Homilia podczas Mszy św. kończącej VIII Światowe Spotkanie Rodzin w Filadelfii - Podróż Papieża Franciszka na Kubę i do USA (19-28.09.2015)
Po południu Papież Franciszek odprawił na Benjamin Franklin Parkway w Filadelfii Mszę św. na zakończenie Światowego Spotkania Rodzin. Pod koniec uroczystości przemówienia wygłosili metropolita Filadelfii abp Charles Joseph Chaput i przewodniczący Papieskiej Rady ds. Rodziny abp Vincenzo Paglia, który zapowiedział, że następne, IX Światowe Spotkanie Rodzin odbędzie się w 2018 r. w Dublinie w Irlandii. Po Mszy św. Papież udał się na filadelfijskie lotnisko, gdzie spotkał się z członkami komitetu organizacyjnego, wolontariuszami oraz dobroczyńcami VIII Światowego Spotkania Rodzin i po krótkiej ceremonii pożegnalnej odleciał do Rzymu. Poniżej zamieszczamy papieską homilię z Mszy św. na zakończenie spotkania rodzin.
Dziś słowo Boga zaskakuje nas mocnymi i zmuszającymi do myślenia obrazami. Obrazami, które są dla nas wyzwaniem, ale również rozbudzają nasz entuzjazm.
W pierwszym czytaniu Jozue mówi Mojżeszowi, że dwóch z ludu prorokuje, głosząc Słowo Boże bez zlecenia. W Ewangelii św. Jan mówi Jezusowi, że uczniowie zabronili komuś wypędzać złe duchy w Jego imię. A oto niespodzianka: zarówno Mojżesz jak i Jezus upominają tych swoich najbliższych, że mają tak ciasne horyzonty! Oby wszyscy byli prorokami Słowa Bożego! Oby każdy potrafił czynić cuda w imię Pana!
Jezus napotkał wrogość ze strony ludzi, którzy nie akceptowali tego, co mówił i czynił. Jego otwartość na uczciwą i szczerą wiarę wielu mężczyzn i kobiet nie należących do ludu wybranego przez Boga zdawała się im nie do zniesienia. Uczniowie, ze swej strony, działali w dobrej wierze, a pokusa, by gorszyć się w obliczu wolności Boga, który zsyła deszcz zarówno na sprawiedliwych, jak i na niesprawiedliwych (Mt 5, 45), pomijając biurokrację, urzędy i wąskie kręgi, zagraża autentyczności wiary. Dlatego należy ją stanowczo odrzucić.
Kiedy to sobie uświadamiamy, możemy zrozumieć, dlaczego słowa Jezusa o zgorszeniu są tak surowe. Dla Jezusa zgorszeniem nie do przyjęcia jest wszystko, co niszczy i podważa naszą ufność w działanie Ducha Świętego.
Bóg nasz Ojciec jest niedościgły w wielkoduszności i rozrzuca ziarna. Rozrzuca On ziarna swojej obecności w naszym świecie, ponieważ «w tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował» jako pierwszy (1 J 4, 10). Ta miłość daje nam głęboką pewność: Bóg nas poszukuje, czeka na nas. Ta właśnie ufność sprawia, że uczniowie chwalą, wspierają i pielęgnują dobre rzeczy dziejące się wokół nich. Bóg chce, aby wszystkie Jego dzieci wzięły udział w uczcie Ewangelii. Jezus mówi: «Nie stawiaj przeszkód niczemu, co jest dobre, a przeciwnie, pomóż mu wzrastać!». Szerzenie wątpliwości co do działania Ducha Świętego, stwarzanie wrażenia, że nie może On działać w tych, którzy nie należą do «naszej grupy», którzy nie są «tacy, jak my», jest niebezpieczną pokusą. Nie tylko blokuje ona nawrócenie na wiarę, ale stanowi wypaczenie wiary.
Wiara otwiera «okno» na obecność i działanie Ducha Świętego i pokazuje nam, że — tak jak szczęście — świętość jest zawsze związana z małymi gestami. «Kto wam poda kubek wody w imię moje, nie utraci swojej nagrody», mówi Jezus (por. Mk 9, 41). Tych małych gestów uczymy się w domu, w rodzinie; gubią się one pośród wszystkich innych rzeczy, które robimy, choć sprawiają, że każdy dzień jest inny. Są to zwykłe rzeczy, które robi mama, babcia, ojciec, dziadek, dzieci, bracia i siostry. Są to oznaki czułości, miłości i współczucia. Takie jak ciepła potrawa dla kogoś, kto nie może się doczekać kolacji, jak śniadanie przygotowane przez kogoś, kto umie pomagać we wczesnym wstawaniu. Są to gesty rodzinne. Są nimi błogosławieństwo przed pójściem spać czy też uścisk, gdy wracamy po ciężkim dniu pracy. Miłość wyraża się w małych rzeczach, w dbałości o małe codzienne szczegóły, które sprawiają, że życie ma zawsze posmak domu. Wiara wzrasta, gdy jest przeżywana i kształtowana przez miłość. Dlatego nasze rodziny, nasze domy są prawdziwymi Kościołami domowymi. Są właściwymi miejscami, by wiara stawała się życiem, a życie rosło w wierze.
Jezus mówi nam, byśmy nie zaniedbywali tych małych cudownych gestów. Przeciwnie, chce, abyśmy je pielęgnowali, upowszechniali, abyśmy szli przez codzienne życie, rozsiewając wszystkie te małe oznaki miłości, jako znaki Jego żywej i czynnej obecności w naszym świecie.
Ta postawa, do której jesteśmy zachęcani, rodzi w nas dzisiaj, na zakończenie tego święta, pytanie: jak staramy się żyć tym ideałem w naszych domach, w naszych społeczeństwach? Jaki świat chcemy pozostawić naszym dzieciom (por. Laudato si', 160)? Nie możemy odpowiedzieć na te pytania sami. To Duch Święty wzywa nas, byśmy odpowiadali na nie wraz z wielką rodziną ludzką. Nasz wspólny dom nie może dłużej tolerować jałowych sporów. Pilne wyzwanie ochrony naszego domu obejmuje staranie, aby połączyć całą rodzinę ludzką w dążeniu do zrównoważonego i integralnego rozwoju, bo wiemy, że wszystko może się zmienić (por. tamże, 13). Oby nasze dzieci znalazły w nas punkty odniesienia dla jedności, a nie podziałów. Niech nasze dzieci znajdują w nas mężczyzn i kobiety potrafiących łączyć się z innymi, by zakwitły wszystkie ziarna dobra, które zasiał Ojciec.
Jezus mówi nam dobitnie, ale z miłością: «Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec z nieba udzieli Ducha Świętego tym, którzy Go proszą» (Łk 11, 13 ). Ileż mądrości jest w tych słowach! To prawda, że, jeśli chodzi o dobroć i czystość serca, to my, ludzie, nie bardzo mamy się czym chwalić! Lecz Jezus wie, że kiedy chodzi o dzieci, jesteśmy zdolni do bezgranicznej ofiarności. Dlatego zapewnia nas: jeśli mamy wiarę, Ojciec da nam swego Ducha.
My, chrześcijanie, uczniowie Pana, prosimy rodziny świata, aby nam pomagały. Jak wielu jest nas tutaj, na tej Mszy św. A to już samo w sobie jest czymś proroczym, rodzajem cudu w dzisiejszym świecie, który jest znużony tworzeniem nowych podziałów, nowych sporów, nowych katastrof. Obyśmy wszyscy mogli być prorokami! Obyśmy wszyscy mogli być otwarci na cuda miłości dla dobra naszych rodzin i wszystkich rodzin świata, a tym samym przezwyciężyli zgorszenie, jakim jest małostkowa i nieufna miłość, zamknięta w sobie, niecierpliwa wobec innych! Zostawiam wam to pytanie, aby każdy sobie odpowiedział — bo powiedziałem słowo «niecierpliwy»: Czy w moim domu krzyczy się, czy też mówi z miłością i czułością? To dobry sposób, aby zmierzyć naszą miłość.
Jakże byłoby pięknie, gdybyśmy wszędzie, nawet poza naszymi granicami, mogli wspierać i dowartościowywać to proroctwo i ten cud! Odnawiajmy naszą wiarę w słowo Pana, które zachęca nasze rodziny do tej otwartości, zachęca wszystkich do udziału w proroctwie o przymierzu mężczyzny i kobiety, rodzącym życie i objawiającym Boga. Niech nam pomaga uczestniczyć w proroctwie pokoju, czułości i miłości rodziny. Niech nam pomaga uczestniczyć w prorockim geście, jakim jest czuła, cierpliwa, miłująca opieka nad naszymi dziećmi i naszymi dziadkami.
Każdy, kto chce założyć w tym świecie rodzinę, która będzie uczyła dzieci radości z każdego działania dążącego do przezwyciężenia zła — rodzinę ukazującą, że Duch Święty żyje i działa — spotka się z naszą wdzięcznością i uznaniem, niezależnie od tego, do jakiego ludu, regionu czy religii należy.
Niech Bóg da nam wszystkim łaskę, abyśmy byli prorokami radości Ewangelii, Ewangelii rodziny, miłości rodzinnej, abyśmy byli prorokami jako uczniowie Pana, i niech nam da łaskę, byśmy byli godni tej czystości serca, która nie gorszy się Ewangelią! Amen.
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano (10/2015) and Polish Bishops Conference