Przemówienie podczas audiencji generalnej 05.03.1969
Nie wszystkie nauki i wskazania soborowe zostały wprowadzone do naszej psychologii chrześcijańskiej i zastosowane w życiu. Jedno z pouczeń soborowych, które przekształca nasz sposób myślenia, a jeszcze bardziej nasze praktyczne postępowanie, odnosi się do wizji świata, którą my, katolicy, winniśmy sobie urobić. Jak Kościół widzi świat dzisiejszy? Tę wizję Sobór określił, pogłębił i poszerzył do tego stopnia, że niemało zmienił się nasz sąd o świecie i postawa, jaką winniśmy mieć wobec świata. Stało się tak dlatego, że nauka Kościoła wzbogaciła się o wiedzę i pełniejsze poznanie istoty Kościoła i jego posłannictwa. Można by rozwinąć tu nie kończące się rozważania o Kościele takim, jakim go zdefiniował Sobór. Nas interesuje w tej chwili to, jak Sobór określił Kościół w stosunku do świata. Wśród wielu określeń zajmiemy się tym, które nazywa Kościół sakramentem zbawienia, tzn. Ciałem Mistycznym i społecznym, zamierzonym przez Boga i ustanowionym przez Chrystusa nie jako cel sam w sobie, ale jako lud mesjaniczny postawiony pośród ludzkości celem obwieszczenia wszystkim ludziom "tajemnicy zbawienia i odnawiania wszystkiego w Chrystusie" z obowiązkiem troszczenia się o całe życie ludzkie, również o życie ziemskie, o ile ono łączy się z powołaniem niebiańskim.
Jeśli więc z jednej strony Kościół różni się od społeczności doczesnej przez podstawowe określenie jego specyficznej, religijnej i duchowej natury, to z drugiej strony jest postawiony między ludźmi i dla ludzi nie po to, aby panować nad nimi, ale aby nieść im Ewangelię. Po wyjaśnieniu pojęcia Kościoła, spośród wielu biblijnych znaczeń słowa "świat" zostało wybrane to, które utożsamia go z ludzkością. A więc nie ten świat, który oznacza królestwo ciemności, grzechu, sojusz kłamliwych mocy, ale ten świat, który Bóg umiłował i za który wydał swego Syna. W tym zestawieniu Kościoła i świata świat oznacza człowieka, człowieka-osobę, człowieka-stworzenie uczynione na obraz Boga, oznacza rodzaj ludzki, całą ludzką rodzinę.
Stąd wywodzi się szereg interesujących idei. Obraz tego zestawienia "Kościół - świat" pozostaje ewangeliczny i dlatego w swoich podstawowych zasadach teologicznych i moralnych pozostaje obrazem tradycyjnym, istotnym dla mentalności chrześcijańskiej. Ale ponadto Kościół uznaje, aprobuje świat i służy światu takiemu, jaki mu się dzisiaj przedstawia. Kościół nie opłakuje przeszłych form tego zestawienia "Kościół - świat" ani też nie marzy o jakiejś utopijnej przyszłości. Kościół łączy się z aktualnością historyczną, choć nie utożsamia się z nią. Kościół nie przemienia się w świat (a do przeprowadzenia tego niektórzy uważają się dzisiaj upoważnieni), ale w obecnej rzeczywistości społecznej rozeznaje zakres swego własnego życia, przedmiot swojej miłości i swojej służby, uwarunkowanie swego języka, dramat uwodzących go pokus i swoich duszpasterskich wysiłków. Jednym słowem, Kościół w Chrystusie i tak jak Chrystus miłuje dzisiejszy świat i dla niego żyje, mówi i działa, gotowy do zrozumienia świata, do troszczenia się on i do ofiarowania mu samego siebie.
Ta postawa musi być postawą charakterystyczną w dzisiejszym Kościele, który budzi i dobywa ze swego serca nowe energie apostolskie, pobudza sumienia wszystkich swoich synów do wspólnego obowiązku posłannictwa i świętości, nie uchyla się, nie wyobcowuje się z życiowych sytuacji świata, lecz wszczepia się weń wraz ze swoim posłannictwem, ze swoimi charyzmatami sakramentalnymi, ze swoją cierpliwą i łagodną miłością, nie rewolucyjną i wojowniczą (co też jest jednym ze zboczeń współczesności), z miłością, która wszystko znosi, wszystko zrozumie, wszystkiemu ufa i wszystko przetrwa.
Kościół przyjmuje otwarcie wartości właściwe rzeczywistości doczesnej, uznaje to, że świat posiada dobro, że wypełnia różne zadania, wyraża myśli i tworzy sztukę, zasługuje na pochwały w swoim istnieniu, w swoim stawaniu się, w swoim własnym królestwie, nawet jeśli ono nie jest ochrzczone, to pozostaje świeckie, laickie, a także jeśli jest pluralistyczne, tzn. zróżnicowane w sobie i podzielone w takim stopniu, że grozi to ruiną. Uznaje je pod warunkiem zabezpieczenia pewnych zasad, których nie możemy lekceważyć i zapomnieć, zasad wolności dla poszczególnych członków i dla zbiorowości. "Kościół - mówi Sobór - uznaje ponadto wszystko to, co jest dobre w dzisiejszym dynamizmie społecznym"(1), i dalej: "Kościół nie wiąże się z żadnym systemem politycznym, jest zarazem znakiem i zabezpieczeniem transcendentnego charakteru osoby ludzkiej"(2).
Nie znaczy to, że Kościół na nowo zamyka się sam w sobie i opuszcza tych katolików świeckich, którzy za zaangażowani w dziełach ludzkich po to, aby świat przepoić duchem Chrystusa, sprawiedliwości, miłości i pokoju, i sprawić, by tym skuteczniej cel swój osiągnął - i którzy skutecznie działają, aby "dobra stworzone doskonalone były dzięki ludzkiej pracy, technice i cywilizacji społecznej... dla powszechnego pożytku wszystkich bez wyjątku ludzi"(3). Co więcej, samo duchowieństwo powinno wspomagać wiernych świeckich w spełnianiu - w granicach należnej im autonomii - ich właściwe funkcje w kościele i w świecie, jednak "nie dopuszczając, aby oni byli ponoszeni każdym powiewem doktryny".
W ten roztropny a równocześnie odważny sposób, Kościół, stając wobec świata współczesnego, musi zmieniać i kształtować umysłowość nas wiernych chrześcijan, zanurzonych w wir współczesnego, świeckiego życia.