List pasterski kardynała metropolity krakowskiego na Wielki Post roku 2004
Moi Bracia i Siostry,
1. Minął październikowy jubileusz Ojca Świętego w Rzymie, w świecie i w Polsce. Jesteśmy wdzięczni Panu Bogu, żeśmy skorzystali z okazji, i ogarnęła nas — i nie opadła — fala życzliwości dla Niego, z Nim i z Jego nauczaniem. Na początku stycznia była u nas dwudziesta piąta rocznica Kościoła Krakowskiego — i moja. Ćwierć wieku określono jako „Kościół w czasie przełomu”... Dziękuję wszystkim za okazaną mi życzliwość. Dziękuję za miłość do Kościoła na naszej ziemi, dziękuję także za wspólne Te Deum w Katedrze Wawelskiej i modlitwy w kościołach Archidiecezji.
„Czas przełomu” dla Kościoła na polskiej ziemi — i dla Polski — rozpoznaliśmy, gdy Papież przyjechał do nas w czerwcu 1979 roku. Wtedyśmy już wiedzieli, że zaczyna się wyjście z „morza czerwonego” do „ziemi obiecanej”, ziemi wolności. Dziesięć lat trwało to wyjście... A wywalczona i osiągnięta wolność stale czeka, żeby ją zagospodarować. I znaleźć sposoby, żeby nam nie zarastała jak ugór!
2. Dlaczego w kontekście dnia dzisiejszego chrześcijanina w Polsce mówić o Papieżu na Błoniach Krakowskich przed 25 laty — na pewno nie dla wspomnień, ale na pewno dla umocnienia słabnących. Nie mówię o liderach życia politycznego i społecznego, ale o nas, chrześcijanach z tej „zwyczajnej półki”. Nam jest ciężko w naszej rzeczywistości sumień i serc, myśli nie wypowiadanych. Nas też nie oszczędza jakaś światowa epidemia niemocy i bezradności. Klimat bezprawia, fałszywej wolności pod hasłem „byleby mnie nie przyłapali”, wielkich afer i tych nieuczciwości, za które najboleśniejszą karą jest zobojętnienie sumienia i serca. Jak mówić wśród młodych o odpowiedzialności, o wierności zasadom, o wrażliwości na ludzi, o miłości ojczyzny, tak by potem według nich żyć. Bo inaczej się nie uda przebić uczciwie i kompetentnie przez struktury tolerowanych nieuczciwości i nie-wartości.
3. Po 25 latach od tamtego spotkania na Błoniach, teraz, w kraju wolnym powraca natrętna myśl, pokusa: czy jest wyjście z takiej sytuacji, czy warto szukać swojej prawdziwej wolności, nawracać się, wyłamywać dyktatury opinii, czy to ma sens, czy jest inna droga niż bezradne narzekanie?
Jan Paweł II przyjechał do Polski na pierwszą pielgrzymkę wiedząc o takich „szmerach” w sercach uczciwych ludzi. Na Błoniach dał potężną odpowiedź: nie wolno odrzucać Chrystusa! Nie ma takich wartości, dla których wolno byłoby odrzucić Chrystusa i Jego przykazanie miłości! — Przed laty wydawało się nam, że Papież zwraca się do przedstawicieli komunistycznego systemu. Dziś widzimy, że wołanie było skierowane do nas — nie tylko na tamten czas decyzji, ale i na dziś! Ewangelia się nie starzeje, miłość się nie starzeje. One są zawsze przez wieki jak nieprzemijająca wiosna.
Tak wołał Jan Paweł II do nas. Jeszcze potężniej zabrzmiało wołanie do Ducha Świętego o moc i światło dla nas. Tę modlitwę nazwał „wielkim bierzmowaniem dziejów” dla umocnienia, na początek wielkiego przełomu. Wielokrotnie powtarzało się wezwanie: „musicie być mocni”. A na koniec przed rozesłaniem powtarzał ze wzruszeniem prośbę o miłość, wierną Chrystusowi i człowiekowi.
Moi Bracia i Siostry, wszyscy: dar „bierzmowania dziejów” czeka na nas! Jest nam tak samo potrzebny dziś, jak w Polsce roku 1979. Byleby uwierzyć, że tak jak wtedy owocem bierzmowania dziejów na Błoniach była umocniona wiara, odzyskana nadzieja i zapalona miłość w sercach Polaków, tak teraz jest możliwy „przełom” w naszych postawach religijnych, moralnych i społecznych. Skutki sakramentu bierzmowania zostają zawsze w nas, żeby każdy z nas zawsze w swoim życiu był świadkiem Chrystusa. Wracać do swego bierzmowania to znaczy przyjąć dary i zadania wobec Kościoła i świata. Wracać, to znaczy także sprostać próbom wiary i charakteru. A jest ich wiele. Całe życie idzie się, jak bywa w górach, granią, czyli granicą dobra i zła, miłości i obojętności, prawdy i kłamstwa. Od każdej zwycięskiej próby w ostateczności zależy ład moralny. Każda próba przegrana przynosi nieład. Za żadną cenę nie możemy sobie pozwolić na nieład w naszych sercach, rodzinach, w życiu społeczności i państwa.
4. Przed nami czas Wielkiego Postu, w maju zakończenie roku świętego Stanisława, a potem rocznica pierwszej pielgrzymki do Polski, która stała się inspiracją mojego tegorocznego listu. Wróćmy twórczo do papieskiego przesłania sprzed 25 lat i do darów i zobowiązań z przyjętego kiedyś sakramentu bierzmowania. Tego nie da się zrobić jednym postanowieniem. Może nawet nie wystarczyć udział w nabożeństwach Wielkiego Postu i w wielkopostnych rekolekcjach, prowadzonych pod kątem powrotu do bierzmowania. Zapraszam i zachęcam wszystkich do owocnego przeżycia Wielkiego Postu, do udziału w Drodze Krzyżowej i Gorzkich Żalach. Spróbujmy jednak zrobić coś więcej i w Wielkim Poście i w całym roku duszpasterskim. Może będzie to początek dłuższej i systematycznej pracy w parafiach, w grupach dorosłych ludzi, w ruchach i stowarzyszeniach. Niech duszpasterze wraz ze świeckimi wezmą do ręki Katechizm Kościoła Katolickiego, dokumenty Soboru i Synodu Krakowskiego i wyszukają dziesiątki tematów i spraw, które w całości złożą się na taki pogłębiający katechumenat po bierzmowaniu. Pojawią się na takich spotkaniach w niedużych grupach takie sprawy, jak: zadania chrześcijanina dla obrony godności każdego człowieka, godności małżeństwa i rodziny, ewangelizacja kultury, zaangażowanie w pracę zawodową i życie gospodarcze oraz udział katolika przygotowanego w życiu społecznym i politycznym. Takie działanie Kościoła, systematyczne, długofalowe, zgodne z Ewangelią i nauką społeczną Kościoła jest dziś najważniejsze dla wychowywania ludzi sumienia i przygotowywania ich do życiowych zadań. Nie będzie to wprawdzie — jakby chcieli niektórzy — zakładanie opartych o Kościół partii, czy wskazywanie bądź układanie list kandydatów. Nie jest to przecież ani prawem ani zadaniem Kościoła. Jest natomiast zadaniem Kościoła otwieranie ludzi na to „bierzmowanie dziejów”, które jest szkołą dojrzałego chrześcijaństwa w każdej rodzinie i wspólnocie parafialnej, w każdej uczelni katolickiej, w mediach katolickich i w małych grupach. Jeśli Kościół to zadanie spełni, wtedy dochowa wierności swojemu posłannictwu. Równocześnie Kościół musi zachować niezbywalne prawo do etycznej oceny życia społeczno-gospodarczego, także w wymiarze działania konkretnych partii — niezależnie od tego, czy są tak zwane „nasze” lub „wasze”. I w ten sposób da społeczeństwu przygotowanych ludzi, świeckich apostołów Chrystusowej Ewangelii. Głosząc Chrystusa będzie też dla Polski, Europy i świata źródłem prawdziwej nadziei, gdyż bez Niego nie można zrozumieć, ani człowieka, ani świata i jego problemów.
Niech ten wysiłek duchowy, który podejmiemy w Wielkim Poście i później, będzie naszym najmocniejszym podziękowaniem Trójcy Świętej za dar umocnienia i wierności łasce, którą nam wyprosił i ciągle wyprasza Ojciec Święty.
Niech was Pan błogosławi!
Wasz
+ Kardynał Franciszek
Kraków, Wielki Post 2004 r.
PS. Powyższy Wielkopostny List pasterski należy odczytać w I Niedzielę Wielkiego Postu br. we wszystkich kościołach i kaplicach Archidiecezji Krakowskiej na wszystkich Mszach świętych.
opr. ab/ab