnienie relacji, które łączą człowieka z bóstwem za pośrednictwem duchów niebieskich”. Chodziłoby tutaj o Arcana Arcanorum rytu „egipskiego”. Z tym jednak, że według Brunelliego, „Arcana Arcanorum, pozostawiając na boku nauczanie ezoteryczne o początkach i o reintegracji, ograniczają się do magii eonicznej (zobacz stopień 89) i nie podejmują zagadnienia magii transmutacyjnej. Doprowadzają aż do transmutacji, ale tam się zatrzymują (...). Arcana Arcanorum i Cagliostro równocześnie odnoszą się do tej części magii, a w sposób szczególny do kontaktów z Eonami oraz z duchami, które wyzwoliły się z kondycji ludzkiej, a w sposób szczególny z siedmiu duchów planetarnych (...). Magia transmutacyjna nie należy do Arcana Arcanorum, jest dodatkiem do Rytu Egipskiego Cagliostra”. Oto jednak problem Arcana Arcanorum wydaje się na nowo komplikować, ale jest możliwe przedstawienie pewnego wyjaśnienia. Szpada Cagliostra oddzieliła jednoznacznym cięciem od rytuałów pierwszej kwarantanny zbiór rytów (tych z drugiej kwarantanny), w których chodzi o „stanie się fizycznie” (a nie tylko moralnie) doskonałym. Chociaż Rękopis 245. z Biblioteki Narodowej w Rzymie oraz rękopis przechowywany w Awignonie mają odmienne warianty, to jednak można stwierdzić, że druga kwarantanna Cagliostra przewiduje skupienie z „dietą osłabiającą”. W siedemnastym dniu „po małym upuszczeniu krwi” zaczyna się brać krople (sic) białe, choć nie mówi się, co się na nie składa, powiększając dawkę aż do trzydziestego drugiego dnia, kiedy to po ponownym niewielkim upuszczeniu krwi zaczyna się brać „pierwsze ziarno Materii Pierwotnej”. Następnego dnia „drugie ziarno Materii Pierwotnej” spowoduje silną gorączkę, aż do delirium” i „spowoduje utratę skóry, włosów i zębów”. Po następnych rytach i praktykach trzydziestego szóstego dnia „ostatnie ziarno Materii Pierwotnej” spowoduje „odrastanie włosów (...) wykłuwanie się zębów i odtworzenie skóry”. W następstwie czego, czterdziestego dnia powróci się do domu „odmłodzonym i doskonale stworzonym na nowo”. Wszystko to może wydawać się, i wydawało się nawet admiratorom Cagliostra, wyjątkowo dziwne i przeznaczone do épater le bourgeois, postawy nieobcej włoskiemu magowi. Ale rzeczy wcale nie wyglądają w ten sposób. Jak wspomnieliśmy, Cagliostro musi być odczytywany w kontekście historii rytuałów ezoterycznych. Odnosząc się do jego bezpośredniego poprzednika, czyli niemieckiego zakonu Złotego Różokrzyża, to jego rytualizm winien być odczytywany w świetle długiej tradycji magicznej, w którą się włącza. W drugiej kwarantannie nie wszystko jest jasne, ponieważ sam rytuał może być prawdopodobnie interpretowany na różnych poziomach. Cagliostro znał zarówno alchemię z laboratorium, jak i alchemię „wewnętrzną” albo „duchową”. Znaczący poprzednik metody Cagliostra, zmierzającej do „odmłodzenia”, jest zawarty w Thesaurus Thesaurorum, skomplikowanym podręczniku używanym w zakonie Złotego Różokrzyża, datowany wprawdzie na „1580” rok, ale na pewno jest późniejszy. Po hasłem: „Co powinien zrobić mag, aby zmienić swą naturę i odmłodnieć” są przedstawione wskazania bardzo podobne do tych, jakie przedstawił Cagliostro. „Jeśli zatem chcesz zmienić całe twoje bycie człowiekiem, poszukaj sobie pokoju w miejscu, gdzie nikt cię nie zna, aby ci nie przeszkadzano. (...) Musisz powstrzymać się od jedzenia i picia, ponieważ nie potrzebujesz żadnego pokarmu kwaśnego i ciężkostrawnego, ale używaj jako twego codziennego napoju herbaty oraz piwa lekkiego i dobrego, które nie powinno być ani za młode, ani nazbyt stare. Ponadto musisz dwa razy w tygodniu wywołać w następujący sposób silne pocenie: weź trochę Lapis Medicinalis przygotowany z twej własnej krwi oraz Lapis Medicinalis Macrocosmi z ziemi albo z wody deszczowej, z każdego po 10 dkg i rozdrobnij je. Weź z tego każdego ranka ziarenka i przez cztery godziny nic nie jedz. Jeśli jednak chcesz się wypocić weź całe ziarenko. Pozostań przykryty przez dwie godziny, później wstań, przebierz koszulę (...). W ten sposób kontynuuj przez osiem — dziesięć tygodni, a w czwartym tygodniu zaczną ci wypadać stare włosy, paznokcie, zęby. Nie wychodź na powietrze. Zacznie też wychodzić z ciebie ogromna ilość flegmy i nieczystości, tak, że będziesz tym zaskoczony. W szóstym tygodniu przygotowuj sobie jedynie jeden posiłek dziennie (...). Gdy minie dziesięć tygodni, wychodź na powietrze jedynie przez kwadrans i rób tak do czasu, aż będziesz całkowicie przyzwyczajony do świeżego powietrza. Następnie pozostaw to miejsce i udaj się tam, gdzie nikt cię nie zna. W ten sposób zmieniali się nasi drodzy Starożytni, odnawiając swą naturę i wszystkie jej siły”. Pozostawiając na boku różnice dietetyczne, od biszkoptów włoskich po niemieckie piwo, kwarantanna jest bardzo podobna. Ten sam tekst wyjaśnia, co to takiego Lapis Medicinalis Macrocosmi poprzez przysposobienie alchemiczne w laboratorium, które rozpoczyna się od ziemi, od rosy lub „łatwiej (...) z wody deszczowej”. Rezultatem takiej destylacji są „krople (sic) białe Cagliostra, o których nie mówi się, z czego się składają”. Do nich zostaje dodany „kamień filozoficzny” uzyskany poprzez alchemiczne przekształcenie własnej krwi. Hipotezy prowadzące do zrozumienia czym są „ziarna Materii Pierwszej”, nawet wśród specjalistów od Cagliostra, nie są jednoznaczne. Trzeba zatem odnieść się do rozróżnienia (w zakonie Złotego Różokrzyża oraz w podobnych organizacjach niemieckich i francuskich) pomiędzy „drogą suchą” i „drogą mokrą”. „Droga sucha”, niewątpliwie praktykowana w Złotym Różokrzyżu, niesie z sobą między innymi przyjmowanie ziaren otrzymanych z uryny i złota. „Droga mokra” niesie z sobą przyjmowanie na różne sposoby nasienia męskiego. Jest pewne, że Cagliostro nauczał „drogi suchej”. Jest przynajmniej prawdopodobne, że rozpowszechnił również „drogę mokrą” (znaną zresztą również w środowisku barona Tschoudy) i stąd druga kwarantanna może być równocześnie interpretowana na dwóch poziomach. Można nazwać pierwszą drogę „częścią fizyczną” Arcana Arcanorum, zaś drugą „magią transmutacyjną” wyższą w Arcana (jak ją określił Brunelli). Można też uważać praktykę transmutacyjną „alchemii wewnętrznej” częścią, albo kulminacją Arcana Arcanorum (jak to ma miejsce w różnych zakonach dla wtajemniczonych we Francji i w Belgii). Terminologia może spowodować nieporozumienie, istota praktyk jednak się nie zmienia. Wielu interpretowało odrodzenie fizyczne w sposób czysto alegoryczny i symboliczny. To jednak oznacza w rzeczywistości odbieranie mu właściwego miejsca w systemie Cagliostra, a ponadto odczytywanie Cagliostra całkowicie w oderwaniu od jego poprzedników. Wydaje się, że raczej miał rację Brunelli, kiedy polemizując z tezą „alegoryczną” pisze, że „nauka o reintegracji fizycznej odpowiada rzeczywiście praktyce transmutacyjnej (...), którą praktykowali zarówno na Zachodzie, jak i na Wschodzie liczni inicjowani. Jedynie trzeba dysponować kluczem pochodzącym ze znajomości małej naturalnej tajemnicy, która pozwala działać oraz wielkiej tajemnicy naturalnej, która pozwala zrozumieć, jak i kiedy należy rozumieć słynne czterdzieści dni. Ale, aby poznać te arkana, trzeba przynajmniej posługiwać się magią eoliczną (w terminologii Brunelliego jest to teurgia pierwszej kwarantanny). Aby praktykować magię eoliczną nie wystarczy napisać książkę historyczną”. „Ostatecznie, jak widać — kończy Brunelli (i tutaj trudniej przyznać mu rację) — rzeczy są o wiele prostsze niż się uważa”. Może oczywiście pomóc wiedza o tym, że dla Brunelliego „mała tajemnica”, to łańcuch praktyk magii seksualnej, oddzielonych okresami księżycowymi, tymczasem w „wielkiej tajemnicy” czas, który dzieli jedną praktykę od drugiej, jest zarazem księżycowy i słoneczny. Te techniki zostały Brunelliemu przekazane przez Luigiego Petriccione, imperatora organizacji nazwanej Rosa-Croce Italica, która była związana z całą tradycją neapolitańską. Z drugiej strony, Brunelli otrzymał od przywódcy z Memphis-Misraim — Ambrogia Gerosa jakiś dokument związany z tradycją „egipską”, która przeszła przez Francję i Belgię. Dokument ten prowadzi ku korzeniom, które dochodzą daleko, aż do Cagliostra. „Droga mokra” oraz tajniki magiczno-seksualne mogą się wydawać wyjątkowo szokujące. Jednak ma rację Brunelli, kiedy stwierdza, że „liczni inicjowani” praktykują je jeszcze w naszych czasach. I w tym przypadku nie będzie bezsensowny krótki excursus, dotyczący długiej tradycji magicznej, która w tym punkcie poprzedza i wyjaśnia Cagliostra i jego źródła. Celem rytów magicznych jest zawsze uzyskanie nieśmiertelności, a w tym przypadku w formie „ciała uwielbionego”, uzyskanego poprzez oddzielenie (na którym polega „alchemia wewnętrzna”) elementu duchowego w człowieku od innych elementów, związanych z materią. Warto zauważyć, że w tradycji ezoterycznej „materia” i „ciało” nie są pojęciami równoznacznymi. Materia to kategoria filozoficzna, która z punktu widzenia poznawczego jest zdefiniowana w opozycji do ducha. Pod tym względem styl myślenia ezoterycznego może być uważany za całkowite odwrócenie materializmu przedstawionego przez Lenina w Materializmie i empiriokrytycyzmie, gdzie również materia jest kategorią filozoficzną. Dla Lenina materia jest kategorią pozytywną (niektórzy z materialistów, np. Bazarow, posuwają się do mówienia o „Świętej Materii”, co skłoniło Lenina do większej ostrożności w edycji z 1920 roku niż w edycji z 1908 roku). Dla tradycji ezoterycznej jest to kategoria negatywna, ale pozostaje kategorią. Ciało tymczasem jest rzeczywistością złożoną, gdzie część „jasna” przeciwstawia się części „materialnej”, musi się od niej oddzielić i uwolnić za pośrednictwem odpowiedniej techniki. Dla większej części tradycji ezoterycznej nie wszyscy ludzie są nieśmiertelni. Tylko ci, którzy są w stanie „oddzielić” część „jasną” od złej mieszaniny, powstałej na skutek wejścia w materię, tworząc „ciało chwalebne”, które zapewnia nieśmiertelność. W efekcie serii badań porównawczych, Eliade zauważył w wielu kulturach zjawisko identyfikacji, a przynajmniej „współnatury” między duchem, częścią świetlistą człowieka a semen virile. I stąd wielka gama technik służących do „oddzielenia”, skoncentrowanych na semen, który podczas stosunku seksualnego może zostać „powstrzymany” (czyli w sposób idealny krążący „w przeciwnym kierunku”), dzięki technice stosunku przerywanego, albo ponownie przyjęty (przywrócony ciału — rozpuszczony w napoju lub eliksirze, czasami wraz z sekrecjami kobiecymi i wypity, wdychany przez nos, sposób uważany niekiedy za niebezpieczny i przez wielu odradzany, itd.) po jego wcześniejszym wydaleniu na zewnątrz. W innych wersjach, zauważa Eliade, na przykład doświadczając „świateł różnego koloru”, medytuje się podczas stosunku płciowego. Pochodzenie tego typu rytuału nie zostało jak dotąd do końca wyjaśnione. Chodzi niewątpliwie o „tajemniczy tantryczny rytuał”, którego naczynia rytualne i teksty odnaleziono wraz z rytualizmem mającym swą analogię z ceremoniami gnostyckimi, jak chociażby te sprawowane przez Fibionitów. Czy bierze ona swój początek w Iranie, czy jest gnostycka (i zostaje włączona do tantryzmu dopiero później), czy też hinduska było to przedmiotem dyskusji pomiędzy Eliadem a Giuseppe Tucci, lecz nie jest przedmiotem naszej tematyki. Podobne techniki, przynajmniej jeśli chodzi o zatrzymanie nasienia, spotyka się również w Chinach (gdzie są praktykowane w klasztorach taoistycznych) i mogą być jeszcze starsze. W każdym razie, chodzi o bardzo stary rytuał, który przechodzi poprzez niektóre szkoły gnostyckie, przez nurty alchemiczne i kabalistyczne średniowiecza i odrodzenia (wiele tekstów alchemicznych można czytać na dwóch poziomach), by w końcu znaleźć się w mrowisku organizacji tajemnych, szczególnie niemieckich z XVII wieku. To wszystko prowadzi nas do Cagliostra. Po Cagliostro, chociaż nie brakuje zwolenników rytualizmu „suchego”, to przede wszystkim jednak droga „mokra” (skoncentrowana na rytualizmie seksualnym) rozwija się w co najmniej trzech kierunkach. Jedna to linia francuskojęzyczna (związana z wyższymi Arcanami niektórych gałęzi rytu „egipskiego” Memphis i Misraim). Druga to anglojęzyczna linia związana z Hargrave Jennings (1817-1890) w Anglii oraz z Pascalem Beverly Randolphem w Stanach Zjednoczonych, a trzecia we Włoszech, od filiacji kręgów neapolitańskich aż do Zakonu Egipskiego, który manifestuje się na zewnątrz poprzez Bractwo Miriam Giuliana Kremmerza (pseudonim Ciro Formisano, 1861-1930). To właśnie szkoła angielska poprzez ciąg przejść wpływa również na krąg Theodora Reussa, a następnie na Aleistera Crowley'a i Arnolda Krumm-Hellera (1876-1949) i prowadzi tę linię z Niemiec do Ameryki Łacińskiej. To jedyny kontynent, na którym cieszy się wielkim sukcesem, który można nazwać nawet masowym w swej uproszczonej formie rozpowszechnionej przez Ruch Gnostycki. Jego założycielem jest uczeń Krumm-Hellera, Kolumbijczyk Samaël Aun Weor (1917-1977), a sam ruch liczy dziesiątki tysięcy zwolenników. W pismach Samaëla Aun Weora znajdujemy bezpośrednie odniesienie do Cagliostra. Kiedy jednak stwierdza się, że w tych zakonach ezoterycznych, odwołujących się do wymienionych postaci, praktykuje się ryty związane z magią seksualną, to trzeba być bardzo ostrożnym w sądach. Wszystkie bowiem grupy ezoteryczne charakteryzuje wielka liczba podziałów, a organizacje noszące podobne nazwy (nawet te same) mogą praktykować bardzo różne ryty. I tak na przykład w środowisku, które bierze swój początek od Giuliana Kremmerza (istnieje co najmniej dziewięć rywalizujących z sobą gałęzi), niektóre kierunki zwracają szczególną uwagę na Arcana magiczno-seksualne, gdy tymczasem inne zupełnie je odrzucają (opierając się na rytach magiczno-terapeutycznych „izydycznych” Bractwa Miriam, nie idąc za ich rozwojem w kierunku „ozyryjskim” wewnętrznego rytualizmu Zakonu Egipskiego). To samo odnosi się do licznych grup rytu masońskiego Memphis i Misraim, które są całkowicie obce Arcana „alchemii wewnętrznej”. Poznając coraz głębiej Arcana skrywane wśród wielu współczesnych ruchów ezoterycznych, jest się zaskoczonym powracającym odwoływaniem się do drugiej kwarantanny Cagliostra, interpretowanej w terminach „alchemii wewnętrznej”. Chodzi wciąż o „oddzielenie” w ciele człowieka iskierki boskiej (pneuma, której w tej logice odpowiada nasienie) od materii, do której wpadła, pozwalając w ten sposób (od)budować „ciało świetliste”. „Odkupienie oznacza przede wszystkim wyzwolenie tego boskiego, niebiańskiego człowieka wewnętrznego i jego powrót do królestwa Światła, z którego pochodzi”. Brunelli, w jednym z tekstów przekazanych tym, którzy docierają do punktu kulminacyjnego jego zakonu, wyjaśnia w Liber T. Uno, że „eucharystia dotyczy ciała i krwi Chrystusa, tymczasem w rycie solarnym chodzi o ciało i krew boga w nas”. Jeśli ryt jest skuteczny, „jeśli przynosi światło słoneczne, naszym pokarmem będzie słońce: (...) będziesz kopulował z sobą samym, i w ten sposób narodzi się w tobie dziecko, które, kiedy osiągnie wiek dojrzały, będzie w tobie (twym) nowym człowiekiem. Człowiekiem nowym z ciałem chwalebnym”. Inicjowany w efekcie „odzyska swą oryginalną naturę transludzką (albo ponadludzką lub boską)” nie dzięki pomocy zewnętrznej, ale „dzięki sobie samemu, dzięki boskości, jaka w nim jest i która ma się uzewnętrznić, dzięki złotu, jakie nosi w sobie”. Po kilkakrotnym sięgnięciu do tekstów Brunelliego (figura kluczowa w naszej historii), możemy docenić, na czym polega związek Arcana Arcanorum (nie wymyślonych przez Cagliostra, lecz przez niego uporządkowanych) z nowymi współczesnymi ruchami magicznymi. Chodzi o pojęcie polisemantyczne, mające wiele znaczeń zarówno u samego Cagliostra, jak też w jego otoczeniu: . Jest to system teurgiczny stosujący inwokację, używające różnych technik np. „anioła stróża” albo wielu aniołów (w jednej z wersji przywoływany anioł stróż jest przodkiem genealogicznym wzywającego). . Jest to praktyka alchemiczna, laboratoryjna, w której używa się rosy, krwi, złota i uryny (jak również antymonu w wersji znanej Tschoudy'emu, który ma kluczowe znaczenie w alchemii współczesnej). . Jest to praktyka „alchemii wewnętrznej” magiczno-seksualna. Cień Cagliostra wywiera pośredni wpływ, ale niekiedy również bezpośredni, na wiele różnych grup gromadzących w naszych czasach tysiące osób. Obserwując nowe ruchy magiczne z punktu widzenia katolickiego, wobec powyższych magiczno-gnostyckich roszczeń, nie można wyrazić czegoś innego niż surowy krytyczny osąd. Jednak krytyka, ograniczona jedynie do aspektu moralnego, nie byłaby wystarczająca, jakbyśmy się znaleźli jedynie wobec pewnych form libertynizmu oraz praktyk przeciwnych moralności seksualnej. Ten aspekt pojawia się u autorów takich, jak Crowley, ale centrum rytualizmu jest gdzie indziej. Chodzi przede wszystkim o samozbawienie, w którym magiczna wola człowieka zdobywa nieśmiertelność, tworzy za pośrednictwem określonej techniki życie wieczne, staje się władczynią i panią życia i śmierci, przywłaszcza sobie moc samego Boga. W tym ostatnim roszczeniu —„stania się jak Bóg” — w pełnym sensie tego stwierdzenia, a nie tylko w sensie przenośnym, pojawia się kluczowe znaczenie i najważniejsza pokusa całego wyzwania, przed jakim stanął Cagliostro, pokusa wciąż jeszcze aktualna.

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama