Homilia podczas Mszy św. w Środę Popielcową 10.02.2016
W Środę Popielcową, 10 lutego po południu, Papież Franciszek odprawił w Bazylice Watykańskiej Mszę św. z obrzędem posypania głów popiołem. Po homilii archiprezbiter Bazyliki św. Piotra kard. Angelo Comastri posypał popiołem głowę Ojcu Świętemu, który następnie posypywał głowy kardynałom oraz niektórym biskupom i osobom świeckim. Na zakończenie Mszy św. Papież Franciszek dokonał obrzędu rozesłania na świat misjonarzy miłosierdzia. Ci wybrani kapłani otrzymali od niego specjalne uprawnienia do odpuszczania grzechów zastrzeżonych dla Stolicy Apostolskiej i będą w jego imieniu głosić Boże miłosierdzie oraz świadczyć o nim w konfesjonale. Na świecie jest ich ponad 1000 — wśród nich 40 Polaków; w papieskiej Mszy św. uczestniczyło ich około 700. Ojciec Święty zachęcił zgromadzonych w Bazylice wiernych do modlitwy za misjonarzy miłosierdzia. Poniżej zamieszczamy homilię Papieża.
Słowo Boże na początku drogi wielkopostnej kieruje do Kościoła i do każdego z nas dwa wezwania.
Pierwsze to wezwanie św. Pawła: «Pojednajcie się z Bogiem» (2 Kor 5, 20). Nie jest to po prostu dobra rada ojcowska, ani też tylko sugestia; jest to prawdziwe błaganie w imię Chrystusa. «W imię Chrystusa prosimy: pojednajcie się z Bogiem!» (tamże). Dlaczego ten apel jest tak podniosły i usilny? Ponieważ Chrystus wie, jak bardzo jesteśmy słabi i grzeszni, zna słabość naszego serca; widzi, że jest ono zranione przez zło, jakie popełniliśmy i jakiego doświadczyliśmy; wie, jak bardzo potrzebujemy przebaczenia, wie, że potrzebujemy czuć się kochani, aby czynić dobro. Sami nie potrafimy — dlatego Apostoł nie mówi nam, żebyśmy coś zrobili, ale że mamy poddać się pojednaniu ze strony Boga, pozwolić Mu, aby nam przebaczył, z ufnością, bo «Bóg jest większy niż nasze serca» (1 J 3, 20). On pokonuje grzech i podnosi nas z nędzy, jeżeli Mu się zawierzamy. My winniśmy uznać, że potrzebujemy miłosierdzia: to jest pierwszy krok na drodze chrześcijańskiej; chodzi o to, aby wejść przez otwartą bramę, którą jest Chrystus, gdzie On sam na nas czeka, Zbawiciel, i ofiarowuje nam nowe i radosne życie.
Mogą istnieć pewne przeszkody, które zamykają drzwi serca. Jest pokusa, aby opancerzyć drzwi, czyli żyć z własnym grzechem, umniejszając jego wagę, usprawiedliwiając się zawsze, myśląc, że nie jesteśmy gorsi od innych; w ten sposób jednak zamykają się zamki duszy, i pozostajemy zamknięci wewnątrz, więźniowie zła. Inną przeszkodą jest wstyd przed otwarciem tajemnych drzwi serca. Wstyd w rzeczywistości jest dobrym objawem, bowiem wskazuje, że chcemy oderwać się od zła; jednak nie powinien nigdy przemieniać się w bojaźń czy lęk. I jest trzecie niebezpieczeństwo, mianowicie: oddalenie się od drzwi; dzieje się tak, kiedy zaszywamy się w naszych nędzach, kiedy je nieustannie roztrząsamy, łącząc ze sobą sprawy negatywne, do tego stopnia, że pogrążamy się w najmroczniejszych zakamarkach duszy. Wtedy popadamy wręcz w zażyłość ze smutkiem, którego nie chcemy, upadamy na duchu i stajemy się słabsi w obliczu pokus. Dochodzi do tego, ponieważ pozostajemy sami z sobą, zamykając się i uciekając od światła; tymczasem jedynie łaska Pana nas wyzwala. Pojednajmy się zatem, posłuchajmy Jezusa, który mówi do utrudzonych i uciśnionych: «Przyjdźcie do Mnie» (Mt 11, 28). Nie należy pozostawać zamkniętym w sobie, ale iść do Niego! Tam jest pokrzepienie i pokój.
Na tej Mszy św. są obecni misjonarze miłosierdzia, przybyli, aby przyjąć mandat bycia znakami i narzędziami Bożego przebaczenia. Drodzy bracia, obyście pomagali otwierać drzwi serc, przezwyciężać wstyd, nie uciekać przed światłem. Niech wasze ręce błogosławią i podnoszą braci i siostry po ojcowsku; niech za waszym pośrednictwem wzrok i ręce Ojca spoczną na Jego dzieciach i uzdrawiają ich rany!
Jest też drugie wezwanie Boga, który mówi za pośrednictwem proroka Joela: «Nawróćcie się do Mnie całym swym sercem» (2, 12). Skoro trzeba powrócić, to dlatego, że oddaliliśmy się. Jest to tajemnica grzechu: oddaliliśmy się od Boga, od innych, od siebie samych. Nietrudno jest zdać sobie z tego sprawę: wszyscy widzimy, z jakim trudem przychodzi nam naprawdę zaufać Bogu, zawierzyć się Mu jako Ojcu, bez lęku; jak niełatwo jest kochać innych, zamiast źle o nich myśleć; jak wiele nas kosztuje czynienie prawdziwego dobra, podczas gdy jesteśmy przyciągani i zwodzeni przez wiele spraw materialnych, które nikną, i na koniec zostajemy ubodzy. Obok tej historii grzechu Jezus zainaugurował historię zbawienia. Ewangelia, która rozpoczyna Wielki Post, zachęca nas, abyśmy byli jej uczestnikami, przyjmując trzy środki zaradcze, trzy lekarstwa, które leczą z grzechu (por. Mt 6, 1-6. 16-18).
Po pierwsze modlitwa, będąca wyrazem otwarcia się i zaufania do Pana — jest to osobiste spotkanie z Nim, które zmniejsza dystansy powodowane przez grzech. Modlić się znaczy mówić: «Nie jestem samowystarczalny, potrzebuję Ciebie, Ty jesteś moim życiem i moim zbawieniem». Po drugie, miłość, aby przezwyciężyć obojętność w stosunku do innych. Prawdziwa miłość bowiem to nie akt zewnętrzny, to nie jest dawanie czegoś w sposób paternalistyczny, aby uspokoić własne sumienie, ale przyjęcie tego, kto potrzebuje naszego czasu, naszej przyjaźni, naszej pomocy. To życie służąc, pokonując pokusę zadowalania siebie samych. Po trzecie post, pokuta, aby uwolnić się od uzależnienia od tego, co przemija, i ćwiczyć się w byciu coraz bardziej wrażliwym i miłosiernym. Jest to wezwanie do prostoty i do dzielenia się: odjęcie czegoś z naszego stołu i z naszych dóbr, aby odzyskać prawdziwe dobro wolności.
«Nawróćcie się do Mnie» — mówi Pan — nawróćcie się «całym swym sercem»: nie tylko przez jakiś akt zewnętrzny, ale z głębi samych siebie. W istocie Jezus wzywa nas, abyśmy żyli modlitwą, miłością i pokutą konsekwentnie i autentycznie, pokonując hipokryzję. Oby Wielki Post był czasem dobroczynnego «okrzesywania» fałszu, światowości, obojętności: abyśmy nie myśleli, że wszystko ma się dobrze, jeżeli ja mam się dobrze; abyśmy zrozumieli, że tym, co się liczy, nie jest aprobata, dążenie do sukcesu czy poklasku, ale oczyszczenie serca i życia; aby odzyskać tożsamość chrześcijańską, to znaczy miłość, która służy, a nie egoizm, który się posługuje. Wyruszmy razem w drogę, jako Kościół, przyjmując popiół — my także obrócimy się w popiół — i wpatrując się w Ukrzyżowanego. On, miłując nas, zachęca, abyśmy pojednali się z Bogiem i nawrócili się do Niego, aby odnaleźć samych siebie.
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano (3-4/2016) and Polish Bishops Conference