Przesłanie Ojca Świętego do Penitencjarii Apostolskiej. O istocie i celach sakramentu pokuty. 20.03.1998
Właściwe cele, jakie Kościół pragnie osiągnąć i jakie wierni winni sobie postawić przyjmując sakrament pokuty — oto zasadniczy temat przesłania Ojca Świętego, skierowanego na ręce Wielkiego Penitencjarza kard. Williama Wakefielda Bauma, a adresowanego «do wszystkich kapłanów Kościoła udzielających przebaczenia w spowiedzi sakramentalnej oraz do wszystkich wiernych, którzy je otrzymują». Przesłanie to jest kolejną wypowiedzią papieską poświęconą tematyce sakramentu pokuty, którą Ojciec Święty poruszał także w poprzednich latach w przemówieniach wygłaszanych podczas spotkań z członkami Penitencjarii Apostolskiej, kapłanami pełniącymi posługę konfesjonału w rzymskich bazylikach oraz uczestnikami dorocznych kursów na temat «forum wewnętrznego», organizowanych przez Penitencjarię.
Do czcigodnego Brata
Williama Wakefielda Bauma,
Wielkiego Penitencjarza
1. Dziękuję Bogu za to, że także w bieżącym roku 1998, poświęconym rozważaniu tajemnicy Ducha Świętego i modlitwie do Niego w ramach przygotowań do Wielkiego Jubileuszu, pozwala mi zwrócić się z niniejszym orędziem do księdza kardynała, do członków Penitencjarii Apostolskiej oraz do zakonników ze zgromadzenia franciszkanów, franciszkanów konwentualnych, dominikanów i benedyktynów, którzy pełnią misję penitencjarzy odpowiednio w arcybazylice laterańskiej, w Bazylice Watykańskiej, Matki Boskiej Większej i Św. Pawła za Murami, a także do przedstawicieli innych zakonów, penitencjarzy nadzwyczajnych w tychże bazylikach, oraz do młodych kapłanów i kandydatów do kapłaństwa, mających już wkrótce przyjąć święcenia, uczestników zorganizowanego przez Penitencjarię kursu na temat forum wewnętrznego, który cieszy się coraz większym zainteresowaniem.
Bogu, Ojcu miłosierdzia, składam dzięki słowami liturgii: «Gratias agimus tibi propter magnam gloriam tuam». Wielbimy Boga i dziękujemy Mu, bo On wszystko czyni dla swojej chwały, której nie może się wyrzec przez wzgląd na swą świętość: «Gloriam meam alteri non dabo» (Iz 48, 11), a przez to kieruje wszystkim tak, aby służyło naszemu zbawieniu: «Propter nos homines et propter nostram salutem».
Zbawcza wola Boga, która jest blaskiem Jego chwały, urzeczywistnia się w szczególny sposób w sakramencie pojednania, stanowiącym właściwy przedmiot codziennej posługi Penitencjarii i ojców penitencjarzy; w niedalekiej przyszłości posługę tę podejmą także nasi drodzy młodzi kapłani, którzy uczestniczyli we wspomnianym już dorocznym kursie na temat forum wewnętrznego, aby lepiej się do niej przygotować.
Reprezentują oni tutaj różne kraje, funkcje i zadania, dlatego moja refleksja, która także tym razem będzie poświęcona sakramentowi miłosierdzia, przeznaczona jest nie tylko dla nich, ale dla wszystkich kapłanów Kościoła udzielających przebaczenia w spowiedzi sakramentalnej oraz do wszystkich wiernych, którzy je otrzymują.
2. Poczynając od r. 1981, kiedy po raz pierwszy przyjąłem razem Penitencjarię i ojców penitencjarzy (od 1990 r. dołączyli do nich uczestnicy kursu na temat forum wewnętrznego), w kolejnych latach rozpatrywałem różne aspekty sakramentu pokuty: jego istotę, jego zasady konstytutywne i dyscyplinarne, jego skutki ściśle sakramentalne i ascetyczne, a także obowiązek pokuty i zadośćuczynienia, jaki nakłada on na wiernych. Omówiłem następnie zadanie kapłanów jako szafarzy sakramentu, wskazując na wzniosłość tej misji oraz przypominając ich uprawnienia i powinności — obowiązek uzyskania solidnej formacji kulturowej, ofiarnej służby, zwłaszcza zaś okazywania miłości i wyrozumiałości, mądrości i łagodności, a więc cnót, za które kapłan zostaje wynagrodzony duchową radością, jaką budzi w nim świętość jego urzędu. Na koniec poświęciłem uwagę wiernym przyjmującym ten sakrament, omawiając ich przekonania i usposobienie — zarówno w sensie ogólnego światopoglądu moralnego, jak i konkretnej postawy w momencie spowiedzi — z jakimi powinni przystępować do sakramentu, aby był on ważny i przyniósł jak najobfitsze owoce.
Już sam nacisk, celowo kładziony na to zagadnienie, wskazuje, jak bardzo sakrament pojednania leży na sercu Papieżowi i jego braciom w biskupstwie i kapłaństwie, którzy pełnią w Chrystusie urząd pośredników między Bogiem a ludźmi.
Dzisiaj wypada się zastanowić nad właściwymi celami, jakie Kościół pragnie osiągnąć i jakie wierni winni sobie postawić przyjmując sakrament pokuty; obok tych zasadniczych celów sakramentu, a raczej jako ich szczególnie pożądany aspekt, omówimy dobroczynne skutki wewnętrznej harmonii płynącej z łaski; na koniec poświęcimy uwagę pewnym rezultatom sakramentu postrzeganym subiektywnie (czasem pod wpływem autorów o wątpliwym autorytecie) przez osoby przyjmujące lub udzielające go, które to rezultaty nie mieszczą się w jego nadprzyrodzonej dynamice i wprowadzają czasem do samego obrzędu — który winien mieć charakter zasadniczo i wyłącznie religijny — elementy wypaczające jego naturę i uwłaczające jego świętości.
3. Jedno z trafnych określeń, jakimi posługiwali się Ojcowie Kościoła i teolodzy na oznaczenie sakramentu pokuty, brzmi: secunda tabula post naufragium («druga deska ratunku po katastrofie») — druga w kolejności po chrzcie. Katastrofą, od której wybawia nas chrzest i pokuta, jest grzech. Chrzest zmazuje winę pierworodną, a jeśli przyjmowany jest w wieku dorosłym — także wszystkie grzechy osobiste i wszelkie należne za nie kary: są to w istocie narodziny do całkowicie nowego życia w porządku nadprzyrodzonym. Sakrament pokuty ma zmazywać grzechy osobiste, popełnione po chrzcie: przede wszystkim grzechy śmiertelne, a w następnej kolejności także powszednie. Grzechy śmiertelne, jeżeli penitent popełnił ich więcej niż jeden, mogą być odpuszczone tylko wszystkie razem. Odpuszczenie grzechu śmiertelnego polega bowiem na udzieleniu łaski uświęcającej, poprzednio utraconej, łaska zaś nie może współistnieć z grzechami ciężkimi — wszystkimi razem i każdym z osobna. Inaczej ma się rzecz w przypadku grzechów powszednich, które nie prowadzą do utraty łaski i dlatego mogą z nią współistnieć, czyli pozostać nie odpuszczone, jeśli penitent nie dość zdecydowanie je odrzucił, nawet wówczas gdy mocą sakramentalnego rozgrzeszenia zostają odpuszczone grzechy ciężkie, które tenże penitent ewentualnie popełnił. Oczywiście, wierni przystępujący do sakramentu pokuty pragną także odpuszczenia doczesnej kary za grzech, nawet jeśli nie mają jednoznacznej świadomości, na czym polega ta kara. Warto przypomnieć w tym kontekście prawdę wiary dotyczącą czyśćca, w którym odbywa się kary, jakie pozostają po przejściu do życia wiecznego. Ale sakrament pokuty — właśnie dlatego że wlewa nadprzyrodzoną łaskę lub ją pomnaża — ma moc rozniecania w wiernych ognia miłości, przez co pobudza ich do dobrych uczynków i do pobożnego przyjmowania życiowych cierpień, które mogą wysłużyć także odpuszczenie kar doczesnych.
Z tego punktu widzenia z sakramentem pokuty łączy się ściśle prawda wiary o odpustach oraz związana z nimi praktyka. Odpust jest bowiem darowaniem przed obliczem Boga kary doczesnej za grzechy, których wina już została zmazana. Wierny, jeśli jest należycie usposobiony i spełnił przepisane warunki, uzyskuje odpust dzięki interwencji Kościoła, który jako «sługa odkupienia autorytatywnie rozporządza i dysponuje skarbcem zadośćuczynień Chrystusa i świętych» (KPK, kan. 992). Dzięki Bogu tam, gdzie wiara chrześcijańska jest głęboka i zakorzeniona w życiu, wierni kochają odpusty i korzystają z nich pełną ręką. A ponieważ uzyskanie odpustu zupełnego zakłada przede wszystkim całkowite usunięcie z duszy wszelkiego przywiązania do grzechu, w przedziwny sposób współdziała on z sakramentem pokuty w realizacji tego pierwszorzędnego i zasadniczego celu, jakim jest zniszczenie grzechu, co jest równoznaczne — jak powiedziałem wyżej — z udzieleniem lub pomnożeniem łaski uświęcającej.
Pragnę w tym miejscu wyrazić wdzięczność — w imieniu własnym, ale także całego Kościoła — świętej pamięci papieżowi Pawłowi VI, który w konstytucji Indulgentiarum doctrina, wybitnym dokumencie Magisterium, pogłębił zagadnienie odpustów i kierując się wielkim wyczuciem duszpasterskim odnowił zasady dyscyplinarne rządzące tą praktyką.
Tak więc przypomnienie i wezwanie Ducha Świętego, którym rozpocząłem niniejszy list, było celowe, i to nie tylko w odniesieniu do Wielkiego Jubileuszu, ale także do omawianego tu tematu: zniszczenie grzechu oraz świętość jest bowiem przedziwnym skutkiem działania Ducha Świętego, który mieszka w nas: «Zostaliście obmyci, uświęceni i usprawiedliwieni w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa i przez Ducha Boga naszego» (1 Kor 6, 11). «A nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany» (Rz 5, 5). Kościół zatem głosi przebaczenie i udziela go w sakramencie pokuty, aby spełniła się w wiernych wola Boża, którą jest nasze uświęcenie: «Albowiem wolą Bożą jest wasze uświęcenie» (1 Tes 4, 3).
4. Chwała Boża w życiu ludzi urzeczywistnia się przez ich wieczne zbawienie. Aniołowie, którzy obwieszczali ją przy narodzinach Chrystusa, ukazali jej głęboką więź z pokojem: «Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania» (Łk 2, 14). Podczas Ostatniej Wieczerzy Jezus pozostawia uczniom swój pokój jako najważniejszy testament i ostateczne dziedzictwo: «Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się lęka» (J 14, 27). «To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna» (J 15, 11). Sakrament pokuty, przez sam fakt że udziela łaski lub ją pomnaża, przynosi też dar pokoju. Po trafnych zmianach wprowadzonych w 1973 r. używana dziś liturgiczna formuła rozgrzeszenia sakramentalnego wyraźnie podkreśla ten Boży dar pokoju: «Bóg, Ojciec miłosierdzia, który pojednał świat ze sobą przez śmierć i zmartwychwstanie Syna swojego i zesłał Ducha Świętego na odpuszczenie grzechów, niech ci udzieli przebaczenia i pokoju przez posługę Kościoła».
Aby dobrze zrozumieć naturę tego pokoju, trzeba tu przypomnieć, że harmonia między duszą i ciałem, między wolą ducha a namiętnościami, została głęboko zakłócona w konsekwencji grzechu pierworodnego i grzechów osobistych, przez co często toczy się w naszym wnętrzu dramatyczne zmaganie: «Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę. (...) Albowiem wewnętrzny człowiek [we mnie] ma upodobanie zgodne z Prawem Bożym. W członkach zaś moich spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem mojego umysłu i podbija mnie w niewolę pod prawo grzechu mieszkającego w moich członkach» (Rz 7, 19. 22-23). To zmaganie jednak nie niszczy głębokiego pokoju, jaki panuje w duszy człowieka: «Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego! (...) Umysłem służę Prawu Bożemu» (Rz 7, 24-25).
Słusznie zatem jednym z celów, jaki stawiają sobie wierni przystępujący do sakramentu pokuty, jest rozpoczęcie tego wewnętrznego procesu, który prowadzi — w granicach wyznaczonych przez naszą kondycję pielgrzymów — do stopniowego upodobnienia ich stanu psychicznego do owego doskonałego pokoju, jaki daje harmonia z wolą Bożą. Istotnie, uzasadnione przeświadczenie, że jesteśmy w stanie łaski — które jednak nie może być pewnikiem wiary, jak naucza Sobór Trydencki — jeśli nawet nie uwalnia nas od wewnętrznych zmagań, sprawia, że są łatwiejsze do zniesienia, a dla osób naprawdę świętych wręcz pożądane. Nie bez przyczyny św. Franciszek z Asyżu mawiał: «Tak wielkiego spodziewam się dobra, że miłe mi jest każde cierpienie». W tej samej perspektywie można zaliczyć do rezultatów sakramentu pokuty, jakich wierni słusznie mogą oczekiwać i pragnąć, złagodzenie pokus cielesnych, usunięcie błędów myślenia i zaburzeń emocjonalnych (jak w przypadku skrupulantów), wydoskonalenie całego naszego wolnego działania dzięki wpływowi nadprzyrodzonej miłości, odzyskanej i stale wzrastającej. Jak przypomniałem w jednej z poprzednich wypowiedzi, te rezultaty sakramentu pokuty, należące do jego natury, ale drugorzędne, zależą w dużej mierze od umiejętności i zalet spowiednika.
5. Nieuzasadnione są natomiast oczekiwania tych, którzy chcieliby przekształcić sakrament pokuty w praktykę psychoanalizy lub psychoterapii. Konfesjonał nie jest i nie może być alternatywą dla gabinetu psychoanalityka czy psychoterapeuty. Nie można też oczekiwać, że sakrament pokuty spowoduje wyleczenie stanów w ścisłym sensie patologicznych. Spowiednik nie jest uzdrowicielem ani lekarzem w technicznym znaczeniu tego terminu; jeżeli stan penitenta rzeczywiście zdaje się wymagać terapii medycznej, spowiednik nie powinien wręcz sam podejmować problemu, ale odesłać zainteresowanego do uczciwych i kompetentnych specjalistów. Podobnie też, chociaż formacja sumienia wymaga wyjaśnienia istotnej treści Bożych przykazań, sakrament pokuty nie jest i nie powinien być okazją do tłumaczenia tajemnic życia. Zagadnienia te omawia dokument Normae quaedam de agendi ratione confessariorum circa sextum Decalogi praeceptum, wydany 16 maja 1943 r. przez ówczesną Kongregację Świętego Oficjum (obecną Kongregację Nauki Wiary), który mimo upływu tak długiego czasu pozostaje niezwykle aktualny. Analogicznie, nie tylko ze względu na tajemnicę sakramentalną, ale także na konieczne rozróżnienie między forum sakramentalnym a odpowiedzialnością prawną i pedagogiczną formatorów do kapłaństwa i życia zakonnego, stan sumienia ujawniony na spowiedzi nie może i nie powinien być rozpatrywany przez instancję kanoniczną, która podejmuje decyzje w sferze rozeznania powołań; jest jednak oczywiste, że na spowiedniku kandydatów do kapłaństwa spoczywa niezwykle poważna odpowiedzialność, która każe mu użyć wszelkich środków, aby odwieść od zamiaru przyjęcia święceń tych, o których wie on na podstawie spowiedzi, że są pozbawieni niezbędnych cnót (dotyczy to zwłaszcza cnoty czystości, której wymaga zachowanie celibatu) lub koniecznej równowagi psychicznej, albo wreszcie wystarczającej dojrzałości intelektualnej.
6. Przeżywamy obecnie okres Wielkiego Postu, który przypomina nam o upadku i przygotowuje nas do zmartwychwstania: sakrament pokuty wspomaga upadłych i obdarza ich zmartwychwstaniem do życia wiecznego, którego zadatek już teraz zostaje udzielony duszy będącej w stanie łaski. Jezus jest jedynym i absolutnym Zbawicielem wszystkich ludzi i całego człowieka. W tej perspektywie integralnego zbawienia należy patrzeć na sakrament pokuty — dar łaski, dar świętości, dar życia.
Pokorna świadomość, że byliśmy dla wiernych pośrednikami tych owoców Chrystusowego miłosierdzia, budzi w nas, kapłanach starszych wiekiem, ogromną wdzięczność wobec Tego, który raczył uczynić nas swoimi żywymi narzędziami. Perspektywa pełnienia tej samej wzniosłej misji niech pobudza was, młodzi kapłani, nadziejo Kościoła, do zdobycia należytego przygotowania kulturowego i ascetycznego, niech kształtuje w was wolę całkowitego poświęcenia się posłudze, którą niebawem podejmiecie. Nie bez racji mówi się, że wystarczyłoby odprawić pobożnie jedną Mszę św. aby wypełnić całkowicie powołanie kapłańskie. Podobnie też można powiedzieć, młodzi przyjaciele, że wasza miłość ofiarowana wiernym w sakramencie pojednania jest pełnią radości, jaką niesie wam przyszłość.
Prosząc Boga o łaskę, która pozwoli zaowocować tym pragnieniom i tej nadziei, z serca udzielam wam Apostolskiego Błogosławieństwa.
Watykan, 20 marca 1998 r.
Copyright © by L'Osservatore Romano (5-6/98) and Polish Bishops Conference