Trzeba dotykać ran Kościoła i społeczeństwa

Przemówienie w 25. rocznicę męczeńskiej śmierci ks. Józefa Puglisiego, zabitego przez mafię, 15.09.2018

W sobotę 15 września — w 25. rocznicę męczeńskiej śmierci ks. Józefa Puglisiego, proboszcza parafii w palermitańskiej dzielnicy Brancaccio, zabitego przez mafię, który został beatyfikowany w 2013 r. — Papież Franciszek udał się z wizytą duszpasterską na Sycylię. Rozpoczęła się ona w Piazza Armerina, gdzie ks. Puglisi parę tygodni przed śmiercią spędził kilka dni, odwiedzając swoich alumnów z Wyższego Seminarium w Palermo. Poniżej zamieszczamy przemówienie Ojca Świętego, wygłoszone na Piazza Europa podczas spotkania z wiernymi z diecezji Piazza Armerina.

Drodzy Bracia i Siostry, dzień dobry!

Cieszę się, że jestem wśród was. Piękne jest słońce Sycylii! Jest piękne! Dziękuję za ciepłe przyjęcie mnie! Dziękuję bpowi Rosariowi Gisanie, burmistrzowi i przedstawicielom władz, jak również wszystkim, którzy przyczynili się do tej wizyty.

Wasz biskup wspomniał przed chwilą o decyzji, jaką podjął Kościół w Piazza Armerina z radosną nadzieją, pośród licznych problemów, które trapią waszą ziemię. Niemało jest gnębiących was plag. Mają swoje nazwy: zacofanie społeczne i kulturowe; wyzysk pracowników i brak godnej pracy dla ludzi młodych; migracja całych rodzin; lichwa; alkoholizm i inne uzależnienia; hazard; osłabienie więzi rodzinnych. W obliczu tak wielu cierpień wspólnota kościelna może czasami wydawać się zagubiona i znużona; kiedy indziej natomiast, dzięki Bogu, jest żywa i prorocza i szuka nowych sposobów głoszenia i świadczenia miłosierdzia, przede wszystkim tym braciom, którzy ulegli zniechęceniu, nieufności, przeżywają kryzys wiary. To prawda — nie jest łatwo żyć wiarą pośród tylu problemów. Nie jest łatwo, rozumiem to.

Rozpatrywanie ran społeczeństwa i Kościoła nie jest czynnością szkalującą i pesymistyczną. Jeśli chcemy, aby nasza wiara była konkretna, musimy nauczyć się rozpoznawać w tych ludzkich cierpieniach rany samego Pana. Patrzeć na nie, dotykać ich (por. J 20, 27). Trzeba dotykać ran Pana w naszych ranach, w ranach naszego społeczeństwa, naszych rodzin, naszego ludu, naszych przyjaciół. Tam dotykać ran Pana. A to oznacza dla nas, chrześcijan, przyjęcie historii i ciała Chrystusa jako miejsca zbawienia i wyzwolenia. Zachęcam was zatem, abyście angażowali się w nową ewangelizację tego terytorium środkowosycylijskiego, poczynając właśnie od jego krzyży i cierpień. Po zakończeniu obchodów dwusetlecia waszej diecezji czeka was fascynująca misja przedstawiania na nowo oblicza Kościoła synodalnego i Słowa; Kościoła miłości misyjnej, Kościoła wspólnoty eucharystycznej.

Wizja Kościoła synodalnego i Słowa wymaga odwagi wzajemnego słuchania się, a przede wszystkim słuchania Słowa Pana. Proszę, nie przedkładajcie niczego nad zasadnicze centrum chrześcijańskiej wspólnoty, którym jest Słowo Boże, ale zapoznawajcie się z nim, zwłaszcza poprzez lectio divina, wspaniałe chwile spotkania serca z sercem z Jezusem, przebywanie u stóp boskiego Mistrza. Słowo Boże i wspólnota synodalna są wyciągniętą ręką do tych, którzy żyją pośród nadziei i rozczarowań i przyzywają Kościoła miłosiernego, coraz bardziej wiernego Ewangelii i otwartego na przyjmowanie tych, którzy czują się przegrani na ciele i duszy lub znaleźli się na marginesie. Aby realizować tę misję, konieczne jest nawiązywanie zawsze do ducha pierwszej wspólnoty chrześcijan, która ożywiana ogniem Pićdziesiątnicy, odważnie dawała świadectwo zmartwychwstałemu Jezusowi. Drodzy bracia i siostry, z ufnością rozpocznijcie okres rozeznawania i owocnych wyborów, korzystnych dla waszego szczęścia i harmonijnego rozwoju. Ale aby z ufnością tego dokonywać, musicie być przyzwyczajeni do kontaktu ze Słowem Bożym — czytać Ewangelię, każdego dnia mały fragment Ewangelii. Nie zajmuje to więcej niż pięć minut. Może warto mieć mały egzemplarz Ewangelii w kieszeni, w torebce... Zabierać ją, patrzeć na nią i czytać. I tak każdego dnia, jak kropla za kroplą, Ewangelia będzie wchodziła do waszego serca i uczyni nas lepszymi uczniami Jezusa, silniejszymi, zdolnymi wychodzić i pomagać w rozwiązywaniu wszystkich problemów naszego miasta, naszego społeczeństwa i naszego Kościoła. Róbcie to, róbcie to. Proszę biskupa, aby umożliwił zakupienie małego egzemplarza Ewangelii wszystkim, którzy o to poproszą, aby mogli ją nosić przy sobie. Czytanie Słowa Bożego umocni was.

Aby być Kościołem miłości misyjnej, trzeba zwrócić uwagę na posługę miłości, której domagają się obecnie konkretne okoliczności. Kapłani, diakoni, osoby konsekrowane i wierni świeccy winni odczuwać ewangeliczne współczucie — to słowo jest jasne, to czuł Jezus: współczucie ewangeliczne — dla tak licznych bolączek ludzi, i stawać się wędrownymi apostołami miłosierdzia w terenie, naśladując Boga, który «jest czułością i który chce nas doprowadzić do stałego i odnawiającego nas pielgrzymowania» (adhort. apost. Gaudete et exsultate, 134). Z prostotą idźcie w zaułki, na skrzyżowania dróg, place i miejsca codziennego życia i nieście wszystkim dobrą nowinę, że możliwe jest właściwe współżycie między nami, przyjemne i uprzejme, i że życie nie jest mrocznym przekleństwem, które trzeba fatalistycznie znosić, lecz jest ufnością w dobroć Boga i w braterską miłość.

Jest rzeczą ważną, aby w parafiach i wspólnotach promować ewangeliczną miłość, braterską solidarność i troskę, nie poddając się światowej pokusie spokojnego życia, beztroskiego, bez zajmowania się potrzebami innych ludzi. Zachęcam was do kontynuowania posługi w Kościele, która wyraża się w konkretnych dziełach: ośrodki wysłuchania Caritas, stołówki i schroniska dla najuboższych braci, zaplecza przeznaczone na gościnę dla Jezusa uciekiniera i zagubionego, domy pogodnej starości dla osób w podeszłym wieku, często samotnych i zniechęconych. Proszę, nie zostawiajcie samych ludzi starszych! To nasi dziadkowie. Oni są naszą tożsamością, są naszymi korzeniami, a my nie chcemy być ludem bez korzeni! Nasze korzenie to starcy. Odwagi! Trzeba zatroszczyć się o ludzi starszych, o starców. Nie zapominajcie, że chrześcijańska miłość nie zadowala się opieką; nie poprzestaje na filantropii — to są dwie różne rzeczy: chrześcijańska miłość i filantropia — ale pobudza ucznia i całą wspólnotę do docierania do przyczyn cierpień i usiłowania usuwania ich, na ile to możliwe, wraz z samymi potrzebującymi braćmi, włączając ich w naszą pracę.

Jednym z aspektów miłości misyjnej jest także zwrócenie uwagi na młodzież i jej problemy. Widzę tutaj liczne dzieci i młodzież, które ubarwiają nadzieją i radością nasze zgromadzenie. Drodzy przyjaciele, młodzi, chłopcy i dziewczęta, pozdrawiam was wszystkich i zachęcam was, abyście byli radosnymi architektami waszej przyszłości. Patrzcie zawsze do przodu, nie zapominając o korzeniach. Wiedzcie, że Jezus was kocha: On jest przyjacielem szczerym i wiernym, który nigdy was nie opuści; możecie Mu zaufać! W chwilach zwątpienia — wszyscy w młodości mieliśmy ciężkie chwile, zwątpienia — w chwilach trudności możecie liczyć na pomoc Jezusa, przede wszystkim, aby ożywiać wasze wielkie ideały. I w takiej mierze, w jakiej każdy może, dobrze jest, by ufał Kościołowi, który jest powołany do rozpoznawania waszych potrzeb autentyczności i zaoferowania wam środowiska alternatywnego do tego, które męczy was każdego dnia, gdzie można odnaleźć smak modlitwy, jedności z Bogiem, ciszy, która prowadzi serce ku głębi waszej istoty i świętości. Wiele razy słyszałem, jak młodzi ludzie mówili: «Ja owszem, ufam Bogu, ale nie Kościołowi». A dlaczego? «Ponieważ jestem antyklerykałem». Ach, jesteś antyklerykałem, a więc podejdź do księdza i powiedz mu: «Ja ci nie ufam dlatego, dlatego i dlatego». Podejdź do niego! Podejdź także do biskupa i powiedz mu prosto w oczy: «Ja nie ufam Kościołowi z tego i tego powodu». To jest młodzież odważna! Tak, z gotowością wysłuchania również odpowiedzi. Być może tego dnia ksiądz będzie miał słabszy dzień i cię wyrzuci, ale będzie to tylko ten jeden raz, zawsze coś ci powie. Słuchać! Słuchać! I wy, kapłani, miejcie cierpliwość, praktyczną cierpliwość, aby słuchać młodych, ponieważ w niepokojach młodych zawsze są ziarna przyszłości. A ty musisz je pozbierać i pomóc młodym iść naprzód. Potrzebny jest dialog.

Trzeci element, który wam wskazuję, to Kościół jako wspólnota eucharystyczna. Z tego, z Eucharystii czerpiemy miłość Chrystusa, aby ją nieść na drogi świata, aby iść z Nim do braci. Z Jezusem, z Nim — to jest sekret — można poświęcić Bogu każdą rzeczywistość, sprawić, by Jego oblicze odbijało się na twarzach, by Jego miłość wypełniała pustkę serca. Jeśli chodzi o uczestniczenie w Mszy św., szczególnie niedzielnej, jest rzeczą ważną, aby nie mieć obsesji na punkcie liczb: zachęcam was, abyście żyli błogosławieństwem małości, byście byli ziarenkiem gorczycy, małą owczarnią, garstką zaczynu, trwałym płomyczkiem, grudką soli. Ileż razy słyszałem: «Och, ojcze, modlę się, ale nie chodzę na Mszę św., nie chodzę na nią». A dlaczego? «Ponieważ nudzi mnie kazanie, trwa czterdzieści minut!». Nie, czterdzieści minut ma trwać cała Msza św. A kazanie nie powinno przekraczać ośmiu minut.

Eucharystia i urzędowe kapłaństwo są nierozłączne: kapłan jest człowiekiem Eucharystii. Zwracam się szczególnie do prezbiterów, dzielnych braci, i napominam ich, by jednoczyli się z biskupem i między sobą, aby głosić wszystkim Pana. Drodzy kapłani, jak bardzo konieczne jest cierpliwe wypracowywanie radości wspólnoty kapłańskiej przez miłowanie się i podtrzymywanie wzajemnie! Wspaniale jest pracować razem, uważając współbraci «za wyżej stojących od siebie» (por. Flp 2, 3). W powierzonym wam ludzie Bożym winniście być pierwszymi, którzy pokonują bariery i dzielące uprzedzenia; pierwszymi, którzy trwają w pokornej kontemplacji trudnej historii tej ziemi, z mądrą miłością duszpasterską, która jest darem Ducha; pierwszymi, wskazującymi ścieżki, którymi ludzie mogą podążać ku otwartym przestrzeniom wyzwolenia i prawdziwej wolności. Pocieszeni przez Boga, wy możecie być pocieszycielami, ocierać łzy, leczyć zranienia, odbudowywać życia — życia złamane, które ufnie zawierzają się waszej posłudze (por. Dz 5, 14-16). Pozwolę sobie dać radę wam, kapłanom, nie wiem, czy się przyda: jak kończę dzień? Czy aby usnąć, muszę wziąć tabletkę? Jeśli tak, to znaczy, że coś nie poszło dobrze. A jeśli kończę dzień zmęczony, bardzo zmęczony, sprawy idą dobrze. To ważne.

Drodzy bracia i siostry, pięknie byłoby móc pobyć razem jeszcze trochę! Czuję ciepło waszej wiary i nadziei, które nosicie w sercu, ale czekają na mnie w Palermo, gdzie z wdzięcznością upamiętnimy kapłana męczennika Pina Puglisiego. Dowiedziałem się, że dwadzieścia pięć lat temu, zaledwie miesiąc przed śmiercią, spędził kilka dni tutaj, w Piazza Armerina. Przybył, aby spotkać kleryków, swoich alumnów z Wyższego Seminarium w Palermo. Prorockie odwiedziny, tak myślę! Przesłanie, nie tylko dla kapłanów, ale dla wszystkich wiernych tej diecezji: z miłości do Jezusa służyć braciom aż do końca! Zawierzam was wszystkich Maryi Pannie, którą czcicie jako Matkę Bożą Zwycięską. W ciszy, teraz w ciszy pomódlmy się do Niej: Zdrowaś Maryjo... Niech Ona was podtrzymuje w duchowej walce i poprowadzi zdecydowanie ku zwycięstwu zmartwychwstania. Błogosławię wam wszystkim z serca i proszę, abyście modlili się za mnie. Dobrego dnia wszystkim!

Teraz udzielę wam błogosławieństwa, ale przygotujmy serca na jego przyjęcie. Niech każdy pomyśli o swoich bliskich, aby to błogosławieństwo spoczęło na bliskich wam osobach. Pomyślcie o swoich przyjaciołach, pomyślcie także o nieprzyjaciołach, o osobach, których nie lubię i które mnie nie lubią. Otwórzmy serca na wszystkich, aby to błogosławieństwo spłynęło na wszystkich.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama