Bądźcie zwiastunami i świadkami nadziei

Przemówienie podczas spotkania z artystami 21.11.2009

Benedykt XVI zaprosił do Watykanu ponad 250 wybitnych przedstawicieli różnych dziedzin sztuki i spotkał się z nimi w Kaplicy Sykstyńskiej. Wydarzenie to upamiętniało 45. rocznicę spotkania Pawła VI z artystami i 10. rocznicę ogłoszenia przez Jana Pawła II «Listu do artystów». Do Watykanu przybyli między innymi: Ennio Morricone, kompozytor; włoska grupa rockowa Pooh; Claudio Magris, pisarz; Andrea Bocelli, tenor; Claudio Baglioni, piosenkarz; Daniel Libeskind, architekt; Arnaldo Pomodoro i Jannis Kounellis, rzeźbiarze. Byli obecni również reżyserzy: Peter Greenaway, Franco Zeffirelli, Paolo Sorrentino, Nanni Moretti, Matteo Garrone, oraz aktorzy: Sergio Castellitto, Valeria Golino i Laura Morante. Z polski przybyli Krzysztof Zanussi i Igor Mitoraj. Na początku Ojciec Święty powiedział, że celem tego niecodziennego spotkania jest odnowienie przyjaźni między sztuką a wiarą. Zaapelował do artystów, by czerpali inspirację z wiary i chrześcijaństwa, dochowując wierności wysokiemu powołaniu sztuki, będącej «via pulchritudinis» — drogą piękna, otwierającą człowieka na świat i ku górze. Papież zacytował pełne optymizmu i nadziei słowa, jakie Paweł VI skierował do artystów w 1965 r.: «Jeśli jesteście przyjaciółmi prawdziwej sztuki, jesteście też naszymi przyjaciółmi. Świat, w którym żyjemy, potrzebuje piękna, by nie pogrążyć się w rozpaczy. To właśnie piękno, podobnie jak prawda, daje sercu człowieka radość».

Księża kardynałowie, czcigodni bracia w biskupstwie i kapłaństwie, szanowni artyści, panie i panowie!

Z wielką radością przyjmuję was w tym majestatycznym miejscu, pełnym dzieł sztuki i pamiątek historii. Wszystkich i każdego z osobna serdecznie witam i dziękuję wam za przyjęcie mojego zaproszenia. Pragnę, aby poprzez to spotkanie wyraziła się i odnowiła przyjaźń, łącząca Kościół ze światem sztuki — przyjaźń, która utrwalała się na przestrzeni wieków, bowiem chrześcijaństwo od początku dobrze rozumiało wartość sztuki i mądrze posługiwało się jej różnorodnymi językami w przekazywaniu niezmiennego orędzia zbawienia. Tę przyjaźń trzeba wciąż umacniać i wspierać, dbając o to, aby była autentyczna i płodna, by odpowiadała czasom i uwzględniała sytuacje oraz przemiany społeczne i kulturowe. Oto powód tego naszego spotkania. Serdecznie dziękuję abpowi Gianfrancowi Ravasiemu, przewodniczącemu Papieskiej Rady ds. Kultury i Papieskiej Komisji ds. Kościelnych Dóbr Kultury, za to, że wyszedł z inicjatywą tego spotkania i je przygotował wraz ze swoimi współpracownikami, jak również za słowa, które przed chwilą do mnie skierował. Witam księży kardynałów, biskupów, kapłanów oraz obecne tu dostojne osobistości. Dziękuję także Cappella Musicale Pontificia Sistina, która uświetnia to znaczące wydarzenie. Bohaterami tego spotkania jesteście wy, drodzy i szanowni artyści, pochodzący z różnych krajów, należący do różnych kultur i wyznający różne religie. Być może obce są wam doświadczenia religijne, lecz pragniecie utrzymać żywy kontakt z Kościołem katolickim, nie chcecie zawężać horyzontów życia do aspektów materialnych, do jego wizji ograniczonej i banalnej. Reprezentujecie różnorodny świat sztuki, i właśnie dlatego za waszym pośrednictwem pragnę przekazać wszystkim artystom moje zaproszenie do przyjaźni, do dialogu, do współpracy.

Temu spotkaniu dodają splendoru znaczące rocznice. Przypomnijmy o 10. rocznicy ogłoszenia Listu do artystów mojego czcigodnego poprzednika sługi Bożego Jana Pawła II. W wigilię Wielkiego Jubileuszu Roku 2000 ten Papież, który sam był artystą, po raz pierwszy napisał do artystów list, łączący uroczystą formę dokumentu papieskiego z przyjacielskim tonem rozmowy tych, «którzy — jak napisane jest na początku — z pasją i poświęceniem poszukują nowych 'epifanii' piękna». Ten sam Papież przed ponad 25 laty ogłosił patronem artystów bł. Fra Angelico, wskazując na niego jako na przykład doskonałej harmonii wiary i sztuki. Powracam też myślami do 7 maja 1964 r., kiedy to w tym samym miejscu 45 lat temu odbyło się historyczne spotkanie, którego bardzo pragnął papież Paweł VI, aby potwierdzić, że między Kościołem a sztuką panuje przyjaźń. Słowa, które wówczas wypowiedział, jeszcze dziś rozbrzmiewają pod sklepieniem Kaplicy Sykstyńskiej, poruszając serca i umysły. «My was potrzebujemy — powiedział. — Nasza posługa potrzebuje waszej współpracy. Jak wiecie, nasza posługa polega bowiem na głoszeniu oraz przybliżaniu i czynieniu zrozumiałym, co więcej, wzruszającym świata duchowego, niewidzialnego, niewypowiedzianego, świata Boga. A w tym dziele (...) wy jesteście mistrzami. To jest wasz zawód, wasza misja; a wasza sztuka polega na wydzieraniu duchowemu niebu jego skarbów i ubieraniu ich w słowa, barwy, kształty, na czynieniu ich dostępnymi» (Insegnamenti II, [1964], 313). Poważanie, jakim Paweł VI darzył artystów, było tak wielkie, że wypowiedział prawdziwie śmiałe słowa: «I gdyby zabrakło nam waszej pomocy — mówił — posługa stałaby się niewyraźna i niepewna, i sama musiałaby się postarać, by — rzec można — nabrać cech sztuki, a wręcz proroctwa. Aby sięgnąć po siłę lirycznej ekspresji intuicyjnego piękna, musiałaby uczynić z kapłaństwa sztukę» (tamże, 314). W tej sytuacji Paweł VI zobowiązał się «przywrócić przyjaźń między Kościołem a artystami», których poprosił, by wzięli sobie do serca to jego zobowiązanie i pomogli się z niego wywiązać w poważny i obiektywny sposób, analizując przyczyny, które osłabiły tę więź, oraz by każdy z odwagą i pasją wziął na siebie zadanie odnowienia, pogłębienia wzajmnego poznania i dialogu, z myślą o autentycznym «odrodzeniu» sztuki w kontekście nowego humanizmu.

Tamto historyczne spotkanie, jak powiedziałem, odbyło się tu, w tym sanktuarium wiary i twórczości ludzkiej. Nie jest więc rzeczą przypadkową, że gromadzimy się właśnie w tym miejscu, cennym ze względu na swoją architekturę oraz symboliczne wymiary, a jeszcze bardziej ze względu na nadające mu niepowtarzalny charakter freski, poczynając od malowideł Perugina i Botticellego, Ghirlandaia i Cosima Rossellego, Luki Signorellego i innych, a kończąc na Scenach z Księgi Rodzaju i Sądzie Ostatecznym, wybitnych dziełach Michała Anioła Buonarrotiego, który tutaj pozostawił jedno z największych arcydzieł sztuki, jakie powstało w historii. Rozbrzmiewał tu często uniwersalny język muzyki, dzięki geniuszowi wielkich muzyków, którzy swą sztukę oddali w służbę liturgii, pomagając duszy wznosić się do Boga. Kaplica Sykstyńska jest zarazem szczególną skarbnicą pamięci, stanowi bowiem uroczystą i poważną scenerię wydarzeń, które wyznaczają bieg historii Kościoła i ludzkości. Tu, jak wiecie, Kolegium Kardynałów wybiera papieża; tutaj ja sam przeżywałem z lękiem i absolutną ufnością w Panu niezapomnianą chwilę mojego wyboru na następcę apostoła Piotra.

Drodzy przyjaciele, pozwólmy, aby te freski przemówiły do nas dzisiaj, kierując nasze myśli do ostatecznego celu historii ludzkiej. Sąd Ostateczny, widniejący za moimi plecami, przypomina, że dzieje ludzkości są ruchem wstępującym, niestrudzonym dążeniem do pełni, do ostatecznej szczęśliwości, ku horyzontowi zawsze sięgającemu dalej niż przeżywana teraźniejszość. Jednak w swym dramatyzmie ten fresk unaocznia nam także niebezpieczeństwo, jakim jest ostateczny upadek człowieka, to, co zagraża ludzkości, kiedy daje się omamić siłom zła. Fresk wyraża zatem mocny, profetyczny sprzeciw wobec zła; wobec wszelkiego rodzaju niesprawiedliwości. Dla wierzących zmartwychwstały Chrystus jest jednakże Drogą, Prawdą i Życiem. Dla tych, którzy wiernie za Nim idą, jest Bramą wiodącą do owego «spotkania», do oglądania Boga, które daje, już bez ograniczeń, pełne i ostateczne szczęście. Michał Anioł ukazuje nam zatem Alfę i Omegę, Początek i Koniec historii i zachęca nas, byśmy szli drogami życia z radością, odwagą i nadzieją. Dramatyczne piękno malarstwa Michała Anioła, ze swoimi barwami i formami, staje się więc orędziem nadziei, żarliwym wezwaniem do podniesienia wzroku ku ostatecznemu horyzontowi. Ścisły związek między pięknem i nadzieją był także istotą wymownego orędzia, które Paweł VI skierował do artystów na zakończenie Ekumenicznego Soboru Watykańskiego II, 8 grudnia 1965 r.: «Do was wszystkich — oświadczył uroczyście — Kościół soborowy mówi naszym głosem: jeśli jesteście przyjaciółmi prawdziwej sztuki, jesteście naszymi przyjaciółmi!» (Enchiridion Vaticanum, 1, s. 305). I dodał: «Ten świat, w którym żyjemy, potrzebuje piękna, by nie pogrążyć się w rozpaczy. Piękno, tak jak prawda, napełnia serca ludzi radością, jest cennym owocem, którego czas nie niszczy, który jednoczy pokolenia i sprawia, że łączą się w podziwie. A to dzięki waszym rękom... Pamiętajcie, że jesteście strażnikami piękna w świecie» (tamże).

Obecne czasy cechują, niestety, nie tylko negatywne zjawiska społeczne i ekonomiczne, ale także osłabienie nadziei, pewna nieufność w relacjach międzyludzkich, dlatego pojawia się coraz więcej oznak rezygnacji, agresji, desperacji. Istnieje też niebezpieczeństwo, że świat, w którym żyjemy, zmieni swe oblicze wskutek nie zawsze roztropnej działalności człowieka, który zamiast dbać o jego piękno, wykorzystuje bez skrupułów zasoby planety, z pożytkiem dla nielicznych, a nierzadko niszczy cuda natury. Cóż, jeśli nie piękno, może przywrócić entuzjazm i ufność, cóż może zachęcić ludzkiego ducha by odnalazł swoją drogę, by patrzył w horyzont, by marzył o życiu godnym swego powołania? Dobrze wiecie, drodzy artyści, że doświadczenie piękna, autentycznego piękna, nie ulotnego czy powierzchownego, nie jest w poszukiwaniu sensu i szczęścia czymś dodatkowym albo drugorzędnym, ponieważ nie oddala ono od rzeczywistości, a przeciwnie, dzięki bezpośredniemu odniesieniu do doświadczeń życia codziennego uwalnia je od mroków i przemienia, aby je uczynić pełnym światła, pięknym.

Zasadniczą funkcją prawdziwego piękna, co podkreślał już Platon, jest w istocie dostarczenie człowiekowi silnego wzruszenia, dzięki któremu wychodzi on z zamknięcia we własnym ja, które wyrywa go ze stanu zniechęcenia, z rutyny codzienności, zadaje mu również ból, niczym raniąca strzała, ale właśnie w ten sposób go «przebudza», otwierając na nowo oczy jego serca i umysłu, dodając mu skrzydeł, unosząc go ku górze. Słowa Dostojewskiego, które zacytuję, są niewątpliwie śmiałe i paradoksalne, ale skłaniają do refleksji: «Ludzkość może żyć — pisze on — bez nauki, może żyć bez chleba, ale tylko bez piękna nie mogłaby dłużej żyć, bo nie byłoby więcej nic do zrobienia na świecie. W tym tkwi cały sekret, w tym zawiera się cała historia». Echo tych słów słyszymy w wypowiedzi malarza Georges'a Braque'a: «Zadaniem sztuki jest budzenie niepokoju, a nauka uspokaja». Piękno uderza, lecz właśnie w ten sposób przypomina człowiekowi o jego ostatecznym przeznaczeniu, sprawia, że wyrusza w dalszą drogę, napełnia nową nadzieją, dodaje odwagi do wykorzystania do końca jedynego daru życia. Poszukiwanie piękna, o którym mówię, nie jest oczywiście żadną ucieczką w irracjonalizm bądź zwykły estetyzm.

Zbyt często jednak piękno, które bywa reklamowane, jest złudne i kłamliwe, powierzchowne, zaślepiające i odurzające, i zamiast skłaniać ludzi do przekraczania siebie, wskazywać im horyzonty prawdziwej wolności, pociągając ku temu, co w górze, więzi ich w samych sobie i jeszcze bardziej zniewala, pozbawia nadziei i radości. Jest to piękno fascynujące, lecz obłudne, które rozbudza żądzę, pragnienie władzy, posiadania, dominacji nad drugim i szybko przekształca się w swoje przeciwieństwo: popada w obsceniczność, transgresję bądź bezcelową prowokację. Natomiast prawdziwe piękno rodzi w ludzkim sercu tęsknotę, głębokie pragnienie poznania, kochania, zbliżenia się do Drugiego, do tego, co je przerasta. Jeżeli pozwolimy, by piękno poruszyło nas do głębi, by nas zraniło, by otworzyło nam oczy, to odkryjemy na nowo radość oglądania, zdolność uchwycenia głębokiego sensu naszego istnienia, Tajemnicę, której jesteśmy częścią i z której możemy czerpać pełnię, szczęście, umiłowanie codziennego trudu. Jan Paweł II w Liście do artystów cytuje odnośnie do tego następujący wers polskiego poety Cypriana Norwida: «Bo piękno na to jest, by zachwycało / Do pracy — praca, by się zmartwychwstało» (n. 3). A nieco dalej dodaje: «Jako poszukiwanie prawdy, owoc wyobraźni wykraczającej poza codzienność, sztuka jest ze swej natury swoistym wezwaniem do otwarcia się na Tajemnicę. Nawet wówczas gdy artysta zanurza się w najmroczniejszych otchłaniach duszy lub opisuje najbardziej wstrząsające przejawy zła, staje się w pewien sposób wyrazicielem powszechnego oczekiwania na odkupienie» (n. 10). A w zakończeniu stwierdza: «Piękno jest kluczem tajemnicy i wezwaniem transcendencji» (n. 16).

Te ostatnie słowa powodują, że musimy pójść dalej w naszej refleksji. Piękno, poczynając od tego, które przejawia się w kosmosie i w przyrodzie, a kończąc na tym, które wyraża się w twórczości artystycznej, właśnie ze względu na zdolność otwierania i poszerzania horyzontów ludzkiej świadomości, kierowania jej na to, co poza nią, ukazywania jej otchłani Nieskończonego, może stać się drogą do Transcendencji, do ostatecznej Tajemnicy, do Boga. Sztuka we wszystkich swoich formach wyrazu, z chwilą gdy mierzy się z wielkimi egzystencjalnymi pytaniami, z fundamentalnymi tematami dotyczącymi sensu życia, może zyskać wartość religijną i przekształcić się w drogę głębokiej refleksji wewnętrznej i duchowości.

Tę zbieżność, tę harmonię między drogą wiary a artystycznymi poszukiwaniami poświadcza niezliczona ilość dzieł sztuki, których tematem są postacie, historie, symbole z owego ogromnego zbioru «figur» — w szerokim sensie tego słowa — jakim jest Biblia, Pismo Święte. Wielkie opowieści biblijne, tematy, obrazy, przypowieści były inspiracją niezliczonych arcydzieł w każdej dziedzinie sztuki, przemawiały do serc wszystkich pokoleń wierzących także poprzez dzieła lokalnych rzemieślników i artystów, nie mniej wymowne i fascynujące. Mówi się w związku z tym o via pulchritudinis — drodze piękna, która jest zarazem drogą artystyczną, estetyczną i drogą wiary, poszukiwań teologicznych. Hans Urs von Balthasar, teolog, rozpoczyna swoje wielkie dzieło, zatytułowane Chwała. Estetyka teologiczna, takimi sugestywnymi słowami: «To słowo to piękno; dla nas będzie ono pierwszym słowem. Piękno jest ostatnią rzeczywistością, na którą może ważyć się myślący rozum, ponieważ jako niepojęty blask otacza ono podwójną gwiazdę prawdy i dobra oraz ich nierozerwalne odniesienie do siebie». Dalej pisze: «Jest to najbardziej bezinteresowne piękno, bez którego dawny świat nie potrafił pojąć samego siebie, które jednak niezauważenie pożegnało się z nowym światem interesów, aby pozostawić je ich żądzy i smutkowi. Religia już nie lubi i nie pielęgnuje tego piękna». I kończy: «Można być pewnym, że człowiek, który na imię piękna robi taki grymas, jakby było ono ornamentem burżuazyjnej przeszłości — obojętne, czy wyznaje to w sposób skryty, czy otwarty — nie może się już modlić, a wkrótce nie będzie mógł nawet kochać» (tłum. Ewa Marszał i Jerzy Zakrzewski). Droga piękna prowadzi nas zatem do dojrzenia Wszystkiego we fragmencie, Nieskończonego w skończoności, Boga w dziejach ludzkich. Simone Weil odnośnie do tego pisała: «We wszystkim, co budzi w nas czyste i autentyczne poczucie piękna, jest rzeczywiście obecny Bóg. Istnieje niemal coś w rodzaju wcielenia Boga w świecie, którego znakiem jest piękno. Piękno jest namacalnym dowodem tego, że wcielenie jest możliwe. Dlatego też wszelka pierwszorzędna sztuka jest ze swej istoty religijna». Jeszcze bardziej sugestywne są słowa Hermanna Hesse: «Sztuka znaczy we wszystkim ukazywać Boga». Nawiązując do słów papieża Pawła VI, sługa Boży Jan Paweł II potwierdził, że Kościół pragnie odnowić dialog i współpracę z artystami: «Aby głosić orędzie, które powierzył mu Chrystus, Kościół potrzebuje sztuki» (List do artystów, n. 12); a zaraz potem zapytał: «Czy sztuka potrzebuje Kościoła?», zachęcając tym samym artystów do odnajdywania w doświadczeniu religijnym, w objawieniu chrześcijańskim i w «wielkim kodeksie», jakim jest Biblia, źródła nowego i ukierunkowanego natchnienia.

Drodzy artyści, na zakończenie, podobnie jak mój poprzednik, ja także pragnę zwrócić się do was z płynącym z serca, przyjacielskim i gorącym apelem. Jesteście strażnikami piękna; dzięki swojemu talentowi możecie przemawiać do serca ludzkości, trafiać do indywidualnej i zbiorowej wrażliwości, rozbudzać marzenia i nadzieje, poszerzać horyzonty wiedzy i działania ludzi. Bądźcie zatem wdzięczni za otrzymane dary i w pełni świadomi wielkiej odpowiedzialności za ukazywanie piękna, za porozumiewanie się w pięknie i poprzez piękno! Wy także bądźcie, poprzez sztukę, zwiastunami i świadkami nadziei dla ludzkości! I nie bójcie się spotkania z pierwszym i ostatecznym źródłem piękna, dialogu z wierzącymi, z tymi, którzy jak wy czują się pielgrzymami w świecie i w historii, zmierzającymi ku nieskończonemu Pięknu! Wiara niczego nie ujmuje waszemu geniuszowi, waszej sztuce, co więcej, uwydatnia je i ożywia, dodaje odwagi do przekroczenia progu i do kontemplowania urzeczonymi i wzruszonymi oczami ostatecznego i definitywnego celu, niezachodzącego słońca, które oświetla i czyni piękną teraźniejszość. Św. Augustyn, miłośnik i piewca piękna, snując refleksję nad ostatecznym przeznaczeniem człowieka i jakby komentując ante litteram scenę Sądu, którą dziś macie przed oczyma, tak pisał: «Będziemy się zatem radować, bracia, wizją, jakiej oczy nigdy nie oglądały, uszy nigdy nie słyszały, wyobraźnia nigdy nie stworzyła: wizją przewyższającą wszelkie ziemskie piękno — złota, srebra, lasów i pól, morza i nieba, słońca i księżyca, gwiazd i aniołów; a to dlatego, że ona jest źródłem wszelkiego innego piękna» (In Ep. Jo. Tr. 4, 5: PL 35, 2008). Życzę wam wszystkim, drodzy artyści, byście tę wizję mieli w oczach, w rękach, w sercu, by napełniała was radością i zawsze inspirowała wasze piękne dzieła. Z serca was błogosławię i jak Paweł VI żegnam was jednym słowem: Do zobaczenia!

po francusku:

Z radością pozdrawiam wszystkich obecnych tu artystów. Drodzy przyjaciele, zachęcam was do odkrywania i coraz doskonalszego wyrażania przez piękno waszych dzieł tajemnicy Boga i tajemnicy człowieka. Niech Bóg was błogosławi!

po angielsku:

Drodzy przyjaciele, dziękuję za to, że jesteście tu dzisiaj. Niech piękno, które wyrażacie dzięki talentom, jakimi Bóg was obdarzył, pobudza zawsze serca innych do oddawania chwały Stwórcy, który jest źródłem wszelkiego dobra! Niech Bóg was obdarzy swoimi błogosławieństwami!

po niemiecku:

Bardzo serdecznie was pozdrawiam, drodzy przyjaciele! Dzięki waszemu talentowi artystycznemu w pewnym sensie czynicie widzialnym Boże dzieło stworzenia. Niech Pan, który pragnie być przy nas w pięknie, napełni was swoim duchem miłości! Niech Bóg wszystkich was błogosławi!

po hiszpańsku:

Serdecznie pozdrawiam artystów, którzy uczestniczą w tym spotkaniu. Drodzy przyjaciele, zachęcam was do pielęgnowania poczucia piękna i jego przejawów w stworzeniu. Niech Bóg was błogosławi. Dziękuję bardzo.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama