Przemówienie podczas spotkania ze światem pracy na Largo Carlo Felice - wizyta na Sardynii 22.09.2013
W niedzielę 22 września Ojciec Święty udał się z wizytą duszpasterską do Cagliari — stolicy włoskiego Regionu Autonomicznego Sardynii. Oprócz przedstawicieli Kościoła, rządu i władz lokalnych przybyło nas spotkanie z nim prawie 400 tys. osób z całej wyspy. Wizyta trwała niewiele ponad 10 godzin. Pierwsze spotkanie, z ludźmi pracy, odbyło się wpobliżu portu, na Largo Carlo Felice. Papieża Franciszka w ich imieniu powitali przedstawiciel bezrobotnych, przedstawicielka przedsiębiorców i przedstawiciel rolników oraz pasterzy. W swoim improwizowanym przemówieniu, które zakończył modlitwą — nawiązując do dramatu bezrobocia, dotykającego zwłaszcza ludzi młodych — przypomniał, że «tam, gdzie nie ma pracy, brakuje godności».
Kolejnym punktem programu dnia była Msza św. na placu przed sanktuarium Matki Bożej z Bonarii. Ojca Świętego powitali tam przewodniczący regionu Sardynii i burmistrz Cagliari oraz delegacja dyplomatów argentyńskich z ambasadorem przy Stolicy Apostolskiej. Mszę św. z Papieżem koncelebrowali wszyscy biskupi Sardynii — metropolita Cagliari abp Arrigo Miglio wygłosił przemówienie na jej zakończenie — oraz metropolita Barcelony kard. Luis Martínez Sistach i ok.tysiąca kapłanów. Na początku homilii Papież powrócił do tematu braku pracy, mówił o «prawie do tego, by przynosić chleb do domu», że Najświętsza Maryja Panna uczy, jak patrzeć i przygarniać: chorych, opuszczonych, ubogich, dalekich, młodzież przeżywającą trudności.
Na zakończenie Mszy św. Papież Franciszek złożył bukiet róż przed figurą Matki Bożej z Bonarii, po czym długo się modlił. Następnie z wiernymi odmówił modlitwę Anioł Pański, którą poprzedził krótkim rozważaniem. Obiad spożył z biskupami w seminarium regionalnym.
We wczesnych godzinach popołudniowych Ojciec Święty spotkał się w katedrze z osobami ubogimi, będącymi pod opieką Caritasu, i z więźniami z trzech zakładów karnych na Sardynii. W kurii katedralnej spotkał się z siostrami klauzurowymi.
W Aula Magna prowadzonego przez jezuitów Papieskiego Wydziału Teologicznego Sardynii odbyło się spotkanie ze światem kultury. Uczestniczyli w nim rektorzy, wykładowcy i studenci nie tylko tego Wydziału, ale także innych wyższych uczelni na Sardynii. W przemówieniu do nich Ojciec Święty mówił o kryzysie — jako o zagrożeniu i okazji do szukania nowych rozwiązań.
Na zakończenie wizyty na wyspie odbyło się spotkanie z młodzieżą na Largo Carlo Felice, gdzie Papieża Franciszka powitało jej dwoje przedstawicieli, a czworo zadało mu pytania. Ojciec Święty wezwał młodych ludzi, by nie dawali posłuchu tym, którzy «handlują śmiercią», by się nie zniechęcali w obliczu porażek i trudności oraz by ufali tylko Jezusowi, by otwierali się na Boga i na innych w duchu braterstwa, przyjaźni i solidarności.
Drodzy Bracia i Siostry, dzień dobry!
Witam was serdecznie — obecnych tu ludzi pracy, przedsiębiorców, przedstawicieli władz, rodziny, w szczególności metropolitę Cagliari abpa Arriga Miglia oraz troje waszych przedstawicieli, którzy powiedzieli mi o waszych problemach, waszych oczekiwaniach, także o waszych nadziejach. Ta wizyta — jak powiedzieliście — rozpoczyna się właśnie od was, którzy tworzycie świat pracy. Przez to spotkanie pragnę przede wszystkim wyrazić wam moją bliskość, zwłaszcza w sytuacjach cierpienia: tak wielu bezrobotnym młodym ludziom, osobom korzystającym z zasiłków lub nie mającym stałego zatrudnienia, przedsiębiorcom i handlowcom, którzy mają trudności z prowadzeniem swojej działalności. Jest to rzeczywistość, którą znam dobrze z doświadczenia, jakie miałem w Argentynie. Ja tego nie zaznałem, ale moja rodzina tak — mój tato jako młody człowiek udał się do Argentyny pełen złudzeń, że «stworzy sobie Amerykę». I doświadczył boleśnie straszliwego kryzysu lat trzydziestych. Stracili wszystko! Nie było pracy! I ja w dzieciństwie słyszałem, jak w domu mówiło się o tych czasach... Sam tego nie widziałem, jeszcze nie było mnie na świecie, ale słyszałem w domu o tym cierpieniu, jak mówiono o tym cierpieniu. Znam to dobrze! Muszę wam jednak powiedzieć: «Odwagi!» Ale zdaję sobie też sprawę z tego, że ze swej strony muszę zrobić wszystko, aby to słowo «odwaga» nie było jedynie pięknym ulotnym słowem! Aby nie było jedynie uśmiechem serdecznego urzędnika, urzędnika Kościoła, który przychodzi i mówi wam: «Odwagi!». Nie! Tego nie chcę! Chciałbym, aby ta odwaga wypływała z wnętrza i przynaglała mnie do robienia wszystkiego jako pasterz, jako człowiek. Musimy stawić czoła temu historycznemu wyzwaniu z solidarnością — między wami, a także między nami — wszyscy solidarnie i mądrze.
To jest drugie miasto, które odwiedzam we Włoszech. To ciekawe, że obydwa — pierwsze oraz to — są na wyspach. W pierwszym widziałem cierpienie tak wielu ludzi, którzy ryzykując życie, szukają godności, chleba, ochrony zdrowia: świat uchodźców. I widziałem odpowiedź tamtego miasta, które — choć jest to wyspa — nie odizolowało się i przyjmuje, uważa to za swoją powinność; daje nam przykład gościnności: cierpienie i pozytywna reakcja. Tutaj, w tym drugim mieście na wyspie, którą odwiedzam, także tutaj spotykam cierpienie. Cierpienie, które, jak powiedział jeden z was, «osłabia cię i ostatecznie okrada cię z nadziei». Cierpienie — brak pracy — które prowadzi cię — wybaczcie mi dość mocne słowa, ale mówię prawdę — do poczucia, że jest się pozbawionym godności! Tam gdzie nie ma pracy, brakuje godności! A to nie jest problem tylko Sardynii — ale tutaj jest znaczny! — nie jest to problem tylko Włoch czy niektórych krajów Europy, jest to konsekwencja światowego wyboru, systemu ekonomicznego, który prowadzi do tej tragedii; systemu ekonomicznego, w którym centralne miejsce zajmuje bożek, zwany pieniądzem.
Bóg chciał, aby w centrum świata był nie bożek, ale człowiek, mężczyzna i kobieta, którzy przez swoją pracę przyczynialiby się do rozwoju świata. Ale teraz, w tym systemie pozbawionym etyki w centrum jest bożek, i świat stał się bałwochwalcą tego «boga-pieniądza». Rządzą pieniądze! Rządzi pieniądz! Rządzi to wszystko, co jemu służy, temu bożkowi. I jaki jest efekt? Aby bronić tego bożka, wszyscy gromadzą się w centrum, a odpadają peryferie, odpadają ludzie starzy, bo w tym świecie nie ma dla nich miejsca! Niektórzy mówią o tym zwyczaju «ukrytej eutanazji», aby ich nie leczyć, nie obciążać nimi rachunków... «Tak, zaniechajmy...» I odpadają ludzie młodzi, którzy nie znajdują pracy i swojej godności. No pomyślcie, świat, w którym młodzież, dwa pokolenia ludzi młodych nie mają pracy. Taki świat nie ma przyszłości. Dlaczego? Dlatego że oni nie mają godności! Trudno jest mieć godność, jeżeli się nie pracuje. To jest wasze cierpienie tutaj. To jest prośba, którą stamtąd wykrzykiwaliście: «Pracy», «pracy», «pracy». Jest to prośba niezbędna. Praca oznacza godność, praca znaczy przynosić chleb do domu, praca znaczy kochać! Aby bronić tego bałwochwalczego systemu gospodarczego, wprowadza się «kulturę odrzucania»: odrzuca się dziadków i odrzuca się ludzi młodych. I my musimy powiedzieć «nie» tej «kulturze odrzucania». Musimy mówić: «Chcemy systemu sprawiedliwego! Systemu, który pozwoli wszystkim się rozwijać». Musimy mówić: «Nie chcemy tego zglobalizowanego systemu ekonomicznego, który nas tak krzywdzi!». Centralne miejsce muszą zajmować mężczyzna i kobieta, tak jak Bóg tego chce, a nie pieniądz!
Napisałem z myślą o was pewne rzeczy, ale gdy na was popatrzyłem, nasunęły mi się te słowa. Przekażę biskupowi te przygotowane na piśmie, jak gdyby zostały wypowiedziane. Ale wolałem powiedzieć wam to, co płynie z mojego serca, gdy patrzę na was w tej chwili! Zważcie, łatwo jest powiedzieć, aby nie tracić nadziei. Ale wszystkim, wam wszystkim, tym, którzy macie pracę, i tym, którzy nie macie pracy, mówię: «Nie pozwólcie, aby wam skradziono nadzieję! Nie pozwólcie, aby wam skradziono nadzieję!» Być może nadzieja jest jak żarzące się węgielki pod popiołem; pomagajmy sobie solidarnie, dmuchając na popiół, aby znów rozpalił się płomień. A nadzieja pozwala nam iść naprzód. To nie jest optymizm, to coś innego. Ale nadzieja nie jest sprawą jednego, nadzieję tworzymy wszyscy! Nadzieję musimy umacniać we wszystkich, was wszystkich i nas wszystkich, którzy jesteśmy daleko. Nadzieja jest sprawą waszą i naszą. Jest sprawą wszystkich! Dlatego mówię wam: «Nie pozwólcie, aby wam skradziono nadzieję!». Ale bądźmy sprytni, bowiem Pan mówi nam, że bożki są od nas przebieglejsze. Pan nas zachęca, abyśmy byli przebiegli jak wąż, dobrzy jak gołębica. Miejmy ten spryt i nazywajmy rzeczy po imieniu. W tej chwili w naszym systemie ekonomicznym, w proponowanym nam zglobalizowanym systemie życia w centrum jest bożek, a tak nie może być! Walczmy wszyscy razem o to, aby w centrum, przynajmniej naszego życia, byli mężczyzna i kobieta, rodzina, my wszyscy, aby nadzieja mogła trwać... «Nie pozwólcie, aby wam skradziono nadzieję!»
Chciałbym teraz na zakończenie pomodlić się z wami wszystkimi w milczeniu, w milczeniu pomodlić się z wami wszystkimi. Ja będę mówił to, co płynie z mojego serca, a wy w ciszy módlcie się ze mną.
«Panie Boże, wejrzyj na nas! Spójrz na to miasto, na tę wyspę. Spójrz na nasze rodziny.
Panie, Tobie nie brakowało pracy, byłeś cieślą, byłeś szczęśliwy.
Panie, my nie mamy pracy.
Bożki chcą nas okraść z godności.
Niesprawiedliwe systemy chcą nam skraść nadzieję.
Panie, nie zostawiaj nas samych.
Pomóż nam, abyśmy pomagali sobie wzajemnie;
abyśmy zapomnieli nieco o egoizmie
i poczuli w sercu my', my ludu,
który chce podążać naprzód.
Panie Jezu, Tobie nie brakowało pracy,
daj nam pracę i naucz nas walczyć o pracę,
i pobłogosław nas wszystkich.
W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego».
Bardzo dziękuję i módlcie się za mnie!
Poniżej zamieszczamy przygotowane przemówienie, którego Papież nie wygłosił, ale przekazał arcybiskupowi Cagliari, traktując je jako odczytane.
Chciałbym podzielić się z wami refleksjami na temat trzech prostych, ale decydujących spraw.
Po pierwsze: trzeba na nowo postawić na centralnym miejscu osobę i pracę. Kryzys gospodarczy ma wymiar europejski i globalny; ale jest nie tylko kryzys ekonomiczny, jest także etyczny, duchowy i ludzki. U jego korzenia jest zdrada dobra wspólnego, zarówno ze strony pojedynczych osób, jak i grup sprawujących władzę. Konieczne jest zatem usunięcie z centralnego miejsca prawa zysku i wydajności i umieszczenie na nowo w centrum osoby oraz wspólnego dobra. A bardzo ważnym czynnikiem decydującym o godności osoby jest właśnie praca; aby istniała autentyczna promocja osoby, trzeba zagwarantować pracę. Jest to zadanie całego społeczeństwa, dlatego trzeba docenić wielkie zasługi tych przedsiębiorców, którzy niezależnie od wszystkiego nie przestali się angażować, inwestować i wystawiać na ryzyko, aby zapewnić zatrudnienie. Kultura pracy w przeciwieństwie do kultury pomocniczości oznacza wdrażanie do pracy od lat młodości, przyuczanie do pracy, godność w odniesieniu do każdej działalności zawodowej, dzielenie się pracą, wyeliminowanie wszelkiej pracy na czarno. Na tym etapie całe społeczeństwo, wszystkie jego części składowe winny dokładać wszelkich starań, aby praca, która jest źródłem godności, była głównym przedmiotem troski! Wasza sytuacja mieszkańców wyspy sprawia, że tym pilniejsze jest to zaangażowanie ze strony wszystkich, zwłaszcza instytucji politycznych i ekonomicznych.
Druga sprawa: Ewangelia nadziei. Sardynia jest ziemią pobłogosławioną przez Boga tak wielkimi zasobami ludzkimi i środowiska, ale jak w pozostałej części Włoch, potrzeba nowego zrywu, aby rozpocząć na nowo. A chrześcijanie mogą i powinni zrobić, co do nich należy, wnosząc właściwy dla siebie wkład — ewangeliczną wizję życia. Przypomnę słowa Papieża Benedykta XVI, wypowiedziane podczas jego wizyty w Cagliari w 2008 r.: trzeba «ewangelizować świat pracy, ekonomii, polityki, który potrzebuje nowego pokolenia świeckich chrześcijan angażujących się, zdolnych szukać z kompetencją i dyscypliną moralną rozwiązań umożliwiających zrównoważony rozwój» (homilia, 7 września 2008 r.). Biskupi Sardynii są szczególnie uwrażliwieni na te rzeczywistości, zwłaszcza na problem pracy. Wy, drodzy biskupi, wskazujecie na konieczność poważnego, realistycznego rozeznania, a także kierujecie na drogę nadziei, jak napisaliście w przesłaniu przygotowującym do tej wizyty. Jest to ważne, to jest właściwa odpowiedź! Patrzeć otwarcie na rzeczywistość, dobrze ją poznać, zrozumieć i razem szukać dróg, poprzez współpracę i dialog, okazując bliskość, aby nieść nadzieję. Nigdy nie tłumić nadziei! Nie mylić jej z optymizmem — który wyraża po prostu postawę psychologiczną — albo z czym innym. Nadzieja jest kreatywna, jest zdolna tworzyć przyszłość.
Po trzecie: godziwa praca dla wszystkich. Społeczeństwo otwarte na nadzieję nie zamyka się w sobie, broniąc interesów nielicznych osób, ale patrzy przed siebie w perspektywie wspólnego dobra. A to wymaga od wszystkich silnego poczucia odpowiedzialności. Nie ma nadziei społecznej bez godnej pracy dla wszystkich. Dlatego trzeba «dążyć do osiągnięcia — uznanego za priorytetowy — celu, jakim jest dostęp wszystkich do pracy i jej utrzymanie» (Benedykt XVI, enc. Caritas in veritate, 32).
Powiedziałem: praca «godna», i podkreślam to, bowiem niestety, zwłaszcza w czasach kryzysu, kiedy jest wielkie zapotrzebowanie, następuje wzrost pracy niehumanitarnej, pracy niewolniczej, pracy bez należytego bezpieczeństwa lub bez poszanowania świata stworzonego, albo też bez poszanowania odpoczynku, święta i rodziny — praca w niedzielę, kiedy nie jest to konieczne. Praca musi być połączona z ochroną świata stworzonego, aby był on w sposób odpowiedzialny zachowany dla przyszłych pokoleń. Świat stworzony nie jest towarem, który można wyzyskiwać, ale darem, którego należy strzec. Już samo zaangażowanie ekologiczne jest okazją do nowego zatrudnienia w związanych z tym sektorach, jak energetyczny, zapobieganie zanieczyszczaniu środowiska i zwalczanie jego rozmaitych form, nadzór obszarów leśnych w celu ochrony przed pożarami i tak dalej. Ochrona świata stworzonego, ochrona człowieka poprzez godziwą pracę niech będzie powinnością wszystkich! Ekologia... także «ekologia człowieka»!
Drodzy przyjaciele, czuję szczególną bliskość z wami, składam w ręce Pana i Matki Bożej z Bonarii wszystkie wasze troski i niepokoje. Bł. Jan Paweł II podkreślał, że Jezus «własnymi rękami pracował. Co więcej, ta Jego praca, prawdziwa praca fizyczna, wypełniła większą część Jego życia na ziemi — i weszła w dzieło Odkupienia człowieka i świata» (przemówienie do robotników, Terni, 19 marca 1981 r.). Ważne jest, aby oddawać się swojej pracy gorliwie, z poświęceniem i kompetencją, ważne jest, by mieć nawyk pracy.
Mam nadzieję, że dzięki logice bezinteresowności i solidarności można będzie wspólnie wyjść z tej negatywnej fazy, i zostanie zagwarantowana bezpieczna, godna i stała praca.
Przekażcie moje pozdrowienia waszym rodzinom, dzieciom, młodzieży, ludziom starszym. Ja także zabieram was z sobą, zwłaszcza w mojej modlitwie. I z serca udzielam wam błogosławieństwa, dla waszej pracy i waszego zaangażowania społecznego.
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano (11/2013) and Polish Bishops Conference