Homilia podczas Mszy św. w sanktuarium maryjnym w Caacupe - podróż do Boliwii i Paragwaju, 11.07.2015
Ze szpitala pediatrycznego Ojciec Święty udał się do odległego o 40 km od Asunción sanktuarium Matki Bożej w Caacupé, gdzie pomodlił się przed Najświętszym Sakramentem, przywitał się m.in. z opiekującym się świątynią duchowieństwem, po czym modlił się przed cudami słynącą figurką Matki Bożej Niepokalanie Poczętej i złożył przed nią białą różę. W Mszy św., odprawionej na placu przed sanktuarium — podczas której zostało ono ogłoszone bazyliką mniejszą, pierwszą w Paragwaju — uczestniczyli tłumnie mieszkańcy tego kraju oraz bardzo liczni Argentyńczycy, Brazylijczycy i Chilijczycy. Na zakończenie Mszy św. przemówienie wygłosił ordynariusz diecezji Caacupé i przewodniczący Konferencji Episkopatu Paragwaju, bp Catalino Claudio Giménez Medina. Następnie Papież Franciszek ponowił akt zawierzenia Paragwaju Maryi Niepokalanie Poczętej z Caacupé — wcześniej uczynił to Jan Paweł II 18 maja 1988 r. — i przed ustawioną koło ołtarza Jej figurką złożył w darze złoty różaniec. Poniżej zamieszczamy homilię Papieża.
Gdy jestem tutaj z wami, u stóp naszej Matki, Dziewicy Cudami Słynącej z Caacupé, czuję się jak w domu. W sanktuarium my, dzieci, spotykamy się z naszą Matką i przypominamy sobie, że jesteśmy braćmi. Jest to miejsce świętowania, spotkania, rodziny. Przybywamy, aby przedstawić nasze potrzeby, przybywamy, aby podziękować, prosić o wybaczenie i aby zacząć od nowa. Ileż chrztów, ileż powołań kapłańskich i zakonnych, ileż narzeczeństw i małżeństw narodziło się u stóp naszej Matki. Ileż było tu łez i rozstań. Przybywamy zawsze ze swoim życiem, gdyż tu jesteśmy w domu, a najlepsza jest świadomość, że ktoś na nas czeka.
Podobnie jak wiele innych razy, przybyliśmy tu, ponieważ chcemy odnowić swoje pragnienie życia radością Ewangelii.
Jakże nie uznać, że to sanktuarium jest częścią życia narodu paragwajskiego, waszego. Tak to czujecie, tak się modlicie i tak to opiewacie: «W Twym Edenie w Caacupé jest Twój lud, Dziewico czysta, który darzy Cię swoją miłością i wiarą». I dzisiaj jesteśmy jako lud Boży u stóp naszej Matki, aby okazać Jej naszą miłość i wiarę.
W Ewangelii usłyszeliśmy przed chwilą zwiastowanie anioła, który powiedział Maryi: «Bądź pozdrowiona, łaski pełna, Pan z Tobą». Bądź pozdrowiona, Maryjo, raduj się. Słysząc to pozdrowienie, Ona zmieszała się i zastanawiała się, co miało znaczyć. Nie rozumiała wiele z tego, co się wydarzało. Wiedziała jednak, że to pochodzi od Boga, i powiedziała «tak». Maryja jest matką mówiącą «tak». Tak — wobec marzenia Boga, tak — wobec planu Bożego, tak — wobec woli Bożej.
Owoc «tak» — jak wiemy — bynajmniej nie było łatwe w życiu. Owo «tak» nie dało Jej licznych przywilejów czy wyróżnień, a wręcz — jak powie Jej Symeon w swym proroctwie: «Twoją duszę miecz przeniknie» (Łk 2, 35). I rzeczywiście Ją przeniknął! Dlatego tak bardzo Ją kochamy i znajdujemy w Niej prawdziwą Matkę, która pomaga nam podtrzymywać żywą wiarę i nadzieję pośród skomplikowanych sytuacji. Dobrze będzie, jeśli w oparciu o proroctwo Symeona pokrótce przypomnimy te trzy trudne chwile w życiu Maryi.
1. Po pierwsze: Narodziny Jezusa. «Nie było dla nich miejsca» (Łk 2, 7). Nie mieli domu ani mieszkania, gdzie mogliby przyjąć swe dziecko. Nie było miejsca, aby je wydać na świat. Ani bliskiej rodziny, byli sami. Jedynym miejscem, jakie znaleźli, była grota dla zwierząt. A w Jej pamięci z pewnością rozbrzmiewały słowa anioła: «Bądź pozdrowiona, Maryjo, Pan jest z Tobą». I mogła zadać sobie pytanie: «Gdzie jest teraz?».
2. Drugi moment: Ucieczka do Egiptu. Musieli wyjechać, udać się na wygnanie. Tam nie tylko nie mieli miejsca ani rodziny, ale nawet ich życie było zagrożone. Musieli wyruszyć w drogę ku obcej ziemi. Byli migrantami, prześladowanymi z powodu pychy i zachłanności cesarza. I tam również mogłaby się zapytać: «Gdzie jest to, o czym mówił mi anioł?».
3. Trzeci moment: Śmierć na krzyżu. Nie istnieje sytuacja trudniejsza dla matki niż być przy śmierci swego dziecka. Są to chwile rozdzierające. Tutaj widzimy Maryję u stóp krzyża, jak każdą matkę niezłomną, która nie opuszcza, lecz jest ze swoim Synem aż do samej śmierci, i to śmierci na krzyżu. I także tam mogła się zapytać: «Gdzie jest to, co powiedział mi anioł?». Potem widzimy Ją, jak uspokaja uczniów i dodaje im otuchy.
Rozważamy Jej życie i czujemy się zrozumiani i wysłuchani. Możemy usiąść i się modlić, mówiąc zwykłym językiem w obliczu całego szeregu sytuacji, które przeżywamy na co dzień. Możemy utożsamiać się z wieloma sytuacjami Jej życia. Opowiadać Jej o naszych realiach, gdyż Ona je rozumie.
Ona jest kobietą wiary, jest Matką Kościoła, Ona uwierzyła. Jej życie jest świadectwem tego, że Bóg nie zwodzi, że Bóg nie opuszcza swego ludu, chociaż istnieją chwile lub sytuacje, gdy wydaje się, że Go nie ma. Ona była pierwszą uczennicą, która towarzyszyła swemu Synowi i podtrzymywała nadzieję apostołów w trudnych chwilach. Byli zamknięci w Wieczerniku, nie wiem na ile kluczy, z powodu lęku. Była kobietą uważną, która umiała powiedzieć, gdy wydawało się, że święto i radość się kończą: «Nie mają wina» (J 2, 3). Była kobietą, która potrafiła iść do swej krewnej i pozostać u niej «około trzech miesięcy» (Łk 1, 56), aby nie była sama w chwili porodu. Ona jest naszą Matką, tak dobrą, tak hojną, towarzyszącą nam w życiu.
O tym wszystkim wiemy z Ewangelii, ale wiemy też, że na tej ziemi jest Ona Matką, która była z nami w wielu trudnych sytuacjach. To sanktuarium strzeże i zachowuje pamięć ludu, który wie, że Maryja jest Matką i że była i jest u boku swych dzieci.
Była i jest w naszych szpitalach, w naszych szkołach, w naszych domach. Była i jest w naszych miejscach pracy i na naszych drogach. Była i jest przy stole w każdym domu. Była i jest przy kształtowaniu się ojczyzny, czyniąc nas narodem. Jej obecność jest zawsze dyskretna i milcząca. W spojrzeniu z obrazu, świętego obrazka lub medalika. Dzięki różańcowi wiemy, że nie idziemy sami, że Ona nam towarzyszy.
A dlaczego? Albowiem Maryja chciała po prostu być pośród swego narodu, ze swymi dziećmi, ze swą rodziną. Zawsze szła za Jezusem, razem z tłumem. Jak dobra matka nie opuściła swych dzieci, ale przeciwnie — zawsze znajdowała się tam, gdzie jakieś dziecko mogło Jej potrzebować. Po prostu dlatego, że jest Matką.
Matką, która nauczyła się słuchać i żyć pośród tak wielu trudności z owym: «Nie bój się, Pan jest z Tobą» (por. Łk 1, 30). Matką, która nadal nam mówi: «Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie» (J 2, 5). To jest Jej ustawiczne wezwanie i nadal trwa: «Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie». Nie ma własnego programu, nie przychodzi, aby powiedzieć nam coś nowego, a wręcz lubi milczeć, po prostu Jej wiara towarzyszy naszej wierze.
Wy o tym wiecie, doświadczyliście tego, o czym tutaj mówimy. Wy wszyscy, wszyscy Paragwajczycy, zachowujecie żywą pamięć ludu, który wcielił w życie te słowa Ewangelii. Chciałbym zwrócić się w sposób szczególny do was — kobiet i matek paragwajskich, które z wielkim męstwem i samozaparciem potrafiłyście podnieść kraj zniszczony, upokorzony, pogrążony przez niesprawiedliwą wojnę.
Wy zachowujecie pamięć, macie geny tych, które odbudowywały życie, wiarę, godność swego narodu wraz z Maryją. Przeżywałyście sytuacje bardzo, doprawdy bardzo trudne, które na zdrowy rozum zaprzeczałyby wszelkiej wierze. Wy jednak, zachęcane i podtrzymywane przez Dziewicę, zachowałyście wiarę, «wierząc nawet wbrew nadziei» (por. Rz 4, 18). I gdy wszystko zdawało się walić, razem z Maryją mówiłyście sobie: nie bójmy się, Pan jest z nami, jest z naszym ludem, z naszymi rodzinami, róbmy to, co On nam powie. I w tym znajdowałyście wczoraj i znajdujecie dzisiaj siłę, aby nie dopuścić do tego, żeby ta ziemia była pozbawiona matek. Niech Bóg błogosławi tę wytrwałość, niech Bóg błogosławi i umacnia waszą wiarę, niech Bóg błogosławi kobietę paragwajską, najchlubniejszą w Ameryce.
Jako naród przybyliśmy do swego domu, do domu paragwajskiej ojczyzny, aby jeszcze raz usłyszeć te słowa, które tak dobrze nam robią: «Bądź pozdrowiona (...), Pan jest z Tobą». Jest to wezwanie do tego, aby nie tracić pamięci, nie tracić korzeni, wielu świadectw, które otrzymaliście od ludu wierzącego i doświadczonego przez swe walki. Wiary, która stała się życiem; życia, które stało się nadzieją; i nadziei, która prowadzi was do przewodzenia w miłości. Tak, na wzór Jezusa nadal przodujcie w miłości. Bądźcie zwiastunami tej wiary, tego życia i tej nadziei. Wy, Paragwajczycy, bądźcie twórcami tego dnia dzisiejszego i jutrzejszego.
Zachęcam was, abyście spoglądając raz jeszcze na figurę Maryi, powiedzieli razem: «W Twym Edenie w Caacupé jest Twój lud, Dziewico czysta, który darzy Cię swoją miłością i wiarą». Wszyscy razem: W Twym Edenie z Caacupé jest Twój lud, Dziewico czysta, który darzy Cię swoją miłością i wiarą. Módl się za nami, Święta Boża Rodzicielko, abyśmy się stali godnymi obietnic i łask naszego Pana Jezusa Chrystusa. Amen.
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano (9/2015) and Polish Bishops Conference