Homilia podczas nieszporów 24-05-2009, wizyta na Monte Cassino
W niedzielę 24 maja Benedykt XVI udał się do benedyktyńskiego klasztoru na Monte Cassino, by uczcić pamięć św. Benedykta, ojca monastycyzmu w Kościele zachodnim. Przed południem sprawował w mieście Cassino Eucharystię z udziałem ok. 20 tys. wiernych. Na zakończenie liturgii Ojciec Święty nawiązał do słowa «Pax», umieszczonego nad wejściem do klasztoru. Jest ono wezwaniem dla wspólnoty, by żyła w pełni pokojem jako paschalnym darem Boga. Po Mszy św. Papież odmówił modlitwę «Regina caeli» i pozdrowił pielgrzymów z różnych krajów, także z Polski. Po zakończeniu liturgii w Cassino zatrzymał się na chwilę przy Domu Miłosierdzia — nowym ośrodku pomocy potrzebującym, a następnie udał się na obiad do klasztoru na Monte Cassino. Po południu spotkał się ze wspólnotą benedyktyńskich mnichów, po czym przewodniczył w bazylice Nieszporom, w których uczestniczyli opaci, przełożone generalne oraz benedyktyni i benedyktynki z całego świata. W homilii podczas nabożeństwa nawiązał do słów umieszczonych w herbie klasztoru: «Succisa virescit» — ucięte drzewo zazieleniło się. Słowa te odniósł do czterokrotnego zniszczenia i odbudowania klasztoru. Na zakończenie liturgii oddał cześć relikwiom św. Benedykta i św. Scholastyki. Ostatnim punktem programu była — na wyraźne życzenie Papieża — wizyta na wojennym cmentarzu polskich żołnierzy, gdzie odmówił modlitwę za ofiary wszystkich wojen i poległych również w naszych czasach. Poniżej zamieszczamy rozważanie Ojca Świętego przed modlitwą «Regina caeli» i homilię wygłoszoną podczas Nieszporów w bazylice benedyktyńskiego klasztoru.
Drodzy bracia i siostry z wielkiej rodziny benedyktyńskiej!
Kończąc moją dzisiejszą wizytę, ze szczególną radością zatrzymuję się w tym świętym miejscu, w tym opactwie, czterokrotnie niszczonym i odbudowywanym, po raz ostatni po bombardowaniach ii wojny światowej 65 lat temu. «Succisa virescit» — słowa umieszczone w nowym herbie klasztoru dobrze oddają jego historię. Monte Cassino, niczym wiekowy dąb zasadzony przez św. Benedykta, zostało «okaleczone» przez wojenną przemoc, ale odrodziło się jeszcze mocniejsze. Niejednokrotnie ja sam miałem możliwość skorzystać z gościnności mnichów i w tym opactwie przeżyłem niezapomniane chwile wyciszenia i modlitwy. Dzisiejszego wieczoru weszliśmy tu, śpiewając Laudes regiae, aby wspólnie odprawić Nieszpory uroczystości Wniebowstąpienia Jezusa. Każdemu z was pragnę wyrazić radość z tego, że mogę razem z wami przeżyć chwilę tej modlitwy; serdecznie wszystkich pozdrawiam, wdzięczny za przyjęcie, jakie zgotowaliście mnie oraz osobom, które mi towarzyszą w tej apostolskiej pielgrzymce. W szczególności pozdrawiam opata, o. Pietra Vittorellego, który stał się wyrazicielem waszych uczuć. Moimi pozdrowieniami obejmuję obecnych tu opatów i przełożone generalne oraz wspólnoty benedyktyńskie.
W dniu dzisiejszym liturgia zachęca nas do kontemplowania tajemnicy Wniebowstąpienia Pana. W odczytywanym krótkim fragmencie, pochodzącym z Pierwszego Listu św. Piotra, jesteśmy zachęcani, by utkwić wzrok w naszego Odkupiciela, który «raz jeden umarł za grzechy», aby doprowadzić nas do Boga. Zasiada On po Jego prawicy, «gdyż poszedł do nieba, gdzie poddani Mu zostali Aniołowie, Władze i Moce» (1 P 3, 18. 22). «Uniesiony w górę» i zakryty przed wzrokiem uczniów, Jezus ich jednak nie opuścił, bowiem «zabity wprawdzie na ciele, ale powołany do życia Duchem» (1 P 3, 18), jest teraz obecny w nowy, duchowy sposób w wierzących, a w Nim dane jest zbawienie każdej ludzkiej istocie bez względu na narodowość, język i kulturę. Pierwszy List św. Piotra zawiera dokładne odniesienia do zasadniczych wydarzeń chrystologicznych wiary chrześcijańskiej. Apostoł troszczy się o to, aby uwydatnić uniwersalność zbawienia w Chrystusie. Podobną myśl znajdujemy u św. Pawła, którego dwutysiąclecie urodzin obchodzimy. Pisze on do wspólnoty w Koryncie: «Za wszystkich umarł (Chrystus) po to, aby ci, co żyją, już nie żyli dla siebie, lecz dla Tego, który za nich umarł i zmartwychwstał» (2 Kor 5, 15).
Nie żyć już dla siebie, ale dla Chrystusa. Oto, co nadaje pełny sens życiu tych, którzy pozwalają Mu się zdobyć. Jasno pokazują to ludzkie i duchowe losy św. Benedykta, który, pozostawiwszy wszystko, zaczął wiernie naśladować Jezusa Chrystusa. Realizując we własnym życiu Ewangelię, zapoczątkował rozległy ruch odrodzenia duchowego i kulturowego na Zachodzie. Chciałbym tu wspomnieć pewne niezwykłe wydarzenie z jego życia, o którym pisze jego biograf św. Grzegorz Wielki, a które z pewnością jest wam dobrze znane. Można by niejako powiedzieć, że również święty patriarcha został «uniesiony w górę» w niedającym się opisać doświadczeniu mistycznym. W nocy 29 października 540 r. — czytamy w biografii — gdy, stojąc w oknie, «zapatrzony w gwiazdy, oddawał się Bożej kontemplacji, święty poczuł, że rozpalało się jego serce... Dla niego rozgwieżdżony firmament był niczym haftowana zasłona, która odsłaniała Najświętszego z Świętych. W pewnej chwili poczuł, że jego dusza została przeniesiona na drugą stronę zasłony, aby kontemplować z bliska oblicze Tego, który mieszka w niedostępnej światłości» (por. A. I. Schuster, Storia di san Benedetto e dei suoi tempi, Wyd. Abbazia di Viboldone, Milano, 1965, s. 11 i nn.). Oczywiście, podobnie jak było w przypadku św. Pawła, po tym jak olśniła go światłość z nieba, również św. Benedykt, właśnie w konsekwencji tak niezwykłego doświadczenia duchowego, musiał rozpocząć nowe życie. Jeśli nawet wizja ta była przelotna, jej skutki pozostały. Jak relacjonują biografowie, sam jego wygląd uległ zmianie, był zawsze pogodny, przypominał anioła, i choć stąpał po ziemi, widać było, że sercem już był w raju.
Św. Benedykt otrzymał ów Boży dar z pewnością nie po to, aby zaspokoić swoją intelektualną ciekawość, ale raczej ażeby charyzmat, jakim Bóg go obdarzył, pozwolił mu odtworzyć w klasztorze takie życie, jakie panuje w niebie, oraz przywrócić w nim poprzez kontemplację i pracę harmonię stworzenia. Słusznie zatem Kościół czci go jako «wybitnego nauczyciela życia monastycznego» i «doktora duchowej mądrości w umiłowaniu modlitwy i pracy», «świetlanego przewodnika prowadzącego ludy ku światłu Ewangelii», który «uniesiony do nieba świetlistą drogą» uczy ludzi wszystkich czasów poszukiwać Boga i wiecznych bogactw, jakie On przygotował (por. Prefacja o Świętym w Supplemento monastico al MR, 1980, 153).
Tak, Benedykt był świetlanym przykładem świętości i wskazywał mnichom Chrystusa jako jedyny wielki ideał. Był nauczycielem kultury, który proponując wyważoną i właściwą wizję Bożych wymagań i ostatecznego przeznaczenia człowieka, zawsze miał na uwadze potrzeby i racje serca, pragnąc uczyć i pobudzać do prawdziwego i trwałego braterstwa, ażeby w całości relacji społecznych nie zatracić jedności ducha, przyczyniającej się do budowania i nieustannego umacniania pokoju. Nie przypadkiem słowo Pax wita pielgrzymów i odwiedzających u bram tego opactwa, odbudowanego po ogromnych zniszczeniach ii wojny światowej. Widnieje ono niczym ciche wezwanie, ażeby odrzucić wszelkiego rodzaju przemoc i budować pokój — w rodzinach, we wspólnotach, między narodami i w całej ludzkości. Św. Benedykt zachęca każdego, kto wspina się na tę górę, do szukania pokoju i pójścia za nim: «inquire pacem et sequere eam» (Ps 34 [33], 14-15; Reguła, Prolog, 17).
Za sprawą jego nauczania klasztory stały się w ciągu wieków żywotnymi ośrodkami dialogu, spotkania i dobroczynnego łączenia różnych ludzi, zjednoczonych ewangeliczną kulturą pokoju. Mnisi potrafili słowem i przykładem uczyć sztuki pokoju wdrażając w konkretny sposób trzy «zasady», które Benedykt wskazuje jako niezbędne dla zachowania jedności Ducha wśród ludzi. Są to: krzyż, który jest prawem Chrystusa; księga, czyli kultura; i pług, który oznacza pracę, panowanie nad materią i czasem. Dzięki działalności klasztorów, obejmującej trojakiego rodzaju obowiązki: modlitwę, naukę i pracę, całe ludy żyjące na kontynencie europejskim doświadczyły autentycznego wyzwolenia i dobroczynnego rozwoju moralnego, duchowego i kulturowego, kształtując w sobie poczucie ciągłości z przeszłością, wdrażając się do konkretnego działania dla wspólnego dobra, ucząc się otwarcia na Boga i wymiar nadprzyrodzony. Módlmy się, żeby Europa zawsze umiała docenić to dziedzictwo zasad i chrześcijańskich ideałów, które stanowi ogromne bogactwo kulturowe i duchowe.
Jest to możliwe jednak tylko wtedy, gdy przyjmiemy niezmienne nauczanie św. Benedykta, a mianowicie «quaerere Deum» — by poszukiwać Boga, jako podstawowy obowiązek człowieka. Istota ludzka nie zrealizuje się w pełni, nie może być naprawdę szczęśliwa bez Boga. W szczególności wy, drodzy mnisi, macie dawać żywy przykład tej wewnętrznej i głębokiej relacji z Nim, realizując bezkompromisowo program, który wasz Założyciel zawarł w słowach «nihil amori Christi praeponere — niczego nie przedkładać nad miłość Chrystusa» (Reguła 4, 21). Na tym polega świętość — propozycja ważna dla każdego chrześcijanina, tym bardziej w naszych czasach, w których odczuwamy potrzebę oparcia życia i historii na solidnych odniesieniach duchowych. Dlatego też, drodzy bracia i siostry, jest jak najbardziej aktualne wasze powołanie i niezbędna jest wasza misja mnichów.
Z tego miejsca, gdzie spoczywają jego śmiertelne szczątki, święty Patron Europy nieustannie zachęca wszystkich, aby kontynuowali jego dzieło ewangelizacji i promocji człowieczeństwa. Zachęca przede wszystkim was, drodzy mnisi, żebyście pozostali wierni pierwotnemu duchowi i byli autentycznymi wykonawcami jego programu duchowej i społecznej odnowy. Niech Pan udzieli wam tego daru, przez wstawiennictwo waszego świętego Założyciela, jego siostry św. Scholastyki oraz świętych z waszego zgromadzenia. A niebieska Matka Pana, do której dziś zwracamy się tytułem «Wspomożycielki Wiernych», niech czuwa nad wami i niech otacza opieką to opactwo i wszystkie wasze klasztory, a także wspólnotę diecezjalną skupioną wokół Monte Cassino. Amen!
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano (7-8/2009) and Polish Bishops Conference