Wielkanoc to święto usuwania kamieni, o które rozbijają się nadzieje i oczekiwania

Homilia podczas Wigilii Paschalnej 20.04.2019

Podczas liturgii Wigilii Paschalnej 20 kwietnia, która była sprawowana w Wielką Sobotę wieczorem w Bazylice św. Piotra Papież udzielił sakramentów chrztu, komunii św. i bierzmowania ośmiu dorosłym katechumenom z Włoch, Ekwadoru, Peru, Albanii i Indonezji.

1. Kobiety przyniosły wonności do grobu, ale obawiały się, że ich wyprawa będzie bezużyteczna, bo duży kamień tarasował wejście do grobu. Droga tych kobiet jest również naszą drogą; przypomina drogę zbawienia, którą przebyliśmy dziś wieczorem. Wydaje się w niej, że wszystko rozbija się o kamień: piękno stworzenia — o dramat grzechu; wyzwolenie z niewoli — o niewierność wobec przymierza; obietnice proroków — o smutną obojętność ludu. Podobnie również w dziejach Kościoła i w historii każdego z nas — zdaje się, że przebyte kroki nigdy nie doprowadzą do celu. W ten sposób może wkraść się idea, jakoby niespełnienie nadziei było mrocznym prawem życia.

Jednakże dzisiaj odkrywamy, że nasza droga nie jest daremna, że nie blokuje jej kamień nagrobny. Jedno zdanie wstrząsa kobietami i zmienia historię: «Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych?» (Łk 24, 5); dlaczego sądzicie, że wszystko jest bezużyteczne, że nikt nie może usunąć waszych kamieni? Dlaczego poddajecie się rezygnacji i porażce? Wielkanoc to święto usuwania kamieni. Bóg usuwa najtwardsze kamienie, o które rozbijają się nadzieje i oczekiwania: śmierć, grzech, lęk, światowość. Ludzkie dzieje nie kończą się na kamieniu nagrobnym, ponieważ dzisiaj odkrywają «żywy kamień» (por. 1 P 2, 4): Jezusa zmartwychwstałego. My, jako Kościół, jesteśmy na Nim zbudowani, i nawet gdy tracimy ducha, kiedy jesteśmy kuszeni, aby osądzać wszystko na podstawie naszych niepowodzeń, On przychodzi, aby uczynić wszystko nowe, obalić nasze rozczarowania. Dzisiejszego wieczora każdy jest wezwany do odnalezienia w Żyjącym tego, który usuwa z serca najcięższe kamienie. Zadajmy sobie przede wszystkim pytanie: co jest moim kamieniem, który trzeba usunąć? Jak on się nazywa?

Często nadzieję blokuje kamień nieufności. Kiedy toruje sobie drogę idea, że nic się nie udaje i że to, co najgorsze nigdy się nie skończy, zrezygnowani zaczynamy wierzyć, że śmierć jest silniejsza niż życie, a sami stajemy się cyniczni i szyderczy, siejąc niezdrowe zniechęcenie. Dodając kamień do kamienia, budujemy w sobie pomnik niezadowolenia, grobowiec nadziei. Narzekając na życie, uzależniamy je od narzekań i czynimy niezdrowym duchowo. W ten sposób wkrada się rodzaj psychologii grobu: wszystko tam się kończy, bez nadziei, że wyjdzie stamtąd żywe. Oto jednak przenikliwe pytanie Wielkanocy: Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Pan nie jest obecny w rezygnacji. Zmartwychwstał, nie ma Go tam; nie szukaj Go tam, gdzie Go nie znajdziesz: nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych (por. Mt 22, 32). Nie wolno grzebać nadziei!

Istnieje także drugi kamień, który często zamyka serce: kamień grzechu. Grzech zwodzi, obiecuje rzeczy łatwe i gotowe, pomyślność i sukces, ale potem zostawia po sobie samotność i śmierć. Grzech jest szukaniem życia wśród umarłych, sensu życia w rzeczach przemijających. Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Dlaczego nie postanowisz porzucić tego grzechu, który jak kamień u wejścia do serca, uniemożliwia wejście Bożemu światłu? Dlaczego nad połyskujące blaski pieniędzy, kariery, pychy i przyjemności nie przedkładasz Jezusa, światłości prawdziwej (por. J 1, 9)?. Dlaczego nie powiesz marnościom świata, że ??nie dla nich żyjesz, ale dla Pana życia?

2. Powróćmy do kobiet idących do grobu Jezusa. Przed odwalonym kamieniem stają osłupiałe. Widząc aniołów są, jak mówi Ewangelia, «przestraszone» i «z twarzą pochyloną ku ziemi» (Łk 24, 5). Nie mają odwagi podnieść wzroku. Ileż razy zdarza się to również nam: wolimy pozostać skuleni w naszych ograniczeniach, ukryci w naszych lękach. To dziwne: dlaczego to czynimy? Często ponieważ w zamknięciu i w smutku to my jesteśmy protagonistami, bo łatwiej trwać samemu w ciemnych pokojach serca, niż otworzyć się na Pana. A jednak tylko On podnosi. Napisała poetka: «Nie znamy swojej wielkości, aż ktoś nie powie, by powstać» (E. Dickinson, Nie znamy swojej wielkości, tł. L. Marjańska). Pan nas wzywa do powstania, do wstania z martwych na Jego słowo, do spojrzenia w górę i uwierzenia, że zostaliśmy stworzeni dla nieba, a nie dla ziemi, dla wyżyn życia, a nie niskości śmierci: dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych?

Bóg prosi nas, abyśmy patrzyli na życie tak, jak On je postrzega, zawsze widząc w każdym z nas przemożne źródło piękna. W grzechu widzi dzieci, które trzeba podnieść; w śmierci — braci, których trzeba wskrzesić do życia; w rozpaczy — serca, które trzeba pocieszyć. Dlatego nie lękaj się: Pan kocha to twoje życie, nawet gdy się boisz na nie spojrzeć i wziąć je w swoje ręce. W Wielkanoc pokazuje ci, że tak bardzo je miłuje, że przemierza je do końca, że doświadcza udręki, opuszczenia, śmierci i zstąpienia do piekieł, aby wyjść zwycięsko i powiedzieć ci: «Nie jesteś sam, zaufaj mi!». Jezus jest specjalistą w przekształcaniu naszej śmierci w życie, naszego biadania w taniec (por. Ps 30, 12): wraz z Nim możemy i my dokonać Paschy, czyli przejścia: przejścia od zamknięcia do komunii, od rozpaczy do pocieszenia, od lęku do ufności. Nie stójmy patrząc z lękiem w ziemię, ale patrzmy na zmartwychwstałego Jezusa: Jego spojrzenie napawa nas nadzieją, bo mówi nam, że zawsze jesteśmy kochani i że niezależnie od tego, co byśmy postanowili, Jego miłość się nie zmienia. To niezbywalna pewność życia: Jego miłość się nie zmienia. Zadajmy sobie pytanie: gdzie patrzę w moim życiu? Kontempluję miejsca grobowe czy też szukam Żyjącego?

3. Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Kobiety słuchają wezwania aniołów, dodających: «Przypomnijcie sobie, jak wam mówił, będąc jeszcze w Galilei» (Łk 24, 6). Te kobiety zapomniały o nadziei, ponieważ nie pamiętały słów Jezusa, powołania, o którym mówił w Galilei. Zatraciwszy żywą pamięć Jezusa, stoją i patrzą na grób. Wiara musi powrócić do Galilei, aby na nowo rozpalić miłość do Jezusa, Jego wezwanie: aby Go przypomnieć, to znaczy powrócić do Niego swym sercem. Niezbędne jest powrócenie do żywej miłości z Panem, w przeciwnym razie mamy wiarę muzealną, a nie wiarę paschalną. Ale Jezus nie jest postacią z przeszłości, jest Osobą żyjącą dzisiaj; nie poznaje się Go w książkach historycznych, ale spotyka w życiu. Dzisiaj upamiętniamy chwilę, kiedy Jezus nas powołał, kiedy pokonał nasze ciemności, opory, grzechy, kiedy dotknął naszych serc swoim Słowem.

Bracia i siostry, powróćmy do Galilei.

Kobiety, przypominając sobie Jezusa, opuszczają grób. Pascha uczy nas, że człowiek wierzący nie zatrzymuje się zbytnio na cmentarzu, ponieważ jest powołany, by iść na spotkanie z Żyjącym. Zadajmy sobie pytanie: dokąd zmierzam w życiu? Czasami kierujemy się zawsze i tylko ku naszym problemom, których nigdy nie brakuje, a idziemy do Pana jedynie, by nam pomógł. Ale wówczas ukierunkowują nas nasze potrzeby, a nie Jezus. I zawsze jest to poszukiwanie Żyjącego wśród umarłych. Ileż to razy, po spotkaniu z Panem, powracamy między umarłych, drążymy swoje wnętrze, odgrzebując żale, wyrzuty sumienia, rany i niezadowolenie, nie pozwalając Zmartwychwstałemu Panu, aby nas przemienił. Drodzy bracia i siostry, dajmy Żyjącemu centralne miejsce w życiu. Prośmy o łaskę, by nie dać się ponieść nurtowi, morzu problemów; nie rozbić się na kamieniach grzechu i skałach nieufności i strachu. Szukajmy Go, pozwólmy by On nas szukał, szukajmy Go we wszystkim i Jego przede wszystkim. I z Nim zmartwychwstaniemy.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama