Audiencja dla pielgrzymów przybyłych na beatyfikację Padre Pio z Pietrelciny (1887-1968) 2.05.1999
Drodzy Bracia i Siostry!
1. Z wielką radością spotykam się z wami ponownie na tym placu, gdzie wczoraj dokonało się wydarzenie, którego od dawna oczekiwaliście: beatyfikacja Ojca Pio z Pietrelciny. Dzień dzisiejszy jest dniem dziękczynienia.
Przed chwilą zakończyła się uroczysta liturgia eucharystyczna, sprawowana pod przewodnictwem kard. Angelo Sodano, mojego Sekretarza Stanu. Zwracam się do niego z serdecznym pozdrowieniem, obejmując nim także każdego z obecnych tu kardynałów i biskupów oraz licznych kapłanów i zgromadzonych wiernych.
Szczególnie serdecznie witam was, drodzy bracia kapucyni i inni członkowie wielkiej rodziny franciszkańskiej, którzy chwalicie Boga za wielkie dzieła, jakich dokonał w tym pokornym zakonniku z Pietrelciny, przykładnym uczniu Biedaczyny z Asyżu.
Wielu z was, drodzy pielgrzymi, należy do grup modlitewnych założonych przez Ojca Pio: witam was serdecznie wraz z wszystkimi innymi wiernymi, którzy żywią szczególną cześć dla nowego błogosławionego i dlatego pragnęli być tu obecni w tej radosnej chwili. Na koniec pragnę przekazać osobne pozdrowienie każdemu z was, drodzy chorzy, którzy zajmowaliście szczególnie ważne miejsce w sercu i posłudze Ojca Pio: dziękuję wam za waszą cenną obecność.
2. Z woli Bożej Opatrzności Ojciec Pio został ogłoszony błogosławionym w wigilię Wielkiego Jubileuszu Roku 2000, gdy nasze dramatyczne stulecie zbliża się ku końcowi. Jakie przesłanie pragnie Bóg przekazać wierzącym i całej ludzkości poprzez to wydarzenie o wielkiej duchowej doniosłości?
Świadectwo Ojca Pio, jakie można odczytać z jego życia i z samej jego postaci fizycznej, każe nam sądzić, że orędzie to pokrywa się z zasadniczą treścią bliskiego już Jubileuszu: Jezus Chrystus jest jedynym Zbawicielem świata. Gdy nadeszła pełnia czasu, w Nim miłosierdzie Boże stało się ciałem, aby przynieść zbawienie ludzkości śmiertelnie zranionej przez grzech. «Krwią Jego [ran] zostaliście uzdrowieni» (por. 1 P 2, 24) — te słowa apostoła Piotra powtarza wszystkim bł. Ojciec Pio, który nosił rany Chrystusa we własnym ciele.
W ciągu ponad sześćdziesięciu lat życia zakonnego, które prawie w całości spędził w San Giovanni Rotondo, Ojciec Pio poświęcił się wyłącznie modlitwie oraz posłudze pojednania i kierownictwa duchowego. Bardzo wyraźnie podkreślił to sługa Boży papież Paweł VI: «Spójrzcie, jak wielką sławę zyskał sobie Ojciec Pio! (...) Ale dlaczego? (...) Dlatego, że pokornie odprawiał Mszę św., spowiadał od rana do wieczora i był przedstawicielem Chrystusa Pana, naznaczonym Jego stygmatami. Był człowiekiem modlitwy i cierpienia» (20 lutego 1971 r.).
Skupiony wyłącznie na Bogu, noszący we własnym ciele znaki męki Jezusa, był jak chleb łamany dla ludzi łaknących przebaczenia Boga Ojca. Jego stygmaty, tak jak stygmaty Franciszka z Asyżu, były dziełem i znakiem Bożego miłosierdzia, które przez krzyż Chrystusa odkupiło świat. Te otwarte i krwawiące rany mówiły o Bożej miłości do wszystkich, zwłaszcza do chorych na ciele i duszy.
3. A cóż powiedzieć o jego życiu — tej nieustannej walce duchowej, którą prowadził orężem modlitwy, skupionej wokół codziennych świętych obrzędów spowiedzi i Mszy? Msza św. była dla niego sercem każdego dnia, troską nurtującą go nieustannie, chwilą najgłębszej komunii z Jezusem, Kapłanem i Ofiarą. Czuł się powołany do udziału w agonii Chrystusa, która trwa aż do skończenia świata.
Moi drodzy, w obecnym czasie, gdy niektórzy nadal łudzą się, że można rozwiązywać konflikty gwałtem i uciskiem i gdy nierzadko ulega się pokusie nadużywania siły zbrojnej, Ojciec Pio powtarza wypowiedziane niegdyś słowa: «Jak straszna jest wojna! W każdym człowieku zranionym na ciele mieszka Jezus cierpiący». Nie należy też zapominać, że obydwa jego dzieła — «Dom ulgi w cierpieniu» oraz grupy modlitewne — zostały przez niego podjęte w 1940 r., gdy w Europie dokonywała się katastrofa II wojny światowej. Ojciec Pio nie pozostał bezczynny, ale ze swego odległego klasztoru w Gargano odpowiedział modlitwą i dziełami miłosierdzia, miłością do Boga i bliźniego. A dzisiaj z nieba powtarza nam wszystkim, że to właśnie jest prawdziwa droga do pokoju.
4. Grupy modlitewne i «Dom ulgi w cierpieniu»: oto dwa znamienne «dary», które pozostawił nam Ojciec Pio. W jego zamyśle «Dom ulgi w cierpieniu» miał być szpitalem dla ubogich, został więc od początku zaprojektowany jako ośrodek zdrowia dostępny dla wszystkich, co jednak nie znaczy gorzej wyposażony od innych szpitali. Przeciwnie, Ojciec Pio chciał, aby posiadał on najnowocześniejsze urządzenia naukowe i techniczne, by był miejscem, w którym każdy człowiek cierpiący zostanie przyjęty z miłością i szacunkiem oraz poddany skutecznemu leczeniu. Czyż nie jest to prawdziwym cudem Opatrzności, który trwa i rozwija się zgodnie z duchem Założyciela?
Z kolei grupy modlitewne zostały przez niego założone, aby być w świecie jaśniejącymi pochodniami miłości. Ojciec Pio pragnął, aby wiele dusz łączyło się z nim w modlitwie: «Módlcie się — mawiał — módlcie się ze mną do Boga, bo cały świat potrzebuje modlitwy. Każdego dnia, kiedy czujecie się najbardziej samotni w życiu, módlcie się, módlcie się razem do Pana, ponieważ także Bóg potrzebuje naszych modlitw!» Jego zamiarem było stworzenie całej armii ludzi modlących się, którzy dzięki mocy modlitwy staliby się «zaczynem świata». Dzisiaj cały Kościół jest mu wdzięczny za to cenne dziedzictwo, podziwia świętość swojego syna i wzywa wszystkich, by naśladowali jego przykład.
5. Drodzy bracia i siostry, świadectwo Ojca Pio przypomina nam z mocą o istnieniu rzeczywistości nadprzyrodzonej, nie należy go jednak mylić z naiwną wiarą w cuda, bo tego wypaczenia Ojciec Pio zawsze zdecydowanie się wystrzegał. Niech wzorują się na nim przede wszystkim kapłani i osoby konsekrowane.
Ojciec Pio uczy kapłanów, jak mają się stawać uległymi i ofiarnymi narzędziami łaski Bożej, która uzdrawia ludzi docierając do samych korzeni ich choroby, przywracając im pokój serca. Ołtarz i konfesjonał były dwoma biegunami jego życia: charyzmatyczna głębia, z jaką sprawował święte Misteria, jest niezwykle zbawiennym świadectwem, które może uchronić kapłanów przed pokusą rutyny i pomóc im w codziennym odkrywaniu niewyczerpanego skarbca odnowy duchowej, moralnej i społecznej, złożonego w ich dłoniach.
Osobom konsekrowanym, a zwłaszcza rodzinie franciszkańskiej Ojciec Pio daje świadectwo szczególnej wierności. Na chrzcie otrzymał imię Franciszek, a od chwili wstąpienia do zakonu był godnym naśladowcą Ojca Serafickiego w ubóstwie, czystości i posłuszeństwie. Przestrzegał rygorystycznie reguły kapucyńskiej, praktykując ofiarnie życie pokutne. Nie znajdował upodobania w cierpieniu, ale wybrał je jako drogę zadośćuczynienia i oczyszczenia. Tak jak Biedaczyna z Asyżu dążył do upodobnienia się do Jezusa Chrystusa, pragnął jedynie «kochać i cierpieć», aby dopomóc swojemu Panu w uciążliwym i trudnym dziele zbawienia. W posłuszeństwie «niezłomnym, wytrwałym i nieugiętym» (Epist. I, 488) najdoskonalej wyraziła się jego bezwarunkowa miłość do Boga i do Kościoła.
Jakąż pociechą jest obecność przy nas Ojca Pio, który pragnął być jedynie «ubogim bratem, który się modli»: bratem Chrystusa, bratem Franciszka, bratem cierpiących, bratem każdego z nas. Niech jego pomoc towarzyszy nam na drodze Ewangelii, abyśmy umieli coraz ofiarniej naśladować Chrystusa!
Niech nam to wyjedna Maryja Panna, którą on kochał i uczył kochać z głębokim oddaniem. Niech nam to wyjedna Jej wstawiennictwo, którego z ufnością przyzywamy.
Do tych życzeń dołączam Apostolskie Błogosławieństwo, udzielając go z całego serca wam, drodzy pielgrzymi tutaj zgromadzeni, oraz wszystkim, którzy uczestniczą duchowo w tym radosnym spotkaniu.
Copyright © by L'Osservatore Romano (7/99) and Polish Bishops Conference