Homilia podczas Mszy św. w parku Dwusetlecia w Quito - podróż do Ameryki Łacińskiej 5-13.07.2015
We wtorek 7 lipca rano Papież przybył do ogromnego parku w Quito, gdzie w centrum kongresowym spotkał się z członkami Konferencji Episkopatu Ekwadoru, a następnie przewodniczył Mszy św. w intencji ewangelizacji narodów. Było na niej obecnych ok. miliona Ekwadorczyków z prezydentem Rafaelem Correą oraz pielgrzymi z innych krajów, głównie z Kolumbii. Na zakończenie Mszy św. przemówienie wygłosił metropolita Quito Fausto Trávez Trávez OFM. Poniżej zamieszczamy papieską homilię.
Słowo Boże zachęca nas do życia jednością, aby świat uwierzył.
Wyobrażam sobie ten szept Jezusa z Ostatniej Wieczerzy jako wołanie podczas tej Mszy św., sprawowanej w parku Dwusetlecia. Wyobraźmy to sobie razem. Dwusetlecie tamtego Wołania o Niepodległość Hiszpańskojęzycznej Ameryki. Było to wołanie, zrodzone ze świadomości braku wolności, znoszenia ucisku i grabieży oraz uzależnienia «od korzyści tych, którzy aktualnie sprawują władzę» (Evangelii gaudium, 213).
Chciałbym, aby dzisiaj oba te wołania zabrzmiały zgodnie w imię pięknego wyzwania ewangelizacji. Nie podniosłymi słowami ani skomplikowanymi terminami, ale «radością Ewangelii», która «napełnia serce i całe życie tych, którzy spotykają się z Jezusem. Ci, którzy pozwalają, żeby ich zbawił, zostają wyzwoleni od grzechu, od smutku, od wewnętrznej pustki, od izolacji» (tamże, 1), wyizolowanego sumienia. My wszyscy, zgromadzeni tutaj wokół stołu z Jezusem, stajemy się krzykiem, wołaniem, zrodzonym z przekonania, że Jego obecność prowadzi nas do jedności, «ukazuje piękną perspektywę, wydaje upragnioną ucztę» (tamże,14).
«Ojcze, spraw, aby stanowili jedno, by świat uwierzył» (por. J 17, 21) - tego pragnął, spoglądając w niebo. O to prosił Jezus w kontekście rozesłania: «Jak Ty Mnie posłałeś na świat, tak i Ja ich na świat posłałem» (J 17, 18). W tej chwili Pan doświadcza na sobie tego, co najgorsze w tym świecie, który jednakże kocha do szaleństwa: intryg, nieufności, zdrady; ale nie odwraca się, nie narzeka. My również stwierdzamy codziennie, że żyjemy w świecie rozdzieranym przez wojny i przemoc. Powierzchowne byłoby myślenie, że podziały i nienawiść dotyczą jedynie napięć między krajami lub grupami społecznymi. W rzeczywistości są one przejawem «rozpowszechnionego indywidualizmu», który nas dzieli i przeciwstawia jednych drugim (por. Evangelii gaudium, 99), są następstwem rany spowodowanej w sercach ludzkich przez grzech, którego skutki cierpi także społeczeństwo i całe stworzenie. Jezus posyła nas właśnie do tego pełnego wyzwań świata, którego egoizmy są dla nas wyzwaniem, a naszą odpowiedzią nie ma być obojętność czy narzekanie, że nie mamy środków albo że rzeczywistość nas przerasta. W naszej odpowiedzi brzmi echem wołanie Jezusa i przyjmuje ona łaskę i zadanie jedności.
Temu krzykowi wolności, który rozległ się nieco ponad 200 lat temu, nie brakowało przekonania ani siły, historia jednak mówi nam, że stał się zdecydowany dopiero wtedy, gdy zostały odłożone na bok sprawy prywatne, dążenie do wyłącznego przywództwa, brak zrozumienia innych procesów wyzwoleńczych o różnych cechach, ale wcale nie przeciwnych.
Ewangelizacja może być drogą do zjednoczenia dążeń, wrażliwości, oczekiwań, a nawet pewnych utopii. Z pewnością może nią być, i my w to wierzymy i wołamy. Jak już powiedziałem: «Podczas gdy w świecie, zwłaszcza w niektórych krajach, pojawiają się na nowo w różnych formach wojny i konflikty, my, chrześcijanie, podkreślamy potrzebę uznania drugiego człowieka, leczenia ran, budowania mostów, zacieśniania relacji i pomagania, by 'jeden drugiego nosił brzemiona'» (tamże, 67). Z pragnieniem jedności łączy się słodka i pocieszająca radość ewangelizowania, przekonanie, że posiada się ogromne dobro, które należy głosić, i że zakorzenia się ono, gdy jest głoszone; a każda osoba, która przeżyła to doświadczenie, staje się jeszcze bardziej wrażliwa na potrzeby innych (por. tamże, 9). Stąd też bierze się potrzeba walki o integrację na wszystkich szczeblach - walki o integrację na wszystkich szczeblach! - i unikania egoizmów, promowania komunikacji i dialogu oraz zachęcania do współpracy. «Należy powierzyć serce towarzyszowi drogi, bez nieufności, bez uprzedzeń. (...) W powierzeniu się drugiemu jest coś ze sztuki, pokój jest jak dzieło sztuki» (tamże, 244). Nie można myśleć, że zajaśnieje jedność, jeśli duchowa światowość sprawia, że prowadzimy ze sobą wojnę, w jałowym dążeniu do władzy, prestiżu, przyjemności lub ekonomicznego bezpieczeństwa. I to kosztem najuboższych, najbardziej wykluczonych, najbardziej bezbronnych, tych, którzy nie tracą godności pomimo tego, że codziennie jest ona deptana.
Jedność ta już jest działaniem misyjnym, «aby świat uwierzył». Ewangelizacja nie polega na uprawianiu prozelityzmu - prozelityzm jest karykaturą ewangelizacji - ale na tym, by przyciągać oddalonych naszym świadectwem, na pokornym zbliżaniu się do tych, którzy czują się dalecy od Boga i od Kościoła, na przybliżaniu się do tych, którzy czują się osądzani i potępiani a priori przez tych, którzy czują się doskonali i czyści. Polega na przybliżaniu się do zalęknionych lub obojętnych, aby im powiedzieć: «Pan wzywa również ciebie, byś stanowił część Jego ludu, i czyni to z wielkim szacunkiem i miłością!» (tamże, 113). Bo nasz Bóg nas szanuje nawet w naszym poniżeniu i grzechu. Oto wezwanie Pana, które z pokorą i szacunkiem opisuje tekst Apokalipsy: «Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli ktoś posłyszy mój głos i drzwi otworzy...». Bóg nie posługuje się siłą, nie wyłamuje zamków, ale po prostu dzwoni do drzwi, delikatnie puka i czeka. Taki jest nasz Bóg!
Misja Kościoła jako sakramentu zbawienia wiąże się z jego tożsamością ludu w drodze, który jest powołany, by włączyć w swoje pielgrzymowanie wszystkie narody ziemi. Im głębsza jest wspólnota między nami, tym bardziej skuteczna jest misja (por. Jan Paweł II, Pastores gregis, 22). Bycie Kościołem w stanie misji wymaga od nas odbudowania komunii; nie chodzi zatem o działanie tylko na zewnątrz, prowadzimy działalność misyjną skierowaną do wewnątrz i na zewnątrz, «jak matka, która wychodzi naprzeciw, gościnny dom, stała szkoła komunii misyjnej» (Dokument z Aparecidy, 370).
To marzenie Jezusa jest możliwe, gdyż nas uświęcił: «za nich Ja poświęcam w ofierze samego siebie, aby i oni byli uświęceni w prawdzie» (J 17, 19). Życie duchowe ewangelizatora rodzi się z tej głębokiej prawdy, której nie można pomylić z momentami religijnego uniesienia, dającymi pewną ulgę - duchowością dość rozpowszechnioną. Jezus nas uświęca, aby doprowadzić do osobistego spotkania z Nim, twarzą w twarz, do spotkania, które wzbogaca spotkanie z innymi, zaangażowanie w świecie i pasję ewangelizacyjną (por. Evangelii gaudium, 78).
Życie wewnętrzne Boga, dla nas niezrozumiałe, objawia się nam za pomocą obrazów, które mówią nam o wspólnocie, komunikacji, oddaniu i miłości. Dlatego jedność, o którą prosi Jezus, nie jest jednolitością, «lecz wieloraką harmonią, która przyciąga» (tamże, 117). Ogromne bogactwo zróżnicowania, wielorakość, która osiąga jedność za każdym razem, gdy upamiętniamy tamten Wielki Czwartek, oddala nas od pokusy integralizmów, przypominających raczej dyktatury, ideologie lub sekciarstwo. Propozycja Jezusa jest konkretna, nie jest ideą, jest konkretna: «Idź i czyń podobnie» - mówi człowiekowi, który zapytał Go, «kto jest moim bliźnim?», opowiedziawszy mu przypowieść o Miłosiernym Samarytaninie: «Idź i czyń podobnie».
Propozycja Jezusa nie jest również rozwiązaniem na naszą miarę, w którym to my stawiamy warunki, wybieramy strony i wykluczamy innych. Religijnością «elitarną»... Jezus modli się, abyśmy stali się częścią wielkiej rodziny, w której Bóg jest naszym Ojcem, a my wszyscy jesteśmy braćmi. Nikt nie jest wykluczony, a nie wynika to z posiadania tych samych upodobań, tych samych trosk czy tych samych zdolności. Jesteśmy braćmi, gdyż z miłości Bóg nas stworzył i przeznaczył nas, wyłącznie z własnej inicjatywy, abyśmy byli Jego dziećmi (por. Ef 1, 5). Jesteśmy braćmi, ponieważ «Bóg zesłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła: 'Abba, Ojcze!'» (Ga 4, 6). Jesteśmy braćmi, gdyż - usprawiedliwieni przez krew Jezusa Chrystusa (por. Rz 5, 9) - przeszliśmy ze śmierci do życia, stając się «współdziedzicami» obietnicy (por. Ga 3, 26-29; Rz 8, 17). Oto zbawienie, którego Bóg dokonuje, a Kościół głosi z radością: tworzenie tego «my», które prowadzi do «my» boskiego.
W naszym wołaniu w tym miejscu, które przypomina tamto pierwsze wołanie o wolność, pobrzmiewa echem wołanie św. Pawła: «Biada mi (...), gdybym nie głosił Ewangelii!» (1 Kor 9, 16). Jest ono równie palące i naglące jak krzyk wyrażający pragnienie niepodległości. Podobnie fascynuje, ma w sobie ten sam ogień, który przyciąga. Bracia, niech was ożywiają uczucia Jezusa! Bądźcie świadectwem braterskiej wspólnoty, która zyskuje blask!
Jakże byłoby pięknie, gdyby wszyscy mogli patrzeć z podziwem, jak troszczymy się o siebie nawzajem, wzajemnie się wspieramy i towarzyszymy sobie. To właśnie dar z siebie buduje stosunki międzyludzkie, które rodzą się nie z dawania sobie «rzeczy», ale z dawania samego siebie. W każdym dawaniu ofiaruje się własną osobę. «Dawać się» oznacza pozwalać, aby działała w nas cała potęga miłości, jaką jest Duch Boga, i w ten sposób torować drogę Jego mocy stwórczej. Dawanie siebie nawet w najtrudniejszych momentach, takich jak Wielki Czwartek Jezusa, kiedy On wiedział o zdradzie i intrygach, ale dawał siebie, dawał siebie, dawał się nam ze swoim planem zbawienia. Człowiek, dając siebie, spotyka się na nowo z samym sobą w swej prawdziwej tożsamości dziecka Bożego, podobnego do Ojca i - w jedności z Nim - dającego życie, brata Jezusa, o którym daje świadectwo. To jest ewangelizacja, to jest nasza rewolucja - gdyż nasza wiara jest zawsze rewolucyjna - to jest nasz najgłębszy i nieustanny krzyk.
Na zakończenie Mszy św. Papież Franciszek pożegnał się«br/»z wiernymi następującymi słowami:
Drodzy bracia!
Dziękuję wam za tę Mszę św., za to zgromadzenie wokół ołtarza Pana, który nas wzywa, abyśmy stanowili jedno, abyśmy byli naprawdę braćmi, aby Kościół był domem braci. Niech Bóg was błogosławi. Proszę, nie zapominajcie modlić się za mnie.
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano (7-8/2015) and Polish Bishops Conference