O powołaniu do małżeństwa
Małżeństwo i rodzina należą do rzeczywistości pierwotnych, powszechnych i nie do końca poznanych. Pochodzą one wprost od Boga, a nie od ślepych sił przyrody lub z przypadku.1 Ludzie zawierają małżeństwo i tworzą rodzinę nie na zasadzie zaspokajania instynktu, ulegania popędowi lub kaprysowi, lecz w odpowiedzi na wewnętrzny głos powołania.2 Wolność i konieczność tworzą małżeństwo, a następnie rodzinę. Wolność jest właściwością osoby, konieczność cechą natury. Człowiek jest osobą i posiada naturę ludzką. Małżeństwo jest komunią osób posiadających ludzką naturę. W tym głównie przejawia się tajemniczość ludzkiego istnienia, że człowiek realizuje swoją wolność pośród konieczności. Tajemniczość ta jak welonem spowija każdą parę małżeńską.
Ludzie od początku pobierali się ze sobą, rodzili dzieci i troszczyli się o ich wychowanie. Może nawet nie potrafili wytłumaczyć dlaczego to czynili lub skąd wiedzieli, że tak postępować trzeba. Zadanie swoje wypełniali dobrze, inaczej bowiem nie byłoby rodzaju ludzkiego. Nie można tego wyjaśnić instynktami, bo człowiek jest istotą rozumną, a nie zwierzęciem.
Człowiek stopniowo swą wiedzę o małżeństwie i rodzinie werbalizował i w ten sposób doprowadził do wyodrębnienia się nauk o nich. Jednakże pierwotna wiedza człowieka i późniejsze nauki, dotyczące małżeństwa i rodziny, mają do czynienia z rzeczywistością zastaną, zbudowaną według niezwykle misternego planu. Rzeczywistość ta rządzi się z żelazną konsekwencją sobie właściwy mi prawami: fizycznymi, chemicznymi, biologicznymi, psychicznymi, społecznymi itd. Kto je szanuje, dochodzi do celu, kto łamie, ponosi klęskę. Małżeństwa i rodziny szczęśliwe potwierdzają istnienie pierwotnego planu, który nimi rządzi. Także małżeństwa nieszczęśliwe i rodziny rozbite głoszą to samo. Może nawet jeszcze bardziej dobitnie te ostatnie, mówią bowiem o konsekwencjach nie stosowania się do wymogów tego ładu. Jest to ład właściwy osobom, które komunię tworzą w wolności chronionej przez rozumną konieczność. Jest to ład naturalny i zaproponowany ludziom. Można go przyjąć lub odrzucić, lecz zawsze z ponoszeniem konsekwencji. Rzeczywistość ta ujawnia rozumny plan, przedstawiony ludziom do zrealizowania.
Teologia ten plan nazywa zamysłem Bożym.3 W języku polskim zamysł oznacza: zamierzenie, intencję, pomysł, ideę.4 W Biblii posiada on szczególną głębię. To Bóg przede wszystkim wpisuje w świat swój zamysł i objawia go człowiekowi. Zamysł Boży wyprzedza stworzenie, towarzyszy mu i prowadzi je do wyznaczonego mu celu. Obejmuje on całość bytu, w tym małżeństwo i rodzinę, przenika je i stanowi jakby ich kod genetyczny, nie pozostaje w stosunku do nich na zewnątrz, lecz sięga do najgłębszych korzeni ich bytu. Nie jest nawet tak, że Bóg najpierw stworzył mężczyznę i kobietę, a potem dał im polecenie:
„Bądźcie płodni i rozmnażajcie się” (Rdz 1,28). Biblia czyni z tego wprawdzie dwa akty Boga, ale jest to rozdzielenie logiczne, a nie czasowe. W rzeczywistości stworzenie mężczyzny i kobiety wyznacza początek małżeństwa i rodziny tak, że zamysł Boży, dotyczący tego osobowego związku, wpisuje się w naturę człowieka. Natura ta jest pierwszą i najbardziej podstawową informacją o małżeństwie i rodzinie.
„Bóg - pisze pięknie mistyk muzułmański Rumi - włożył pragnienie w serce mężczyzny i kobiety po to, by zachować świat przez ich związek”.5 Trzeba dodać: nie tylko pragnienie, lecz umiejętność poczęcia i zrodzenia potomstwa oraz doprowadzenia go do samodzielnego życia. Wiedza ta - pierwotna i podstawowa - pozwoliła przetrwać małżeństwu i rodzinie. Nie była jednak w stanie odpowiedzieć na wszystkie pytania człowieka, zwłaszcza te, które niosło ze sobą życie. Ono też często wystawiało małżeństwo i rodzinę na próby, z których nie zawsze wychodziły one zwycięsko.
Nauki, które rozwinęły się z pierwotnej wiedzy o człowieku, małżeństwie i rodzinie, swój motor napędowy posiadały zarówno w ciekawości i właściwym człowiekowi pragnieniu poznania, jak też w potrzebie, a nawet konieczności przychodzenia z pomocą ludziom tworzącym te związki. Osiągnięcia tych nauk zasługują na szacunek. Na swój sposób odsłaniają one ów misterny plan, według którego Bóg stworzył małżeństwo i rodzinę. Posiadają one wszakże swoje granice, na których pytania ludzkie nie chcą się zatrzymać. Człowiek nie zadowala się odpowiedziami cząstkowymi, wybiega ku wieczności i nieskończoności, chce znać sens swego życia i tego, co tworzy. Z pomocą przychodziła mu w tym względzie filozofia, lecz i ona zdana sama na siebie, wobec wielu egzystencjalnych pytań okazywała się bezradna. Dlatego potrzebne było Objawienie. Stworzenie domaga się objaśnienia przez Stwórcę.
Uwyraźnienie zamysłu Bożego co do małżeństwa i rodziny zawiera Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, przechowywane, strzeżone i interpretowane przez Kościół. Wraz z Tradycją tworzy ono żywe Objawienie Boże, nie tylko odsłaniające prawdę, lecz także dające moc do jej przyjęcia. Biblia, od pierwszych rozdziałów Księgi Rodzaju aż po ostatnie wersety Apokalipsy mówi o człowieku oraz o jego małżeńskich i rodzinnych powiązaniach. Nauka ta obejmuje całą ludzkość nawet wtedy, gdy wypowiadają ją konkretni ludzie w określonych okolicznościach miejsca i czasu. Słowo ludzkie, w którym została ona spisana, przekazuje słowo Boże i dlatego cieszy się najwyższym autorytetem. Odrzucanie tego przekazu lub jego lekceważenie byłoby aktem nieroztropnym, a nawet bezbożnym.
Objawienie zamysłu Bożego na kartach Biblii nie przekreśla tego jego zapisu, jaki nosi w sobie człowiek, małżeństwo i rodzina ze swej natury. Przeciwnie, ubogaca go i broni przed błędnym jego odczytaniem. Niestety, ludzie, którzy w interpretacji małżeństwa i rodziny, kierowali się jedynie naturalnym światłem, często błądzili. Historia zna wiele takich odchyleń, że wymienię: wielożeństwo, rozwody, zabijanie nienarodzonych dzieci, rozpustę itd. Nie wszystkie nawet filozofie przekazują zdrową naukę na ten temat. Objawienie broni człowieka przed tego rodzaju fałszywymi postawami. Ukazuje prawdę, wytycza drogi, którymi do niej się dochodzi i pokazuje czyhające na nią niebezpieczeństwa.
W ten sposób dwie księgi, zawierające zapis zamysłu Bożego o małżeństwie i rodzinie - natura i Biblia - nie wykluczają się wzajemnie ani sobie nie przeciwstawiają się, lecz dopełniają się, są względem siebie komplementarne. Powinien o tym wiedzieć uczony, badający naturę człowieka i związków małżeńsko-rodzinnych oraz teolog pochylony nad zwojami Pisma Świętego. Jedna bowiem jest prawda, a tylko różne drogi prowadzą do jej odkrycia.
Poznawanie zamysłu Bożego i realizowanie go w życiu jest warunkiem przetrwania małżeństwa i rodziny, a także osiągnięcia przez nie właściwego im celu. W pierwszym przypadku zamysł Boży można porównać do instrukcji obsługi. Dziś zwykle dołącza się ją do wszystkiego, co się kupuje. Także narzeczeni, zamierzający się pobrać, winni wiedzieć o sobie wszystko, co jest konieczne do stworzenia komunii osób. Bez tej wiedzy mogą zniszczyć wspaniały organizm, jakim jest wspólnota małżeńsko-rodzinna.
W drugim przypadku, zamysł Boży wydaje się podobny do wzoru, jaki Największy Artysta zostawił ludziom do naniesienia go na tkaninę ich życia. Małżonkowie otrzymują tę pracę do wykonania razem. Im dokładniej odczytują oni rysunek i im staranniej nanoszą go na płótno swojej codzienności, tym większą mają szansę na stworzenie wielkiego dzieła. A trzeba pamiętać, że Bóg nie poprzestaje na małym i wszystko, co proponuje jest najlepsze i najwspanialsze. W zamyśle Bożym małżeństwo i rodzina ukazują się jako skarb drogocenny, tyle że umieszczony na wysokiej górze, trudnej do zdobycia. Ludzie na ogół to przeczuwają i pragną tego. Jedni chcieliby zacząć wspinaczkę, ale nie znają drogi i przez to nie dochodzą do szczytu. Drudzy w ogóle nie wyruszają z miejsca, bo brakuje im zapału. Są też i tacy, którzy docierają do skarbu, biorą go ze sobą lecz potem o nim zapominają, bądź zamieniają go na coś lżejszego i tracą. Na szczęście są również i tacy, co posiadłszy skarb rozkoszują się nim przez resztę swego życia. Potwierdzają oni, iż zamysł Boży o małżeństwie i rodzinie jest możliwy do zrealizowania, a nie jest mrzonką lub utopią.
Nie należy tu realizmu przeciwstawiać takiej utopii, która jest porywem serca w stronę tego, co możliwe. Ci, którzy w wierze poszli za nim, osiągnęli to, czego pragnęli. Ci natomiast, którzy w imię rzekomego realizmu stwierdzili, iż jest to niemożliwe, odpięli skrzydła od swoich pleców, a nogi cielesne zamienili na ołowiane. Biblia, gdy proponuje coś jako Boże, zawsze apeluje do wiary człowieka, zapewniając go o tym, iż u Boga nie ma nic niemożliwego (Łk 1,37).
Oczywiście zamysł Boży nie jest filmem, który pokazuje małżonkom to, co ich czeka. Jest on misterium realizującym się w dziejach ludzkości. Wszyscy, którzy starają się go poznać doświadczają jego nieprzekraczalnej tajemniczości. Wynika ona z natury Boga i człowieka. Św. Paweł pisał ze zdumieniem: „O głębokości bogactw, mądrości i wiedzy Boga! Jakże niezbadane są Jego wyroki i nie do wyśledzenia Jego drogi! Któż bowiem poznał myśl Pana, albo kto był Jego doradcą?” (Rz 11, 33-34).
Zamysł Boży, podobnie jak nie jest na zewnątrz człowieka, tak również w stosunku do Boga nie jest zewnętrzny. On po prostu do Niego należy i Go objawia. Bóg zaś jako wieczny i nieskończony jest dla ludzkiego rozumu bezkresnym i niezgłębionym oceanem, po którym człowiek pływa na swojej małej łódce.
Tajemnicą małżeństwa i rodziny jest także człowiek przez to, iż każdy jest jedyny, różny od innych, niepowtarzalny. Istnieje zatem tyle kombinacji połączeń, ilu jest ludzi. Skutkiem tego także każde małżeństwo jest jedyne i niepowtarzalne. Za każdym razem, gdy ludzie zamierzają się pobrać, podejmują próbę zrealizowania Bożego zamysłu. Nie są oni skazani na powtórkę. Zamysł Boży dla nich jest zawsze nowy i ich dzieło jest zawsze oryginalne. Na tym polega m.in. jego niezwykłość, że zamysł ten, będąc powszechny, trwały i niezmienny, odnosi się do wszystkich wspólnot małżeńsko-rodzinnych i do wszystkich sytuacji ich życia, wykluczając szablon, powtórkę, rutynę, spowszednienie i nudę.
Zamysł Boży usiłują przybliżyć ludziom święci i uczeni. Postęp, jaki osiągają w swej pracy, dowodzi, iż chociaż jest on nie do zgłębienia do końca, to jednak pozostaje dostępny rozumowi ludzkiemu. Podobnie teolog, mimo iż wie, że objawienie publiczne zakończyło się ze śmiercią ostatniego z apostołów, to jednak bada je ze świadomością, iż nigdy nie dotrze do jego granic. Rozwój nauk o człowieku, w tym teologii, nie zmienia prawa, które odkryto w tej dziedzinie, lecz je pogłębia i uwyraźnia. Prawdy zawsze pozostają sobą, a odkrywane pozwalają lepiej się poznać. Ponieważ są to prawdy spowite tajemnicą, rozum zachowuje ostrożność, by ich nie zniszczyć lub zaciemnić.
Nikt rozumny, kto pisze o zamyśle Bożym co do małżeństwa i rodziny, nie łudzi się, że dostarczy recepty na wszystkie ich bolączki i choroby lub ustrzeże je od błędów. Żywi raczej nadzieję, iż postawi kilka drogowskazów na ścieżkach, którymi one kroczą przez życie. Każdy kto je uwzględni ma szansę dojścia do celu.
Zapis ten, który tłumaczy porządek przyrodzony świata i ludzkości, znalazł rozwinięcie w Ewangelii Jezusa Chrystusa, w Którym i przez Którego Bóg wprowadził ludzi w porządek nadprzyrodzony. Jezus Chrystus ukazuje w pełni godność człowieka oraz małżeństwa i rodziny, a nadto zwieńcza porządek celu ostatecznego, który został - patrząc od strony ziemi - zachwiany przez grzech pierworodny. Ogarnięcie tych trzech porządków przekracza ramy jednego studium, dlatego z konieczności zatrzymujemy się tu na małżeństwie i rodzinie, jako związku ludzi w porządku przyrodzonym.
Bóg, stwarzając świat, określił prawa jego istnienia. Najczęściej nazywamy je naturalnymi, od słowa „natura”, lub przyrodzonymi od terminów „przyroda, przyrodzenie”. Są to prawa, które rządzą światem stworzonym z żelazną konsekwencją i nie czynią wyjątków. Można je podzielić na prawa kosmiczne, fizyczne i chemiczne. Życie posiada swoje prawa i nazywamy je biologicznymi, a człowiek ma w sobie sferę psychiczną podlegającą prawom ducha. Człowiek jako istota społeczna żyje nadto w układzie praw społecznych, wyznaczanych przez naturę i przez niego stanowionych. Do świata tego należą małżeństwo i rodzina. Wpisują się one w jego prawa, a nadto posiadają tylko im właściwą przyczynowość i celowość. Zależą one wprost od Boga, podobnie jak każdy człowiek zależy od Niego w swoim zaistnieniu i w swoim umieraniu. Człowiek należy do świata rzeczy i jednocześnie wyrasta ponad niego. Małżeństwo i rodzina są cząstką świata i zarazem rzeczywistością w stosunku do niego transcendentną.
Prawa stworzenia tworzą porządek świata, tj. układ, w którym wszystko zajmuje właściwe sobie miejsce i przez to jest na swoim miejscu, oraz istnieje, zachowuje się i działa we właściwy sobie sposób. Taki przejaw istnienia, zachowywania się i działania nazywamy zgodnym z naturą, a przejawy z naturą niezgodne lub jej przeciwne określamy jako dewiacje lub wynaturzenia.
Każdy poczynający się człowiek należy do tego porządku. Również według tego porządku winien odbywać się akt małżeński, a także powinny egzystować małżeństwo i rodzina. Stanowi on ich fundament i określa obręb tego, co jest dla nich dozwolone i dobre. Poza nim zaczyna się zagrożenie.
W porządek stworzenia wszedł grzech. Zranił on naturę ludzką, zerwał dziecięcą relację człowieka do Boga, położył się cieniem na związku mężczyzny z kobietą, wprowadził do świata zepsucie, skutkiem którego „całe stworzenie aż dotąd jęczy i wzdycha w bólach rodzenia” (Rz 8,22). Grzech ten przechodzi na ludzi przez rodzenie i dla tego nazywa się pierworodnym. Wszyscy są jego uczestnikami. W ten sposób każdy człowiek nosi w sobie zapis pierwotnego dobra i piękna, jakie nadał mu Bóg w momencie stworzenia, ale też i ślad zepsucia, które w nim pozostało po grzechu pierwszych rodziców. Pierwotny zamysł Boży względem małżeństwa i rodziny wymagał - po ludzku mówiąc - korekty, tj. uwzględnienia nowej sytuacji, w jakiej znalazł się człowiek, gdy uległ kuszeniu szatana.
Zaistniały problem Bóg rozwiązał po mistrzowsku. Zaoferował ludziom zbawienie, w porządek stworzenia wprowadził porządek zbawienia i w ten sposób dzieje ludzkości uczynił historią zbawienia. Nowy porządek nie znosi starego, lecz go ocala, przywraca mu pierwotny blask, a nawet dodaje mu nowego, wprost niewyobrażalnego splendoru. Porządek stworzenia rządzi się koniecznością. Każdy człowiek w nim się rodzi i żyje. Porządek zbawienia opiera się na wolności. Jest on propozycją każdorazowo przedstawianą przez Boga człowiekowi. I dlatego wszyscy ludzie podlegają porządkowi stworzenia, nie wszyscy natomiast wybierają porządek zbawienia. Dotyczy to również małżeństw i rodzin. U ludzi wierzących w Jezusa Chrystusa i wcielonych w Jego Kościół oba porządki się przenikają. Niewierzący żyją tylko w porządku stworzenia, chociaż odkupieńcze dzieło Chrystusa i na nich się rozciąga. Stanowi to podstawę do tego, by o obu porządkach mówić oddzielnie.
Jest wreszcie porządek celu ostatecznego. Rządzi on wszystkim, co zmienia się i przemija. Bóg od początku dał człowiekowi siebie za cel ostateczny. Podlega mu także małżeństwo i rodzina. O ile jednak wiadomo, że człowiek został wezwany do szczęścia wiecznego, to pytanie o trwałość instytucji małżeńskiej pozostaje otwarte. Dlatego też problem celu ostatecznego człowieka i małżeństwa pozostaje zróżnicowany w swoim przedmiocie. Nie ulega natomiast wątpliwości, że małżeństwo i rodzina jako takie, posiadają sobie właściwy cel ostateczny. W ten sposób porządek stworzenia, łącząc się z porządkiem zbawienia, znajduje dopełnienie w porządku celu ostatecznego.
1 Paweł VI, Humanae Vitae, nr 8.
2 G. Marcel, Wstęp do metafizyki nadziei. Warszawa 1984 s. 88.
3 Zob. KKK, nr 1602; Ludzka płciowość: prawda i znaczenie, nr 26 - 30.
4 Pisałem o tym w: Zamysł Boży o rodzinie, w: Rodzina na przełomie wieków, Łomianki 2000, s. 33 -46.
5 Cyt. za E. Fromm, O sztuce miłości. Warszawa 2001, s.45.
opr. ab/ab